Naukowcy z Katedry Elektrotechniki Wydziału Politechnicznego Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Tarnowie zaprojektowali stanowisko do pomiary temperatury ciała na odległość. Dzięki wykorzystaniu minikamery na podczerwień wykrywanie osób z podwyższoną temperaturą będzie bezpieczniejsze i szybsze.
Aparatura, po przejściu odpowiednich testów, trafiła do Szpitala Wojewódzkiego im. św. Łukasza w Tarnowie. System powstał w ekspresowym czasie, a dodatkowo kosztował 20 razy taniej niż podobne oferowane na rynku. Wzbogacono go o alarm, który poinformuje dźwiękowo o „namierzeniu” osoby z podwyższoną temperaturą.
– Kamera termowizyjna pokazuje promieniowanie podczerwone, które jest niewidoczne dla naszego oka, a które możemy odbierać jako „ciepło”. Urządzenie oświetla naszego ciała, a jedynie analizuje promieniowanie emitowane przez naszą twarz. Odpowiednie wyskalowanie obrazu otrzymanego z kamery termowizyjnej pozwala nam interpretować go jako pomiar temperatury całej obserwowanej powierzchni – tłumaczy pomysłodawczyni systemu dr inż. Agnieszka Lisowska-Lis.
Kamerka wykorzystana w systemie jest niewielka, ale jeden pomiar zastępuje ponad sto tysięcy pojedynczych termometrów elektronicznych (pojedynczych pirometrów). Autorka podkreśla także, że pomiar taki jest dużo bardziej bezpieczny.
– Nie trzeba podchodzić do każdej badanej osoby z termometrem i zbliżać go do twarzy. Wystarczy, że badana osoba zatrzyma się w odległości około 2 m przed okiem kamery na kilka sekund. Pomiar można wykonać też w ruchu, badając wiele osób, ale wtedy jest mniej dokładny. Dzięki oprogramowaniu udostępnionemu przez producenta możliwe jest również ustawienie alarmu. Jeśli kamera wykryje, że np. badana osoba ma ponad 37,5 stopni Celsjusza, to natychmiast włączy się alarm.
Pomiar kamerą termowizyjną czy popularnym termometrem elektronicznym powinno się wykonywać w obszarze o stabilnej temperaturze: w uchu, otwartych ustach lub kąciku oka (albo pod pachą – tak jak tradycyjnym termometrem).
– Najgorszym miejscem do pomiaru jest czoło czy policzek. Tam temperatura najszybciej się zmienia na naszej twarzy. Jeśli ktoś ma gorączkę i na czole skropli się pot, to spowoduje szybkie ochłodzenie. Na pomiar temperatury też mają wpływ nasze emocje. Jeśli się zdenerwujemy i np. zaczerwieni nam się twarz, to tym samym temperatura na naszych policzkach nadmiernie wzrośnie, mimo że nie mamy temperatury. W badaniach przesiewowych według zaleceń WHO badanie kamerą termowizyjną wykonuje się obserwując kącik oka (w okolicach kanalika łzowego) lub ucho. Jeśli ktoś nosi maseczkę i jeszcze kaszle, to na pewno nie wykonany pomiaru przy otwartych ustach. W takiej sytuacji najdokładniejszy byłby pomiar temperatury w okolicach oczu badanej osoby. Pamiętać jednak należy by do pomiaru zdjąć okulary, jeśli je nosimy – dodaje naukowiec z PWSZ.
W testowanym systemie program wyszukuje obszary na powierzchni twarzy o najwyższej temperaturze. Zazwyczaj są to oczy. Jeśli ustawimy alarm termiczny np. na poziomie 37,5 stopni Celsjusza i system wykryje obiekt o wyższej temperaturze, to włączy się alarm termiczny (na obrazie) i sygnał dźwiękowy w systemie. W takim przypadku obserwowana osoba powinna zostać dodatkowo poddana badaniu temperatury (np. termometrem stykowym, dokładniejszym) oraz wywiadowi medycznemu.
Zaprojektowany w PWSZ system ma przede wszystkim wspierać pracę personelu medycznego i poprawić bezpieczeństwo w służbie zdrowia.
– Bardzo zależało nam na tym, aby pomóc pracownikom szpitala, z którym uczelnia od wielu lat współpracuje, w tym trudnym czasie – dodaje dr Lisowska-Lis. – Przy okazji pragnę podziękować wszystkim z uczelni, którzy pomogli w realizacji tego systemu.
To niejedyne przedsięwzięcia wspierające służbę zdrowia, które realizowane są w PWSZ w Tarnowie. Pracownicy uczelni drukują na drukarkach 3D elementy do przyłbic dla personelu medycznego w ramach akcji „Przyłbica w Koronie”, a także finansują i szyją maseczki dla placówek ochrony zdrowia.
źródło: PWSZ