Nie nadążamy za trendami w nauce. Obecna struktura dziedzin w Polsce może świadczyć o dużym dystansie do nauki światowej w wielu obszarach – pisze prof. Wit Grzesik, który porównał nasze i zagraniczne preferencje publikacyjne.
Konfrontacja polskiej nauki ze światową jest dyżurnym tematem w wielu analizach, dyskusjach i artykułach. Powraca on po ogłoszeniu wyników ewaluacji nauki czy opublikowaniu kolejnych rankingów krajowych (Ranking „Perspektyw”) i zagranicznych (TOP 2%, Ranking Szanghajski). Obecnie pojawiają się głosy o konieczności przeprowadzenia audytu ostatnich kilku lat w nauce, naznaczonych ważnymi reformami, w tym wprowadzeniem w 2018 roku Konstytucji dla Nauki. W ostatnim czasie przeprowadzono wybory do Rady Doskonałości Naukowej, Polskiej Akademii Nauk i komitetów PAN. Powiało świeżością, pojawiły się nowe zapowiedzi i deklaracje i – jak zwykle w takich sytuacjach – mnożą się propozycje zmian i podejmowania stosownych środków zaradczych.
Tylko czy pomysłodawcy zdają sobie sprawę z aktualnej kondycji polskiej nauki i jej miejsca na naukowej mapie świata? A może widzą tylko własne podwórko i interesy? Czy taki proces można przeprowadzić jedną ustawą? A może z uwagi na widoczny demontaż nauki (tak sądzę na podstawie licznych analiz) powinien on mieć charakter strukturalny i długofalowy? Z pewnością nie obędzie się bez zdefiniowania priorytetów i przydzielenia, jak zawsze, środków finansowych, których, jak się wokół słyszy, permanentnie brakuje. Starałem się przybliżyć tę problematykę czytelnikom „Forum Akademickiego” w cyklu artykułów (FA 4/2023, FA 6/2023, FA 11/2023), bazując na miarodajnych danych, ujętych w zestawieniu World’s TOP 2% Stanford University i Wydawnictwa Elsevier. Niniejszy, zamykający cykl artykuł, został oparty na porównaniu wyników rankingu TOP 2% w kategorii kariery za lata 2020, 2021 i 2022. Mam na celu porównanie preferencji publikacyjnych autorów w 19 różnych dziedzinach nauki. Wynik analizy danych przedstawiono w tabelach 1 i 2 (poniżej). Na ich podstawie sporządzono analogiczne wykresy z udziałami procentowymi – rys. 1 i 2 (poniżej). Formułuję wnioski bez żadnych uprzedzeń instytucjonalnych, ale wyłącznie na podstawie zebranych danych.
Z danych zestawionych w obu tabelach oraz graficznego przedstawienia udziałów procentowych dla ośmiu najliczniej reprezentowanych dziedzin nauki w trzech kolejnych latach 2020, 2021 i 2022 (rys. 1 i 2) wynikają następujące wnioski:
1. Struktura 8 czołowych dziedzin nauki jest dla autorów z Polski i ogółu autorów w ujęciu globalnym zdecydowanie różna, tak co do ich preferencji, jak i udziałów procentowych oraz zaobserwowanych w wielu przypadkach trendów. W tym porównaniu przyjęto łączną liczbę autorów ze świata w kolejnych latach równą 186 178, 194 984 i 204 644, a z Polski odpowiednio 1028, 1007 i 1120.
2. Najczęściej wybieraną dziedziną jest w obydwu przypadkach medycyna kliniczna (poz. 1), ale jej udział procentowy w krajowym zestawieniu jest dwukrotnie mniejszy niż na świecie, dodatkowo z malejącym udziałem o ok. 20% w 2022 r. W przypadku całego rankingu udział jest stabilny na poziomie ponad 30%. Podobnie przedstawia się udział dziedziny badania biomedyczne (poz. 3) i to z wyraźną tendencją malejącą. Jeśli weźmie się pod uwagę zdecydowanie większą cytowalność publikacji z tych dziedzin, to oczywisty jest fakt mniejszego udziału autorów z polskich uczelni medycznych i uniwersytetów w rankingu światowym.
3. Udział pozostałych siedmiu dziedzin nauki jest dla całego rankingu na zbliżonym poziomie, natomiast w polskiej części widać kilka preferencji dotyczących nauk ścisłych – fizyki i astronomii (poz. 2) oraz chemii (poz. 6), a także technologii przyszłościowych i strategicznych w poz. 4 oraz inżynierii (nauk inżynieryjno-technicznych) w poz. 5. Należy zwrócić uwagę, że w zestawieniu światowym udział tych czterech dziedzin jest prawie dwukrotnie mniejszy. Konkluzja może być dwojaka: albo są to badania w mniejszym lub większym stopniu odtwórcze, albo poziom nauki w tych dziedzinach jest zdecydowanie niższy i wymaga większej mobilności do osiągnięcia poziomu światowego.
4. Ważna dla rozwoju innych nauk dziedzina technologie informacyjne i komunikacyjne (poz. 7) jest na poziomie 6-8% z tendencją wzrostową. Jest to w zasadzie jedna z ważnych dziedzin nauki nadążająca w ujęciu frakcyjnym za nauką światową.
5. Na porównywalnym poziomie są takie dziedziny jak: biologia (poz. 8), nauki o ziemi i środowisku (poz. 9) i rolnictwo, rybołówstwo i leśnictwo (poz. 10). Ich udział jest szacowany na poziomie ok. 3% z tendencją malejącą.
6. W rankingu światowym matematyka i statystyka (poz. 15) jest usytuowana wyraźnie za naukami o zdrowiu, naukami społecznymi, psychologią, a nawet ekonomią i biznesem. W polskim zestawieniu jest zupełnie odwrotnie, a udziały tych dziedzin są znikome.
7. Brak jest udziału polskich naukowców w takich dziedzinach, jak: zabudowa i projektowanie środowiska (pojawiło się dopiero w 2022 r.), badania historyczne, filozofia i teologia, sztuka wizualizacji i przedstawienia. Z drugiej strony wiadomo, że te dziedziny są reprezentowane na licznych uniwersytetach i akademiach sztuki.
Ogólna refleksja, raczej pesymistyczna, jest taka, że nie nadążamy za trendami światowymi. Obecna struktura dziedzin nauki w Polsce może świadczyć o dużym dystansie do nauki światowej w wielu obszarach. O tym, jak przedstawione dane kontrastują z cytowaniami publikacji w polskich czasopismach, niech świadczy konkluzja z raportu zespołu Index Copernicus International: „Jedynie 7% spośród ponad 200 tys. artykułów naukowych (zacytowanych zostało 14 764 publikacji spośród 206 150) opublikowanych w polskich czasopismach w latach 2017–2019 uzyskało przynajmniej jedno cytowanie w roku 2020”.
Jeśli uwzględni się dodatkowo, że z tej liczby 1/3 stanowią autocytowania, to łączna cytowalność polskich czasopism może być porównana z osiągnięciami Uniwersytetu Gdańskiego (10 990 cytowań) lub Politechniki Łódzkiej (10 571 cytowań) w rankingu TOP2% za 2022 r. (Nowy ranking uczelni za 2022 r.). Może to wskazywać, że publikowanie w polskich czasopismach przynosi pokaźny dorobek punktowy do ewaluacji, ale nie jest liczącym się składnikiem światowego dorobku publikacyjnego.
prof. Wit Grzesik
@Marcin Przewloka
Pięknie odpowiedziane. Jak ładnie nieudacznicy potrafią znaleźć wytłumaczenie dla ich niskiego zainteresowania swoimi badaniami. Jeszcze zapomnieli o Koperniku, który opublikował jedno dzieło i jego indeks H byłby 1. Najlepsi naukowcy mają najwyższe parametry, to nie jest kwestia dyskusji taka jest prawda. A każdy kto twierdzi inaczej po prostu jest naukowym analfabetą i powinno się takiej osobie podziękować i wysłać do pracy, mniej wymagającej intelektualnie.
@xxx
Staralem sie tylko nieco rozwinac to, co - jak rozumiem - @Mjakmarian mial(a) na mysli.
Mam nadzieje, ze nie przeinaczylem niczego.
Od tej reguly cytowalnosci sa pewne wyjatki, ale bardzo rzadkie.
Jednym z nich jest syuacja, kiedy to ktos odkryl cos bardzo waznego, ale nie prowadzil dalej badan w tym kierunku. Czyli ta jedna lub dwie prace bylyby cytowane super-wysoko, ale h-index zostalby na raczej niskim poziomie. Takie przypadki jednak gina w szumie tla. Nie nalezy ich brac pod uwage, kiedy mowimy o ogolnej metodzie/podejsciu.
Warto jednak zauwazyc, ze ewalucja powinna obejmowac nie tylko publikacje, co jest szczegolnie istotne w przypadku oceny pracy nauczycieli akademickich.
W odpowiedzi na pytania "po co komu cytowania" odpowiem krótko. Świadczy to o poziomie waszych prac i badań. Jeśli są słabe to nikt ich nie czyta i nie cytuje.
Jeśli coś znaczysz to te cytowania chcąc nie chcąc masz...ot cała filozofia.
Przepraszam za szczerość ale niezależnie od dyscypliny można conajmniej te kilkaset cytowań uzbierać...sam reprezentuje nauki społeczne ale mam kilka tysięcy cytowań i wcale nie uważam, że to dużo w porównaniu do kolegów z zachodu którzy mają kilkanaście razy więcej. Wniosek - muszę się bardziej postarać...
Ech! Drogi panie otóż wskaźniki cytacji nie świadczą o poziomie prac naukowych czy badań nauczycieli akademickich i naukowców. Na ile dobrze pamiętam, to indeks Hirscha wszedł do międzynarodowego obiegu naukowego w 2005 r. Oparty o cytacje, miał niejako policzyć, zważyć dorobek statystycznego naukowca. Niemniej nie jest to miara wyznaczająca jakość dorobku naukowego, tutaj decydujące znaczenia ma i powinna mieć ocena ekspercka. Wybitni naukowcy np. w USA czy GB rozpoznawani są po nazwisku, a nie po wskaźnikach cytacji. To, że ma pan kilkanaście tysięcy cytowań jako reprezentant nauk społecznych, to nie oznacza, że pana prace są wybitne lub przyczyniają się do rozwoju, postępu pana dyscypliny naukowej. Tym samym zadaniem naukowców powinna być realizacja wyprzedzających, interdyscyplinarnych, twórczych badań naukowych, a nie zbieranie cytowań. W krajach, które są potęgami naukowymi globu wskaźniki cytacji prac naukowych przysłowiowego Kowalskiego mało kogo interesują.
@Mjakmarian
@Maciek
Nie.
Jest dokladnie tak, jak pisze @Mjakmarian.
"Wybitni naukowcy np. w USA czy GB rozpoznawani są po nazwisku" TYLKO dlatego, ze wiele osob zna ich prace i wiele osob cytuje ich prace. W naukach przyrodzniczych (STEM) nie znam ani jednego wyjatku od tej reguly.
To jest bardzo proste: naukowcy nie staja sie "znani" z powodu jakiejs tajemniczej "oceny eksperckiej", tylko z powodu tego, co opublikowali, i jak duzy ich publikacje mialy wplyw na rozwoj ich konkretnej dyscypliny naukowej. A ten wplyw oceniamy wlasnie poprzez cytowalnosc.
Natomiast prawda jest, ze wagi niektorych prac nie dostrzega sie natychmiast. Na tym wlasnie polega sila badan podstawowych - moga one przyczynic sie do skoku rozwojowego dlugi czas po opublikowaniu danych prac. To nie zmienia jednak faktu, ze w danej chwili naukowcy, ktorych okresla sie jako majacych solidny dorobek naukowy, ocenia sie wlasnie po cytowalnosci ich prac. Na razie nie wymyslono lepszej "miarki".
PS1. Nie mowie tutaj o czasach Einsteina, tylko o sytuacji obecnie.
PS2. Mam na mysli artykuly oryginalne (czyli opisujace prace eksperymentalne), a nie przegladowe
Panie Marcinie,
Bardzo sobie cenie pana komentarze na tym forum, ale w przypadku cytacji pana argumentacja mnie nie przekonuje. Jak już wspomniałem powyżej wskaźnik cytacji, nie jest wyznacznikiem doskonałości naukowej, ale odpryskiem odkryć naukowych szczególnie w naukach internacjonalnych, które odpowiadają za rozwój i postęp cywilizacji. Cytacje nie mówią nic o jakości wykonanej pracy naukowej. W nauce jest wiele tematów modnych, nośnych, ale nie zawsze generujących postęp w nauce, i ryzyko z tym związane. Także można mieć imponujące wskaźniki cytacji, ale to nie oznacza, że cytowane prace są wybitne. Przecież w wyborach akademików do narodowych akademii nauk w Europie i na świecie, nikt poważny nie opiera się wyłącznie o wskaźniki cytacji kandydatów do gremiów naukowych tej rangi. Dlatego wytyczną w ocenie jakości dorobku badawczego jest i pozostanie opinia ekspercka. Mam nadzieje, że moja wypowiedź jest precyzyjna.
@Maciek
Ja nie prowadze tutaj zadnej krucjaty, tylko artykuluje wlasne mysli i przekonania. Na pewno nie oczekuje, ze wszyscy sie ze mna zgodza (wrecz przeciwnie), wiec nie dziwie sie ze ma Pan zdanie odmienne od mojego.
Z Panskiego komentarza najbardziej podoba mi sie ten fragment, "nikt poważny nie opiera się wyłącznie o wskaźniki cytacji kandydatów do gremiów naukowych tej rangi", poniewaz poniekad odzwierciedla on dokladnie moje zdanie na temat ewaluacji. Nie oceniamy pracy naukowcow czy tez nauczycieli akadmickich tylko w oparciu o cytowania. Ale cytowania sa niezwykle istotna czescia tej oceny.
Prosze spojrzec na naukowca z perspektywy jego pracy, zauwazonej i ocenianej przez innych naukowcow na calym swiecie. Co zostaje zauwazone najpierw? Co podlega ocenie, co wywoluje zainteresowanie, dlaczego zaczynamy sledzic prace tego czy innego naukowca? Z powodu jej/jego publikacji. Ktos, kto sie kontaktuje za mna z Japonii czy z Brazylii, robi to TYLKO dlatego, ze opublikowalem cos w dziedzinie, ktora te osoby sie zajmuja. I dlatego zapraszaja mnie wyklad, do wspolpracy, chca zeby im przyslal jakies odczynniki. I w swoich publikacjach beda oni cytowac moje prace.
Publikacje i cytowania tych publikacji to jest absolutnie sedno pracy obecnych naukowcow. Wszystkie inne sprawy sa tymi "odpryskami", o ktorych Pan pisze.
No dobrze, powiedzmy, że jakimś cudem polska nauka ma bardzo dużą liczbę cytowań na świecie. I co ma z tego niby wynikać? To jest cel sam w sobie czy może jakieś narzędzie do osiągnięcia celu, tylko jakiego? Jedno na pewno da się w ten sposób osiągnąć. Rozpoznawalni badacze dostaną etaty na zagranicznych uczelniach, co przy obecnym poziomie wynagrodzeń u nas będzie oznaczało pozbycie się kadry. O to ma chodzić?
Moja spostrzeżenie jest takie, że większość kadry naukowej w Polsce publikuje w miernych czasopismach polskich. Poziom tych artykułów jest tak słaby, że nie nazwałbym tego badaniami. Są to eseje, podsumowania cudzych badań lub ew. analizy na podstawie rocznuków statystycznych. Artykuły w takich czasopismach powinny mieć zerową wartość w ewaluacji. Niezasługują one nawet na te mierne 20-40 pkt. Jest jeszcze kwestia publikacji w czasopismach drapieżnych typu MDPI.
MDPI to wydawca, a nie czasopismo. W portfolio tego wydawcy są czasopisma, które rocznie publikują 100-150 artykułów, a papiery w pierwszej rundzie są oceniane przez 4 recenzentów + redaktora naukowego. Nawet osławione Sustainability ma wskaźnik akceptacji na poziomie 30%, ale nagonka trwa.
Ciekawe, że analogicznie do jednego worka nie są wrzucane wszystkie czasopisma IEEE (bo IEEE Access przyjmuje 30-50% zgłoszeń) i Nature (Scientific Reports przyjmuje ponoć, według różnych danych, od 50% do 70% papierów).
Dopóki miarą nauki będą cytowania nic z tej nauki nie będzie wynikało. Co komu po cytowaniach? Rozumiem, że póki co nie ma innych wskaźników oceny naukowców, ale ten miernik prowadzi tylko do wyższej lub niższej pozycji w rankingu. Odkryć i postępu z tego nie ma., są publikacje. A do tego zmusza nas Ustawodawca.
Żeby uzyskać finansowanie badań w projekcie badawczym muszę wiedzieć dokładnie co chcę badać, przewidzieć co wyniknie z tych badań, ile one potrwają i szczegółowo ile będą kosztować. Co to za projekt badawczy, gdzie na starcie muszę wszystko wiedzieć.
Coś trzeba zmienić.
Przede wszystkim naukowiec nie powinien się bać, że projekt badawczy nakłada mu pętlę na szyję w postaci ciągłego raportowania i obowiązków administracyjnych. I jak pokazały ostatnie lata konsolidowanie pieniędzy w ogromne strategiczne projekty było przysłowiowym wyrzuceniem pieniędzy w błoto. Lepiej sprawdzało się dystrybuowanie mniejszych kwot do szerszej grupy naukowców.
Przewidywalność wyniku badań jest zaprzeczeniem tego czym nauka powinna być. Projekt badawczy powinien owszem wskazać cel lub cele badania, ale ryzyko otrzymania nieprzewidywalnych wyników jest istotą nauki. To i tylko to jest najważniejsze.
Nie każdy projekt doprowadzi do odkrycia. Zwykle jest to caly ciąg następujących po sobie projektów, co wiąże się z kontynuacją finsnsowania. Dlatego ocena projektów i kierowanie ich do finansowania wymaga odpowiedniego poziomu recenzowania. A tu można trafić różnie.
Polska nauka wymaga jednak zdecydowanie zwiększenia dotacji, bo uciekamją nam zdolni mlodzi badacze za granicę lub tam gdzie nie robi się nauki ale zarabia dużo więcej.
Przy mierzeniu liczby cytowań trzeba uwzględnić długość procesów wydawniczych. W humanistyce są one niezwykle długie. Od złożenia tekstu do prestizowego czasopisma do jego publikacji mija z reguły więcej niż rok. Jeżeli więc ktoś chce zacytować moją publikację nawet zaraz po jej ukazaniu się, to minie co najmniej rok, zanim praca cytującego ukaże się drukiem. Z reguły jednak na pierwsze cytowanie trzeba zaczekać znacznie dłużej.
Za darmo prawie nie da sie publikowac. Moze wiec ta skladowa tez ma znaczenie, bo polskie czasopismo to 1500-2000 PLN maksymalnie. Dobre zagraniczne plus czesto Native- dochodzimy do 8.500-9000 PLN. A czesto na uczeliach jest jasno okreslone- placimy Ci tylko za 140 i 200 pkt.
Jesli wiec chcesz zaliczyc jako pracownik 4- letnia ewaluacje...to nie ma sie co dziwic. Nikt z pensji nie doklada przeciez.
Jedynie 7% spośród ponad 200 tys. artykułów naukowych (zacytowanych zostało 14 764 publikacji spośród 206 150) opublikowanych w polskich czasopismach w latach 2017–2019 uzyskało przynajmniej jedno cytowanie w roku 2020
I właśnie dlatego powinno się zniechęcać naukowców (nawet, a może szczególnie humanistów) do publikowania w lokalnych czasopismach o małym zasięgu.