W Polsce brakuje praktycznego podejścia do badań nad wojną i szybkiej reakcji na bieżące wydarzenia. Często brakuje też impulsu od instytucji rządowych, które szczególnie powinny być zainteresowane inicjowaniem i finansowaniem badań dotyczących bezpieczeństwa międzynarodowego.
„Wojna to esencjonalne zło. Jej konsekwencje nie ograniczają się tylko do państw walczących, ale dotyczą całego świata. Rozpocząć wojnę agresywną oznacza nie tylko zbrodnię międzynarodową, to najpoważniejsza zbrodnia międzynarodowa różniąca się tylko tym od innych zbrodni wojennych, że zawiera w sobie skumulowane zło całości”. W ten sposób trafnie scharakteryzował wojnę agresywną Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze w wyroku z 1 października 1946 r. Strach przed kolejną wojną sprawił, że państwa zdecydowały się na utworzenie Organizacji Narodów Zjednoczonych właśnie po to, by „uchronić przyszłe pokolenia od klęski wojny”. Niestety tego celu nie udało się osiągnąć.
Wojna jako zjawisko nie zniknęła, ale czy to oznacza, że tematyka wojenna powinna interesować polskich badaczy? Przecież Polska jest jednym z nielicznych państw świata, które po 1989 r. nie doświadczyły zbrojnej przemocy i tym samym nie doszło na naszym terytorium do strat ludzkich w związku z działaniami zbrojnymi (zob. Uppsala Conflict Data Program), więc być może „pokojowa dywidenda” powinna być przeznaczona na badania niezwiązane z wojną. Można mieć też wątpliwości, czy polscy badacze są w stanie wnieść coś nowatorskiego do wiedzy na temat konfliktów zbrojnych, które przecież istnieją niemal tak długo jak ludzkość, a literatura na tematy wojenne wydaje się obszerna i wyczerpująca. Cóż bowiem można dodać do klasycznych analiz (m.in. Q. Wrighta oraz choćby Y. Dinsteina, M. Kaldor, H. Münklera, K. Waltza, M. Waltzera), by uniknąć oczywistych powtórzeń.
Przegląd bazy projektów NCN nie wskazuje, by tematyka współczesnych konfliktów zbrojnych była szczególnie doceniana. A jednak badania nad różnymi aspektami wojny są prowadzone w Polsce, a ich wyniki publikowane również za granicą (np. M. Madej (red.), Western Military Interventions after the Cold War, Routledge 2020). Z wielu powodów – o których poniżej – wojny, konflikty zbrojne powinny być przedmiotem rzetelnych badań także polskich badaczy, a wyniki mogą być interesujące dla zagranicznego odbiorcy.
Czy to już wojna?
Konflikty zbrojne występują nieprzerwanie od czasu zakończenia II wojny światowej, choć rzeczywiście konflikty między państwami, których celem jest zagarnięcie terytorium innego państwa, stały się rzadkością (przykładem był atak Iraku na Kuwejt w 1990 r. oraz działania zbrojne podjęte przez Rosję wobec Ukrainy od 2014 r.; osobno należy wymienić starcia o sporne terytoria, jak w przypadku konfliktu pomiędzy Armenią a Azerbejdżanem o Górny Karabach – z krwawą odsłoną w 2020 r.; czy między Indiami a Pakistanem, który jest charakteryzowany jako konflikt o niskiej intensywności mimo kilkuset ofiar rocznie).
Warto odnotować, że choć media czy środowiska wojskowe wolą posługiwać się terminem „wojna” (i odpowiednio „prawo wojenne”), to środowiska cywilne preferują potencjalnie szerszy termin, tj. „konflikt zbrojny” (i odpowiednio „międzynarodowe prawo humanitarne konfliktów zbrojnych”). Ponadto wyróżniają sytuacje przemocy zbrojnej, np. jednostronną przemoc wobec cywilów, gdy nie można zidentyfikować przynajmniej dwóch stron walczących, ale dochodzi do napaści zbrojnych na bezbronną ludność cywilną i związanych z nią strat ludzkich.
Sam problem kwalifikacji określonej sytuacji jako danego typu konfliktu zbrojnego lub innego rodzaju przemocy jest niemal zawsze dyskusyjny. Jako przykład można podać np. ataki amerykańskie czy francuskie na cele tzw. państwa islamskiego w Syrii. Część badaczy twierdziła, że mamy do czynienia z konfliktem międzynarodowym, gdy dla innych był to konflikt niemiędzynarodowy lub co najwyżej z elementami umiędzynarodowienia, a mówimy przecież o bombardowaniu terytorium jednego państwa przez drugie państwa. Spory trwały również co do tego, czy z konfliktem mieliśmy do czynienia w przypadku okupacji Krymu (biorąc pod uwagę brak starć zbrojnych) oraz sytuacji we wschodniej Ukrainie (wątpliwości co do stopnia rosyjskiego zaangażowania zbrojnego). A wydawałoby się, że przynajmniej w tak podstawowych kwestiach jak stwierdzenie, czy mamy do czynienia z danym rodzajem wojny, mamy zgodność poglądów w nauce. A to przecież dopiero początek analizy działań wojennych.
Nowe metody walki
W trakcie działań zbrojnych stosowane są coraz to nowsze metody i środki prowadzenia walki. Większość państw świata (w tym Polska) zobowiązała się, że m.in. przy prowadzeniu badań, prac rozwojowych nad nowymi broniami, będą każdorazowo ustalać, czy ich stosowanie jest zgodne z prawem międzynarodowym (art. 36 I protokołu dodatkowego z 1977 r. do konwencji genewskich z 1949 r.). To oznacza, że państwa zlecając badania dotyczące nowych broni, środków walki czy jedynie stosując je, nie mogą ograniczać się do analizy danych czysto technicznych, inżynieryjnych, ale muszą rozważyć choćby, jak użycie danej broni wpływa na poziom strat wśród ludności cywilnej, czy zabijanie walczących odbywa się humanitarnie, tj. bez wywoływania nadmiernego cierpienia. To wymaga współpracy między specjalistami z różnych dyscyplin nauki, ale co ważne, z powyższego można wywieść obowiązek państw do finansowania odpowiednich badań co do legalności środków i metod walki bez względu na to, czy ich użycie już zostało wdrożone, czy dopiero jest rozważane.
Obecnie szczególnie rozwijane są badania dotyczące stosowania broni autonomicznej, robotów, sztucznej inteligencji na polu walki, gdyż wbrew pozorom rewolucja technologiczna w zakresie wykorzystania tego typu środków już ma miejsce na polu walki. Badania na ten temat prowadzone są również w Polsce (warto wymienić np. monografię K. Kowalczewskiej, Sztuczna inteligencja na wojnie, 2021).
Coraz ważniejsze wydają się też badania nad sposobami prowadzenia walki w cyberprzestrzeni, co jest związane z częstymi atakami na infrastrukturę krytyczną, czyli o znaczeniu podstawowym dla funkcjonowania społeczeństwa, gospodarki. Obecny konflikt na Ukrainie dowodzi masowości ataków cybernetycznych, do których dochodziło nawet przed rozpoczęciem inwazji 24 lutego 2022 r. Przykładem skutków tego typu ataków było zakłócenie prac satelity telekomunikacyjnego Viasat KA-SAT, co wpłynęło nie tylko na sytuację na Ukrainie (dostęp do Internetu), ale także w kilku państwach europejskich, gdyż zostały rozłączone modemy używane do kontroli kilku tysięcy turbin wiatrowych w Niemczech, z których prąd był dostarczany m.in. do Polski. Powyższy przykład pokazuje również, że coraz pilniejsze jest badanie możliwości (technicznych, prawnych) prowadzenia działań zbrojnych w przestrzeni kosmicznej. Potrzebujemy bowiem odpowiedzi na pytania nie tylko o to, jak prowadzić legalnie działania zbrojne w zupełnie nowych przestrzeniach, obszarach, ale także jak interpretować już podejmowane przez inne państwa konkretne kroki; czy atak cybernetyczny lub atak na obiekty/urządzenia kosmiczne daje prawo do użycia siły w samoobronie i jak taka samoobrona miałaby wyglądać.
Mogłoby się wydawać, iż skoro mamy dość duży katalog szczegółowych umów z zakresu międzynarodowego prawa humanitarnego konfliktów zbrojnych, które mają zastosowanie w konfliktach międzynarodowych (mowa m.in. o Konwencjach genewskich o ochronie ofiar wojny z 1949 r. i pierwszym protokole do nich z 1977 r.), to oprócz oceny tego, czy dane działania naruszają normy prawne, czy nie i opracowywania kolejnych wersji komentarzy do traktatów, nie ma już zbyt wiele do dodania w kwestii ograniczeń prawnych na wojnie. Jednak prawo międzynarodowe jest celowo tworzone przez państwa w taki sposób, aby zawierało terminy nieprecyzyjne, które można interpretować na wiele sposobów, a te interpretacje mogą się zmieniać pod wpływem różnych czynników. Dodatkowo specyfiką prawa międzynarodowego jest wbrew pozorom dynamiczny rozwój, gdyż normy prawne mogą być zmienione przez nowe zwyczaje, przy ocenie istnienia których analizuje się praktykę państw i ich opinię co do jej obowiązywania. Tym samym konieczna jest systematyczna analiza działań państw, by stwierdzić, jak prawo się zmienia – temu służą np. prace utworzonego przez Centrum Lauterpachta Prawa Międzynarodowego Uniwersytetu w Cambridge wspólnie z Międzynarodowym Komitetem Czerwonego Krzyża specjalnego zespołu, który dokonuje przeglądu legislacji, praktyki państw całego globu.
Co więcej różne gałęzie prawa międzynarodowego wpływają na siebie nawzajem (przykładem jest wpływ praw człowieka na rozumienie zasad prowadzenia walki) i tym samym przykładowo obecnie dyskutuje się nie tylko o ochronie życia osób, które nie biorą udziału w walkach, ale także walczących. Czyż nie jest to naruszeniem prawa do życia, prawa do bezpieczeństwa tych osób, które są zmuszane do walki po stronie agresora? Kwestia ta jest obecnie dość popularnym tematem dyskusji naukowych, a jeszcze kilka lat temu jej podnoszenie stanowiło wręcz prawniczą herezję.
Obecny konflikt na Ukrainie pokazał również, że normy dotyczące np. ochrony elektrowni jądrowych są dalekie od doskonałości, gdyż nie wykluczają legalnych ataków na tego typu budowle, a możliwości legalnego zabijania osób cywilnych i niszczenia dóbr cywilnych są wbrew pozorom bardzo duże. Przykładowo osoba cywilna, która bezpośrednio angażuje się w działania zbrojne, traci ochronę na czas takiego zaangażowania. Tym samym ukraińscy cywile, którzy w odpowiedzi na najazd agresora rzucają koktajlami Mołotowa lub wstrzymują ruch czołgów, w świetle prawa konfliktów zbrojnych mogą być legalnie zabici. Ten wniosek jest dla wielu szokujący, tak jak i fakt, że prawo dopuszcza brak odpowiedzialności za ataki, w wyniku których zniszczony zostanie blok mieszkalny, w którym byli cywile, jeżeli oskarżony stwierdzi, że celował w obiekt wojskowy oddalony o kilkaset metrów dalej. Każdy konflikt zbrojny – a ten na Ukrainie nie jest wyjątkiem – pokazuje niestety, jak wiele jest jeszcze obszarów, które trzeba doregulować w prawie, a tym samym badacze muszą je zidentyfikować i rozważyć możliwe rozwiązania.
Skazani na inter/multidyscyplinarność
Moja perspektywa badawcza to prawo międzynarodowe, jednak każdy badacz zajmujący się wojną musi zdawać sobie sprawę, jak wieloaspektowe, skomplikowane jest to zjawisko i żeby je zrozumieć, konieczne jest sięganie do innych dyscyplin nauki. Przykładowo w ramach badań nad przestrzeganiem prawa konfliktów zbrojnych nie wystarczy analiza samych norm prawnych, lecz konieczna jest identyfikacja innych czynników, które wpływają na przestrzeganie prawa, jak kultura, moralność, wyszkolenie, doświadczenie, stan psychiczny itp. Nie inaczej jest przy analizie źródeł konfliktów czy ich konsekwencji. Tym samym w badania nad wojną powinni wkroczyć i często wkraczają nie tylko prawnicy (np. W. Czapliński, P. Grzebyk, M. Kowalski, R. Kwiecień, J. Kranz, M. Marcinko, M. Piątkowski), politolodzy (np. A. Bieńczyk-Missala, A. Drzewicki, A. Głogowski, Ł. Kamieński, R. Kupiecki, K. Kubiak, R. Kuźniar, R. Łoś, M. Madej, W. Malendowski, K. Pronińska, J. Reginia-Zacharski, G. Rdzanek, P. Śledź, S. Wojciechowski) czy wojskowi (np. B. Balcerowicz, S. Koziej, M. Minkina), ale także antropolodzy, kulturoznawcy (np. P. Niechciał, L. Stomma, H. Schreiber), psycholodzy, filozofowie (np. T. Żuradzki, T. Kuniński), socjologowie (np. L. Nijakowski, M. Poletyło). W coraz większym stopniu konieczne jest jednak także zaangażowanie geografów (w kontekście oceny zmian klimatu, dostępu do wody, ruchów migracyjnych itp.), biologów i chemików (biorąc pod uwagę rozwój środków walki), matematyków, informatyków (do opracowania odpowiednich algorytmów, modeli), ale także ekonomistów. Przy obecnych powiązaniach gospodarczych świata, każdy konflikt wpływa na gospodarkę światową. Potrzebne są więc badania na temat nie tylko wpływu wojny na handel, transport, ale także jakie instrumenty gospodarcze (sankcje) będą najskuteczniejszą odpowiedzią na agresję i zbrodnie wojenne i jak należy wyceniać szkody wyrządzone przez wojnę. Ekonomia wojny jest jednak nadal tematem zaniedbanym w polskiej nauce.
Problemem jest jednak to, że rzadko specjaliści z różnych, niekoniecznie pokrewnych dyscyplin ze sobą współpracują i tym samym trudniej jest opracować odpowiednie narzędzia wdrażania prawa wojennego, zapobiegania konfliktom, reagowania na nie. Taka współpraca nie jest oczywiście łatwa, biorąc pod uwagę różne metodologie, specjalistyczny język itp. Jak trudne jest to zadanie, mogli się przekonać kierownicy dwóch projektów realizowanych na Uniwersytecie Warszawskim, a dotyczących wojen Zachodu (kierownik R. Kuźniar/M. Madej) oraz wojen Rosji (kierownik A. Szeptycki), którzy musieli mierzyć się z problemem znalezienia nie tylko ekspertów od aspektów politologicznych czy prawnych, ale także militarnych, ekonomicznych, energetycznych, historycznych, a następnie wypracować wspólnie wnioski. Tego typu przedsięwzięcia mają jednak o tyle znaczenie, że w przeciwieństwie do licznych prac opisujących przebieg poszczególnych konfliktów, próbują wyróżnić pewne cechy wspólne operacji i tym samym przewidzieć przebieg kolejnych interwencji lub wskazać, jak uniknąć dotychczasowych błędów, co wydaje się szczególnie wartościowe.
Wyzwania dla polskiej nauki o wojnie
W Polsce brakuje tak silnych ośrodków naukowych zajmujących się konfliktami zbrojnymi jak norweskie PRIO (Peace Research Institute OSLO) czy szwedzkie UCDP (Uppsala Conflict Data Program) oraz SIPRI (Stockholm International Peace Research Institute). Na marginesie warto zauważyć, że nazwy ww. ośrodków wskazują raczej na to, że ich badacze zajmują się pokojem a nie wojną, jednak już profil badań wspomnianych ośrodków dowodzi czegoś innego. Potwierdza to prawdę przywołanej w tytule niniejszego artykułu paremii: si vis pacem para bellum, gdyż nie da się budować trwałego pokoju (wiedzy o nim) bez wyciągania wniosków z dogłębnej, rzetelnej analizy konfliktów zbrojnych.
Choć nie możemy pochwalić się centrami wspomnianego wyżej formatu, to jednak polska nauka ma do zaoferowania badania na temat wojny prowadzone z różnych perspektyw (wyżej wymieniłam nazwiska tylko niektórych badaczy, by pokazać, jak liczne jest to grono, a przecież dochodzi jeszcze wielu historyków wojen).
Wydawnictwa zachodnie i ich czytelnicy są coraz częściej zainteresowani perspektywą wychodzącą poza narrację badaczy pochodzących z wielkich mocarstw. Z własnego doświadczenia, wynikającego z wydania w zachodnich wydawnictwach dwóch monografii: Criminal Responsibility for the Crime of Aggression, Routledge 2013 oraz Human and Non-Human Targets in Armed Conflicts, Cambridge University Press 2022, mogę wskazać na uwagi recenzentów, którzy podkreślali, że istnieje niedosyt analiz publikowanych przez badaczy z naszego regionu, mających inną perspektywę niż świat anglosaski, dostrzegających problemy typowe dla państw średniej wielkości.
W przypadku nauki polskiej trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że polscy badacze nie przywiązują wagi do tematu conflict resolution i ogólnie problematyki peacemaking, czyli sposobów zakończenia, rozwiązania konfliktu. Zbyt mało pisze się nie tylko o wspomnianej wyżej ekonomii wojny, ale o niezwykle ważnej prewencji (wyjątkiem jest monografia A. Bieńczyk-Missali, Zapobieganie masowym naruszeniom praw człowieka, 2018) oraz o roli dezinformacji – nie bez powodu przypomina się, że pierwszą ofiarą wojny jest prawda (tu warto jednak odnotować wydane w ostatnim czasie pozycje R. Kupieckiego, w tym anglojęzyczną A. Legucka, R. Kupiecki (red.), Disinformation, Narratives and Memory Politics in Russia and Belarus, Routledge 2022).
Gdy rozpoczęła się wojna na Ukrainie, niemal natychmiast Uniwersytet w Cambridge we współpracy z Uniwersytetem w Harvardzie utworzyły program dotyczący sposobu rozwiązania konfliktu, w ramach którego opracowano projekty przykładowych zawieszeń broni, traktatu pokojowego itp. W wielu ośrodkach nie dyskutowano jedynie nad problemami rozliczenia zbrodniarzy wojennych, ale opracowywano konkretne rozwiązania wsparcia dla sądownictwa. W Polsce brakuje takiego praktycznego podejścia do badań nad wojną i szybkiej reakcji na bieżące wydarzenia. Badacze zwłaszcza nauk społecznych są przyzwyczajeni do tego, iż publikacje przygotowuje się latami, gdy tymczasem wyniki potrzebne są niemal natychmiast. Często brakuje też impulsu od instytucji rządowych, które szczególnie powinny być zainteresowane inicjowaniem i finansowaniem badań dotyczących bezpieczeństwa międzynarodowego. Jednak – co ważne – takie badania powinno się zlecać w celu uzyskania obiektywnych danych i często trudnych politycznie odpowiedzi. Wojna jest bowiem zbyt dużym zagrożeniem, by badania nad nią były upolitycznione i ograniczały się do pisania analiz pod tezę.
dr hab. Patrycja Grzebyk, dyrektor Network on Humanitarian Action na Uniwersytecie Warszawskim
Katedra Studiów Strategicznych i Bezpieczeństwa Międzynarodowego UW
W listopadowym numerze FA poświęconemu wojnie jako przedmiotowi badań naukowych opublikowaliśmy także:
Myślę, że Autorka wykazała się ignorancją naukową kompletnie pomijając znaczny dorobek uczelni wojskowych (przede wszystkim AON, obecnie ASzwoj, ale także AMW, AWL, LAW czy innych ośrodków UPH w Siedlcach). Brak znajomości dorobku naukowego zgromadzonego w tych uczelniach wręcz deprecjonuje wartość poznawczą tego tekstu.
Szkoda że autorka nie dostrzega dorobku i publikacji autorów z uczelni wojskowych / WAT, AMW, AWL, WAL/ Niektóre prezentowane i analizowane były na stronach Forum !