Aktualności
Sprawy nauki
15 Maja
Opublikowano: 2019-05-15

Badanie rynku przez… wynajem

Jak może zarabiać instytut naukowy? Wynająć pomieszczenia, a za otrzymane pieniądze zatrudnić nowych pracowników. To sprawdzona, prosta i zrozumiała recepta. Badania naukowe wszak kosztują, trzeba się napracować, a zyski z nich wątpliwe.

To nie żart. Kwietniowa kontrola NIK Gospodarka finansowa i realizacja wybranych zadań przez Instytut Badań Rynku, Konsumpcji i Koniunktur pokazała, że to sposób realizowany z powodzeniem w praktyce. Podstawą gospodarki finansowej IBKKiK był wynajem powierzchni biurowej, a nie działalność naukowa. W 2016 roku był to 62,8% „dochodu” Instytutu, w roku następnym 54%.

Ta lukratywna dla jej pracowników instytucja – mimo kłopotów finansowych zatrudniano kolejnych pracowników i podwyższano płace – powstała stosunkowo niedawno. Utworzono ją w 2007 roku z połączenia Instytutu Rynku Wewnętrznego i Konsumpcji oraz Instytutu Koniunktur i Cen Handlu Zagranicznego. Dziesięć lat później otrzymała status państwowego instytutu badawczego, nad którym początkowo nadzór sprawował minister finansów, a po minister przedsiębiorczości i technologii. Nadzór, jak pokazała kontrola, był raczej iluzoryczny, ale jesienią 2018 IBRKiK został zlikwidowany, a w jego miejsce powołano Polski Instytut Ekonomiczny, nadzorowany przez Prezesa Rady Ministrów. Zmiana istotna, bo nowy twór ma stałą dotację podmiotową.

Poziom akceptowalny?

Zakres kontroli Izby dotyczy okresu od początku 2017 r. do połowy 2018 r., ale bierze pod uwagę także dane wcześniejsze dane finansowe.

IBKKiK, jak każda tego typu placówka, miał zgodnie ze statutem zajmować się badaniami naukowymi i pracami rozwojowymi w dziedzinie nauk społecznych i humanistycznych, a także prowadzić badania rynku i opinii publicznej, zajmować się także doradztwem w zakresie działalności gospodarczej. Otrzymywał na to dotacje. W latach 2017-2018 r. ponad 1 ml zł z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, a także dwie dotacje celowe z Ministerstwa Rozwoju i Finansów w wysokości ponad 11 mln zł. Po zmianie nazwy był zasilany przez Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii. Według rocznego raportu Instytutu za 2017 r. opublikował 77 prac, lecz żadna z nich nie znalazła się w bazie Scopus ani w bazie Journal Citation Report. Przez kilka lat miał kategorię B, co oznacza poziom akceptowalny, z rekomendacją, mówiąc kolokwialnie, zabrania się do pracy naukowej.

Po co jednak, skoro Instytut jest właścicielem sporej nieruchomości w Warszawie, na dodatek w niezłej lokalizacji (Aleje Jerozolimskie)? Budynek ma powierzchnię 4,7 tys., m², wynajmowano ponad połowę, czyli 2,9 m². Trudno się zatem dziwić, że podstawą przychodów tej placówki był wynajem. Wpływy z tego tytułu, w 2016 r. stanowiły ponad 60% łącznych przychodów, a w roku następnym ponad 50%, odpowiednio wpływy z tytułu działalności naukowej odpowiednio nieco ponad 3% i ok. 9%.

„Nawet po uwzględnieniu kwot dotacji (celowych, na działalność statutową oraz grantów) przychody z działalności merytorycznej Instytutu nie przekroczyły, zarówno w 2016, jak i w 2017 r., połowy łącznej sumy przychodów – było to odpowiednio 28% i 45%” – czytamy w informacji NIK.

Nowi pracowni remedium na straty

Sytuacja finansowa Instytutu była tak zła, że nie tylko odnotowywał stratę, ale doszło do utraty płynności finansowej. IBRKiK nie regulował w terminie części bieżących zobowiązań, m.in. ZUS i opłat za wieczyste użytkowanie gruntu. To oczywiście wiązało się z koniecznością zapłaty odsetek. Tymczasem, jak czytamy w informacji Izby: „Mimo braku zdolności regulowania bieżących zobowiązań w Instytucie powiększano zatrudnienie i płace. Od początku 2017 r. do połowy 2018 r. zatrudnienie wzrosło z 51 do 67 osób. Natomiast płace w tym okresie urosły o blisko 20 proc. – z 4,6 tys. zł do 5,5 tys. zł miesięcznie. Rozbudowa Instytutu realizowana była w oczekiwaniu na przyszłe stabilne źródło finansowania w postaci ustawowo zagwarantowanej dotacji podmiotowej”.

Niezrozumiała jest w tym kontekście kwestia sporu sądowego pomiędzy Instytutem a jego dłużnikiem, firmą Sanator, która nie tylko przestała płacić za wynajem należącego do placówki magazyny, ale użytkowała go dalej, pomimo wypowiedzenia umowy. Sprawa ciągnęła się od 2013 roku i w końcu Instytut wystąpił do sądu z wnioskiem o zapłatę 745 tys. zł (kwota i odsetki). Nieoczekiwanie w marcu 2018 roku były dyrektor instytutu jednoosobowo podjął decyzję o zrzeczeniu się wszelkich roszczeń za kwotę 100 tys. zł płatnych w 25 ratach (!). Jak czytamy w informacji NIK: „warunki ugody negocjowane były bezpośrednio i osobiście pomiędzy właścicielem firmy Sanator a dyrektorem Instytutu. Uczestniczył w nich jedynie pełnomocnik Instytutu. Jednak jego argumenty, np. przewidywania, że proces może zakończyć się już w marcu 2018 r., nie były uwzględniane. Brakuje także dokumentów potwierdzających tezę dyrektora Instytutu o złym stanie majątkowym właściciela firmy Sanator”.

Na dodatek te sporne należności, poczynając od 2013 roku, nie były ujmowane w księgach rachunkowych Instytutu. Znalazły się tam dopiero po kontroli NIK. W związku z wątpliwościami dotyczącymi wspomnianej ugody NIK powiadomił Centralne Biuro Antykorupcyjne.

NIK nie oceniała z punktu widzenia merytorycznego prac prowadzonych przez Instytut w ramach działalności statutowej oraz finansowanych dotacjami. Tym bardziej, że ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii zaakceptowało wykorzystanie udzielonej dotacji celowej, oraz brak negatywnej oceny sprawozdania z wykorzystania dotacji ze strony MNiSW.

Rekomendacje w rękawiczkach (białych)

NIK skierowała do Szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów wniosek „o zapewnienie, w ramach posiadanych uprawnień, skutecznego nadzoru nad realizacją zadań i gospodarką finansową Polskiego Instytutu Ekonomicznego”.

Zalecenia dla dyrektora Instytutu dotyczą doprowadzenie rachunkowości instytutu do stanu, który będzie umożliwiał bieżące monitorowanie i weryfikację wydatków, zapewnienie skutecznej kontroli zarządczej w obszarze rozliczania finansowanych zadań, zwłaszcza ze środków dotacji oraz politykę zatrudnienia adekwatną do sytuacji finansowej placówki.

Czytając wnioski końcowe Izby ma się wrażenie, że… nic się właściwie nie stało. Powstał nowy byt, Polski Instytut Ekonomiczny, a na przeszłość spuśćmy zasłonę milczenia.

Joanna Kosmalska

Dyskusja (0 komentarzy)