Jedna z sesji 10. Europejskiego Kongresu Gospodarczego, który odbywał się w Katowicach w dniach 14-16 maja 2018 r., dotyczyła możliwości rozwoju biotechnologii w polskim sektorze medycznym. Panel na ten temat odbywał się pod hasłem „Biotechnologia w Polsce – kosztochłonna mrzonka czy realna szansa?”. Uczestnikami dyskusji byli m.in.: Joseph BenAmram, prezes, MSD, Region EURAM (Europa, Rosja, Bliski Wschód i Afryka); prof. Tadeusz Pietrucha z UM w Łodzi, Narodowa Rada Rozwoju przy Prezydencie RP; Markus Sieger, prezes Zarządu Zakładów Farmaceutycznych Polpharma SA.
W gruncie rzeczy innowacyjna gospodarka bez rozwoju biotechnologii współcześnie nie może funkcjonować. Biotechnologia to jednak nie tylko, nie ukrywajmy, ogromne pieniądze, ale przede wszystkim ludzie. W tej dziedzinie, może bardziej niż w innych, rynek odsysa z uczelni kadry. Polpharma stworzyła własną Akademię Biotechnologiczną, w której co roku odbywa staż kilkadziesiąt osób, tworzy teraz dodatkowo Centrum Szkoleniowe. – Musimy skuteczniej przyciągać najbardziej utalentowanych ludzi do przemysłu oraz prac nad nowymi lekami biologicznymi. Do końca 2019 roku powinniśmy w naszym Centrum Badawczo-Rozwojowym zatrudnić ok. 400 młodych specjalistów z zakresu biotechnologii lekowej – przemysłowej – mówił prezes Polpharmy Marcus Sieger.
W tej chwili w Polsce prowadzi się ok. 1400 badań klinicznych, w których bierze udział ok. 30 tys. pacjentów. Startuje wiele nowych projektów, oczywiście nie wszystkie one zakończą się wdrożeniem nowego leku. To kwestia nie tylko sukcesu badawczego, także kosztów, które w takim przypadku są niezwykle wysokie. Czy to oznacza, że jest dobrze?
Prof. Pietrucha z UM w Łodzi ocenia jednak, że mamy co najmniej 30 lat opóźnienia w stosunku do najważniejszych światowych ośrodków w tej dziedzinie. – Te ośrodki nie będą czekały, aż ich dogonimy – podkreślał prof. Pietrucha, biotechnolog reprezentujący w dyskusji także CEO Bio-Tech Consulting. Nie chodzi tylko o pieniądze, jego zdaniem konieczne są takie rozwiązania prawne, które zachęcą młodych ludzi do zajmowania się tą dziedziną. Mówił, że rozwój biotechnologii jest piramidą, na której górze jest gotowy produkt, a na dole mnóstwo pomysłów, które ewoluują w bardziej zaawansowane formy.
Jego zdaniem musi powstać masowy ruch, głównie młodych naukowców, którzy bez kompleksów myślą o zawojowaniu świata. – Biotechnologia jest wprawdzie w Polsce popularnym kierunkiem studiów, bo młodzi ludzie znają wizerunek tej dziedziny wzięty z internetu, w tym błyskotliwe kariery biotechnologów na świecie. Chcą więc iść tą drogą. Niestety, trafiają na uczelnię i zderzają się ze smutną rzeczywistością, gdyż nie widzą tam ścieżki kariery alternatywnej do klasycznej, akademickiej, dlatego od dawna mówię o potrzebie uwłaszczenia naukowców, a tym samym wyrwania ich z gorsetu instytucji. Dajmy naukowcom własności intelektualną, niech staną się 100-procentowymi właścicielami swoich wynalazków i patentów, także kiedy pracują w publicznej instytucji. Tylko wtedy będą wiedzieli, o co walczą – konstatował prof. Tadeusz Pietrucha.
W rozwój biotechnologii w Polsce inwestują duże firmy farmaceutyczne, w tym te o zasięgu globalnym.
Joseph BenAmram, prezes MSD w Regionie EURAM, mówił podczas panelu, że jego firma już 8 lat temu podjęła decyzję o stworzeniu w Warszawie Centrum Zarządzania Danymi (Data Management Center – DMC), inwestując w to przedsięwzięcie 25 mln dolarów. DMC w Warszawie przetwarza, analizuje oraz prowadzi nadzór nad tysiącami danych dotyczących badań klinicznych, które gromadzi na całym świecie.
– Zatrudniliśmy 270 polskich naukowców, którzy następnie przeszli odpowiednie przeszkolenie. Będziemy zwiększać to zatrudnienie. Mamy podobne centrum w Szanghaju, a także w Ameryce Południowej i Stanach Zjednoczonych. Natomiast jedynym naszym DMC w Europie jest właśnie to warszawskie. W Polsce prowadzimy nie tylko badania kliniczne pierwszej fazy, ale także drugiej i trzeciej, które są już bardziej skomplikowane. Nie robilibyśmy tego bez zaufania do polskich badaczy. Pracują z nami, ale później mogą połączyć siły z uczelniami, ośrodkami medycznymi, badawczymi czy innymi firmami, rozwijając sektor przemysłu biotechnologicznego w Polsce.
Jesteśmy zatem, także z uwagi na potencjał intelektualny naszych badaczy, atrakcyjni dla świata. Z pewnością pomóc może i to, że program rozwoju biotechnologii znalazł się w Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. To może przyciągnąć kolejnych zagranicznych inwestorów. Tym bardziej, że nie chodzi tylko o pieniądze, ale także umiejętność zarządzania ryzykiem, z uwagi na to, że biotechnologia jest inwestycja ryzykowna, kosztowną i długoterminową. – Szacuje się, że z ok. 10 tysięcy związków, które są przedmiotem badań nad nowym lekami, tylko jeden odniesie sukces – mówił Avi Matan, dyrektor Novartis Oncology Poland, reprezentujący w kongresowym panelu Związek Pracodawców Innowacyjnych Firm Farmaceutycznych INFARMA. Wynika z tego zatem, że im więcej się prowadzi badan, tym większa szansa na sukces.
JK
(źródło: Rynek Zdrowia)