Aktualności
Sprawy nauki
13 Marca
Fot. Bartosz Proll
Opublikowano: 2019-03-13

O Konstytucji dla Nauki na UMCS

Piotr Müller, sekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego, przewodniczący zespołu ds. wdrażania reformy, gościł na Wydziale Politologii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, gdzie odpowiadał na pytania i wątpliwości dotyczące „Konstytucji dla Nauki”.

Podczas spotkania poruszono zagadnienia związane z harmonogramem wdrażania reformy, nowymi ścieżkami kariery akademickiej i naukowej, nowym modelem kształcenia doktorantów, czyli szkołami doktorskimi oraz wykazem czasopism i wydawnictw.

Odnosząc się do zarzutu o zbyt intensywne tempo wprowadzania zmian, wiceminister nauki podkreślił, że cały proces reformowania nauki rozłożono na kilka lat, a towarzyszą mu szerokie konsultacje środowiskowe, debaty, spotkania i akcje informacyjne.

– Nie ma ani w Polsce, ani w świecie reformy, która była wdrażana w odpowiednim dla wszystkich tempie. Na ogół środowiska, których dotyczą zmiany, zawsze narzekają, że dzieje się to zbyt szybko. Część z uczelni już od dawna przygotowuje się do nowych warunków, inne obrały strategię na przeczekanie. Ale wszystkie muszą się zmienić nie dlatego, że jest reforma, ale by nadążyć za ośrodkami uniwersyteckimi na świecie. Reforma jest tylko katalizatorem tych zmian. Czy nie za szybko? Pytanie, czy mamy jeszcze czas na to, by oddalać się od światowej konkurencji, zwłaszcza w nadaniach naukowych – mówił Piotr Müller.

Na pytanie, kiedy wobec tego któraś z polskich uczelni wejdzie do pierwszej setki międzynarodowego rankingu, wiceminister odparł, że awans w zestawieniach będzie efektem ubocznym reformy. Celem jest bowiem wzrost poziomu badań naukowych i kształcenia

– Nie podzielam opinii, że nie powinniśmy zwracać uwagi na rankingi. Ale trzeba zauważyć, że spuścizną minionych dekad jest rozdrobnienie polskiego szkolnictwa. W Lublinie jest i Uniwersytet Przyrodniczy, i Uniwersytet Medyczny, a w innych krajach w takim ośrodku byłyby to dwa mocne wydziały jednego uniwersytetu, np. UMCS. Efektem takiej konsolidacji byłby skok w rankingach. Stworzyliśmy mechanizm, który pozwala uczelniom na tworzenie federacji. Tak funkcjonuje wiele uczelni na świecie. Warszawski Uniwersytet Medyczny i Uniwersytet Warszawski, tylko z racji połączenia potencjałów, awansują o 100 miejsc wyżej w rankingu szanghajskim – tłumaczył Müller, dodając, że klasyfikacje te powstają w oparciu o wyniki badań naukowych, a nie o jakość kształcenia.

Tłumacząc zasady ewaluacji, wyjaśniał, że owszem, początkowo zasady mówiły o sztywnym przypisaniu do dyscyplin, ale szybko się z tego wycofano, bo konsekwencją byłoby zabicie badań interdyscyplinarnych.

– Będzie więc tak, że jeśli prawnik opublikuje artykuł w czasopiśmie przypisanym do nauk prawnych, to z automatu system zaliczy ten artykuł jako prawniczy, ale jego publikacja w czasopiśmie nauk o zdrowiu też będzie możliwa, tyle, że po zadeklarowaniu, iż jest to artykuł związany z prawem, będzie podlegało to ocenie eksperckiej. Wszystkie deklaracje dotyczące przypisania osiągnięć naukowych będą jawne, więc poszczególne środowiska same będą wyczulone na publikacje naukowców w nie swoich dyscyplinach – zauważył sekretarz stanu w MNiSW.

Przyznał też, że warto byłoby się w przyszłości zastanowić nad zróżnicowaniem slotów publikacyjnych w taki sposób, by ci, którzy są zatrudnieni na stanowiskach naukowych musieliby przedstawiać sześć, a na naukowo-dydaktycznych – cztery artykuły (obecnie wszyscy przedstawiają cztery w 4-letnim okresie ewaluacyjnym).

Pytany o podwyżki, zaznaczył, że w ostatnim czasie działania resortu doprowadziły do spłaszczenia siatki wynagrodzeń. Jako przykład podał asystenta, który otrzymuje teraz 3205 zł brutto, czyli 755 zł więcej niż dotychczas, a to – jak podał – jest o 30% więcej w stosunku do zarobków, które były do tej pory. Profesorowie nadzwyczajni otrzymali od 1 stycznia 15% podwyżki, czyli w sumie 5320 zł płacy zasadniczej.

– Zdaję sobie sprawę, ze to jeszcze nie jest wystarczający poziom, ale warto zdać sobie sprawę, że to jest podwyższenie wynagrodzeń w stosunku rok do roku o 800–1000 zł brutto – dodał, wytykając przy okazji niektórym uczelniom małą aktywność w programach grantowych.

– Są takie, które składają trzy wnioski w ciągu roku. Jeśli ktoś nie próbuje pozyskiwać pieniędzy z zewnątrz, to w efekcie tych pieniędzy na koncie nie ma – mówił.

W kwestii szkół doktorskich padło pytanie, co mają robić doktoranci, którzy – jak w geografii – chcą kontynuować przewód w dyscyplinie geografia społeczno-ekonomiczna, a uprawnienia są nadane tylko naukom o Ziemi i środowisku. Tutaj gość wtorkowego spotkania w UMCS jednoznacznie stwierdził, że takie osoby będą zmuszone do zrobienia doktoratu w innym miejscu.

Organizatorami wydarzenia były: Politologiczne Koło Naukowe UMCS oraz PTSF Lublin.

MK

Dyskusja (0 komentarzy)