Aktualności
Sprawy nauki
21 Listopada
Fot. Wojciech Mateusiajk
Opublikowano: 2022-11-21

Ćwierć wieku minęło, problemy pozostały

Problemy i cele są dobrze przez państwo zdiagnozowane i opisane. Mamy dokument strategiczny. Musimy teraz dostarczyć narzędzi, żeby tę politykę skutecznie realizować. Różne inwestycje można odłożyć na później, ale jeśli pozbędziemy się najlepszej kadry, nie zrealizujemy celów strategicznych – przekonuje w rozmowie z FA prof. Arkadiusz Mężyk, rektor Politechniki Śląskiej i przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich.

Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich kończy w tym roku 25 lat. Została utworzona w 1997 roku przez 73 rektorów polskich szkół wyższych posiadających uprawnienia do nadawania stopnia doktora w co najmniej jednej dyscyplinie. Jest instytucją przedstawicielską środowiska szkolnictwa wyższego, umocowaną w ustawie (od 2005 r. w Prawie o szkolnictwie wyższym, a od 2018 r. w Prawie o szkolnictwie wyższym i nauce). W pewnym sensie jest „konfederacją” konferencji rektorów poszczególnych typów szkół wyższych: uniwersytetów, uczelni technicznych, przyrodniczych i rolniczych, pedagogicznych, ekonomicznych, medycznych, artystycznych, wychowania fizycznego, wojskowych i służby państwowych, akademickich uczelni niepublicznych i teologicznych.

Obecnie zrzesza rektorów 109 uczelni akademickich, w tym 10 niepublicznych oraz 8 uczelni stowarzyszonych, tj. uczelni zawodowych posiadających uprawnienia do nadawania stopnia zawodowego magistra. Uczelnie zrzeszone w KRASP kształcą ok. 70% studentów. Pracom KRASP przewodniczy prof. Arkadiusz Mężyk, z którym rozmawia Piotr Kieraciński.

KRASP nie jest najstarszą konferencją rektorów, która powstała w Polsce.

To prawda. Wcześniej konsolidowały się już grupy rektorów poszczególnych rodzajów uczelni, np. uniwersytetów technicznych czy medycznych. Jednak nie były one w stanie reprezentować interesów całego środowiska. Pojawiła się potrzeba pełniejszej reprezentacji wobec ministerstw i instytucji państwowych, choćby z uwagi na to, że wprowadzane zmiany prawne dotyczyły nie tylko określonych grup uczelni, ale wszystkich szkół wyższych. Powołanie KRASP było odpowiedzią na potrzebę wpływu na kształt systemu szkolnictwa wyższego w Polsce oraz wspólnej reprezentacji jego potrzeb i wyrażania głosu środowiska akademickiego w tym zakresie. Historia KRASP jest barwna i burzliwa, pojawiały się problemy i rozbieżności, choćby dotyczące uczelni publicznych i niepublicznych. Niepubliczne szkoły wyższe mają m.in. inny model funkcjonowania i inne uwarunkowania finansowe. Uczelnie publiczne też są różne, a na dodatek finansowane przez różne podmioty. Miewają odrębne interesy. Pogodzenie tych spraw nie jest proste i czasami trudno znaleźć kompromis. Staramy się jednak działać w taki sposób, żeby podstawowe wartości były nadrzędne, a drobne różnice nie zaciemniały nam obrazu całości i nie prowadziły do odmiennych zdań w zasadniczych sprawach.

Na początku zaistniała potrzeba pewnego dookreślenia, znalezienia wspólnego mianownika. Okazały się nim uprawnienia akademickie, które są podstawą autonomii uczelni. Wtedy, w 1997 roku, oznaczało to, że do KRASP nie przystąpiły tworzone właśnie na mocy odrębnej ustawy publiczne uczelnie zawodowe ani uczelnie niepubliczne, gdyż wówczas żadna nie posiadała uprawnień do nadawania doktoratów.

Zastanawia mnie kontekst historyczny, bo, jak pan zauważył, w roku powołania KRASP pojawiły się w systemie, obok istniejących i dynamicznie się rozwijających niepublicznych szkół wyższych, państwowe wyższe szkoły zawodowe.

Tak, z pewnością to był ten moment, gdy poszukiwaliśmy identyfikacji i wspólnoty w burzliwym okresie budowania systemu, tworzenia jego koncepcji na przyszłość. Jednak powołanie KRASP nie było spowodowane powstaniem PWSZ-etów i jakimiś obawami z tym związanymi. Przede wszystkim kształtowała się wówczas ustawa regulująca cały system. KRASP odegrała ważną rolę w tworzeniu zarówno jej podstaw, jak i konkretnego kształtu. Właśnie o to nam chodziło. Rola Konferencji w budowaniu systemu jest bardzo duża.

Wrócę jednak do państwowych zawodówek. Najpierw były odrębne, działając wedle własnej ustawy, jednak po ustawie z 2005 r., która zniosła ich „własną” ustawę, ale nie uwzględniła ich wpływu na „akademię” przez wpisanie do ustawy stowarzyszenia rektorów tych uczelni, próbowały być blisko KRASP, żeby zachować wpływ na bieg rzeczy. Teraz wystąpiły z KRASP, bo KRePUZ jest w ustawie.

Nasze relacje kształtował w dużej mierze problem wieloetatowości. Uczelnie akademickie stały się źródłem kadr dla zawodowych, bo inaczej być nie mogło. Przy okazji pojawiły się konflikty interesów. Staraliśmy się rozwiązywać je polubownie, aby PWSZ-ety mogły budować własną kadrę, a uczelnie akademickie nie były zagrożone, np. zaangażowaniem kadry akademickiej, uniemożlwiającym realizację obowiązków w uczelniach macierzystych czy też konfliktem interesów. Pamiętam bardzo gorące dyskusje na ten temat. Czas pracy jest ograniczony i chodziło o to, żeby nie stwarzać fikcji pracy w kilku różnych miejscach, na czym cierpiały na przykład badania naukowe w uczelniach akademickich, które dla nas są kluczowe. Teraz, po dwudziestu pięciu latach, sytuacja jest inna, bowiem zmniejszyła się liczba studentów, a PWSZ-ety w sporej mierze zbudowały własne kadry i pracownikami uczelni akademickich tylko się wspomagają. Konferencja rektorów publicznych uczelni zawodowych jest wpisana do ustawy, zatem współpraca z KRASP ma zupełnie inny wymiar. I chciałbym podkreślić właśnie słowo „współpraca”, a nie „rywalizacja”, bo np. absolwenci uczelni zawodowych często kontynuują studia drugiego stopnia w uczelniach akademickich. Oczywiście zdarzają się konflikty interesów, ale staramy się na nie elastycznie reagować, a często wspólnie uzgadniamy stanowiska w wielu kluczowych kwestiach.

KRASP była szczególnie widoczna w momentach krytycznych, czyli dużych zmian, jak choćby ustawa z 2005 r., strategia rozwoju szkolnictwa wyższego czy Ustawa 2.0, a w końcu epidemia i wojna na Ukrainie.

Jako instytucja przedstawicielska – jedna z sześciu – jesteśmy wpisani do ustawy i mamy tam określone kompetencje. Dbamy o wspólne wartości, o pryncypia. Z drugiej strony pełnimy rolę koordynatora działań szkół wyższych w okresie kryzysów. Myślę, że jeśli powiem, że wspomagamy nasze ministerstwo, mimo występujących rozbieżności zdań, to nie będę daleki od prawdy. Pokazała to choćby pandemia, gdy system monitorowania zakażeń i przeciwdziałania jej skutkom stworzony przez zespół KRASP, we współpracy z Ministerstwem Edukacji i Nauki oraz Ministerstwem Zdrowia, znakomicie spełnił swoją rolę. KRASP zbierała dane na tematy epidemiologiczne z ponad 350 instytucji szkolnictwa wyższego i nauki, a zatem nie tylko z uczelni członkowskich, akademickich, dając podstawę do podejmowania skutecznych decyzji dotyczących form kształcenia zarówno na poziomie uczelni, jak i współpracy ministerstw. Wiedzieliśmy, jaki jest poziom zagrożenia, jakie działania można i należy podjąć, a z czego rezygnować. Warto przypomnieć też skuteczną akcję szczepień przeciwko Covid-19 w środowisku akademickim.

Po najeździe Rosji na Ukrainę polskie uczelnie, w tym zrzeszone w KRASP, podjęły trud pomocy uchodźcom z Ukrainy i Ukraińcom, którzy zostali w kraju, narażonym na skutki brutalnej rosyjskiej agresji. Zaangażowani w działania pomocowe byli i dalej są studenci i pracownicy uczelni oraz liczni wolontariusze. Do dziś wiele akademików jest zamieszkiwanych przez uchodźców. Teraz Komisja Międzynarodowa KRASP we współpracy z Ministerstwem Edukacji i Nauki rozwiązuje, na ile może, kwestię pomocy dla uczelni, studentów i badaczy z Ukrainy. Widać zatem ogromną solidarność z narodem ukraińskim. Staramy się, aby nasze działania podążały za potrzebami. W tych wypadkach widać dbałość KRASP o cały system szkolnictwa wyższego i nauki, a nie tylko o 109 uczelni akademickich zebranych w KRASP.

Teraz stoimy przed poważnym kryzysem gospodarczym.

Zwłaszcza inflacja i towarzyszący jej wzrost cen energii i gazu bardzo mocno uderzyły w uczelnie. Zwróciliśmy się do ministerstwa nauki, które pewne nasze postulaty, zwłaszcza dotyczące cen energii, zrozumiało i zareagowało na nie przez wprowadzenie szkół wyższych na listę instytucji wrażliwych. Dzięki temu możemy kupować energię elektryczną po ustalonych cenach. Nie są one takie, jak się spodziewaliśmy, ale znacznie niższe od tych, które oferowano nam na wolnym rynku. Udało się też wynegocjować pewne nieplanowane wcześniej podwyżki dla pracowników, w tym roku 4,4%, a od maja przyszłego roku kolejne 7,8% oraz wzrost minimalnego wynagrodzenia zasadniczego profesora o 12,5%. Nie równoważy to jednak inflacji i nie do końca zaspokaja potrzeby wynikające m.in. ze wzrostu płacy minimalnej, co będzie uczelnie sporo kosztować. Dlatego też na tym nie poprzestajemy i nieustannie zabiegamy o kolejny wzrost nakładów już od 1 stycznia 2023. Udało się doprowadzić do spotkania przedstawicieli KRASP i innych instytucji z obszaru szkolnictwa wyższego i nauki z premierem Mateuszem Morawieckim oraz ministrem edukacji i nauki Przemysławem Czarnkiem. Informowaliśmy premiera o dramatycznie malejącej atrakcyjności zatrudnienia w szkolnictwie wyższym i nauce oraz odejściach najcenniejszych pracowników z uczelni, brakiem młodych kandydatów do zawodu, o problemach związanych z niewystarczającym wzrostem subwencji czy brakiem środków na rozwój infrastruktury badawczej. Liczymy na to, że w budżecie znajdą się dodatkowe środki dla instytucji szkolnictwa wyższego i nauki. Staramy się wpisywać nasze działania w zadania określone w ustawie Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, ale też reagować na zjawiska, które mogą zaburzyć funkcjonowanie całego systemu, a w prawie z natury rzeczy nie mogły się pojawić.

Inflacji uległy też stypendia doktoranckie i coraz częściej pojawiają się informacje o braku chętnych do szkół doktorskich.

To poważny problem. Atrakcyjność kształcenia w szkołach doktorskich znacznie zmalała. Podkreślaliśmy te sprawy na spotkaniach z ministrem i premierem. W ustawie są określone m.in. relacje wartości stypendium doktorskiego w odniesieniu do ustalonego rozporządzeniem ministra minimalnego wynagrodzenia zasadniczego profesora. Niestety od 2018 r., kiedy pojawiła się wartość 6410 złotych jako minimalne wynagrodzenie zasadnicze profesora (była to wówczas ponad trzykrotność płacy minimalnej w gospodarce), kwota ta nie uległa zmianie, mimo kilkukrotnego wzrostu płacy minimalnej w gospodarce. Wartość stypendium doktorskiego to 37% minimalnego wynagrodzenia zasadniczego profesora, a po ocenie śródokresowej – 57%. W chwili gdy ustawa wchodziła w życie, oznaczało to mniej więcej równoważność płacy minimalnej w gospodarce przed oceną śródokresową. W tej chwili minimalne wynagrodzenie zasadnicze profesora to już tylko nieco ponad dwukrotna wartość płacy minimalnej i idzie ku gorszemu. Stypendium doktoranckie jest poniżej płacy minimalnej, a zbliża się do niej wynagrodzenie minimalne asystenta. Wskutek wzrostu płacy minimalnej, przy braku odpowiednich regulacji płac nauczycieli akademickich, struktura płac została zaburzona. Chciałbym zwrócić uwagę na to, że mechanizm 37% był przyjęty, ponieważ Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce z 2018 roku ograniczyło możliwość zatrudniania doktorantów przed oceną okresową. Cel był szczytny, gdyż chodziło o to, by nie mieli oni problemów bytowych, skupili się na badaniach naukowych i szybko robili doktoraty. Niestety kryzys ekonomiczny spowodował zaburzenie tej misternej układanki. W wielu uczelniach obserwujemy zmiany w strukturze kandydatów do szkół doktorskich. Teraz więcej jest doktorantów zagranicznych, zmniejsza się natomiast liczba zainteresowanych kandydatów z kraju. Mamy jeszcze w zanadrzu mechanizm zatrudnienia na stanowisku asystenta i przygotowania doktoratu w trybie eksternistycznym. Pewnym rozwiązaniem są doktoraty wdrożeniowe, bo doktoranci poprzez możliwość zatrudnienia uzyskują – wskutek łączenia stypendium z płacą w firmie – wyższe wynagrodzenie. Liczba krajowych chętnych do szkół doktorskich niestety się zmniejsza.

KRASP przyjęła dwa kodeksy etyczne. Jaki jest ich los?

Tak, kodeks Dobre praktyki w szkołach wyższych został przyjęty w 2007 r., a zatem długo przed wejściem w życie ustawy PSWN. A ona zmieniła wiele w strukturze uczelni, w tym organy uczelni. Nie ma już opisanych w tym dokumencie organów jednoosobowych w postaci dziekanów czy organów kolegialnych w postaci rad wydziałów. Zatem KRASP podjęła prace nad nowelizacją Kodeksu, dostosowującą go do nowej sytuacji, w końcu ów kodeks dotyczy dobrych praktyk działania organów uczelni, w tym także rektora. Równocześnie trwały prace nad Kodeksem etyki zawodowej nauczyciela akademickiego w procesie kształcenia oraz w przekazie publicznym, który przyjęliśmy w ubiegłym roku. Prowadziliśmy bardzo szczegółowe analizy systemów etycznych funkcjonujących w różnych uczelniach; badaliśmy, które rozwiązania działają skutecznie, a które nie spełniają swej roli. KRASP organizuje sporo spotkań, na których tego rodzaju sprawy są omawiane z myślą o wdrażaniu ich w uczelniach. Posiedzenia plenarne organizujemy w taki sposób, że zawsze jest sesja wewnętrzna, na której rektorzy rozmawiają o sprawach ważnych z ich punktu widzenia oraz jedna sesja o tematyce zdefiniowanej przez gospodarza zgromadzenia. Okazuje się, że w trakcie dyskusji często pojawiają się na nich także kwestie etyczne.

KRASP, jako instytucja zrzeszająca najważniejsze i największe instytucje szkolnictwa wyższego, tak publiczne, jak prywatne, reprezentuje je na zewnątrz, także w otoczeniu międzynarodowym.

Jesteśmy jedną z sześciu instytucji przedstawicielskich wskazanych w ustawie, ale to KRASP zrzesza największą część kadry i najwięcej studentów – ponad 70%. KRASP bierze udział w działalności EUA – Europejskiego Stowarzyszenia Uniwersytetów. Przygotowujemy się właśnie do wyborów w EUA, bowiem chcemy mieć naszego przedstawiciela we władzach tej organizacji, podobnie jak dotychczas. W tym gremium podnoszonych jest wiele kwestii dotyczących kontekstów europejskich, w tym podziału unijnych środków na badania. Nasz system pomocy dla Ukrainy spotkał się z dużym zainteresowaniem w uniwersytetach europejskich. Przy EUA funkcjonuje zespół zadaniowy dotyczący pomocy Ukrainie, a prof. Jerzy Lis, rektor AGH i szef naszej Komisji Międzynarodowej, jest jego członkiem.

Czy państwo myśleli o tym, żeby mieć stałe przedstawicielstwo w Brukseli, podobnie jak środowiska akademickie innych krajów?

Nie mamy jeszcze takiego, choć niektóre konferencje rektorów faktycznie mają tam przedstawicielstwa. To nie znaczy jednak, że nie rozumiemy znaczenia działań na poziomie europejskim, po prostu na razie nas na to nie stać. Działania na poziomie europejskim są niezwykle ważne, chcemy je prowadzić, a zatem staramy się wykorzystać mechanizmy, które już funkcjonują i są dla nas dostępne. Chodzi zwłaszcza o nasze relacje z EUA, działalność w tej organizacji, ale także relacje dwustronne i trójstronne z konferencjami rektorów uczelni niemieckich i francuskich, czyli obecnie najsilniejszymi. Odbywamy regularnie trójstronne spotkania, na których omawiamy najważniejsze tematy, dotyczące funkcjonowania europejskiej przestrzeni badawczej i szkolnictwa wyższego, staramy się uzgadniać nasze stanowiska, aby w różnych miejscach występować potem razem i mówić jednym głosem, co wzmacnia nasze oddziaływanie.

Jakie to są obecnie tematy?

Przede wszystkim wojna na Ukrainie i sposoby pomocy napadniętemu państwu i społeczeństwu. Nas interesuje zwłaszcza nauka i szkolnictwo wyższe. Dyskutujemy teraz problemy związane z uczestniczeniem Wielkiej Brytanii i Szwajcarii w akademickich programach europejskich, zwłaszcza naukowych; począwszy od realizacji projektów, po wymianę doktorantów i studentów. Przez wiele lat dobrze to funkcjonowało, ale po Brexicie wielu uczelniom brakuje tych kontaktów. Trzeba je odnowić i ożywić. Tematy tradycyjne to wartości akademickie i autonomia uczelni, a także uwarunkowania funkcjonowania uniwersytetów w poszczególnych krajach. Sporo uwagi poświęcamy reformom uniwersytetów oraz systemów nauki i szkolnictwa wyższego. Wiele państw europejskich ma za sobą poważne konsolidacje uniwersytetów, którym warto się przyglądać i analizować ich rezultaty. Bardzo ciekawym modelem współpracy są uniwersytety europejskie. Uczelnie działające w tych konsorcjach doświadczają zderzeń różnych systemów akademickich i różnych uwarunkowań prawnych. To ważny krok w kierunku otwartych uniwersytetów, w których swobodna wymiana akademicka jest nadrzędną wartością, przyczyniającą się do podnoszenia kompetencji wykładowców i studentów oraz integracji europejskiego obszaru badawczego. Ważne dyskusje dotyczą także wszelkich kryzysów, których doświadczamy w ostatnich latach, i sposobów zapobiegania ich skutkom.

Nasi ministrowie nauki wielokrotnie deklarowali, jak mają wyglądać nakłady na szkolnictwo wyższe i badania. Mieliśmy osiągnąć w 2020 roku 2% PKB na badania naukowe. KRASP domagała się takich zapisów w ustawie.

Jesteśmy bardzo daleko od tego celu. Rzeczywiście w ustawie są bardzo ostrożne zapisy na temat indeksacji nakładów, ale nie dotyczą one punktu dojścia, czyli relacji nakładów do np. PKB. W trakcie spotkań z ministrem Czarnkiem i premierem Morawieckim oraz na posiedzeniach Sejmowej Komisji Nauki i Młodzieży podnosiliśmy kwestie nakładów, głównie w kontekście wynagrodzeń, bo to stało się pilnym problemem, blokującym w tej chwili rozwój szkolnictwa wyższego. Wnosimy o to, aby od stycznia 2023 roku płace w szkolnictwie wyższym wzrosły łącznie o 17,2%. Obecnie nie jesteśmy w stanie konkurować z tymi oferowanymi w gospodarce. Dotyczy to nie tylko nauczycieli akademickich, ale także wykwalifikowanych pracowników obsługi i kadry technicznej. Przy obecnym rozwoju gospodarki, szczególnie w regionach wysoko rozwiniętych, nie mamy szans na pozyskanie najlepszych absolwentów do pracy w uczelniach, a co gorsza – najlepiej wykwalifikowani pracownicy obsługi znajdują zatrudnienie poza uczelniami i odchodzą od nas. Bardzo zależy nam na podwyżkach od stycznia; nie możemy sobie pozwolić nawet na kilkumiesięczną przerwę, bo stracimy najlepszą część kadry. Szacujemy, że wzrost do 17,2% od stycznia z kosztami przechodzącymi oznacza miliard złotych więcej w skali całego kraju. Wydaje się, że to kwota znacząca, ale de facto, patrząc na budżet szkolnictwa wyższego i nauki, nie jest to wielki odsetek. Sama subwencja wynosiła w 2022 roku ponad 15 miliardów złotych, a w 2023 roku ma to być 17 miliardów, zatem to nie jest nawet 10%, tylko znacznie mniejszy odsetek. KRASP zaproponowała, aby subwencja wzrosła w 2023 roku do kwoty 18,7 miliarda złotych, co pozwoli także na pokrycie rosnących kosztów funkcjonowania szkół wyższych. Staramy się nie tylko reprezentować środowisko, ale monitorować wszystkie procesy, które zachodzą w uczelniach akademickich. Przeprowadziliśmy na początku roku ankietę dotyczącą wzrostu kosztów funkcjonowania uczelni. Powtórzyliśmy ją po zatwierdzeniu wykonania planów rzeczowo-finansowych uczelni z roku 2021 i zatwierdzeniu planów na rok 2022. To dokumenty zaopiniowane przez rady uczelni, które przesyłane są do ministerstwa. Nie są to kwoty dowolne, lecz takie, które zaplanowano lub zostały zrealizowane. Na ankietę odpowiedziało 80 z 99 członkowskich uczelni publicznych oraz 2 z 10 akademickich uczelni niepublicznych. Zważywszy, że to był lipiec, czyli wakacje, stopień zwrotu był wysoki. Już wtedy szacowaliśmy, że będziemy mieli 1,8 miliarda złotych deficytu na koniec 2022 roku. Zatem wspomniane 1,7 miliarda więcej na subwencję w stosunku do propozycji ministerstwa to kwestia pokrycia kosztów, które muszą być wydatkowane – chodzi o stałe koszty funkcjonowania uczelni. To było jeszcze zanim dowiedzieliśmy się o potężnym wzroście cen energii. Regulacje, które ministerstwo już zaproponowało, przekładałyby się na około trzyprocentowy wzrost subwencji. Przy obecnym poziomie inflacji, wzroście kosztów i obsługi zwiększonych wynagrodzeń nie umożliwia to stabilnego funkcjonowania całego systemu. Dzięki staraniom ministra nauki rozwiązaliśmy w znacznym stopniu problem niekontrolowanego wzrostu cen energii. Realizacja naszej propozycji to kwestia stabilności funkcjonowania szkół wyższych i możliwość racjonalnego sporządzenia planów rzeczowo-finansowych na kolejny rok. Konkluzja premiera była taka, że w tej chwili nie ma środków na proponowane podwyżki i taki wzrost nakładów, ale na początku 2023 roku, po analizie wskaźników ekonomicznych, środki mogą się pojawić i wtedy wzrost wydatków nie jest wykluczony. Zdajemy sobie sprawę, że w obliczu rosyjskiej agresji i wojny musimy w pierwszej kolejności zapewnić środki na obronność. Jednak kolejnymi obszarami ważnymi w tym kontekście są nauka i ochrona zdrowia. W tej chwili zarówno obronność, jak ochrona zdrowia mają to finansowanie zapewnione, ale nauka nie. Tymczasem odpływ kadr, który już widać, nie jest łatwy do odrobienia w ciągu roku czy dwóch lat. To trzeba liczyć na dziesiątki lat, a bez nauki nie damy rady ani z obronnością, ani z ochroną zdrowia. Podobnie bez uniwersytetów nie poradzimy sobie z zapewnieniem dobrych kadr dla gospodarki. Bez fachowców wykształconych w szkołach wyższych nie będziemy kreatorami postępu, a jedynie odtwórcami i biorcami licencji, choć nawet to wymaga przygotowanych kadr. Powinniśmy spojrzeć na budżet państwa w taki sposób, żeby te środki zapewnić. Niedawno została przyjęta „Polityka naukowa państwa” i już w pierwszych rozdziałach zapisano jej cele: że optymalnemu wykorzystaniu potencjału polskiej nauki i szkolnictwa wyższego służy priorytetyzacja działań, podnoszenie jakości kształcenia i poziomu badań naukowych, zwiększenie atrakcyjności kariery akademickiej, transfer wiedzy i technologii pomiędzy nauką a przemysłem, dążenie do niezależności technologicznej przez tworzenie polskiego know how, wspieranie mobilności środowiska akademickiego, kreowanie pozytywnego wizerunku polskiej nauki w świecie i umacnianie jej międzynarodowego oddziaływania. Nie da się tego zrobić bez odpowiednich środków, zwłaszcza stabilnego zatrudnienia tak kadry akademickiej, jak i w grupie pracowników niebędących nauczycielami akademickimi. W tym samym dokumencie pojawia się stwierdzenie, że wyzwaniem jest dysproporcja atrakcyjności zatrudnienia w sektorze nauki w porównaniu do innych sektorów. Zatem problemy i cele są dobrze przez państwo zdiagnozowane i opisane. Mamy dokument strategiczny. Musimy teraz dostarczyć narzędzi, żeby tę politykę skutecznie realizować. Różne inwestycje można odłożyć na później, ale jeśli pozbędziemy się najlepszej kadry, nie zrealizujemy celów strategicznych.

Czy oprócz faktu zapisania szczytnych celów w dokumentach strategicznych widzi pan zrozumienie przez władze państwowe problemów szkolnictwa wyższego?

Wydaje mi się, że tak, choć w obecnej trudnej sytuacji nie widać jeszcze przełożenia między tym zrozumieniem a dalej idącymi działaniami państwa, w tym nakładami finansowymi. Widzę, że znajdujemy coraz większe zrozumienie naszych postulatów w ministerstwie, a to jest bardzo ważne.

W wyniku ewaluacji powstała nowa sytuacja w obszarze uczelni akademickich. Jak na to patrzy szef KRASP?

Analizuję tę sytuację, ale z komentarzem wolałbym się wstrzymać do poznania ostatecznego kształtu wyników kategoryzacji, czyli tego, co zobaczymy po rozpatrzeniu odwołań. Około połowa ocenianych ankiet dyscyplin jest objęta odwołaniami. To znaczący odsetek. Pojawiły się uprawnienia w jednostkach, które nie zawsze deklarują prowadzenie zaawansowanych badań naukowych. Obecna ustawa zwiększyła znaczenie kategorii naukowych. Pojawiły się nowe podmioty z uprawnieniami do doktoryzowania i habilitowania, które mają swobodę decyzji, czy chcą zostać podmiotami akademickimi, co ma szereg konsekwencji, w tym sposób naliczania subwencji. Mogą one pozostać w dotychczasowej grupie uczelni zawodowych. Decyzje nie będą ani łatwe, ani oczywiste. Trzeba też zwrócić uwagę na – często pomijane – różnice między kategorią B+ i A, która nadaje jednak dodatkowe uprawnienia w stosunku do B+, jeśli chodzi o nostryfikowanie stopni i tytułów naukowych. Może się okazać, że część dużych podmiotów (i doświadczonych środowisk akademickich) nie będzie miała takich praw, a kilka małych podmiotów, które dotychczas w ogóle nie realizowały awansów naukowych, nagle będzie mogło nostryfikować stopnie naukowe. W ustawie zostały wprowadzone zmiany, które umożliwiają zachowanie kształcenia doktorskiego do momentu kolejnej ewaluacji, mimo otrzymania kategorii B. To wszystko wpływa na stabilność systemu nauki. Musimy rzetelnie przeanalizować system ewaluacji i zastanowić się nad zapisami w Prawie o szkolnictwie wyższym i nauce, które regulują kwestie akademickości uczelni nie tylko w związku z uzyskanymi uprawnieniami, ale także z odsetkiem osób w danej jednostce akademickiej, które deklarują prowadzenie badań naukowych. Akademickość to studia ogólnoakademickie, a zatem i udział studentów w badaniach. Trzeba zapewnić w uczelniach akademickich odpowiedni zasób osób zaangażowanych w badania naukowe. Powołaliśmy własny zespół, który ma wypracować wytyczne środowiska dotyczące ewolucji systemu oceny jakości działalności naukowej. Musimy też lepiej powiązać kadrę z dyscyplinami. Zbieramy informacje z różnych źródeł i przekażemy ministerstwu pewien zbiór propozycji do nowelizacji ustawy PSWN.

Rozmawiał Piotr Kieraciński

Dyskusja (0 komentarzy)