Już w starożytnym Rzymie hodowano małe psy przypominające wyglądem współczesne buldogi francuskie – dowiedli naukowcy z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Badania szkieletu czworonoga sprzed 2 tys. lat wskazują, że zwierzę było dobrze traktowane i zostało pochowane razem z człowiekiem.
W 2007 roku w ruinach antycznego miasta Tralleis, niedaleko tureckiego Aydın, natrafiono na kości psa. Znalezisko nie było kompletne, a dodatkowo niezbyt dobry stan zachowania szczątków spowodował, że przez wiele lat nikt nie poświęcił mu większej uwagi. Dwa lata temu kośćmi zainteresowali się m.in. prof. Aleksander Chrószcz i dr Dominik Poradowski z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu wraz z zespołem badaczy z Istanbul University-Cerrahpaşa pod kierunkiem prof. Vedata Onara. Naukowcy obu uczelni współpracowali ze sobą już wcześniej. Wspólnie badali m.in. szczątki kostne zwierząt odkryte w porcie Cesarza Teodozjusza, w trakcie budowy tunelu pod Cieśniną Bosforską, w antycznym mieście Olympos czy też przy odkryciu wspólnego pochówku człowieka i jego kota w Balatlar w Sinop.
Znalezisko z Tralleis było niekompletne i nietypowe, nawet nam wydawało się nieprawdopodobne. Każdy archeozoolog marzy bowiem o odnalezieniu kompletnego szkieletu zwierzęcia, najlepiej ze śladami intencjonalnej działalności ludzkiej, związanej z praktykami kultowymi lub zmianami patologicznymi widocznymi w kośćcu, które można wytłumaczyć konkretnym schorzeniem, a tymczasem codziennością jest żmudne przeglądanie tysięcy szczątków kostnych zwierząt z nadzieją na znalezienie czegoś ciekawego – wyjaśnia prof. Chrószcz.
Dodaje, że w tym przypadku wśród zachowanych i możliwych do analizy szczątków kostnych psa zachowała się wprawdzie tylko niekompletna czaszka i żuchwa, lecz pozwalająca na wykonanie miarodajnego badania osteometrycznego.
Na szczęście czaszka nie była aż tak zniszczona czy pofragmentowana, by nie dało się jej zmierzyć, a te badania stanowią istotną część naszych dociekań, ponieważ wykonanie pomiarów pozwala na porównanie z innymi wynikami badań archeozoologicznych, jak i z materiałem kostnym pochodzącym od zwierząt współczesnych – tłumaczy naukowiec UPWr.
Przeprowadzono tzw. kraniometrię, która polega na wyznaczeniu punktów pomiarowych na kościach czaszki i wyznaczeniu na ich podstawie wartości poszczególnych pomiarów. Naukowcy porównali je ze współczesnymi, możliwymi do badania wynikami kraniometrii czaszek psów. Z naukowego punktu widzenia kolejne wskaźniki czaszkowe pozwalają na wskazanie jednego z trzech głównych typów czaszki psa: brachycefaliczny (buldog), mezocefaliczny (owczarek nimiecki) i dolichocefaliczny (chart). Ze względu na stan zachowania szczątków (zmierzenie długości czaszki nie było możliwe), badacze oparli się jednak na innych pomiarach (m.in. okolicy podstawy czaszki, puszki bębenkowej czy samych zębów i podniebienia).
W tym wypadku nie było żadnych wątpliwości, że jest to czaszka psa typu brachycefalicznego (krótkopyskiego), ale i stosunkowo niewielkiego. Z analiz zachowanych i mierzalnych elementów szkieletu tego osobnika ze szkieletami psów współczesnych ras, wynika, że było to zwierzę najprawdopodobniej niższe w kłębie od znanych dobrze, również krótkopyskich, molosów, których rodowód wywodzący się ze starożytnej Hellady nie podlega wątpliwości – przekonuje prof. Chrószcz.
Aby dodatkowo się upewnić, że maja do czynienia z tak dawnym znaleziskiem, naukowcy przeprowadzili procedurę datowania radiowęglowego w renomowanym i referencyjnym laboratorium w Stanach Zjednoczonych.
Odkrycie szczątków psa o takiej anatomii dostarczyło wiele cennych informacji. Udało się m.in. dowieść, że w starożytnym Rzymie znano nie tylko psy brachycefaliczne w typie molosa. To nie byłaby nowość, lecz znaleziony osobnik jest dużo mniejszy, a jego morfologia bardziej przypomina buldoga francuskiego, czyli współczesnego psa do towarzystwa. Miał on towarzyszyć swojemu opiekunowi, dzieląc z nim dość wygodne życie, a nie być tylko psem
użytkowym, o których w dostępnym piśmiennictwie rzymskim można znaleźć wiele informacji. Zwierzę było zapewne otoczone troską nie tylko za życia, ale i po śmierci. Badania szkieletu wykazały, że czworonóg był traktowany wyjątkowo dobrze, co odróżnia go od innych odkrywanych szczątków, należących do psów przeznaczonych do pracy.
Tego psa zapewne ktoś kochał, bo najprawdopodobniej kazał się z nim pochować. Co oznacza, że miłość człowieka i zwierzęcia, to nie wymysł współczesny – podkreśla archeozoolog z UPWr.
Pytany, czy pies z Tralleis to dowód na to, że już przed 2 tys. lat hodowano psy o krótkich kufach podobne do buldogów, badacz odpowiada, że nie jest to wykluczone.
Oczywiście, patrząc nawet na historię rasy wspomnianego buldoga francuskiego, widać wyraźnie, że ikonografia pokazuje dość istotne różnice, ale morfologia, a więc i anatomia, się z czasem zmienia. Podobnie jak wzorzec rasy. Można powiedzieć, że XVIII-wieczny buldog francuski nie zostałby dopuszczony dziś na wystawy właśnie ze względu na wspomniany wzorzec rasy. Zresztą to, co rozumieli starożytni pod pojęciem „rasy” trochę różni się od współczesnej definicji – zwraca uwagę prof. Chrószcz.
Jak wyjaśnia, w starożytności wyróżniano głównie psy stróżujące, pasterskie, myśliwskie oraz zwierzęta wykorzystywane w armii. Należały one jednak do psów dużych bądź średnio dużych, tymczasem badany przez polsko-turecki zespół antyczny buldożek był znacznie mniejszy i miał pełnić rolę przyjaciela człowieka.
Życie zaskakuje. W czasie naszej pracy większość czasu poświęcaliśmy zwykle na badania „bardziej powszednich szczątków kostnych” pochodzących zwykle od bydła, tzw. małych przeżuwaczy czy trzody chlewnej, bo stanowią one zwykle większość tzw. szczątków pokonsumpcyjnych i mają one większe znaczenie dla poznania realiów użytkowania zwierząt od neolitu po nowożytność. A tu czaszka psa niespodziewanie okazała się przyczyną dużego zamieszania – podsumowuje naukowiec z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.
MK, źródło: UPWr