Aktualności
Badania
20 Września
Źródło: www.pixabay.com
Opublikowano: 2022-09-20

Algorytmy ostrzegą przed udarem mózgu i zawałem?

Czy prognozę pogody można wykorzystać do tego, by przewidzieć ryzyko wystąpienia udaru mózgu czy zawału serca? We współpracy z neurochirurgami sprawdzają to naukowcy z Politechniki Wrocławskiej.

Wśród lekarzy zajmujących się pacjentami z chorobami naczyniowymi – kardiologów, neurologów czy neurochirurgów – powszechne jest przekonanie, że w ciągu kilku dni po załamaniu pogody czy przejściu frontu atmosferycznego, będą mieli więcej pracy. Zwykle bowiem obserwują wtedy więcej przypadków udarów mózgu czy zawałów serca. Dzieje się to na tyle często, że to raczej nie przypadek. Tę obserwację zwyczajowo łączy ze zmianą pogody czy ściślej nagłym spadkiem ciśnienia.

W literaturze znajdziemy artykuły podsumowujące pierwsze badania tej zależności. Póki co taka korelacja jest jednak słabo udowodniona, bo analizy były zwykle prowadzone przez jeden amerykański ośrodek naukowy i na małej grupie pacjentów. My jednak zaczęliśmy już analizy na bardzo dużą skalę. Dzięki współpracy z Narodowym Funduszem Zdrowia zyskaliśmy dostęp do bazy danych tzw. incydentów naczyniowych z okresu dwóch lat – zaznacza dr n. med. Artur Kwiatkowski, neurochirurg z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy.

Co powiedzą nam statystyki?

Wspólnie z legnickimi neurochirurgami danym tym przyglądają się naukowcy z Politechniki Wrocławskiej – matematycy oraz specjaliści od uczenia maszynowego i modelowania numerycznego. Szukają powiązań między warunkami atmosferycznymi a liczbą pacjentów zgłaszających się do szpitali z np. udarem czy zawałem. Do dyspozycji mają informacje na temat dziennej liczby przypadków jednostek chorobowych związanych z układem naczyniowym w latach 2018–2019 dla każdego szpitala w Polsce. Są to oczywiście dane zanonimizowane. Naukowcy wiedzą więc, że np. 7 września 2018 r. szpital w Gryficach miał mniej niż pięciu pacjentów „naczyniowych”, a w tygodniu 3–9 września 2018 r. wszystkich takich pacjentów było czterech. Nie mają dostępu do nazwisk, wieku czy płci pacjentów. Dane te zestawiają z informacjami udostępnionymi przez Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, które mówią o warunkach atmosferycznych dla wszystkich stacji meteorologicznych w Polsce.

Na razie szukaliśmy prostych korelacji między tymi danymi dla jednego województwa, Dolnego Śląska. Możemy już potwierdzić, że występuje zależność między czynnikami takimi jak spadek ciśnienia czy opady i kilkoma innymi a występowaniem tych konkretnych jednostek chorobowych, ale jest jeszcze za wcześnie, by mówić o ścisłych powiązaniach – raportuje dr hab. inż. Agnieszka Wyłomańska z Wydziału Matematyki PWr.I

Jak podkreśla, zespół musi teraz rozszerzyć zakres swoich analiz, przedyskutować też z lekarzami, które czynniki pogodowe mogą mieć znaczny wpływ na ludzki organizm, a które nie mają odgrywają większej roli. Bo może istotne poza ciśnieniem są np. także duże różnice temperatur w ciągu doby albo wysoka wilgotność powietrza w połączeniu z wysokimi temperaturami lub inne warunki?

Efekt odsunięty w czasie

Badacze muszą także m.in. przeanalizować tzw. cross korelacje, czyli zbadać zależność czynnika ciśnienia i jednostki chorobowej, ale z opóźnieniem czasowym, bo między wystąpieniem spadku ciśnienia a zgłoszeniami pacjentów do szpitali zwykle upływa kilkanaście lub kilkadziesiąt godzin. Dzieje się tak zapewne dlatego, że gdy dochodzi do spadku ciśnienia atmosferycznego, różnica ciśnień między układem naczyniowym a ciśnieniem zewnętrznym jest na tyle duża, że powoduje pęknięcie lub oderwanie się blaszki miażdżycowej w naczyniu krwionośnym.

Taka blaszka to nieprawidłowa, twarda struktura składająca się z cholesterolu i jonów wapnia. Pierwsze, pojedyncze blaszki pojawiają się już u 20-latków, ale im jesteśmy starsi, tym mamy ich zwykle więcej. U niektórych pacjentów całe ściany naczyń krwionośnych są wyłożone od wewnątrz takimi zwapniałymi strukturami, sprawiając, że ściany te przestają być elastyczne, a przypominają „sztywne rury”. Oderwanie się kawałka takiej blaszki może doprowadzić m.in. do zatorowania naczynia krwionośnego i poważnych konsekwencji dla zdrowia człowieka.

Objawy takie jak np. bóle i zawroty głowy czy omdlenia mogą się pojawić albo od razu, albo w ciągu kilku dni. Prawdopodobnie dlatego efekty załamania pogody w przypadku pacjentów z grup ryzyka widzimy na izbie przyjęć czasem po kilku dniach – tłumaczy dr Kwiatkowski.

AI i cyfrowe symulacje

W swoich analizach zespół naukowców korzysta także ze sztucznej inteligencji. Jak tłumaczy dr inż. Marek Sawicki z Wydziału Mechanicznego PWr, przy tak dużym zbiorze danych użycie AI jest wręcz koniecznością.

Pomoże nam ona w „wyciągnięciu” tych zależności, których na pierwszy rzut oka nie zobaczymy, ale także wykaże, które zależności mogą być tylko pozorne ze względu na anomalie występujące w danych. Korzystamy z sieci neuronowych oraz różnego rodzaju modeli regresji czy klastrowania danych – wyjaśnia.

Naukowcy myślą też o wykorzystaniu symulacji komputerowych, które pomogłyby w ustaleniu warunków brzegowych naprężeń w naczyniach krwionośnych.

Dałoby nam to dodatkowe dane o wpływie warunków atmosferycznych na pacjentów w grupie ryzyka udaru czy zawału – tłumaczy dr hab. inż. Mariusz Ptak z Wydziału Mechanicznego, który kieruje pracami zespołu badawczego.

Jeśli naukowcom uda się potwierdzić występowanie zależności między konkretnymi warunkami atmosferycznymi a incydentami naczyniowymi, może to pomóc nie tylko placówkom medycznym, ale i samym pacjentom. Te pierwsze dzięki takim ustaleniom mogłyby przygotować się na okresy przewidywanej zwiększonej liczby chorych wymagających pilnej pomocy. Natomiast sami pacjenci z grup ryzyka (lub ich rodziny), wiedząc o większym prawdopodobieństwie wystąpienia u nich np. udaru czy zawału, mogliby podjąć środki ostrożności, np. nie planować forsownych prac czy przebywać stale w otoczeniu rodziny. Naukowcy myślą też o stworzeniu aplikacji mobilnej, która stanowiłaby wczesny system ostrzegania dla pacjentów.

Lucyna Róg, źródło: PWr

Dyskusja (0 komentarzy)