Aktualności
Sprawy nauki
08 Września
Źródło: SGH
Opublikowano: 2023-09-08

Nauka a rozwój gospodarczy – debata rektorów na Forum Ekonomicznym w Karpaczu

Uczelnie potrzebują większego wsparcia ze strony państwa i biznesu, żeby budować kapitał społeczny. Bez tego nasza gospodarka nie ma szans, by przejść na wyższy poziom rozwoju – mówili rektorzy uczelni ekonomicznych podczas debaty na XXXII Forum Ekonomicznym w Karpaczu. Zaprezentowano tam także raport „Nauka i szkolnictwo wyższe a rozwój gospodarczy”.

Raport został przygotowany na zlecenie Konferencji Rektorów Uczelni Ekonomicznych. Wnioski z niego rektorzy: prof. Celina Olszak (Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach – lider przedsięwzięcia), prof. Piotr Wachowiak (Szkoła Główna Handlowa w Warszawie), prof. Stanisław Mazur (Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie), prof. Maciej Żukowski (Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu) oraz prof. Andrzej Kaleta (Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu) omawiali podczas debaty zorganizowanej na XXXII Forum Ekonomicznym w Karpaczu. Zapis video z debaty dostępny jest na kanale YouTube SGH, a raport w pliku pdf – TUTAJ.

W publikacji podkreślono, że efekty działalności naukowej są silnie zależne od finansowania nauki, zwłaszcza za pośrednictwem szkół wyższych.

W Polsce występuje luka finansowania nauki i badań rozwojowych nie tylko względem krajów wysoko rozwiniętych, ale nawet wielu krajów Europy Środkowej i Wschodniej. W Polsce spadają relatywne wynagrodzenia w grupie nauczycieli akademickich. Względna pozycja tej grupy w rozkładzie wynagrodzeń w ostatnich latach jest najgorsza na przestrzeni ostatnich dwóch dekad.

Przedstawiono wyniki badań empirycznych, z których wynika, że występuje dodatni i istotny związek wydatków na badania naukowe i prace rozwojowe ze wzrostem PKB. Każdy wzrost udziału wydatków w PKB o 0,1 pkt proc. oznacza wyższy wzrost PKB między ok. 0,8 pkt proc. do ok. 1,3 pkt proc. Oznacza to, że każda zainwestowana złotówka daje efekt między ok. 8 a 13 złotych wyższego PKB.

Autorzy wskazują także, że efektywność wydatków publicznych na badania naukowe i prace rozwojowe jest zdecydowanie wyższa aniżeli łącznych wydatków publicznych. W krajach Europy Środkowej i Wschodniej, w tym w Polsce, dotychczasowy wzrost gospodarczy nie opierał się na postępie technicznym ani na efektach działalności naukowej. Zaznaczono, że dotychczasowe czynniki wzrostu, takie jak efekty doganiania czy też rozszerzanie rynku wewnętrznego, wyczerpują się i należy znaleźć nowe motory wzrostu.

Zwrócono także uwagę, że nauka i szkolnictwo wyższe są niezbędnym elementem infrastruktury społecznej, stanowiąc podstawę rozwoju gospodarczego i społecznego.

Badania naukowe prowadzą do akumulacji nowej wiedzy, stanowiąc podstawę i niezbędny etap do tworzenia innowacji (o zróżnicowanym charakterze) prowadzących do postępu gospodarczego i społecznego. Odbywa się to przez szereg kanałów, w tym zmianę strukturalną i kapitał ludzki. Zmiana strukturalna oznacza m.in. zmianę struktury produkcji w kierunku innowacyjnych branż. Aby uruchomić ten kanał wpływu, muszą istnieć zarówno silne i dobrze dofinansowane jednostki naukowe generujące innowacyjne rozwiązania, jak i przedsiębiorstwa, które będą w stanie takie rozwiązania wdrożyć – czytamy w raporcie.

Według jego autorów, szczególne znaczenie mają nie tylko badania rozwojowe, ale także podstawowe, których efekty powinny być dostępne dla możliwie najszerszego kręgu odbiorców. Ponieważ cechują się one względnie niewielkim potencjałem do szybkiej komercjalizacji, przez co sektor prywatny nie jest zainteresowany ich finansowaniem, powinno stać się to istotnym zadaniem państwa.

W Polsce tymczasem występuje bardzo poważna i niepokojąca luka finansowania badań w stosunku do krajów wysoko rozwiniętych Europy, jak Niemcy czy kraje skandynawskie, ale także w stosunku do krajów Europy Środkowo-Wschodniej, jak Czechy czy Słowenia. W naszym kraju poziom finansowania badań i nauki winien wzrosnąć do ok. 3% PKB – obecnie jest na poziomie 1,39% PKB, podczas gdy średnia w krajach OECD wynosi ok. 2,5%.

Jak pokazują przeprowadzone analizy, środki te są wykorzystywane w Polsce w sposób relatywne efektywny (patrząc na relację między nakładami a wynikami rozumianymi jako liczba publikacji, cytowań i liczba studentów) – nie można więc oczekiwać lepszych efektów, zarówno w zakresie badań naukowych, jak i kształcenia kadr, wyłącznie poprzez zmiany instytucjonalne w sektorze nauki i szkolnictwa wyższego bez znaczącego i długoterminowego zwiększenia zasobów, którymi dysponuje sektor nauki i szkolnictwa wyższego – dotyczy to zarówno nakładów finansowych, jak i ludzkich – napisano w publikacji.

Niestety, rosnącym oczekiwaniom związanym z jakością prowadzonych badań towarzyszy proces pauperyzacji pracujących w tym sektorze. W roku 2023 w ujęciu miesięcznym przeciętne wynagrodzenie w grupie nauczycieli akademickich było już jedynie o nieco ponad 10% wyższe niż przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej, podczas gdy w 2004 roku różnica ta przekraczała 80%. Tymczasem, jak zaznaczono, bez silnej, odpowiedzialnej polityki naukowej państwa nie zniweluje się luki finansowej. Jeżeli będzie się ona pogłębiać, podstawy trwałego rozwoju państwa staną się coraz bardziej kruche, a tym samym znajdziemy się w gronie krajów peryferyjnych.

To od rozwoju systemu nauki i szkolnictwa wyższego – wymagającego istotnych nakładów ze środków publicznych – zależy to, czy dana gospodarka jest zdolna do samoistnego kreowania impulsów rozwojowych, czy też jest skazana na pełnienie roli pomocniczej w stosunku do gospodarek i społeczeństw lepiej rozwiniętych. Warunkiem przejścia na wyższy poziom rozwoju gospodarczego i budowania gospodarki opartej na wiedzy jest między innymi zwiększenie nakładów na naukę i szkolnictwo wyższe, w tym w obszarze badań podstawowych – podsumowują autorzy raportu.

MK, źródło: SGH

 

Dyskusja (5 komentarzy)
  • ~Maciek 09.09.2023 00:50

    Po upadku realnego socjalizmu nad Wisłą w 1989 r. praktycznie nie ma żadnej polityki przemysłowej i naukowej państwa. W pierwszych latach transformacji aż trzykrotnie cięto wydatki państwa na naukę, w Polsce Ludowej odsetek PKB kierowany na naukę był wyższy niż w III Rzeczypospolitej Polskiej vide 1,9 % PKB/PRL, 1,3 % PKB/III RP. Mało tego w sektorze badawczo-rozwojowym jeszcze w 1989 r. zatrudnionych było 56 tys. osób, a w przededniu akcesji Polski do UE w 2004 r. już tylko 7 tys. osób. Jest to bardzo istotne, gdyż po 1989 r. w I fali emigracji, i po 2004 r. w II fali emigracji z kraju wyjechały liczne wykwalifikowane kadry, które np. zbudowały przemysł elektroniczny w Norwegii czy stoczniowy w Finlandii. Warto tutaj przypomnieć, iż po 2004 r. z Polski wyjechało ponad 35 tys. młodych naukowców głównie za pracą i lepszym życiem. Brak dokapitalizowania nauki polskiej nolens volens doprowadzi do estonizacji przemysłu nad Wisłą, który będzie jedynie montownią półfabrykatów międzynarodowych korporacji i koncernów, to niestety Polsce grozi. Nie ma innowacyjności w przemyśle doby XXI w., bez realizacji i zarazem wyników badań naukowych i prac rozwojowych. Gwoli przypomnienia PL w ub. 2022 r. przeznaczyła raptem circa 28 mld zł./5,5 mld USD na szkolnictwo wyższe i naukę łącznie. Fundusze owe pochodziły głównie z budżetu państwa, gospodarki i europejskich środków strukturalnych, w tym samym czasie RFN łoży 130 mld USD na naukę rocznie, Francja 64 mld USD, GB 52 mld USD itd. Liczby biją po oczach, i zarazem winny uzmysłowić Nam wszystkim, że nie rozumiemy ducha czasów, w których żyjemy. Dotyczy to zarówno krajowej klasy politycznej, ale i społeczeństwa. Tym samym dryfujemy w kierunku peryferii cywilizowanego, rozwiniętego świata. W moim przekonaniu przegraliśmy wyścig cywilizacyjny globu, a szkoda ponieważ jesteśmy średnim krajem liczącym 37 mln mieszkańców, który nadal potrafi przyzwoicie wyedukować młodzież akademicką, i ma nadzwyczaj wydajny przemysł, w przeliczeniu na jednego zatrudnionego pracownika.

    • ~Marek 09.09.2023 08:15

      Ten pociąg już odjechał i marzenia o potędze to tylko marzenia. Proszę zauważyć, że współpraca między przemysłem a nauką wygląda dziś inaczej. To globalne firmy narzucają trend. W Polsce może Orlen i KGHM mają dość pieniędzy, by angażować się w rozwój nauki. Niestety zarządzanie majątkiem publicznym jest kiepskie i bardzo upolitycznione. Transformacja systemowa przy wszystkich jej osiągnięciach spowodowała, że jesteśmy jako kraj w określonym miejscu światowego podziału pracy i globalnych łańcuchów logistycznych. Porównania z Niemcami są kompletną pomyłką, biorąc pod uwagę trajektorię rozwoju gospodarczego Polski i Niemiec w historii. Z brakiem świadomości polityków i społeczeństwa trudno się nie zgodzić.

      • ~Maciek 09.09.2023 22:42

        Szanowny Panie,

        Niestety, ale nie ma pan racji. Dziś globalizacja ekonomiczna/efektywnościowa, która oparta jest na wytwarzaniu i kupowaniu produktów, towarów, tam gdzie jest najtaniej przechodzi do historii. Zostanie zastąpiona globalizacją polityczną/ekologiczną. Na świecie, w tym w USA odchodzi się od idei neoliberalizmu ekonomicznego, która to po 1980 r. zdominowała politykę gospodarczą rządów ostatnich 40 lat. W tej chwili w USA wkracza neointerwencjonizm, gdzie rola i udział państwa w gospodarce i przemyśle będzie zdecydowanie większa. Rzecz dotyczy m. in. stworzenia nowoczesnego przemysłu, opartego głównie o mikroelektronikę profesjonalną, półprzewodniki i ekologiczną/zieloną energię. Gospodarka oparta o innowacyjność/naukę ma tu kluczowe znaczenie. Niemniej polityka przemysłowa i naukowa winna być wykreowana, opracowana przez państwo, które określi priorytety rozwoju. W rozwój nauki zaangażowane finansowo musi być przede wszystkim państwo np. poprzez stworzenie odpowiedniego funduszu, ulg podatkowych itp., ale i międzynarodowe korporacje, krajowy biznes prywatny i społeczeństwo. W moim przekonaniu polityka przemysłowa i naukowa państwa ma stanowić spójny organizm, aby zbudować nowoczesny przemysł nad Wisłą. Kończąc nie uważam, aby podanie nakładów na naukę w RFN było jakąkolwiek pomyłką, bo Niemcy to nasz najważniejszy partner handlowy, który ma ogromny potencjał gospodarczy i przemysłowy vide 27% wkład gospodarczy do całego PKB UE i 35% całej produkcji przemysłowej UE. Wzór do naśladowania i doskonały partner w kooperacji.

        • ~Marek 11.09.2023 10:24

          Obawiam się, że nie zrozumiał Pan tego co napisałem, proszę prześledzić drogę akumulacji kapitału w Polsce i w Niemczech, to prawda, że Niemcy są naszym głównym partnerem gospodarczym, ale Polska drogi niemieckiej nie powtórzy. Proszę spojrzeć na pruską drogę do kapitalizmu oraz na to co działo się na ziemiach polskich. Nie jestem zwolennikiem neoliberalizmu, co pośrednio mi Pan przypisał. Natomiast interwencjonizm w wydaniu USA grozi protekcjonizmem i wojną handlową z Chinami i nie tylko. Stany Zjednoczone korzystają z mocy dolara jako waluty światowej i głównego pieniądza rezerwowego, świat finansuje amerykański dług publiczny, a ekspansja handlowa temu sprzyja. W USA kluczowe znaczenie miał od wielu lat sektor wojskowy, przy czym my tego nie powtórzymy kupując "gotowce" z Korei. Tworzenie wielkich narodowych korporacji w stylu Orlenu to nic innego niż dyletanctwo w zarządzaniu majątkiem publicznym. Proszę zobaczyć dramatyczny spadek nakładów inwestycyjnych w polskiej gospodarce, ekspansję fiskalną i utratę wartości kapitału ludzkiego. Do tego dochodzi kwestia transformacji energetycznej, o której Pan wspomniał. Niemcy akurat nie są tu dobrym przykładem, bo liczyli na tanie rosyjskie surowce i przeliczyli się. Dużo mądrzejszą politykę stosowała Francja i kraje skandynawskie.

          • ~Maciek 11.09.2023 21:58

            Szanowny panie Marku,

            Różnice w historii rozwoju gospodarczego Niemiec i Polski nie są przeszkodą, aby korzystać z pewnych wzorców niemieckich i przede wszystkim kooperować w takich sektorach, jak przemysł ekologiczny, mikroelektronika profesjonalna czy półprzewodniki szczególnie, że Niemcy mają sporo do zaoferowania w tych przemysłach przyszłości. Tym samym nie chodzi mi o powtórzenie drogi niemieckiej jako modelu gospodarczego, bo przecież o tym nie pisałem powyżej. Nie byłoby to też możliwe, gdyż zbyt wielkie różnice są pomiędzy nami, ale z drugiej strony Niemcy są nam bliskie cywilizacyjnie i kulturowo, a także na niemieckich rodzinach przemysłowych gospodarka nad Wisłą po 1989 r. stoi. Natomiast neointerwencjonizm w wydaniu USA stanowi ichnią politykę gospodarczą przyszłości, ale należy pamiętać, że historia gospodarcza USA opierała się o protekcjonizm vide liczne taryfy celne USA, co więcej rywalizacja z Chinami i Azją jako największą fabryką globu jest wpisana w politykę USA. Amerykańska gospodarka nie jest konkurencyjna, a o czym świadczy wieczny deficyt handlowy i mizeria ichniego eksportu. Dolar amerykański jest i zapewne jeszcze pozostanie walutą rezerwową świata, ale w rachunkach, transakcjach międzynarodowych, w tym za surowce energetyczne coraz więcej państw globu rozlicza się w walutach narodowych. Amerykanie nie przystawią całemu światu pistoletu do głowy, aby zamawiał, pożyczał dolara. Świat się zmienia. Dwa filary amerykańskiej gospodarki, to przemysł farmaceutyczny i zbrojeniowy. Jeżeli chodzi o przemysł zbrojeniowy, to Polska faktycznie nie powtórzy amerykańskiej drogi, gdyż przez ostatnie 34 lata całkowicie zaniedbaliśmy sektor badawczo-rozwojowy, a więc nie mamy ciekawych produktów, które mogłyby zainteresować kontrahentów zagranicznych plus fakt, że zamawiamy i kupujemy gotowe uzbrojenie z półki głównie w USA i Korei Południowej, bez transferu technologii do krajowego przemysłu zbrojeniowego i gospodarki. Jest to przejaw samobójczej polityki gospodarczej współczesnej Polski o niebywałym spustoszeniu liczonym w dekady. Nie wiem dlaczego męczy pan temat ORLENU, który jest czołowym koncernem narodowym kraju? Ten podmiot nie jest innowacyjny, na ile mi wiadomo jest w fazie budowy swojego centrum badawczo-rozwojowego, czyli coś w przyszłości chcieliby faktycznie robić, a jak będzie to zobaczymy. To prawda co pan pisze, iż mamy dramatyczny spadek inwestycji, bodajże największy od 1996 r., a także ekspansję fiskalną i utratę wartości kapitału ludzkiego, to wszystko prawda. Niemniej po 1989 r. jako jedyny kraj postsocjalistyczny pogrzebaliśmy w przeważającej większości przemysły wysokich technologii, w tym mikroelektronikę profesjonalną z produkcją półprzewodników włącznie. Można powiedzieć, że destrukcję wyssaliśmy z mlekiem matki, bo inaczej trudno to na trzeźwo pojąć. W kontekście Niemiec słów jeszcze kilka. W moim przekonaniu gazociągi NS1 i NS2 zostaną naprawione i uruchomione w swoim czasie, a tym samym gaz ziemny z Rosji popłynie do RFN i kilku państw Europy Zachodniej. Biznes z reguły wygrywa z polityką, a tym bardziej, że dostęp do tanich surowców energetycznych z Rosji przekłada się na koszty procesu produkcji i konkurencyjność wyprodukowanych towarów i produktów na rynkach globu, co doskonale rozumieją tej klasy gospodarze jak Niemcy.