Aktualności
Sprawy nauki
31 Stycznia
Źródło: www.pixabay.com
Opublikowano: 2019-01-31

Odstrzał dzików po oksfordzku

Nasycona faktami dyskusja wokół tematu odstrzału dzików odbyła się w Sali Lustrzanej Pałacu Staszica. Po dwóch referatach specjalistów w zakresie ekologii i weterynarii, przystąpiono do debaty oksfordzkiej, w której na argumenty rywalizowali wytrenowani mówcy. 

W odpowiedzi na poruszenie opinii publicznej w sprawie inicjatywy masowego odstrzału dzików, Polska Akademia Nauk zorganizowała debatę oksfordzką, która odbyła się 29 stycznia w Sali Lustrzanej Pałacu Staszica. Gośćmi byli m.in. Piotr Barszcz z Głównego Inspektoratu Weterynarii, Andrzej Kruszewicz – dyrektor warszawskiego zoo, Jacek Kucharski – Zastępca Głównego Lekarza Weterynarii, Krzysztof Niemczuk – dyrektor Państwowego Instytutu Weterynaryjnego, Dorota Niedziela – posłanka na Sejm VII i VIII kadencji i lekarz weterynarii, Stanisław Czuczwar – wiceprezes PAN. W spotkaniu, które poprowadził wiceprezes PAN Romuald Zabielski, brali udział także inni pracownicy PAN, studenci SGGW i licealiści.

Jako pierwszy głos zabrał prezes PAN, prof. Jerzy Duszyński, który zauważył, że kwestia, która zostanie poruszona podczas spotkania kryje ogromny ładunek emocjonalny i wiąże się z troską o dobro przyrody oraz kwestie gospodarcze, które są ze sobą powiązane. Wyraził nadzieję, że przedstawione zostaną dwa punkty widzenia, które będą się wzajemnie rozumiały, a rozmowę zakończy wspólnie wypracowany kompromis.

W pierwszej części można było wysłuchać dwóch referatów specjalistów z zakresu ekologii i weterynarii, które pozwoliły na zorientowanie się wszystkich obecnych w temacie. Prof. Zygmunt Pejsak, kierownik Zakładu Chorób Świń Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach, bez cienia wątpliwości podkreślił, że dziki są głównym rezerwuarem i wektorem w szerzeniu się afrykańskiego pomoru świń w Polsce. Stwierdził, że populacja dzików rośnie obecnie we wszystkich państwach europejskich i nie ma możliwości długotrwałego ograniczenia tego procesu. Trudno natomiast oszacować ich dokładną liczebność – mówi się o około 300 tys. osobników, ale mogą to być wartości znacznie zaniżone. Z perspektywy debaty publicznej na temat odstrzału dzików, kluczowa jest informacja, że niewątpliwie istnieje zależność między liczebnością dzików a występowaniem wirusa ASF. Prof. Pejsak zwrócił jednak uwagę, że bardziej niebezpieczne pod kątem rozprzestrzeniania się choroby są dziki padłe. Te, które chorują, mają wysoką gorączkę i są znacznie osłabione, dlatego przemieszczają się w ograniczony sposób. Natomiast tkanki padłego dzika, który był zarażony wirusem, są zanieczyszczone i stanowią zagrożenie dopóki nie zostaną odnalezione i odpowiednio zutylizowane. Naukowiec podkreślił, że konieczna jest zmiana podejścia do kontrolowania wielkości populacji dzików w Polsce. Jego zdaniem jednym ze sposobów jest ich dotowany odstrzał przez myśliwych. Powinien się on koncentrować na warchlakach i przelatkach i być wspomagany przez termowizję i noktowizję na terenie całego kraju. Zakres odstrzału powinien wynosić co najmniej 100% przyrostu populacji. Niezbędne jest też stworzenie efektywnego systemu poszukiwania, zbierania i bezpiecznej utylizacji padłych dzików. Ponadto, zdaniem Zygmunta Pejsaka, powinno się zakazać upraw kukurydzy w pasie 1 km od lasu i ogrodzić pastuchem elektrycznym przyleśne uprawy, aby ograniczyć kontakt z trzodą chlewną. Ważne jest także, aby zmniejszyć promocję konsumpcji dziczyzny. Profesor zwrócił uwagę na to, że odpowiedzialność leży także po stronie producentów świń. Powinni oni chronić swoje stada poprzez przestrzeganie zasad bioasekuracji.

Drugi referat, wygłoszony przez dr Karolinę Petrović z Instytutu Biologii Ssaków PAN, pogłębiał temat dynamiki wzrostu populacji dzików i rozprzestrzeniania się wirusa ASF. Badaczka zauważyła, że myśliwi przejęli rolę rysiów i wilków, których liczba w Europie jest już dziś ograniczona. Wykazała też, jak rośnie liczba dzików w kontekście zmian klimatu. Ponieważ globalne ocieplenie wiąże się z intensyfikacją opadów, pojawia się więcej żołędzi. Poprzez ich konsumpcję masa ciała samic przyrasta, dzięki czemu rośnie liczba młodych w miocie. Dr Petrović przybliżyła słuchaczom historię rozprzestrzeniania się wirusa afrykańskiego pomoru świń w Europie. Zaprezentowała badania, z których wynika, że wśród dzików ASF wcale nie szerzy się bardzo szybko (rozchodzi się w tempie ok. 1,5 km na miesiąc). Wytłumaczenie leży w matriarchalnej strukturze społecznej tych zwierząt, gdzie samce biegają z dala od samic i spotykają się z nimi tylko raz w roku w okresie godowym. Stadka skoncentrowane wokół lochy kontaktują się ze sobą na odległości 1 km, a grupą, która rozprzestrzenia się dalej (do 17 km), są warchlaki. To kluczowe dla problemu obserwacje, ponieważ kombinacja zagęszczenia i odległości od zarażonego osobnika ma największe znaczenie dla rozprzestrzeniania się wirusa. Prelegentka przeanalizowała też zasadność Rozporządzenia z 2016 roku na temat odstrzału sanitarnego dzików, a także przypomniała podstawowe zasady bioasekuracji. Należą do nich m.in. niekarmienie trzody hodowlanej paszą niewiadomego pochodzenia (np. resztkami pochodzenia zwierzęcego), czy nieuczestniczenie w polowaniach 72 godziny przed wejściem do chlewni. Zwróciła tez uwagę na niebezpieczeństwo rozprzestrzeniania się wirusa przez szczątki i krew po polowaniu. Po wygłoszeniu referatów, odbyła się krótka dyskusja, podczas której zastanawiano się nad właściwą liczbą dzików w Polsce, a także stanem prac nad szczepionką na ASF.

Po przerwie odbyła się debata oksfordzka wokół tezy „Dodatkowe odstrzały dzików w obliczu epidemii ASF w Polsce są koniecznością”. Jej uczestnikami byli członkowie dwóch najlepszych klubów debatanckich w Polsce – Krakowskiego Stowarzyszenia Mówców oraz Warszawskiej Fundacji Nowy Głos. Mówcy lobbujący dodatkowe odstrzały uważali je za najlepszy sposób walki z wirusem afrykańskiego pomoru świń. Z kolei reprezentanci opozycji podkreślali, że uwagę trzeba przenieść z samych dzików na łańcuch zakażeń. Jako kontrpropozycję pojawił się postulat prowadzenia restrykcyjnej bioasekuracji. Warto zaznaczyć, że mówcy nie wygłaszali prywatnych poglądów, ale zostali przydzieleni do strony propozycji lub opozycji w drodze losowania. Kolejno prezentowali swoje merytoryczne, często oparte wynikami badań naukowych, argumenty podczas czterominutowych wystąpień.

Obok samego tematu debaty, dodatkowo emocjonujący był fakt, że spośród ośmiu mówców, nikt nie miał profesjonalnego zaplecza w dziedzinie weterynarii. Swoje racje wykorzystane w debacie przygotowali na podstawie materiałów i przy wsparciu naukowców. Po zakończonej potyczce na argumenty i mowach końcowych ostatnich mówców nastąpiła przerwa, podczas której jurorzy wyszli się naradzić. Zakończenie okazało się nietypowe. Jurorzy wytłumaczyli, że w obliczu wyjątkowo złożonego problemu, uchylają się od postawienia jednoznacznego werdyktu. Zwrócili także uwagę na to, że debata oksfordzka jest narzędziem, które może zbliżać do szukania kompromisów poprzez merytorykę, a nie populizm. Temat odstrzału dzików wywołuje dużo emocji w publicznej dyskusji, prowokuje napięcia polityczne i powtarzanie nierzetelnych informacji w mediach. Dlatego organizatorzy uznali, że debata oksfordzka będzie najodpowiedniejszą formą przeprowadzenia dyskusji. Smutna konstatacja spotkania była taka, że trudno będzie tą formą zarazić inne środowiska społeczne, a za największy problem uznano brak konsultacji decydentów z naukowcami.

Justyna Orłowska

Zapis debaty

Dyskusja (0 komentarzy)