“Barwy ochronne” w reżyserii Krzysztofa Zanussiego (1976).
Konformizm i nonkonformizm w polskim środowisku akademickim lat 70-tych XX w.
Znakomita lekcja poglądowa z:
– łamania studentom i młodym pracownikom naukowym kręgosłupa moralnego (Docent zdecydowanie do protestujących studentów: „Kto to powiedział?! Pan? Pan zdaje się chciał zostać na uczelni… Prawda?”),
– dowodzenia, że nie ma sensu wychodzić przed szereg (Docent: „Pański rektor odpisał habilitację (z maszynopisu bibliotecznego – D.Sz.)”. Magister zdziwiony: „A oryginał? Nie zniszczył go?”. Docent: „Nie. A po co? Kto się wychyli?”),
– ustawiania konkursów (Docent: „Mogę Panu powiedzieć jaki będzie wynik głosowania (w konkursie prac studenckich – D.Sz.). Za nie będzie nikogo”. Magister zmieszany: „No…, zaraz. Ale Pan nie zna pracy…”. Docent: „Nie szkodzi! Pan Józef pewnie w ogóle się nie odezwie, Pani Zofia uda, że nic nie zrozumiała, Pani Magda… rzeczywiście nic nie zrozumie (…). Studenci będą za – oczywiście z przekory. Także…”),
– sposobu „zarządzania kryzysem” (Docent do protestujących studentów: „Będziemy rozmawiać po śniadaniu i z delegacją! Z panią, z panem i z panem”. Studenci wściekli: „Zaraz! Delegacja powinna być wybrana, a nie wyznaczona!!”. Docent na to (jakby od niechcenia): „Radzę wybrać tego kogo wyznaczyłem. Będzie prościej”),
wreszcie kilka zawsze cennych uwag starszego kolegi z Katedry:
– „każdemu wolno nie zgodzić się z szefem. Trochę…”,
– „przy powitaniu szefa, zawsze dobrze jest być pierwszym”,
– „praca naukowa liczy się…, liczy się…, ale nie sama. Liczy się w kontekście – ważne jest nie tylko to co się mówi, ale również kto mówi i gdzie mówi”,
– jak dogadać się ze zbuntowanymi studentami? „Kogoś trzeba postraszyć, komuś trzeba pochlebić”,
[wszystkie „złote myśli” i cytaty pochodzą od filmowego docenta Jakuba Szelestowskiego, symbolu konformizmu, cynizmu i hipokryzji, znakomicie zagranemu przez Zbigniewa Zapasiewicza]
…a i tak najbardziej podoba mi się dialog z min. 9 s. 10 filmu:
Pani Doktor: „To Pan ma pisać doktorat u rektora?”
Magister nieśmiało: „Ja nie wiem… Chciałbym…”
Pani Doktor: „Od dawna zna Pan rektora?”
Magister bardziej zdecydowanie: „Prawdę powiedziawszy w ogóle go nie znałem. Po prostu szukałem zaczepienia po studiach, wasz rektor przeczytał moją pracę, no i już tak zostałem…”.
Ktoś dziś zna taki scenariusz? Młody magister, chce zajmować się nauką, rektor uczelni przeczytał Jego pracę i zaoferował mu etat asystenta…