W jaki sposób metoda terapeutycznej pracy z koniem wpływa na poziom oksytocyny w organizmie człowieka? Sprawdza to doktorantka Uniwersytetu Łódzkiego.
Jednym z największych wyzwań zdrowotnych współczesności jest walka z depresją. Psychologowie, psychiatrzy i terapeuci poszukują nowych, skutecznych metod pracy z chorującymi na nią pacjentami. Jedną z najciekawszych i bardzo efektywnych jest terapia z udziałem koni. Kinga Rucka ze Szkoły Doktorskiej Nauk Społecznych Uniwersytetu Łódzkiego sprawdza, jak terapia metodą HAE wpływa na poziom oksytocyny w organizmie człowieka.
Metoda Horse Assisted Education zakłada, że człowiek uczy się w towarzystwie koni i rozwija umiejętności społeczne, takie jak komunikacja, motywacja, przywództwo, wyznaczanie celów, budowanie relacji oraz praca z emocjami. HAE znana jest i ceniona na całym świecie od prawie 30 lat, a programy kierowane są do firm oraz osób indywidualnych. Metoda wykorzystywana jest także w pracy z osobami z problemami psychicznymi, w tym z zespołem stresu pourazowego czy depresją. HAE powstała na bazie doświadczeń i obserwacji interakcji człowiek–koń, jest też poparta wiedzą psychologiczną – tłumaczy Kinga Rucka.
Jak podkreśla doktorantka, symbolika i wizerunek konia budzą w ludziach respekt, poczucie piękna i tajemnicy. Mimo że zwierzęta te są bardzo delikatne i subtelne, to czujemy emanującą od nich odwagę. Zdaniem badaczki z tego właśnie bierze się wyjątkowość relacji człowiek–koń. Dowodzą tego również badania, wskazujące na pozytywny wpływ koni na człowieka. Nic więc dziwnego, że od lat coraz głośniej mówi się o hipoterapii, czyli terapii prowadzonej w oparciu o budowanie tych relacji. Ma ona na celu przywracanie oraz poprawę zdrowia i sprawności człowieka. Przeznaczona jest dla osób z problemami psychoruchowymi lub upośledzeniem umysłowym.
Pierwszą formą wsparcia jest fizjoterapia – to odpowiednia gimnastyka wykonywana na koniu w celu przywrócenia sprawności fizycznej. Druga to psychopedagogiczna jazda konna – zespół działań, których celem jest usprawnienie poznawcze, intelektualne, emocjonalne i fizyczne. To, czym zajmuję się w kontekście moich badań, to terapia, która polega na umożliwieniu pacjentowi zapoznania się ze zwierzęciem i nawiązania z nim kontaktu. Efekt, który ma przynieść proces terapeutyczny, to poprawa komunikacji człowieka ze światem zewnętrznym. Nie ma nic wspólnego z jazdą konną, a zwierzę jest katalizatorem przyczyniającym się do pracy nad sobą – wyjaśnia Kinga Rucka.
Badaczka przekonuje, że konie są mistrzami komunikacji niewerbalnej i nieustannie chcą się z nami komunikować, a wysyłane przez nie sygnały często są subtelne i nie zawsze widoczne. Potrafią też odczytywać nasze emocje i mowę niewerbalną oraz wyczuwać rytm serca, który mówi o naszym nastawieniu i samopoczuciu. Tym samym udzielają nam natychmiastowej informacji zwrotnej i reagują na nasze aktualne stany psychiczne, nie oceniając wyglądu czy statusu ekonomicznego. To, co je różni od innych zwierząt, zwłaszcza domowych, to silny instynkt, którego nie zatraciły nawet po wieloletniej pracy z człowiekiem.
Konie przede wszystkim dbają o swoje potrzeby. Nieustannie sprawdzają, czy mogą się przy nas rozluźnić i za nami podążać, powierzając nam swoje życie, ponieważ widzą w nas pewnych siebie przywódców. Komunikują się przez cały czas i poszukują sygnałów, aby jak najlepiej dopasować się i odgadnąć, czego od nich chcemy, i następnie, w partnerstwie osiągnąć cel. Dla koni bardzo ważny jest też stan spokoju i relaksu. Cały czas do niego dążą, dzięki temu i my podczas wspólnej interakcji też tego się uczymy – zauważa doktorantka UŁ.
Jak pokazały jej wcześniejsze badania osoby, które na co dzień pracują z końmi uzyskują lepsze wyniki w testach na koncentrację uwagi i spostrzegawczość. Okazuje się więc, że kontakt z koniem uczy uważności i szybkiego reagowania na pojawiające się bodźce. Do tej pory, pracując metodą HAE, skupiała się na wpływie koni na procesy poznawcze i samopoczucie osób zdrowych. Tym razem chce pójść o krok dalej i sprawdzić, jak na kontakt z koniem zareaguje osoba chora na zaburzenia depresyjne nawracające.
Metoda HAE to prosta interakcja, która polega na wykonywaniu zadań ze zwierzęciem. Co ważne, nie ma w niej elementów jazdy konnej. Pracuje się tu na symbolach, skojarzeniach i emocjach, które odczuwamy w danym momencie. Podczas warsztatów rozwojowych wielokrotnie widziałam, jak konie uruchamiają w ludziach refleksyjne myślenie i poszerzają samoświadomość. Często jedno spotkanie to dopiero początek pracy nad sobą, ale doświadczenie jest na tyle głębokie, że na długo zapada w pamięć, a proces trwa miesiącami – mówi Rucka, która od 2015 roku jest facylitatorem HAE, czyli osobą mającą za zadanie czynny udział w udrażnianiu procesu komunikacji.
W swoich badaniach wykorzystuje kwestionariusze dotyczące osobowości, inteligencji emocjonalnej i skali depresji. Oprócz wskaźników psychologicznych, analizuje również te biologiczne, a konkretnie poziom oksytocyny. To hormon odpowiedzialny między innymi za budowanie relacji i tworzenie się więzi. Osoby z depresją często mają zaniżone wyniki tego neuropeptydu. Dotychczasowe badania, prowadzone głównie ze zwierzętami domowymi, wskazują, że kontakt z nimi zwiększa stężenie oksytocyny, a co za tym idzie poprawia relacje z innymi ludźmi.
Celem moich badań jest sprawdzenie, czy cykliczne spotkania z końmi oddziałują na poziom oksytocyny w organizmie człowieka. Dodatkowo będziemy analizować związek osobowości, inteligencji emocjonalnej i stopnia depresji osoby badanej z efektywnością terapii z koniem. Mam nadzieję, że wyniki posłużą jako podstawa do rozpatrzenia, czy włączenie koni do tradycyjnej psychoterapii i farmakoterapii będzie niosło pozytywne korzyści. Liczymy na to, że nowa możliwość leczenia przyczyni się do wzrostu efektywności terapii oraz szybkości poprawy samopoczucia i zdrowia – kończy Kinga Rucka.
Jej projekt finansowany jest z budżetu Doktoranckich Grantów Badawczych Uniwersytetu Łódzkiego
MK, źródło: UŁ