O planowanych działaniach Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego dyskutowano na ostatniej Uniwersyteckiej Komisji Nauki. Gośćmi byli wiceministrowie: Maciej Gdula i Andrzej Szeptycki.
Uniwersytecka Komisja Nauki działa przy Konferencji Rektorów Uniwersytetów Polskich. Dziesiąte w tej kadencji spotkanie odbyło się w miniony piątek na Uniwersytecie Warszawskim. Zaproszono na nie wiceministrów nauki, by opowiedzieli o planach resortu. Jako pierwszy głos zabrał Maciej Gdula, który mówił o potrzebie zmiany klimatu wokół nauki. Stwierdził, że w ostatnich latach uczeni poddawani byli ciągłej krytyce.
To, jak traktowano dotąd naukę, nie pozostaje bez związku z postrzeganiem badaczy i wielkością nakładów na ten sektor. Chcę, żeby negatywny obraz się zmienił. Ministerstwo musi stać po stronie naukowców i ich wspierać – podkreślał konieczność nowego otwarcia i zmiany wizerunku polskiej nauki.
Zadba o to m.in. nowy Departament Analiz Strategicznych i Popularyzacji Nauki. Resort planuje więcej inwestować w działania popularyzujące wiedzę i wyniki badań po to, by zwiększyć świadomość i zainteresowanie społeczeństwa tym obszarem życia, a zwłaszcza rozwojem technologicznym i odkryciami naukowymi. A zatem będzie wzmacniać, aktywizować badaczy do opowiadania o swojej pracy, bo od tego w największym stopniu zależy wizerunek nauki. Na UKN sugerowano, by sięgnąć w tym zakresie po rozwiązania z powodzeniem stosowane już przez innych – np. bardzo dobrze z komunikacją naukową radzą sobie Brytyjczycy, czemu nie pójść ich śladem? Gdula odniósł się też do ostatnich podwyżek.
Zdajemy sobie sprawę, że oczekiwania środowiska są większe i będziemy się starali je spełniać, ale nie wszystko da się zrobić od razu. Jesteśmy zdeterminowani, bo wiemy, że naukowcy muszą więcej zarabiać. Nie można ich głodzić i liczyć na to, że będą pracować wyłącznie dla wpływu społecznego – przekonywał.
Przyznał, że jednym z niepokojących zjawisk jest coraz częściej spotykane również w nauce wypalenie zawodowe. Jeszcze w tym roku ma być zrealizowane duże badanie na temat stosunków pracy w świecie nauki. Dodał, że środowisko musi odzyskać sprawczość i mieć poczucie, że współuczestniczy w podejmowanych decyzjach. Oczywiście, nie będzie tak, że wszyscy będą z nich zadowoleni, ale warto, żeby wypracowywać je w dyskusji, brać pod uwagę różne punkty widzenia, wysłuchać wszystkich chętnych. Dodał, że w trakcie spotkań ze środowiskiem dostaje sygnały, że są to pierwsze realne rozmowy z przedstawicielami ministerstwa od dłuższego czasu. Przykładem jest choćby jego wizyta na posiedzeniu Rady Narodowego Centrum Nauki w Krakowie. Trwała ponad 2,5 godziny. Wszyscy jej uczestnicy, zdaniem wiceministra, mieli poczucie, że była niezwykle potrzebna. Doszło do niej dzień po tym, jak minister Dariusz Wieczorek zwiększył budżet agencji o dodatkowe 200 mln zł.
Zwiększenie budżetu NCN pokazuje, w jakim kierunku zamierzamy podążać. Mam nadzieję, że nakłady na Centrum będą systematycznie rosły, bo jest to kluczowe ogniwo w finansowaniu polityki grantowej państwa. I to nie ministerstwo będzie wyznaczać tych, którzy dostają granty, tylko przedstawiciele nauki. W ostatnich latach różnie z tym bywało. Jesteśmy za tym, żeby pieniądze były przyznawane konkursowo, a nie uznaniowo, żeby to był system recenzyjny, a nie arbitralnych decyzji – zaznaczył.
W tym roku ma powstać „Biała księga” reform, które wdrażano przez minione ekipy. Ma pokazać, co z nich udało się zrealizować, a co wyszło kompletnie wbrew założeniom. Obiecywano wiele w ostatnich latach: rozwój badań, zwiększenie finansowania, wspieranie kariery młodych badaczy… „Biała księga” ma stanowić punkt wyjścia do rozmowy o nowelizacji ustawy, przy czym nie rewolucjonizującej zasady funkcjonowania systemu, ale zmieniającej te sprawy, które dają negatywne efekty. Jednym z elementów dokumentu będzie wieloaspektowa analiza skutków ewaluacji. Zmian można się spodziewać m.in. w odniesieniu do kryterium III.
Powinniśmy dyskutować nad tym, jak sprawić, żeby to był bardziej wystandaryzowany element ewaluacji. Dzięki ELA mamy spore możliwości doważenia kryterium III. W moim przekonaniu powinniśmy tam „wbudować” element związany z oceną efektów dydaktycznych.
Pytań o ewaluację było zresztą najwięcej. Gdula przyznał, że nie będzie sugerowanych tu i ówdzie korekt odnośnie do ram okresu oceny. Zaznaczył, że trwają już prace Komisji Ewaluacji Nauki nad nową listą czasopism. Ma być opublikowana jeszcze w tym roku. Kierownictwo ministerstwa nie chce ingerować w to postępowanie, zostawia sprawę wypracowania zasad i punktacji samej komisji. Podobno widać już jednak efekty długoletnich dyskusji dotyczących różnorodności dyscyplin i specyfiki obiegu naukowego wielu z nich. Jak wskazał Gdula, KEN chce to uwzględnić w nowej idei ewaluacji poprzez – prawdopodobnie – odmienne kryteria punktacji czasopism: NZ i ST byłyby oparte na Impact Factor, HS – na ocenie eksperckiej. Przygotowywane są również rozwiązania, które wyeliminują z wykazu czasopisma drapieżne. Resort pracuje też nad jak najszerszym dostępem do baz czasopism. W tej chwili zbierane są informacje na temat kosztów, jakie ponoszą poszczególne jednostki w związku z tym, że w ostatnich latach ograniczano finansowanie tego zadania i przerzucano koszty na uczelnie.
Poruszono wciąż drażliwą kwestię przełożenia badań podstawowych na wdrożenia. Nasza rodzima „dolina śmierci” pochłonęła już wiele znakomitych pomysłów.
Rozważamy różne opcje, łącznie z możliwością stworzenia osobnej agencji, która będzie odpowiedzialna za badania stosowane. Wydaje się, że sytuacja, w której mamy niedofinansowane badania podstawowe i bardzo hojnie finansowane badania wdrożeniowe nie jest najszczęśliwszym rozwiązaniem. Potrzebne jest wzmocnienie ogniwa pośredniego – zapowiedział.
Mówił także o tym, że trzecie przedłużenie przewodów doktorskich rozpoczętych przed 30 kwietnia 2019 roku było już ostatnim. Chce także w najbliższej rozmowie z szefostwem NCN poruszyć kwestię podwyższenia stypendiów doktoranckich w grantach agencji.
Wiceminister Andrzej Szeptycki sporą część swojej wypowiedzi poświęcił współpracy międzynarodowej. Wskazał na dwa zespoły, które będą się zajmowały szeroko rozumianym umiędzynarodowieniem: zespół ds. promocji polskiej nauki w świecie i (w ramach NAWA) zespół do opracowania strategii umiędzynarodowienia polskiej nauki i szkolnictwa wyższego. Ten drugi jest podzielony na trzy podzespoły, w których domenie pozostają: umiędzynarodowienie nauki, umiędzynarodowienie studiów i dyplomacja naukowa.
Myślimy także o szeroko rozumianym bezpieczeństwie nauki. Mówię tu o dezinformacji, głównie rosyjskiej, o niekontrolowanych wyciekach danych i wyników badań, ale także o naukowcach, którzy w celach badawczych wyjeżdżają do miejsc targanych konfliktami.
Określając główne kierunki współpracy, wskazał w pierwszej kolejności na Ukrainę i Białoruś, skąd przybyła najliczniejsza obecnie grupa studentów zagranicznych (odpowiednio 50 tys. i 12 tys.). Zapewnił, że naszym zamiarem nie jest drenaż mózgów w Ukrainie, dlatego oprócz przyciągania studentów i naukowców z tego kraju, istotne jest również podtrzymanie współpracy w polsko-ukraińskich projektach badawczych. Jeśli chodzi o Zachód, wymienił restart kooperacji w ramach Trójkąta Weimarskiego, ale także dalsze kontakty z Wielką Brytanią (jeszcze przed wakacjami zaplanowano forum polsko-brytyjskie). Na arenie UE priorytetem są prace nad 10 Programem Ramowym.
Chcemy przekonać europejskich partnerów do zachowania formuły wideningu, czyli większego wsparcia dla krajów m.in. z naszego regionu. Postulujemy także większą elastyczność. Ostatnia dekada upłynęła pod znakiem kryzysów i dobrze byłoby, żeby instrumenty unijne, w tym naukowe, potrafiły w miarę sprawnie na nie odpowiadać, stwarzać możliwości dla badaczy do zajmowania się takimi nieplanowanymi zagadnieniami.
Ważnym obszarem działania w obszarze międzynarodowym będzie prezydencja Polski w Radzie, która zacznie się już za niecały rok. W jej ramach będą podejmowane m.in. tematy infrastruktury badawczej czy przegląd programu Horyzont Europa. Do przedsięwzięć prezydencyjnych będą włączane także uczelnie.
W zakresie rozwiązania tematu wiz dla studentów i pracowników nauki trwają rozmowy z Ministerstwem Spraw Zagranicznych. Jednym z rozważanych pomysłów jest lepsza selekcja już na bardzo wstępnym etapie potencjalnych kandydatów ubiegających się o wizy. Chodzi o to, żeby zidentyfikować tych, którzy tak naprawdę nie zamierzają trafić później na polskie uczelnie i przyspieszyć całą procedurę w stosunku do najbardziej potrzebujących.
Pod nadzór wiceministra Szeptyckiego trafiły też Akademia Kopernikańska i Szkoła Główna Mikołaja Kopernika.
Dokonaliśmy przeglądu tych instytucji, efekty są dosyć krytyczne. Jest wiele nieprawidłowości, będziemy dążyć do ograniczenia działalności tych podmiotów – zapowiedział.
Mariusz Karwowski
Wydaje się, że część polskich naukowców uważa się za nadludzi i uważa, że to inni mają robić na ich pensje.
Wystarczy wprowadzić tylko jedną rzecz.
Rozliczanie indywidualne.
Bez tego kombinatorstwo słowiańskie weźmie górę i poziom niewiele będzie odbiegał od rosyjskiego czy ukraińskiego.
Ponadto po co tak naprawdę wydawać tyle kasy na sprzęt badawczy i publikację i tych naukowców i pseudonaukowców skoro wszystko potem za darmo ujawnia się w publikacjach open access.
Oto miejsca, gdzie mozna szybko przeczytac, "po co open access" ('open access' jest czescia 'open science'):
https://www.kuleuven.be/open-science/what-is-open-science/the-benefits-of-open-science
https://science.nasa.gov/science-research/for-researchers/why-do-open-science/
Tak to dlaczego firmy rozwijajace technologie nie publikują ?
@Zbyszek
"Firmy rozwijajace technologie nie publikują", poniewaz te firmy to jest przemysl, a nie nauka.
Nauka jest zainteresowana odkrywaniem tego, jak dziala swiat wokol nas.
Przemysl jest zainteresowany wprowadzanie nowych produktow na rynek w celu zarobienia pieniedzy.
Prosze zwrocic uwage, ze przemysl jest beneficjentem 'open science' z powodu powszechnego, latwego i natychmiastowego dostepu do najnowszych informacji i odkryc ze swiata nauki.
Obraża Pan tysiące osób w firmach zajmujących się rozwojem nauki !!!!!
Ojoj... Co za emocje... Czy bede pozwany do sadu o znieslawienie "tysiecy osób w firmach zajmujących się rozwojem nauki"?
Pracownicy firm z definicji zajeci sa wprowadzaniem na rynek oraz ulepszaniem produktow na sprzedaz. Jesli dokladaja sie w jakis sposob do naszego rozumienia, jak dziala swiat wokol nas, to dzieje sie to raczej "przy okazji". Miedzy innymi z tego powodu nie sa oni zainteresowani publikowaniem, jak sam Pan zreszta zauwazyl. I ja nie widze w tym podejsciu niczego niewlasciwego.
Trzeba umiec odroznic "science" od "research". Jeszcze raz tutaj przypomne, co to jest nauka. Z anglojezycznej Wikipedii:
Science is a rigorous, systematic endeavor that builds and organizes knowledge in the form of testable explanations and predictions about the world.
Radzę poczytać co to obrażanie a co zniesławienie.
Drogi Zbyszku Polskie Państwo, uczelnie oraz naukowcy nie mają ani złotówki zysku w opublikowaniu danych za paywallem. Zyski z tego jak i opłat open access czerpią wyłącznie grupy wydawnicze.
Zyski mają z tego ci naukowcy publikujący w łatwy sposób a tak jest, gdy ma się dużo punktów za 0 czasu poświęconego i 0 wysiłku w wieloautorskich publikacjach biorą wynagrodzenie za 50 % czasu pracy na uczelniach !!!!!!!!
A co z Siecią Badawczą - Łukasiewicz?