Kultura „publikuj i nie patrz na misję” podważa podstawowe wartości szkół biznesu. A co z innymi dyscyplinami akademickimi?
Właśnie ukazał się artykuł Johna Rossa z Times Higher Education, który omawia wpływ kultury „publikacje bez związku z misją” na szkoły biznesu. Carl Rhodes, dziekan szkoły biznesu na University of Technology Sydney, stwierdził, że nadmierne skupienie na publikowaniu w prestiżowych czasopismach zniekształca wartości akademickie, podważając istotne prace nad problemami ekonomicznymi, takimi jak nierówności. Wskazał, że system ten jest głęboko zakorzeniony w kulturze akademickiej i utrudnia rzeczywiste zmiany. Podkreślono także potrzebę integracji zrównoważonego rozwoju w programach nauczania i tworzenia modeli biznesowych, które przynoszą pozytywny wpływ na społeczeństwo.
W artykule omówiono wnioski z konferencji, na której toczyła się dyskusja o problemach związanych z nadmiernym naciskiem na publikowanie w prestiżowych czasopismach w szkołach biznesu. Carl Rhodes krytykuje to zjawisko, podkreślając, że prowadzi ono do marginalizacji istotnych badań nad nierównościami ekonomicznymi. W tekście cytowane są również wypowiedzi innych ekspertów, takich jak Rana Sobh i Stephanie Villemagne, którzy mówią o wyzwaniach związanych z integracją zrównoważonego rozwoju w programach nauczania biznesu.
Carl Rhodes argumentuje, że w przeciwieństwie do badaczy ekonomicznych, medycy są przede wszystkim zmotywowani do leczenia chorób, a nie do publikowania artykułów na ten temat. Twierdzi, że w ekonomii nacisk na publikowanie w elitarnych czasopismach przeważa nad faktyczną pracą nad redukcją nierówności materialnych. Podkreśla, że ten nadmierny akcent na publikacje w prestiżowych czasopismach naukowych zakłóca rzeczywiste cele badawcze i utrudnia wprowadzanie rzeczywistych zmian społecznych.
Warto zauważyć, że wypowiedzi dotykają kwestii różnorodności dyscyplin, że nie ma jednej miary dla wszystkich. Celem nauk medycznych np. jest zrozumienie chorób, opracowanie skutecznych terapii i poprawa zdrowia publicznego. Badania skupiają się na odkrywaniu nowych metod diagnostycznych, terapeutycznych oraz profilaktycznych. Misją historyków natomiast jest badanie przeszłości, zrozumienie kontekstu wydarzeń historycznych i ich wpływu na współczesność. Dążą do odkrycia, dokumentowania i interpretowania faktów historycznych. Taka dokumentacja musi mieć w efekcie publikacje. Choć niekoniecznie w czasopismach, książka jest tutaj formatem czasem znacznie bardziej sensownym z punktu widzenia głównej misji historii. Celem szkół biznesowych natomiast jest kształcenie liderów, menedżerów i przedsiębiorców, którzy mogą skutecznie zarządzać organizacjami. Badania w tej dziedzinie często koncentrują się na innowacjach, strategii, zarządzaniu i zrównoważonym rozwoju. Czy, tak jak w omawianym artykule, na istotnych problemach społecznych, jak np. nierówności.
W tym kontekście humanistyka związana z literaturą, kulturą i mediami ma także inne zadania. Chodzi tu o analizę i interpretację tekstów literackich, mediów i kultury w celu zrozumienia ludzkiego doświadczenia. Badania te często
koncentrują się na krytycznej analizie narracji, reprezentacji kulturowych i ich wpływie na społeczeństwo. Znów: cele determinują konieczność publikowania tych analiz i badań. Zarówno w czasopismach, jak i w innych formach, w tym książkach. Dopuszczałbym także w niektórych subdcysplinach publikacje tzw. popularnonaukowe. Np. językoznawcy i literaturoznawcy poloniści powinni aktywnie wspierać szeroko rozumianą kulturę narodową, czyli wpływać na jakość języka dyskursu społecznego. Przykładem takich aktywności są np. publikacje członków Rady Języka Polskiego Katarzyny Kłosińskiej i Michała Rusinka na temat języka „dobrej zmiany”. A także wszystkie publikacje analizujące mowę nienawiści czy fake newsy. Przykłady można mnożyć.
Zatem: kultury różnych dyscyplin i obszarów wiedzy są różne. Dlatego, kiedy ciągle wymusza się jedną miarę dla wszystkich, gubimy sens. Dobrze byłoby, aby politycy podejmujący decyzję pamiętali o różnorodności i nie
stosowali jednego algorytmu. Bo ten algorytm po raz kolejny zmakdonaldyzuje szkolnictwo wyższe i naukę. Uniwersytet to nie są łatwe algorytmy.
prof. Jarosław Płuciennik
Instytut Kultury Współczesnej
Uniwersytet Łódzki
Bardzo ciekawy tekst i oczywiscie temat na stu-milowa dyskusje.
Wydaje mi sie, ze jesli lekarz chce sie skupic tylko i wylacznie na leczeniu, to pracuje w szpitalu, klinice medycznej, przyjmuje pacjentow w swoim gabinecie. Jesli przesiebiorca chce rozwijac swoj biznes i tylko tym jest zainteresowany, nie ma problemu - prowadzi firme, albo pracuje w jakims przedsiebiorstwie. To samo z inymi zawodami, i mozna tutaj zaliczyc ludzi zajmujacych sie nauka "z boku", nie pracujacych w zadnych instytucjach naukowych, na przyklad popularyzacja nauki lub jako hobby.
Natomiast jesli ktos podejmuje prace w instytucie naukowym albo na uczelni, to to niesie ze soba pewne oczekiwania. Glownie takie, ze bedzie prowadzil badania naukowe. Inaczej, obecnosc tej osoby na uniwersytecie lub w instytucie nie ma sensu. A jesli juz ktos wystepuje w roli naukowca i prowadzi badania, to MA OBOWIAZEK publikowac wyniki tychze. Czy to bedzie lekarz-naukowiec, czy bankier-naukowiec, czy ktokolwiek inny, to powinien publikowac, poniewaz taka wlasnie jest misja nauki: prowadzic badania i komunikowac wyniki swoich badan naukowcom calemu swiatu.
To, czy te wyniki sa publikowane w "wiodacych" czasopismach, czy moze moze tytulach o nieco nizszym Impact Factor, to juz jest sprawa drugorzedna. Co wazne, ze wyniki sa podane do wiadomosci, upowszechnione, co jest absolutnie niezbedne do rozwoju nauki.
W swiecie nauki "nadmierny nacisk na publikowanie w prestiżowych czasopismach" ma swoje zrodla. Jest to obecnie duzy problem calego swiata nauki, ale nie ma on nic wspolnego z tym, ze dziedziny nauki roznia sie miedzy soba. W tej kwestii artykul powyzej miesza nieco tematy i problemy.
'To, czy te wyniki sa publikowane w "wiodacych" czasopismach, czy moze moze tytulach o nieco nizszym Impact Factor, to juz jest sprawa drugorzedna. Co wazne, ze wyniki sa podane do wiadomosci, upowszechnione, co jest absolutnie niezbedne do rozwoju nauki.'
Ma pan pomysł, jak przekonać o tym ministerstwo? Nie tylko polskie.
Trzy najsłynniejsze artykuły ostatnich lat zostały opublikowane na stronie ArXiv, która nie jest nawet czasopismem tylko archiwum preprintów. Mowa o dowodzie hipotezy Poincaré autorstwa Grigorija Perelmana.
@Profesor PAN
"Ma pan pomysł, jak przekonać o tym ministerstwo? Nie tylko polskie."
No nie mam. To jest sprawa, ktora drazy nauke swiatowa jak nowotwor, ktory zainfekowal caly system, wlacznie z promocja zawodowa i rozdzielaniem grantow. Nie ma ucieczki, jak na razie.
Chociaz sa proby (na przyklad DORA).
Jest to gigantyczny problem, bo nie ma zadnego innego wygodnego proxy dla IFs i H-index. Pozostaje ocena ekspercka, co nie jest realne w wielu przypadkach z codziennego zycia nauki......
Niestety.
Dobry wartościowy artykuł w jakim by nie był czasopiśmie zostanie dobrym artykułem. Jeśli ktoś będzie chciał go przeczytać to go odnajdzie. Reszta to niepotrzebny balast i budowa zamków z piasku. Niepotrzebnych struktur i spółdzielni.
@Inżynier z mensy
Tak jest troche, ale nie do konca.... ze sie tak enigmatycznie wyraze (moge wytlumaczyc, jesli ktos jest zainteresowany). :)
Natomiast w kontekscie tej dyskusji wazne jest, ze w pojedynczym okresie ewaluacyjnym raczej nie ma czasu czekac, az artykul okaze sie byc "dobrym artykułem", poniewaz zwykle cytowania akumuluja sie raczej powoli.