Choć ciężko pracują, są zagrożeni ubóstwem. Analiza przyczyn niedostatku pośród osób aktywnych na rynku pracy jest celem projektu Working, Yet Poor (WorkYP). Problem ten bada konsorcjum złożone z 11 ośrodków naukowych, wśród których jest Uniwersytet Gdański.
Celem projektu Working, Yet Poor jest analiza przyczyn niedostatku pośród osób aktywnych na rynku pracy. Zespół badaczy bazuje w projekcie na danych statystycznych dostępnych w kraju, a także danych gromadzonych przez Eurostat (następnie zestawia ze sobą te informacje, wyprowadzając z nich określone wnioski). W badaniach uczestniczą również osoby doświadczające ubóstwa i zagrożenia wykluczeniem społecznym wskazane przez The European Anti-Poverty Network (EAPN) oraz przez największą polską organizację pozarządową WRZOS.
W badaniach w sposób kompleksowy analizujemy problem ubóstwa występującego u osób aktywnych na rynku pracy z perspektywy społecznej, ekonomicznej oraz prawnej. Celem przyszłych analiz porównawczych będzie wypracowanie przez członków konsorcjum systemowych rozwiązań na poziomie UE – mówi dr hab. Monika Tomaszewska, prof. UG, kierownik projektu z ramienia UG.
Statystyczne ubóstwo
Według definicji przyjętej przez Europejski Urząd Statystyczny biedni pracujący to osoby, które:
Jak tłumaczą badacze, do statystycznego pomiaru ubóstwa i wykluczenia społecznego w Polsce i Unii Europejskiej stosuje się trzy kryteria. Pierwsze to kryterium dochodu, który przypada na rodzinę. Jednym z czynników zagrożenia niedostatkiem jest skład i kompozycja rodziny.
Mediana wynagrodzeń w Polsce mówi o tym, ile faktycznie zarabia przeciętny Polak. Z najnowszych danych wynika, że to ok. 4,3 tys. zł brutto. Na rękę, po odjęciu m.in. podatków, zostaje jeszcze mniej, bo ok. 3,2 tys. zł. Przyjmujemy, że 60 proc. tej kwoty, a więc około 2 tys. zł, to jest właśnie rozporządzalny dochód. Jeśli około 2 tys. zł przypada na gospodarstwo domowe, to możemy mówić o biednych pracujących. Z przeprowadzonych przez nas analiz wynika, że ogólny wskaźnik ubogich pracujących kształtuje się w Polsce na poziomie 9,9% – tłumaczy prof. Tomaszewska.
Badaczka podkreśla, że o ryzyku ubóstwa świadczą jednak nie tyle zarobki pojedynczego pracownika, co struktura i liczebność gospodarstwa domowego, w którym on żyje. Mediana 60% rozporządzalnego dochodu będzie różna w zależności od struktury gospodarstwa domowego i dochodów domowników (w 2019 r. wartość tak ustalonej granicy ubóstwa wynosiła dla gospodarstwa jednoosobowego 1518 zł miesięcznie, a dla rodziny czteroosobowej było to 3188 zł).
Pod względem liczebności gospodarstwa domowe są mocno zróżnicowane. Z badań prowadzonych w ramach projektu wynika, że wśród gospodarstw jednoosobowych, utrzymujących dziecko lub dzieci, wskaźnik ubóstwa drastyczne wzrósł i wyniósł 17 proc.
O ile ogólny wskaźnik ubogich pracujących kształtuje się w Polsce na poziomie 9,9%, to w przypadku samotnie wychowujących rodziców wskaźnik ten osiąga poziom 17% i zwiększa się z każdym dodatkowym członkiem rodziny na utrzymaniu. Warto też podkreślić, że w tych 17% osób pracujących, które mają na utrzymaniu dzieci, aż 80 proc. to kobiety. W ich przypadku średnia zarobków jest dużo niższa – od 700 nawet do 1000 zł – i faktycznie wynosi 3847 zł brutto. Wniosek z tego taki, że zagrożenie ubóstwem może być związane z płcią. Kobiety, które pracują i samotnie wychowują dzieci, są zagrożone niedostatkiem, ale też wykluczeniem – zauważa gdańska badaczka.
Cztery potrzeby i czas pracy
O drugim kryterium, według którego rodzina uznawana jest za będącą w sytuacji pogłębionej deprywacji materialnej, mówimy wtedy, gdy rodzina deklaruje, że nie może z powodów finansowych zaspokoić co najmniej czterech z dziewięciu podstawowych potrzeb (ogrzewanie mieszkania odpowiednio do potrzeb, terminowe regulowanie opłat związanych z mieszkaniem, spłatą rat i kredytów, posiadanie samochodu, pralki, telewizora czy telefonu, możliwość pokrycia niespodziewanego wydatku o określonej wysokości, opłacenie tygodniowego wyjazdu wszystkich członków gospodarstwa domowego na wypoczynek raz w roku i spożywanie mięsa, ryb (lub wegetariańskiego odpowiednika) co drugi dzień).
Ostatnie kryterium dotyczy czasu pracy członków rodziny w roku poprzedzającym badanie – jeżeli czas pracy członków rodziny był niższy niż 20% pełnego rocznego potencjalnego czasu pracy, wówczas mówimy o osobach żyjących w gospodarstwach o bardzo niskiej intensywności pracy.
Jak podkreśla badaczka z UG, bardzo trudno jest dokładnie określić rzeczywistą skalę ubogich pracujących, jak i grupy zatrudnionych wymagających szczególnego wsparcia.
Analiza porównawcza problematyki ubóstwa pracujących na terenie UE oraz Polski wskazuje na istotne różnice w zakresie przyjętych wskaźników. Przykładowo Główny Urząd Statystyczny, z analiz którego można czerpać wiedzę o zasięgu biedy wśród osób pracujących w Polsce, stosuje podejście wydatkowe określające próg ubóstwa na poziomie 50% średnich wydatków ekwiwalentnych gospodarstw domowych. Metodologia gromadzenia danych, przyjęta przez Eurostat i GUS, różni się między sobą.
Projekt Working, Yet Poor koncentruje się na czterech grupach zatrudnionych, które zdaniem badaczy są szczególnie narażone na niedostatek i tym samym wykluczenie z wielu dziedzin społecznych:
Rozsądna polityka zatrudnienia
Dlaczego nie każda praca gwarantuje osiągnięcie zadawalającego standardu życia? Prof. Monika Tomaszewska w swoich badaniach zwraca uwagę na wiele ciekawych zagadnień, dających w części odpowiedź na to pytanie.
W Polsce wciąż kształcimy w sposób oderwany od potrzeb rynku pracy, a dodatkowo mamy duży procent osób z wyższymi wykształceniem. Wiele z nich pracuje niestety poniżej swoich kwalifikacji, bo zwyczajnie nie ma takiego zapotrzebowania na pracę w ich zawodzie. Dlatego powinniśmy szukać zawodów deficytowych i lepiej pod tym kątem monitorować rynek pracy. Potrzebna jest nam rozsądna polityka zatrudnienia – podkreśla prof. Tomaszewska.
Zdaniem badaczki z UG na sytuację tę wpływ mają również postawy niektórych pracodawców wychowanych w kulturze dużej swobody, liberalizacji, w oczach których praca ludzka ma wyłącznie wymiar ekonomiczny, stając się poniekąd tylko towarem.
Co można zrobić, by ludziom pracującym dać poczucie stabilności finansowej?
Należy bardziej skutecznie ustalać właściwy charakter zatrudnienia. Prawie 2,5 mln osób w Polsce pracuje na umowach cywilnoprawnych bądź w formie samozatrudnienia, tj. formach konkurencyjnych do stosunku pracy. Uważam, że należy efektywniej egzekwować artykuł 22 §11 k.p. mówiący o tym, że niezależnie od nazwy umowy, jeśli stosunek prawny wykazuje cechy stosunku pracy, to osoba jest zatrudniona na podstawie stosunku pracy. Uważam również, że ulgi i formy pomocy państwowej, bezzwrotnych pożyczek adresowanych do samozatrudnionym są zbyt obszerne, stanowiąc zbyt dużą konkurencję dla stosunku pracy. Nie sądzę, aby wszystkie te formy pomocy były usprawiedliwione, jak chociażby zmniejszona podstawa wymiaru składek na ubezpieczenia społeczne – zaznacza prof. Monika Tomaszewska
Zauważa również, że nadszedł moment, aby ustosunkować się i uregulować pracę wykonywaną przy użyciu programów komputerowych i na platformach internetowych, gdyż coraz więcej osób pracuje właśnie w takich formach zatrudnienia.
W dniach 9–10 września 2021 r. na Uniwersytecie Gdańskim odbędzie się konferencja międzynarodowa z udziałem partnerów społecznych projektu, a także członków rad doradczych monitorujących projekt. Rozpocznie się wówczas proces badań prawno-porównawczych w oparciu o raporty krajowe poszczególnych państw, które przystąpiły do projektu.
Konsorcjum projektu WorkYP, prowadzonego w ramach programu ramowego Horyzont 2020, poza Uniwersytetem Gdańskim tworzą: University of Luxembourg, University of Bologna, Goethe University of Frankfurt, KU Leuven (Belgia), Tilburg University (Niderlandy), Erasmus University Rotterdam, University of Lund (Szwecja), OSE Observatoire Social Européenne (Bruksela), FGB Fondazione Giacomo Brodolini (Rzym) oraz EAPN European Anti-Poverty Network (Bruksela).
Elżbieta Michalak-Witkowska, źródło: UG
może zbadają pracowników UG w większości świetnie pasują do podanych kryteriów