Tylko dobra edukacja zniweluje różnice w wykształceniu i da narzędzia do lepszego rozumienia świata – przekonuje Wojciech Sokolnicki w najnowszym felietonie na blogu Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.
Na blogu To się liczy prowadzonym przez Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu pojawił się wpis dotyczący polityki szczepień przeciwko COVID-19. Wojciech Sokolnicki przypomina, że w naszym kraju naukowcy cieszą się wysokim poziomem zaufania społecznego. Przynajmniej tym deklarowanym, ponieważ realia pokazują, że wiara w teorie spiskowe ma się u nas całkiem dobrze. Wciąż wielu rodaków uważa, że „ziemia jest płaska”, a „pandemia COVID-9 jest wymysłem chciwych korporacji farmaceutycznych wspieranych przez nieuczciwych lekarzy”.
Osoby wyznające wiarę w te herezje nie przyjmują żadnych logicznych argumentów. Dodatkowym problemem jest to, że bardzo często widzą spisek już niemal we wszystkim. Czasami te poglądy zostają tylko w fazie przemyśleń, jednak bywa, że owocują działaniami o dużo poważniejszych konsekwencjach. Idealnym przykładem jest narodowy program szczepień. Jak pisze autor, „kilka milionów naszych obywateli odmawia przyjęcia szczepionki, tłumacząc to źle pojętą wolnością czy względami religijnymi. Są głusi na argumenty naukowe”. Moim zdaniem jeszcze gorsze jest to, że do podobnych decyzji namawiają pozostałą społeczność, sieją jawną dezinformację i nie ponoszą z tego tytułu żadnej odpowiedzialności.
Rzeczywiście prawo nie nakazuje szczepienia, więc osoby niechcące się szczepić mogą legalnie bronić swojej decyzji. Zmuszenie obywateli do zastrzyku mogłoby stworzyć niebezpieczny precedens. Jednocześnie chciałabym dodać, że obowiązek szczepień już istnieje i obejmuje inne preparaty podawane dzieciom. Nie jest to więc całkiem nowy pomysł. Autor śmiało przyznaje, że tzw. antyszczepionkowcy postępują niesolidarnie i wbrew interesowi społeczeństwa. Aby osiągnąć odporność populacyjną, należy zaszczepić co najmniej 80 proc. społeczności. Niestety, dynamika szczepień spada, coraz mniej osób zgłasza się po przyjęcie pierwszej dawki, a sezon urlopowy nie pomaga poprawić sytuacji. Tymczasem jesienią czeka nas zapewne kolejna fala zachorowań.
Twórca wpisu słusznie zauważa, że osoby zaszczepione często irytują się na tych, którzy swojego zastrzyku unikają, sprowadzając na nich zagrożenie. Wielu uważa, że powinni oni ponieść konsekwencje. W Europie tworzone są różne strategie mające na celu uchronić nas przed nową falą zachorowań. Są to m.in. paszporty dla zaszczepionych, które ułatwiają wakacyjne podróże. Innym pomysłem proponowanym przez restauratorów jest możliwość goszczenia zaszczepionych w wewnątrz lokalu, a osób unikających swojej dawki – jedynie w ogródku. Takie schematy zaczynają być coraz częściej wprowadzane w różnych obszarach codziennego życia. Osoby zaszczepione mogą korzystać z wielu przywilejów, które nie przysługują niezaszczepionym.
Naturalne głosy mówią o segregacji ludzi. Skoro nie ma obowiązku szczepienia, nie można karać za korzystanie ze swoich praw. Autor felietonu przyznaje, że takie argumenty mają sens, jednocześnie dodając, że system nagrody wydaje się być lepszym rozwiązaniem.
Obecne zapewnienia są takie, że żaden kraj nie zamierza wprowadzać obowiązku szczepień. Jednak Francja ogłosiła niedawno, że od sierpnia niezaszczepieni będą musieli borykać się z wieloma ograniczeniami. Zapowiedź tego sprawiła, że milion obywateli zapisała się na szczepienia w ciągu jednej doby. Na tym jednym przykładzie można wysnuć hipotezę, że takie regulacje mogą zadziałać.
Autor felietonu kończy go przemyśleniem, że „tylko dobra edukacja zniweluje różnice w wykształceniu i da narzędzia do lepszego rozumienia świata”. Ciężko się z tym nie zgodzić. Potrzebujemy długofalowego planu reformy edukacji i szkolnictwa wyższego, ale skupionego wokół zupełnie innych priorytetów niż te obecnie skupiające uwagę rządzących. To jednak plan na dziesięciolecia. Co powinniśmy zrobić teraz, aby doraźnie zabezpieczyć się przed kolejną falą zachorowań? To trudne pytanie i aby rozsądnie na nie odpowiedzieć, potrzebujemy dialogu między ekspertami wielu dziedzin. Potrzebujemy również określić możliwe konsekwencje podejmowanych decyzji i wyliczyć rachunek zysków i strat. Muszę przyznać, że czuję wagę tych decyzji i mogę tylko odetchnąć z ulgą, że to nie na mnie ciąży odpowiedzialność związana z ich podjęciem.
Oprac. dr Paulina Mozolewska http://naukowka.pl/
O autorze:
Wojciech Sokolnicki jest absolwentem Uniwersytetu w Lozannie oraz Uniwersytetu Wrocławskiego (Wydział Filologiczny). Od blisko dwudziestu lat związany z promocją UEWr.