Aktualności
Sprawy nauki
30 Marca
Opublikowano: 2018-03-30

Medium nie do zastąpienia

Obecnie blisko 1/7 populacji nie ma dostępu do czystej wody. Szacuje się, że w 2050 roku ponad 5 mld ludzi, według pesymistów nawet 7 mld, może doświadczyć deficytu wody. Ponad 50% miast w Europie nadmiernie eksploatuje wody podziemne. Dodajmy do tego powodzie, susze i rosnącą ilość ścieków – jest źle, a będzie gorzej.

22 marca obchodzony był, już po raz 25., Światowy Dzień Wody. Za każdym razem odbywa się pod innym hasłem. Motywem tegorocznych jego obchodów była „Natura dla wody” – odkrywanie naturalnych, a w wielu przypadkach powrót do naturalnych rozwiązań sprzyjających zarówno zachowaniu zasobów wody, jak jej racjonalnemu wykorzystywaniu. Co roku także przy tej okazji ukazuje się raport UNESCO na temat wody. To, co z niego wynika, właściwie wiemy już od jakiegoś czasu. Degradacja środowiska, będąca wynikiem naszej, ludzkiej działalności, i zmiany klimatyczne to dwa najważniejsze czynniki sprawcze problemów z dostępem do wody i urządzeń sanitarnych, z którymi się obecnie boryka się współczesny świat. Zanieczyszczone są jeziora, rzeki, morza oraz oceany, a także gleba. Zaniedbując ekosystemy, ograniczamy szanse na dostęp do czystej wody. Dlatego tegoroczny raport oraz obchody dnia wody skupiają się na poszukiwaniu i wdrażaniu rozwiązań opartych na naturalnych mechanizmach funkcjonowania przyrody, dzięki którym skuteczniej możemy walczyć z deficytem wody na świcie. W gruncie rzeczy te sposoby są znane, to m.in. zalesianie przetrzebionych terenów, przywracanie naturalnych połączeń rzek z obszarami zalewowymi, mała retencja zapobiegająca odpływowi wód opadowych czy odbudowa terenów podmokłych. Nic nowego pod słońcem, a jednak…

Woda jak mantra

Z okazji Dnia Wody PAN zorganizował konferencję naukową Rozwiązania bliskie Naturze dla poprawy zasobów wodnych. Otwierający ją prezes PAN, prof. Paweł Rowiński, zaczął pesymistycznie, mówiąc, że zgodnie z przewidywaniami w przyszłości – chyba wcale nie tak dalekiej – większość konfliktów na świecie dotyczyć będzie wody. Z nią także będą związane fale migracji ludności. Zwrócił uwagę na to, że w nawet w Europie są kraje, które muszą wodę sprowadzać z zagranicy, np. Węgry czy Bułgaria ponad 90%, Polska jedynie ok. 12%. Powiedział także i to, co należałoby powtarzać jak mantrę: woda to jedyne bogactwo naturalne, którego niczym się nie da zastąpić.

Spójrzmy na nasze podwórko. Bardzo obrazowe, okraszone wieloma fotografiami wystąpienie Marka Goździka z Centrum Koordynacji Projektów Środowiskowych Lasów Państwowych pokazało jak wiele w Polsce w ciągu ostatnich lat zrobiono. Ponad 7 tys. obiektów małej retencji powstało na terenach nizinnych i górskich, co pozwoliło zretencjonować ponad 40 mln m³ wody. Zrekonstruowano metodami naturalnymi, przy użyciu kamieni i drewna, cieki wodne oraz obszary podmokłe. Wykonano ogrom prac, tylko że pojawia się kolejne ale…

Hydro bez eko

Nic nie ujmując inżynierom łatwo jest zbudować sztuczny zalew, tylko co zrobić, kiedy pojawia się na nim zakwit. Jest on wynikiem masowego rozwoju fitoplanktonu. Czasowe występowanie zakwitów wody jest przejawem zaburzenia równowagi ekologicznej i wzrastającym zanieczyszczeniem wód nawozami, obornikiem, ściekami. To nie wydumany, lecz rzeczywisty problem, z jakim borykano się np. na zalewie sulejowskim, zbiorniku wody dla Łodzi – mówił na konferencji dr hab. Artur Magnuszewski z Wydziału Geografii i Studiów Regionalnych UW. Tymczasem – o czym z kolei mówił Grzegorz Brenk, przedstawiciel firmy Mikronatura Środowisko, zajmującej się wdrażaniem rozwiązań ekohydrologicznych, czyli opartych na naturze – są dostępne technologie, które mogą skutecznie wyeliminować biogeny zanieczyszczające wodę, prowadzące np. do wspomnianych wcześniej zakwitów, tylko że rolnicy nie są nimi zainteresowani, ba, uważają, że nie są skuteczne. Tymczasem nowa ustawa Prawo wodne, wdrażająca wodne dyrektywy unijne, implementuje także te dotyczące drastycznego obniżenia poziomu azotanów czy fosforanów, jakie z nawozów czy środków ochrony roślin mogą się przedostawać do wód. Wystąpienie wspomnianego wcześniej dr. Magnuszewskiego zatytułowane było Dlaczego hydrolog powinien rozumieć ekologię? To clou problemu.

Prof. Jan Więsławski z Instytutu Oceanografii, który mówił m.in. o zaburzonych w wielu przypadkach w Polsce procesach samooczyszczania się rzek, a to one wszak potem wpadają do mórz, zwrócił uwagę na fundamentalny problem. Tego typu dyskusje, jak ta na konferencji PAN, odbywają się zwykle w zamkniętych gremiach. Przytoczył anegdotę, ale doskonale ilustruje ona problem. Pojawił się kiedyś na konferencji dotyczącej budowy autostrad, na której byli biznesmeni, fachowcy od budowy i on, jak się wyraził, „pod przykryciem” jedyny biolog w tym towarzystwie.

Brak synergii

Na konferencji PAN obecna była Joanna Kopczyńska, wiceprezes powołanej nową ustawą Prawo wodne instytucji Wody Polskie. Mówiła o wdrażaniu unijnej dyrektywy wodnej o rozmaitych programach związanych zarówno z oczyszczaniem wód, jak i przeciwdziałaniu powodzi, ale była jedynym na sali przedstawicielem decydentów. Zaproszona, bo w nazwie instytucji, którą reprezentuje, jest słowo woda? Prof. Maciej Zalewski, dyrektor Europejskiego Regionalnego Centrum Ekohydrologii PAN, mówił m.in. o tym, że aby przeciwdziałać niekorzystnym zjawiskom związanym z dostępem do wody, potrzebna jest zaawansowana, w gruncie rzeczy bardzo interdyscyplinarna wiedza o wodzie, ekosystemach czy mikrobiologii, która powinna mieć wpływ na różne dziedziny naszego życia: rolnictwo, gospodarkę, urbanistykę, energetykę itd. Ta synergia pomiędzy przedstawicielami różnych dziedzin jest niezbędna, by to jedyne, konieczne nam do życia i niczym niezastąpione medium, jakim jest woda, ratować.

Joanna Kosmalska

Dyskusja (0 komentarzy)