Kim tak naprawdę był pierwszy polski polarnik, który jako 26-latek przypłynął na statku „Belgika” z pierwszą, międzynarodową, naukową wyprawą do Antarktyki? Na to pytanie postarają się odpowiedzieć autorki powstającego właśnie filmu dokumentalnego i książki o Henryku Arctowskim.
Urodził się w Warszawie w roku 1871. Szykanowany przez nauczycieli, za namową matki przeniósł się do Belgii, gdzie skończył szkołę średnią oraz studia matematyczno-fizyczne w uniwersytecie w Liège. Następnie zawędrował do Paryża, gdzie studiował chemię i geologię. We Francji poznał Adriana de Gerlache’a, który przygotowywał wyprawę do Antarktyki. „Belgika” wypłynęła z Antwerpii w sierpniu 1897 roku. Kilka miesięcy później oczom uczestników wyprawy ukazały się pierwsze pola lodowe. Wkrótce rozpoczęto stałe obserwacje meteorologiczne, mierzono grubość lodu, obserwowano zjawiska optyczne w atmosferze, mierzono temperaturę i zasolenie wody morskiej oraz natężenie pola magnetycznego ziemi. Wspólnie również prowadzono obserwację zórz polarnych, chmur i opadów śniegu.
Po wyprawie Arctowski pracował w Królewskim Obserwatorium w Uccle, a następnie w Smithsonian Institution w Bibliotece Publicznej w Nowym Jorku, zajmując się tam działem przyrodniczym. Brał także udział w badaniu Lofotów i Spitsbergenu. Występował na kongresach i zjazdach naukowych w Berlinie, Paryżu, Dover, Genewie, Brukseli i Waszyngtonie. Opublikował ponadto, do roku 1909, ponad sto prac i artykułów naukowych wraz z monografią na temat ogólnych zmian klimatycznych na kuli ziemskiej. Brał także udział w badaniu Lofotów i Spitsbergenu. Do kraju powrócił w roku 1920. W Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie powierzono mu kierownictwo Katedry Geofizyki i Meteorologii. Przed samym wybuchem II wojny światowej wyjechał do USA, gdzie przebywał i pracował do końca swego życia.
Tak o Henryku Arctowskim, w stulecie wyprawy „Belgiki”, opowiadał na naszych łamach nieżyjący już dr hab. Henryk Gurgul, oceanolog, fizyk morza, pionier starań o powołanie polskiego muzeum badań polarnych. Historia niezwykłego życia patrona całorocznej stacji naukowo-badawczej położonej nad Zatoką Admiralicji na Wyspie Króla Jerzego w archipelagu Szetlandów Południowych, uzupełniona o nowe, nieznane dotąd wątki, ma teraz szansę zostać przeniesiona na ekran i karty książki. Pracują nad tym trzy autorki projektu filmowo-literackiego „Henryk Arctowski”.
Zainspirował nas ten sam bohater i to dzięki niemu się spotkałyśmy. Jest postacią fascynującą, ale jednocześnie mało znaną, wybitną, ale i niedocenioną. Wielu ludziom kojarzy się tylko z nazwą Polskiej Stacji Antarktycznej, ale ostatecznie jest to bardzo dobre skojarzenie – mówi Dagmara Bożek z Instytutu Geofizyki Polskiej Akademii Nauk, popularyzatorka wiedzy o regionach polarnych, o której poprzednim projekcie – „Polarniczki” – również pisaliśmy w „Forum Akademickim”.
Jak przyznaje reżyserka filmu Katarzyna Dąbkowska, dla Arctowskiego środowisko akademickie było miejscem, w którym czuł się najlepiej, bo najbliżej nauki, a ta stanowiła największą pasję jego życia.
Studia w Belgii i Francji były dla niego szalenie interesujące, ale i po prostu ważne, nie tylko kiedy sam był studentem, np. Sorbony i razem z Marią Skłodowską robili wspólne zakupy, ale i przygotowywał się do swojej wyprawy na Antarktydę, podczas której był kierownikiem naukowym. Po powrocie z Antarktydy z jeszcze większą pasją rzucił się w wir badań, które w pełni zaczął rozwijać na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. Uczestniczył w wielu organizacjach, instytucjach naukowych… Jestem pewna, że popularyzacja nauki to było jego powołanie, które realizował niezależnie od czasów i warunków… Nawet w czasie II wojny światowej wysyłał z USA materiały naukowe, żeby odbudować zasoby Uniwersytetu Wrocławskiego, wesprzeć Zakład Geologii i Instytut Aerodynamiczny Politechniki Gdańskiej oraz Akademię Górniczą w Krakowie. A może także i inne instytucje? – zastanawia się Katarzyna Dąbkowska, absolwentka Wydziału Radia i Telewizji im. Krzysztofa Kieślowskiego Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach oraz filmoznawstwa na Uniwersytecie Łódzkim, autorka filmów dokumentalnych „Gorączka polarna” (o naukowcach na Spitsbergenie) oraz „Między światami” (o samobójstwach wśród Inuitów w Nunavut w Arktyce kanadyjskiej).
Z niemałym zaskoczeniem odkryłyśmy, że nie powstała do tej pory żadna książka ani film dotyczący życia Arctowskiego. Postanowiłyśmy to zmienić. We trójkę spróbujemy skruszyć lody zapomnienia, które na prawie 100 lat zamroziły pamięć o Henryku Arctowskim. Żeby zrekonstruować jego życie wybierzemy się w podróż w czasie (od XIX aż do XXI wieku) i przestrzeni (od Europy, przez USA, aż po Antarktydę). Będziemy przeszukiwać archiwa i miejsca, gdzie nasz bohater zostawił po sobie liczne ślady swojej naukowej kariery i znikome ślady prywatnego życia – zapowiadają autorki.
Zachęcają jednocześnie wszystkich, którzy posiadają jakiekolwiek pamiątki, zdjęcia lub wspomnienia przekazywane z pokolenia na pokolenie dotyczące historii polskich badań polarnych, a w szczególności prof. Henryka Arctowskiego, do podzielenia się tymi śladami przeszłości. Każdy nowy element, pozwalający odpowiedzieć na pytanie: kim tak naprawdę był pierwszy polski polarnik, który w wieku 26 lat dotarł na statku „Belgika” do Antarktyki, stanowi niezwykle cenną wartość.
Więcej o projekcie i jego autorkach na stronie internetowej: www.henrykarctowski.com.
Mariusz Karwowski