Agnieszka Krzemińska otrzymała Złotą Różę za najlepszą książkę popularnonaukową roku. Doceniono jej „Grody, garnki i uczeni. O archeologicznych tajemnicach ziem polskich”.
Nagroda jest wspólną inicjatywą Festiwalu Nauki w Warszawie, miesięcznika „Nowe Książki” oraz Instytutu Książki. Po raz pierwszy wręczono ją w 2007 roku. Laureaci wyłaniani są spośród autorów napisanych po polsku i wydanych w ciągu ostatniego roku książek popularyzujących naukę. Do tegorocznej edycji nominowano cztery pozycje:
Jury postanowiło przyznać Złotą Różę Agnieszce Krzemińskiej, archeolożce i popularyzatorce nauki, której 360-stronicowe, oparte na imponującym materiale źródłowym kompendium w brawurowy sposób wypełnia lukę w publikacjach na temat naszej historii. Autorka szuka w nim odpowiedzi na pytania: czy można ustalić DNA Piastów, gdzie w Polsce mamy święte jeziora, o czym mówią „gadatliwe” kości i odcięte głowy, dlaczego smród starych odchodów to dobry znak, po co najdawniejsi rolnicy wznosili megality, czy archeolodzy wpadli na trop włosa Kopernika?
Trzynaście opowieści układa się w dwie ściśle powiązane ze sobą historie. Pierwszą jest opowieść o dziejach Polski od najwcześniejszego osadnictwa po czasy nowożytne. Dodajmy, że historii, która dzięki najnowszym odkryciom jest nie tyle odmienna, co o wiele bardziej rozbudowana od tej, którą znaliśmy z podręczników. Drugą jest gawęda o samej archeologii, jej rozwoju oraz metodach badawczych. A w ostatnim rozdziale autorka ukazuje możliwe kierunki dalszego rozwoju tej dziedziny. Zatem możemy śmiało twierdzić, że spełnia ona marzenie każdego specjalisty od marketingu – to jest prawdziwe „dwa w jednym” – pisał Juliusz Gałkowski w recenzji na łamach „Forum Akademickiego”.
Dodał, że publikacja jest połączeniem znajomości tematu (co nie powinno dziwić, zważywszy, że autorka jest z wykształcenia archeologiem) oraz umiejętności opowiadania najbardziej hermetycznych zagadnień „kuchni badawczej” w sposób przystępny i zajmujący.
Mówiąc krótko: mamy do czynienia z popularyzacją najwyższej próby – podsumował Gałkowski.
MK