Obecna dekada jest kluczowa dla zmniejszenia negatywnych skutków globalnego ocieplenia. Jako kompas w tych działaniach może posłużyć model „ekonomii pączka”. W jego ramach naukowcy z różnych krajów, w tym z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, chcą wyznaczyć bezpieczną przestrzeń dla funkcjonowania człowieka oraz hodowli zwierząt gospodarskich.
Obecny kryzys klimatyczny daje się nam we znaki, a jego skutki odczuwamy w codziennym życiu. Stajemy się świadkami powstałych w wyniku zmian klimatycznych naturalnych katastrof, które odciskają piętno na naszej planecie. Dodatkowo spalanie paliw kopalnych, wycinanie lasów i produkcja zwierzęca wpływają na globalne ocieplenie, a sektor rolno-spożywczy jest odpowiedzialny za emisję około 1/3 światowych gazów cieplarnianych. Coraz bardziej odczuwamy presję do radykalnej zmiany zachowań i ograniczenia zarówno konsumpcji, jak i produkcji. Naukowcy są zgodni, że najbliższa dekada ma kluczowe znaczenie w ograniczeniu wzrostu temperatury. W trakcie ostatniego szczytu COP-28 w Dubaju jeden dzień poświęcono na dyskusje o sektorze rolno-spożywczym. Ponad 150 krajów podpisało Deklarację o zrównoważonym rolnictwie, odpornych systemach żywnościowych i oddziaływaniu na klimat. Krytycy są jednak zdania, że dokument nie niesie za sobą żadnych konkretnych konsekwencji.
Według prof. Kate Raworth z Uniwersytetu w Oksfordzie, powinniśmy dążyć do „sweet spot”, czyli sytuacji, w której każdy będzie prowadził dobre życie, a jednocześnie szkody dla środowiska zostaną minimalizowane. Zaproponowała ona model „ekonomii pączka” (nazywany również w Polsce „ekonomią obwarzanka”), który wyznacza granice planetarne i granice społeczne w zrównoważonym rozwoju. Oba obszary zostały określone za pomocą dwóch pierścieni, pomiędzy którymi znajduje się bezpieczna i sprawiedliwa przestrzeń dla ludzkości. Jedynie w obrębie tej przestrzeni możemy egzystować w dobrych warunkach, bez wywierania zbyt dużej presji na naszą planetę.
Ten słodki pączek stał się inspiracją do licznych badań naukowych, mających na celu ograniczenie emisji gazów cieplarnianych w działalności antropogenicznej. Według Johana Rockströma z Uniwersytetu w Sztokholmie, trzy elementy składające się na granice planetarne – utrata bioróżnorodności, zmiana klimatu i obciążenie azotem i fosforem (rysunek) – zostały już przekroczone. Do listy tej można też już dodać przekształcenie gruntów.
Nie tak słodka perspektywa
Do systematycznego przekraczania tych progów przyczyniają się stworzone przez nas systemy rolno-spożywcze, a w szczególności produkcja zwierzęca. Muszą więc zostać dostosowane, aby zachować bezpieczną i sprawiedliwą przestrzeń dla ludzkości. Przykładowo, europejska strategia „Od pola do stołu” ma za zadanie zapewnić zdrowszą i bardziej zrównoważoną żywność, wspierając cały system żywnościowy: od produkcji po konsumpcję. Natomiast strategia na rzecz bioróżnorodności ma na celu ochronę przyrody i odwrócenie degradacji ekosystemów. Te i inne strategie tworzą razem tzw. Europejski Zielony Ład, który ma doprowadzić do transformacji ekologicznej i osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 r., zapewniając zarazem dostatnie społeczeństwo i nowoczesną gospodarkę.
Ta słodka perspektywa jest jednak weryfikowana przez nie tak różową rzeczywistość, w której światowy popyt na żywność pochodzenia zwierzęcego ma wzrosnąć przez ten czas o ok. 65%. To stale rosnący trend, który znajduje odzwierciedlenie w liczbie pogłowia. W latach 1960–2017 światowe pogłowie bydła, owiec i kóz wzrosło o 66,1%, a pogłowie zwierząt innych niż przeżuwacze (w tym świń i drobiu) jeszcze szybciej – o 435%. Sektor hodowli zwierząt gospodarskich jest największym systemem użytkowania gruntów na Ziemi, zajmującym około 30% powierzchni świata wolnej od lodu. Przez ostatnie dekady podejmowano działania do ograniczania użytkowania gruntu na rzecz klatkowego chowu kur czy też hodowli świń i bydła w betonowych boksach. Ostatnie badania pokazują jednak, że tradycyjny wypas zwierząt wpływa pozytywnie na dobrostan zwierząt, utrzymanie bioróżnorodności łąk i pastwisk, a także zapewnienie dodatkowych wartości odżywczych w produktach pochodzących z produkcji zwierzęcej, takich jak np. mleko czy mięso. Produkcja zwierzęca niesie więc ze sobą zarówno negatywne, jak i pozytywne skutki dla środowiska naturalnego, zdrowia człowieka i dobrostanu zwierząt. Natomiast przekształcenie gruntów, o którym mowa w modelu „ekonomii pączka”, jest jednym z obecnych wyzwań klimatycznych, któremu musimy stawić czoła.
Gorzki podatek
Obecne systemy produkcji zwierzęcej generują znaczne koszty środowiskowe, społeczne i zdrowotne, jednocześnie nie zapewniając wszystkim dostępnej cenowo żywności. Według ekonomistów, jednym z głównych problemów jest to, że koszty te są eksternalizowane, a więc nie mają odzwierciedlenia w cenach rynkowych. W konsekwencji, nie bierze się pod uwagę przy podejmowaniu decyzji przez różne podmioty w łańcuchu rolno-spożywczym, poczynając od rolników, a na konsumentach kończąc. Podobnie korzyści płynące z żywności, takie jak lepsze zdrowie dzięki zbilansowanej diecie, nie mają odzwierciedlenia w cenach. Szacuje się, że niektóre z tych kosztów i korzyści mogą stanowić nawet dwukrotność obecnej wartości rynkowej.
Rozwiązaniem tego problemu jest zmierzenie ukrytych kosztów i korzyści i porównanie z pieniężnymi wartościami rynkowymi. W ten sposób można poznać „prawdziwe” koszty żywności. Następnie, koszty i korzyści powinny zostać ujęte w cenach rynkowych, co najczęściej oznacza opodatkowanie żywności (chociaż można wykorzystać również inne instrumenty fiskalne). Ekonomiści wymyślili nawet górnolotny termin na ten proces: „monetyzacja zewnętrznych czynników poprzez prawdziwy rachunek kosztów i korzyści”, w ramach którego oblicza się rzeczywiste koszty i korzyści środowiskowe, społeczne i zdrowotne.
Dla systemu produkcji zwierzęcej, takie wyzwanie podjęli uczestnicy rozpoczętego właśnie projektu STEP UP (Sustainable Livestock Systems Transition and Evidence Platform for Upgrading Policies) realizowanego w ramach programu Horyzont Europa. W przedsięwzięciu uczestniczy 16 partnerów, m.in. irlandzki Teagasc (Urząd ds. Rozwoju Rolnictwa i Żywności), Szwedzki Uniwersytet Nauk Rolniczych, Narodowy Instytut Badawczy ds. Rolnictwa, Żywności i Środowiska z Francji, Federalny Instytut Rolnictwa i Żywności z Niemiec oraz Fundacja Badawcza z Wageningen w Holandii. Polskę w tym gronie reprezentuje Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu.
Głównym celem jest zbadanie pozytywnych i negatywnych skutków związanych z produkcją zwierzęcą i ich zmonetyzowanie. Potrzeba do tego zidentyfikować i zhierarchizować potencjalne kompromisy w różnych typach systemów rolniczych, praktyk i środowisk w całej Europie. Projekt opiera się na szerokim zakresie informacji naukowych, raportów, opinii ekspertów, wiedzy praktyków i innych dostępnych materiałów, takich jak bazy danych. W skład zespołu badawczego wchodzą eksperci zaangażowani w kierowanie i przygotowywanie kluczowych raportów dla Komisji Europejskiej (KE), a także innych organów międzynarodowych, w tym Stałego Komitetu ds. Badań nad Rolnictwem (SCAR), Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO), Partnerstwa w zakresie oceny i wydajności hodowli zwierząt gospodarskich (LEAP, FAO), czy też Globalnej Agendy na rzecz Zrównoważonej Hodowli (GASL).
Słodkiego, miłego życia…
Aby pogodzić wyzwania wynikające z „ekonomii pączka”, partnerzy projektu STEP UP rozpoczęli prace nad identyfikacją i zgromadzeniem odpowiednich wskaźników ilościowych i jakościowych, które będą miały duże znaczenie dla oceny odległości od granic planetarnych, wyznaczających bezpieczną i sprawiedliwą przestrzeń dla funkcjonowania ludzkości oraz hodowli zwierząt gospodarskich. Zadaniem badaczy z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu jest współtworzenie tych wskaźników oraz opracowanie studium przypadku dla Polski, a także przygotowanie odpowiednich scenariuszy i rekomendacji dla interesariuszy (w szczególności dla Komisji Europejskiej) w zakresie wdrożenia wyników projektu do agendy politycznej.
Projekt STEP UP potrwa do 2027 roku i będzie czerpał z innych przedsięwzięć, które zajmują się podobną tematyką. Przykładowo, niedawno rozpoczęty europejski projekt FOODCoST opracowuje już zharmonizowane podejścia i metody dla obliczania wielu kosztów i korzyści, wykorzystując przy tym dostępne bazy danych (m.in. CE Delft Environmental Prices Handbook, Eco-costs), według których emisja 1 kg dwutlenku węgla kosztuje nas średnio 0,057 €, a 1 kg metanu – 1,74 €. Postępy w pracach można śledzić na stronie internetowej projektu STEP UP.
Reasumując, obecna dekada jest kluczowa dla zmniejszenia negatywnych skutków globalnego ocieplenia. W tym celu musimy podjąć drastyczne kroki, aby określić koszty i korzyści związane z ludzką działalnością, w pierwszej kolejności skupiając się na najbardziej emitujących sektorach gospodarki, głównie sektorze rolno-spożywczym. Aby móc dalej prowadzić „słodkie życie”, trzeba jednak przestrzegać pewnych ściśle określonych granic, które zostaną wyznaczone dla każdego sektora. Model „ekonomii pączka” może posłużyć jako kompas w tych działaniach.
dr Ewelina Marek-Andrzejewska
Wydział Ekonomiczny Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu