Aktualności
Instytuty naukowe
21 Kwietnia
Budynek Centrum Badań Przedklinicznych i Technologii WUM. Źródło: cept.wum.edu.pl
Opublikowano: 2017-04-21

Niechciana biotechnologia?

Centrum Badań Przedklinicznych i Technologii jest największym przedsięwzięciem biomedycznym i biotechnologicznym w Europie Środkowo-Wschodniej. Jego celem było utworzenie w Warszawie ośrodka naukowego składającego się ze ściśle współpracujących ze sobą środowiskowych centrów badawczych zajmujących się badaniami najczęściej występujących chorób cywilizacyjnych.

Konsorcjum CePT tworzą: Warszawski Uniwersytet Medyczny (który jest koordynatorem przedsięwzięcia), Uniwersytet Warszawski, Politechnika Warszawska oraz 7 instytutów Polskiej Akademii Nauk: Instytut Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego, Instytut Biochemii i Biofizyki, Instytut Medycyny Doświadczalnej i Klinicznej im. M. Mossakowskiego, Międzynarodowy Instytut Biologii Molekularnej i Komórkowej, Instytut Podstawowych Problemów Techniki, Instytut Wysokich Ciśnień, Instytut Biocybernetyki i Inżynierii Biomedycznej.

Połączenie potencjału wybitnych naukowców i ośrodków badawczych oraz interdyscyplinarne podejście do badanych zagadnień, to niewątpliwie największa zaleta CePt, ale…

Mali gracze

Naukowcy nie mogą działać w próżni. Potrzebne jest zaplecze finansowo-biznesowe, aby projekty mogły być wdrażane. Wprawdzie CePT współpracuje z blisko 40 firmami, ale nie są to potentaci. Zorganizowana pod koniec lutego konferencja, miała na celu m.in. pokazanie tego, co nauka ma do zaoferowania. Z drugiej strony miały prezentować się firmy. Naukowców reprezentujących uczelnie i instytuty naukowe było wielu, natomiast firmy tylko dwie. Celon Pharma S.A., która – jak czytamy na jej stronie internetowej – jest: zintegrowaną „firmą farmaceutyczną prowadzącą zaawansowane badania naukowe i wytwarzającą nowoczesne leki. Tyle tylko, że: Środki finansowe na badania nad nowymi lekami pozyskaliśmy ze sprzedaży odtwórczych produktów leczniczych, a także z funduszy unijnych uzyskanych w ramach programu Innowacyjna Gospodarka”.

Drugą z firm, była OncoArendi Theraputics S.A. „Założona w marcu 2012 OAT jest firmą prywatną, której właścicielami są założyciele oraz inwestorzy prywatni i instytucjonalni” – czytamy na ich stronie internetowej. Dotychczas OAT uzyskała finansowanie w wysokości około 16 mln zł od inwestorów prywatnych i ok. 30 mln złotych ze źródeł publicznych.

Nic nie ujmując obydwu firmom – to mali gracze.

Oferta

Rozwój innowacyjnej medycyny – nowe leki, terapie, urządzenia – może być ogromną szansą dla polskiej gospodarki pod warunkiem realnej i efektywnej, a nie tylko deklarowanej współpracy nauki i biznesu. Impulsem powinny być badania naukowe. W tej dziedzinie mamy się czym pochwalić, co udowodnili na konferencji badacze z instytutów PAN. Naukowcy z Instytutu Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego zidentyfikowali nowe właściwości substancji pochodzenia roślinnego, które znalazły zastosowanie w serii dermokosmetyków przeznaczonych dla osób mających problemy dermatologiczne.

W tym samym instytucie powstało także innowacyjne oprogramowanie terapeutyczne „Dr Neuronowski®”, wspomagające rehabilitację dzieci i dorosłych z zaburzeniami mowy oraz innymi zaburzeniami poznawczymi. Narzędzie przygotowano na podstawie ok. 70 publikacji naukowych, napisanych przez badaczy z Instytutu Nenckiego.

Z kolei w Instytucie Biocybernetyki i Inżynierii Biomedycznej opracowano Ventil – urządzenie, które umożliwia wentylowanie osobno każdego z płuc lub jednocześnie płuca dwu pacjentów. W większości klinicznych przypadków wentylacja płuc jest przeprowadzana z użyciem jednego respiratora, który realizuje całość procesu wentylacji pacjenta. Jednak dla niektórych pacjentów niezbędna jest osobna, niezależna wentylacja każdego z płuc, np. w sytuacji, kiedy drugie płuco jest patologicznie zmienione lub klatka piersiowa jest jednostronnie uszkodzona.

Instytut Biochemii i Biofizyki opracował substancję chroniąca przed alergią niklową, na którą cierpi ok. 1 mld osób na świecie. Jak do tej pory jedynym remedium było unikanie kontaktu z produktami zawierającymi nikiel, czyli np. z monetami.

Wszystkie te urządzenia czy terapie zostały opatentowane, niektóre już wdrożone.

Potencjał jest jednak znacznie większy. Jeśli uznamy, że to były „tylko drobiazgi”, to zupełnie innego rodzaju są zaawansowane już badania prowadzone w Instytucie Nenckiego związane z technologią biodrukowania narządów 3D. Celem projektu jest stworzenie bionicznej trzustki zbudowanej z rusztowania zawierającego naczynia oraz wyspy trzustkowe lub komórki macierzyste przekształcone w komórki wydzielające insulinę i glukagon. Jeśli przedsięwzięcie zakończy się sukcesem, przeszczep bionicznej trzustki będzie mógł się stać pełnowartościową metodą leczenia cukrzycy. Pozytywne badania laboratoryjne to dopiero połowa sukcesu, potrzebne są kosztowne badania przedkliniczne i kliniczne. Sukces w tym przypadku nie oznacza badań laboratoryjnych, lecz kosztowne badania przedkliniczne i kliniczne.

Realia

Od 1980 roku zespół prof. Jacka Jemielity pracował nad zwiększeniem trwałości i produktywność mRNA, co miało doprowadzić do przełomu w opracowaniu szczepionek na raka. Udało się. Ba, to było odkrycie na wielką skalę.

mRNA to maleńkie cząsteczki, które są kopią niewielkich fragmentów DNA, a ich zadaniem jest przenoszenie informacji genetycznej, czyli mówiąc najprościej: przepisu na konkretne białko. Białka przekazują komórce określoną informację, która wywołuje konkretny efekt. W tym przypadku chodziło o uruchomienie naturalnych procesów zwalczania komórek rakowych. O tym mechanizmie naukowcy widzieli już od dawna, ale nie potrafili poradzić sobie z problemem żywotności mRNA – zbyt krótkiej, by przekazać komórce informacje. Naukowcy z UW pokonali to ograniczenie, a swoje rozwiązania opatentowali. Trzeba jednak było przeprowadzić badania kliniczne, a to koszt rzędu 20-40 mln dolarów. Uniwersytetu nie stać na takie wydatki, a rodzime koncerny farmaceutyczne nie były tym zainteresowane. Naukowcy związali się więc z pośrednikiem, niemiecką firmą BioNTech. To ona w 2010 r. zainwestowała w badania kliniczne, a pięć lat później sprzedała sublicencję firmie Sanofi za 300 mln dolarów i koncernowi Roche za 310 mln dolarów. W kolejce są już następni.

Co z tego trafi do Polski? Dr Robert Dwiliński, dyrektor Ośrodka Transferu Technologii przy Uniwersytecie Warszawskim, przyznał w rozmowie z dziennikarzami, że będzie to kilka procent z tej kwoty, czyli kilka milionów dolarów. Połowa trafi do jednostek badawczych, które pracowały nad odkryciem, druga bezpośrednio do naukowców – autorów patentów. Po kolejnych fazach badań klinicznych, kiedy lek trafi na rynek, na konta autorów patentów wpłyną znacznie większe kwoty.

Trudno się dziwić rozgoryczeniu prof. Piotra Węgleńskiego z UW, który usiłował zainteresować tym wynalazkiem wicepremiera i ministra, nomen omen – rozwoju, ale odesłany został z kwitkiem. Wprawdzie w ciągu ostatnich 10 lat wydatki na innowacje podwoiły się, to jednak nadal stanowią one mniej niż 1% PKB. 190 mln zł przeznaczone przez rząd w 2017 r. z programu „Inteligentny rozwój” na konkursy dla podmiotów z branży farmaceutycznej to kropla w morzu potrzeb, zwłaszcza że same próby przedkliniczne nowego innowacyjnego leku mogą kosztować nawet 50 mln zł. Faza badań klinicznych jest jeszcze bardziej kosztowna.

Rodzime firmy muszą zarobić na wielu „drobnych” innowacjach, by za kilka lat stać je było na badania jednego nowego leku. Jeśli innowacyjność w dziedzinie biotechnologii medycznych nie będzie wspierana przez państwo, to staniemy się trzecim światem drenowanym intelektualnie przez wielkie światowe koncerny.

Joanna Kosmalska

Dyskusja (0 komentarzy)