Strona główna

Archiwum z roku 2002

Spis treści numeru 3/2002

Turnauowie
Poprzedni Następny

Rody uczone (64)

Trwałą cechą i stale obecnym w rodzinnej tradycji wątkiem jest miłosierdzia, 
tj. taki stosunek do innych, w którym dominuje aktywna i rozumna ofiarność.

Magdalena Bajer

Lwów

Jan Nepomucen Turnau przybył do Polski najpewniej z Moraw, gdzie Turnauowie zajmowali się kupiectwem. Na początku XIX w. kupowali w Polsce majątki stając się ziemianami. Dalsze pokolenia przynależą już warstwie inteligenckiej.

WYKSZTAŁCENI ROLNICY

O swym pradziadku prof. Elżbieta Turnau wie, że nie miał pojęcia o gospodarowaniu w rodzinnym majątku, jako z wykształcenia inżynier, z zawodu oficer armii austriackiej. Gorliwie studiował stosowne broszury, zasięgał rady sąsiadów i doprowadził dziedziczny Gaik do kwitnącego stanu (stanął tartak, młyn, powstały drogi i mosty, założono wodociągi), co pozwoliło spłacić dziewięcioro rodzeństwa.

Wszystkie dzieci dziedzica były muzykalne, w domu grywano na różnych instrumentach, w czym potomni upatrują źródło talentu wokalnego Grzegorza Turnaua.

Jerzy Turnau, dziadek rodzony i stryjeczny moich gości, w głębi duszy pragnął być malarzem i, nie ukończywszy studiów w wiedeńskiej Akademii Sztuk Pięknych, do końca życia malował. Przerwał również studia rolnicze, by rolnictwo praktykować w kupionych mu przez ojca Mikulicach. Założył tam zarodową hodowlę bydła i wyhodował do dziś uprawianą odmianę pszenicy – ostkę mikulicką.

Po pierwszej wojnie światowej zorganizował we Lwowie szkolenie rolnicze dla ziemiańskich synów, żeby nowocześnie, jak on, gospodarowali w rodzinnych majątkach. Bardzo znane i cenione były owe „kursa Turnaua”. Jego wnuczka prof. Irena Turnau bawiąc w radzieckim Lwowie pod koniec lat 70. znalazła tam liceum rolnicze imienia swego dziadka.

Światły rolnik miał jeszcze jedno ulubione zajęcie – pisał powieści, chętnie czytane przez współczesnych. Siedem z nich znajduje się w bibliotece Instytutu Badań Literackich PAN, gdzie pracuje wnuczka Turnauów po kądzieli, dr Halina Gacowa.

Spośród braci Jerzego wykształconym rolnikiem był najmłodszy Lucjan, który po wojnie zrobił doktorat i pracował w Instytucie Hodowli Zwierząt, będąc również tłumaczem przysięgłym. W tym miejscu opowieści pani Irena przypomina, iż nie mógł w PRL opublikować książki Bydło czerwone w Polsce.

Były jeszcze w tym pokoleniu „wspaniałe siostry”. Klotylda sama się nie kształciła, ale stworzyła dom, z którego wyszli Andrzej Turowicz, profesor matematyki UJ i Jerzy Turowicz, redaktor „Tygodnika Powszechnego”. Druga córka Jerzego, Maria, po mężu Morawska, matka pani Heleny White, reżyserki i wykładowcy szkoły teatralnej w Filadelfii, „doszła do naukowych szczytów”, choć ojciec przewidywał dla niej szczęśliwe małżeństwo i prowadzenie domu. Interesowała się, jak wszyscy w rodzie, literaturą, pisała, jak niektórzy, powieści, ale uznała, że to „za mało naukowe” i poszła na fizykę. Zobaczywszy pod mikroskopem ułamki skał zachwyciła się ich pięknem i zajęła mineralogią oraz petrografią. Zdaniem córki, czynnik estetyczny był bardzo ważny dla wszystkich Turnauów. Zaraz po wojnie Maria Morawska była profesorem w Lublinie, później przeniosła się do Warszawy.

Stanisław, ojciec Jana Turnaua, znanego redaktora i publicysty, zaczął studia we Lwowie, ale jego ojciec (Jerzy), który sam studia rolnicze organizował, kazał mu zająć się podtarnowskimi Zgłobicami, uniemożliwiając karierę naukową, jaka synowi prawdopodobnie się marzyła, a jaką później proponował mu Uniwersytet Wrocławski. Po wojnie Stanisław był nauczycielem w technikum rolniczym na Dolnym Śląsku, opublikował broszury popularnonaukowe.

Ziemiańskie domy, w których rośli rodzice moich rozmówców, ceniły wiedzę, wszechstronną erudycję, znajomość języków, niekoniecznie łącząc to z przekonaniem o potrzebie posiadania dyplomu studiów wyższych.

Siostra Jana, prof. Irena Turnau, wdzięczna jest swojej matce, która dobrze rozumiała pragnienie wydostania się z rodzinnego majątku i wyjazdu na uniwersytet, może dlatego, że jej się to kiedyś nie udało. Irena zdała maturę w 1943 roku (tajnie) i pojechała do Warszawy studiować socjologię (tajnie). Po wojnie przyjęto ją na III rok w Uniwersytecie Jagiellońskim, a po uzyskaniu dyplomu została asystentką profesora Pawła Rybickiego we Wrocławiu.

Był to czas dla nauk społecznych bardzo zły, choć miejsce do badań socjologicznych i demograficznych wymarzone. Napływowi mieszkańcy miasta, prawie zupełnie zniszczonego, obdarzali się wzajemnie duchowymi zasobami przyniesionymi z rozmaitych stron Polski, właściwymi różnym warstwom i grupom. Mimo zlikwidowania niebawem socjologii, mimo kagańców ideologicznych, udało się zbadać i opisać naukowo sporo zjawisk oraz procesów społecznych tamtego czasu.

Irena Turnau zrobiła doktorat w 1950 roku, na temat powojennej ludności Wrocławia. Dwa razy wyrzucano ją z uniwersytetu, drugi raz z „zapisem” uniemożliwiającym powrót. Po 3-letnim „przechowaniu” w bibliotece Ossolineum, wypełnionym nielubianą pracą, dr Irena dostała się do Instytutu Historii Kultury Materialnej PAN, z którym związana jest dotąd, a którego dorobek wzbogaciła 16 książkami własnymi, 3 wspólnymi, mnogością artykułów naukowych, rozdziałami w międzynarodowych podręcznikach. Główne jej prace dotyczą dziejów włókiennictwa, skórnictwa polskiego, historii odzieży, zwłaszcza mieszczańskiej. Bardzo ważna jej książka powstała później, kiedy autorka mogła wyjeżdżać za granicę na stypendia oraz wykłady, a poświęcona jest odrębności ubiorów narodowych w Europie Środkowej i Wschodniej w ujęciu historycznym. W roku 2000 wyszedł Słownik nazw ubiorów od średniowiecza do XIX wieku, nieco wcześniej historia narodowego stroju polskiego.

Pani profesor rozpoczęła również studia filozoficzne, ale „to było przejściowe”, podobnie jak zainteresowanie dziejami teatru w Polsce, po którym pozostały artykuły w „Pamiętniku Teatralnym”. Zasobom rodzinnych tradycji intelektualnych przysporzyła duży dorobek humanistyczny, aczkolwiek w innej dziedzinie niż początkowo pragnęła, bo ku historii skierowała ją historia, tj. sytuacja polityczna w czasie, kiedy wkraczała na drogę naukową.

WNUCZKA PO MIECZU I INNI

Syn Jerzego Turnaua Stefan, w opinii córki, prof. Elżbiety, byłby pewnie uczonym, gdyby ojciec wcześnie go nie odumarł. Musiał przerwać studia biologiczne we Lwowie, wrócił do Mikulic i zajął się gospodarstwem. W 1944 roku, z własną już rodziną, przeniósł się do Rzeszowa, później do Krakowa, gdzie dzieciom trzeba było chodzić do szkoły, a potem studiować.

Najstarszy z pięciorga dzieci, imiennik ojca, skończył matematykę i jest profesorem pedagogiki matematycznej, obecnie w Rzeszowie. Najmłodszy Jacek jest profesorem fizyki w Instytucie Fizyki Jądrowej im. Henryka Niewodniczańskiego. Trzeci brat uprawia grafikę użytkową, a siostra jest wydawcą czasopisma naukowego „Acta Phisica Poloniae”.

Zanim prof. Elżbieta Turnau zechciała powiedzieć o sobie, wspomniała dalszych krewnych i „przyżenionych” członków uczonego rodu. Najwybitniejszym bodaj w tym gronie jest jej szwagier Wiesław Czyż, bardzo ceniony w świecie fizyk, profesor UJ.
Są jeszcze w tym samym pokoleniu uczone niewiasty – Anna Niżegorodcew, z domu Turnau, profesor filologii angielskiej UJ, Magdalena Smoczyńska, córka Jerzego Turowicza, językoznawca i psycholog w tym samym uniwersytecie oraz prof. Katarzyna, po mężu Turnau, mylona z moją rozmówczynią, jako że też biolog podobnej nieco specjalności – zajmuje się mykologią, czyli nauką o grzybach.

Prof. Elżbieta mówi o swoim naukowym życiu – „zbiór różnych przypadków”. Po ojcu może wzięła upodobanie do biologii, a z doświadczeń swego otoczenia przekonanie, że na medycynę jej nie przyjmą. Pomyślała o mikrobiologii, ale znajomi cioci, profesor Morawskiej, geolodzy bywający w rodzinnym domu, namawiali na paleobotanikę, obiecując pomoc w znalezieniu pracy po studiach. Rozmiłowali młodą osobę w dziedzinie, o której pani prof. Turnau nie bardzo lubi mówić laikom, uważając, że jest od codziennego otoczenia bardzo odległa. Palinologia zajmuje się kopalnymi sporami, czyli zarodnikami pradawnych roślin i pyłkiem. Badania, które prowadzi, pomagają w określaniu wieku skał, poznawaniu ewolucji roślin, zatem i historii Wszechświata.

NATCHNIENIE OD BABCI

Matka trzeciej mojej rozmówczyni, dr Haliny Gacowej, także rodem z Mikulic, wyróżniająca się na tle muzykalnej rodziny muzycznym talentem, wyszła za mąż za absolwenta lwowskich „kursów Turnaua” (swego przyszłego teścia), Adama Marszałkowicza, który przedtem, mając 17 lat, uciekł do legionów i przewojował wojnę bolszewicką zyskując odznaczenie za dzielność. Po ślubie młody dziedzic wybudował w swoim majątku szkołę dla wiejskich dzieci, w której uczyły dwie nauczycielki mieszkające we dworze, doprowadził elektryczność i, jak to było rodzinnym zwyczajem, podejmował rozmaite działania cywilizacyjne.

Dekret o reformie rolnej z 1945 roku „przesiedlił” Marszałkowiczów z siedmiorgiem dzieci do Wrocławia, mimo że gospodarze z ich wsi nie chcieli brać „pańskich gruntów”. Okazało się zresztą, że właścicieli pozbawiono ich bezprawnie, gdyż liczyły mniej niż ustawowe 50 hektarów. Sprawa do dzisiaj nie jest zakończona: dwór i park uznano za zabytkowe, rodzina płaci za ubezpieczenie, ale wstępu do własnego domu nie ma. Historyczne okoliczności przerwały tradycję światłego gospodarowania na własnej ziemi, złączonego zawsze w rodzinie Turnauów z troską o to, by innym jej mieszkańcom było jak najlepiej.

We Wrocławiu, zarabiając na życie, siódemka Marszałkowiczów skończyła studia. Starsza siostra pani Heleny, Teresa, już nieżyjąca, była profesorem SGGW w dziedzinie metod matematycznych w rolnictwie. Jan po studiach rolniczych (tradycja) i doktoracie rozpoczął drogę naukową w instytucie PAN, ale zszedł z niej, ku oburzeniu siostry-profesora, i pracuje w banku. Inny brat, Jerzy, kawaler medalu św. Jerzego, przyznawanego przez „Tygodnik Powszechny” (jakże się plotą duchowe powinowactwa i nawiązania), w wieku 18 lat chciał pójść do seminarium duchownego. Posłuchawszy ojca skończył jednak anglistykę, a później seminarium i od wielu lat prowadzi znany w kraju ośrodek dla bezdomnych niedaleko Wrocławia.

W tym momencie opowieści wszyscy moi rozmówcy upomnieli się wzajemnie o podkreślenie trwałej cechy i stale obecnego w rodzinnej tradycji wątku: miłosierdzia, tj. takiego stosunku do innych, w którym dominuje aktywna i rozumna ofiarność pozwalająca idee miłosierdzia wcielać w konkretne przedsięwzięcia. Ksiądz Jerzy Marszałkowicz uosabia ten rys najpełniej.

Pani Helena White wywodzi ów wątek od babci Heleny Turnauowej (żony Jerzego z Mikulic), która była niezwykle uduchowioną osobą, pełną miłości do ludzi, do świata, do muzyki i literatury. Pochodziła z bardzo patriotycznej, choć o niemieckiej proweniencji, rodziny Hofbergerów. Jej ojciec był przez szereg lat głównym architektem miasta Lwowa. Projektował m.in. gmach Sejmu Galicyjskiego, który stał się później siedzibą Uniwersytetu Jana Kazimierza.

POLONIŚCI

Halina Marszałkowicz-Gacowa studiowała we Wrocławiu polonistykę u Tadeusza Mikulskiego, co poczytuje za szczególną łaskawość losu z uwagi na to, że znakomicie kształcił studentów i był „człowiekiem wyjątkowo dobrym”. Rekomendacja profesora pomogła jej znaleźć pracę w Instytucie Badań Literackich PAN, gdzie w trudnych czasach chronili się niepokorni humaniści, tworząc środowisko niezależne i bardzo żywe intelektualnie. Pracowała w zespole przygotowującym wielotomową edycję Nowego Korbuta, podstawowego dla badaczy literatury dzieła bibliograficznego. Ideologiczni kontrolerzy zarządzili w pewnym momencie, żeby w biogramach pisarzy umieszczać etykietkę: „postępowy” albo trzeba więc było ograniczyć nakład. Pierwsze tomy bibliografii nie trafiły do księgarń, można je było kupić „na legitymację” pracownika naukowego.

Halina Gacowa zrobiła doktorat u Juliana Krzyżanowskiego, opublikowała cztery książki i ma pomysły oraz materiały na następne.
Polonistą jest Jan Turnau, który ukończył również teologię w ATK, obecnym Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Wieloletnia działalność Janka w Klubie Inteligencji Katolickiej, jego publicystyka na łamach „Więzi” oraz „Gazety Wyborczej”, dopisują ważny wątek do rodzinnego katalogu zasług i zasobu pielęgnowanych cnót – ekumenizm, i szerzej: otwartość na innych, życzliwą, nacechowaną szacunkiem, ciekawość ludzkiej odmienności, gotowość do dialogu.

Tekst powstał na podstawie audycji Rody uczone, nadanej w Programie BIS Polskiego Radia S.A. w czerwcu 2000 r.

Komentarze