Pierwszą globalną mapę obrazującą styk osadnictwa i obszarów naturalnych opracował międzynarodowy zespół naukowców z udziałem geografa z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Powierzchnia Ziemi podlega istotnym przemianom na skutek działalności człowieka. Jednym z jej przejawów jest intensywny przyrost obszarów zabudowanych, obserwowany nie tylko w dużych miastach, lecz także w bezpośrednim otoczeniu obszarów naturalnych. Ich sąsiedztwo określa się mianem Wildland-Urban Interface (WUI). To w tych strefach wpływ człowieka na środowisko jest szczególnie istotny i objawia się np. wysokim stopniem fragmentacji siedlisk roślin i zwierząt. Te dotąd duże i spójne obszary zostają poprzecinane drogami i zabudową. Stanowi to zagrożenie dla migrujących zwierząt. Z kolei pojawienie się nowych osiedli ludzkich skutkuje częstszymi kontaktami między dzikimi zwierzętami i człowiekiem, co może sprzyjać przenoszeniu się chorób odzwierzęcych. W takim granicznym obszarze dochodzi również do rozprzestrzeniania się gatunków inwazyjnych, a pojawiające się wraz z człowiekiem zwierzęta domowe stanowią duże zagrożenie dla występujących w pobliżu ptaków.
Do tej pory najczęstszym powodem badania WUI była ocena ryzyka pożarowego. Źródłem pożarów jest z reguły działalność człowieka, a paliwem – naturalna roślinność, która płonąc, w niesprzyjających okolicznościach, bardzo szybko stanowi zagrożenie dla sąsiednich budynków, powodując zarówno straty gospodarcze, jak i zagrożenie dla życia mieszkańców. Dlatego też badania takich stref koncentrowały się głównie na obszarach najwyższego zagrożenia pożarami w Ameryce Północnej, Australii czy państwach z basenu Morza Śródziemnego. Tym niemniej, obszary zabudowane i naturalne sąsiadują ze sobą także w innych częściach globu, choć skala tego zjawiska nie była dotąd poznana.
W opublikowanym właśnie na łamach Nature artykule badacze z kilku ośrodków wykorzystali szczegółowe dane o użytkowaniu ziemi, które pozwoliły na stworzenie pierwszej, globalnej mapy obszarów WUI. Współautorem pracy jest dr Dominik Kaim z Instytutu Geografii i Gospodarki Przestrzennej Wydziału Geografii i Geologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, który zajmuje się badaniami zmian użytkowania ziemi, ich przyczyn oraz konsekwencji. Wykorzystując różnorodne materiały badawcze, od archiwalnych map, przez historyczne fotografie, po współczesne cyfrowe dane przestrzenne, stara się zrozumieć, w jaki sposób działalność człowieka wpływała i będzie wpływać na środowisko przyrodnicze.
Najnowsze badania realizowane przez niego we współpracy z naukowcami z USA, Izraela i Niemiec, wykazały, że choć WUI zajmują nieco mniej niż 5% powierzchni lądowej Ziemi (tj. w przybliżeniu dwukrotność powierzchni Indii), to mieszka tam aż 3,3 miliarda ludzi, czyli 41% ogólnoświatowej populacji. Tereny te są szczególnie rozpowszechnione w Europie, lecz nie brak ich także m.in. we wschodniej Afryce, Brazylii czy południowo-wschodniej Azji, co nie było dotychczas udokumentowane.
Na razie słabo rozpoznane są także zagadnienia społeczne związane z WUI, a wiedza w tym zakresie ogranicza się właściwie do Ameryki Północnej. To złożone zagadnienie. Z jednej strony osoby mieszkające pod miastem, blisko obszarów naturalnych, mogą łatwiej korzystać z zasobów przyrody, rekreacji w naturze czy oddychać lepszym powietrzem. Z drugiej – przedmieścia oferują bardzo odmienny standard życia czy dostęp do usług publicznych. Stąd też sytuacja społeczna takich obszarów w USA jest mocno zróżnicowana, a rozciąganie na tej podstawie wniosków na inne kraje jest nieuprawnione – podkreśla badacz z UJ.
Prawie połowa budynków na Ziemi położona jest strefach WUI, co sprawia, że ich mieszkańcy są bezpośrednio narażeni na ryzyka z tym związane. Badania pożarów w latach 2003–2020, odniesione do stworzonej mapy, wykazały, że dwie trzecie ludności, która stała się ich ofiarami, mieszkało w badanych przez naukowców strefach. Zagrożenie pożarowe jest o tyle istotne, że będzie ono w dalszym ciągu rosło. Powodem jest wzrost gęstości zaludnienia w WUI, a co za tym idzie – ryzyka wystąpienia pożarów powodowanych przez człowieka. Ponadto zmiany klimatu przyczynią się w wielu miejscach nie tylko do wydłużenia sezonu występowania pożarów, lecz także do zwiększenia częstości występowania zjawisk ekstremalnych, takich jak choćby długotrwałe susze.
Dlatego też konieczne jest lepsze poznanie mechanizmów powodujących dalszy wzrost powierzchni WUI oraz skutków funkcjonowania tych stref, także takich, które nie są związane z pożarami – dowodzi dr Kaim, który już wcześniej prowadził finansowane przez Narodowe Centrum Nauki badania, w których na podstawie bardziej szczegółowych danych sprawdzał, jak wygląda rozkład przestrzenny WUI w Polsce i z czego on wynika.
Zaznacza, że otwartą kwestią pozostaje pytanie o dynamikę zmian tych obszarów. Z analizy przykładów karpackich wiadomo bowiem, że występowały one nawet w połowie XIX wieku, gdy notowana była znacznie mniejsza powierzchnia lasów niż obecnie. W późniejszym okresie obszar WUI wyraźnie wzrósł, a przyczyną tego był zarówno wzrost powierzchni lasów, jak i obszarów zabudowanych. Jak na razie niezbadane pozostaje także zagadnienie przyszłego zagrożenia pożarowego stref WUI w Polsce i jak będzie się ono kształtować w kontekście obserwowanych zmian klimatu.
MK, źródło: UJ