Uczelnie badawcze, mimo zwiększonych środków, którymi dysponowały, nie pokazały w tej ewaluacji efektywności, jakiej mamy prawo się po nich spodziewać. Ci, którzy gonią peleton, zrobili większy postęp. Podobnie było w grupie politechnik – ocenia prof. Teofil Jesionowski, rektor Politechniki Poznańskiej i przewodniczący Konferencji Rektorów Polskich Uczelni Technicznych.
Politechniki zrobiły spory skok w ewaluacji, osiągnęły sukces, na który solidnie zapracowały: systematycznie, metodycznie i organicznie. Politechniki są pragmatyczne. Wolność akademicka jest nam bardzo bliska, ale chcemy widzieć na końcu efekt wdrożenia w gospodarce tego, nad czym pracujemy.
Uczelnie badawcze, mimo zwiększonych środków, którymi dysponowały, nie pokazały w tej ewaluacji efektywności, jakiej mamy prawo się po nich spodziewać. Ci, którzy gonią peleton, zrobili większy postęp. Podobnie było w grupie politechnik: mniejsze – jak Politechnika Lubelska czy moja uczelnia – zrobiły większy progres. Niemniej jednak gratuluję sukcesu Politechnice Wrocławskiej, uczelni bardzo silnej i dużej oraz Politechnice Gdańskiej, także jednej z najlepszych w kraju.
Zadowolonych z ewaluacji jest niewielu. Uczelnie o dużej „masie krytycznej” i formacie stanęły przed wyzwaniem znacznie większym niż uczelnie niewielkie o niedużej liczbie małych dyscyplin. Tam, gdzie liczba N wynosi kilkaset, naprawdę trudno znaleźć wyrównany poziom wszystkich pracowników. Znacznie łatwiej osiągnąć sukces ewaluacyjny w małych zespołach, gdzie każdego można niejako monitorować. Obecny system nie pozwolił na „zasypanie” dziur efektywnością liderów, a tych jest zawsze tylko kilka procent. Ewaluacja preferowała dyscypliny małe bądź średnie. Osoby, które nie prowadzą efektywnej działalności naukowej nigdy nie wniosą dużej wartości dodanej. To wskazówka co do kierunku zmian, w którym powinniśmy pójść w politechnikach.
W obecnej ewaluacji zmieniono zasadę punktowania ochrony własności intelektualnej. Punktowano nie tyle samo zgłoszenie patentowe, co uzyskane patenty. To sensowne rozwiązanie. Potrafimy zgłaszać osiągnięcia do ochrony, ale nie to powinno być podstawowym sukcesem inżyniera.
Punktujemy tysiące czasopism. Powinniśmy jednak być tu znacznie bardziej rygorystyczni. Jeśli mówimy o doskonałości naukowej, to nie schodźmy poniżej pewnego poziomu. Proponuję, aby w przyszłości stworzyć dwie listy. Elitarną listę międzynarodową, np. w oparciu o bazę Scopus – i tu brałbym pod uwagę tzw. wskaźnik odziaływania Impact Factor, bo wpływ czasopisma znacząco się liczy, oraz listę czasopism polskojęzycznych, bo one są także potrzebne, ale do innych celów; są dobre, ale to nie jest obszar międzynarodowej rozpoznawalności.
Najwięcej zastrzeżeń mam do sposobu punktowania projektów naukowych, czyli kryterium drugiego. Przyjęta metoda, polegająca na przyznawaniu punktów na podstawie wartości finansowej projektu, jest niewłaściwa. Ważne jest, co ten projekt wnosi do nauki, a nie to, ile za niego zapłaci agencja grantowa czy określona firma. Są dyscypliny, jak nauki medyczne, gdzie funkcjonują niezwykle kosztowne projekty i branie pod uwagę potężnych nakładów wcale nie pokazuje wartości naukowej projektów. Nie wartość finansowania projektu, ale jego jakość naukowa powinna być punktowana w ewaluacji, no i ich liczba. Niestety, widzieliśmy, że w praktyce przypisywaliśmy różne projekty pod działalność naukową, tylko dlatego, że były lepiej wyceniane. Zauważmy, że granty Narodowego Centrum Nauki są zwykle wielokrotnie słabiej finansowane od tych z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Czy jednak są mniej wartościowe naukowo? Nie! Czasami wręcz przeciwnie. Czy łatwiej je zdobyć? Nie! A zatem w przyszłości punktujmy nie pozyskane środki, ale wartość naukową projektów.
Trzecie kryterium, czyli wpływ społeczny badań naukowych, powinno pozostać eksperckie, jednak musimy zapobiegać konfliktowi interesów wśród ekspertów. Tym razem nie zawsze to się udało. Byli wśród nich przewodniczący dyscyplin i inne osoby funkcyjne pracujące na uczelniach czy innych ocenianych instytucjach. W takiej sytuacji nie możemy liczyć na bezstronność. Może eksperci powinni być tylko zagraniczni?
Jednym z ważnych wyzwań jest wspólna ocena dyscyplin z różnych instytucji (uczelnie, instytuty PAN, centra naukowe, jednostki B+R). Warto zwrócić uwagę na ich specyfikę i zadania ustawowe.
Powinniśmy uporządkować sprawy kadrowe na politechnikach. Obecny system prawny nie tylko nie sprzyja temu, ale nawet uniemożliwia swobodne kreowanie polityki kadrowej. Niestety, prawo pracy jest całkowicie niespójne z prawem o szkolnictwie wyższym i nauce. Rektor nie ma żadnego skutecznego narzędzia, by pracownika z niewielkimi osiągnięciami naukowymi przenieść na inne stanowisko. Potrzebujemy większej elastyczności w polityce zatrudnienia. Szanuję każdego pracownika, ale potrzeba nam w nauce najlepszych. Przeciętni nie podniosą naszej kreatywności.
Pewnie nasze uczelnie techniczne mają poważny mankament: powinniśmy znacznie więcej współpracować z gospodarką. Oczywiście, do tego potrzebny jest silny finansowo przemysł, który ma zapotrzebowanie na badania. Odczuwamy już skutki rozwoju naszej gospodarki, która zaczyna poszukiwać innowacji, żeby uzyskać przewagę konkurencyjną na rynku, i na szczęście poszukuje ich u nas. Wciąż jest tego mało, ale pojawia się. Może uczelnie techniczne powinny być ewaluowane także za współpracę z gospodarką? I znów, nie chodzi o ilość pozyskanych środków, bo np. w niektórych sektorach zlecenia są wysokonakładowe, a w innych dyscyplinach mniej kosztochłonne, ale bardzo innowacyjne, a o liczbę konkurencyjnych badań zrealizowanych na podstawie takich zleceń nam chodzi.
Myślałbym na przyszłość o pewnej rewolucji w ewaluacji, czyli wspólnej ocenie kształcenia i nauki. Uczelnie, które chciałyby być oceniane jako excellence, powinny poddać się ocenie zagranicznego panelu eksperckiego. Koszty związane z ewaluacją byłyby znacząco mniejsze, a ocena sprawiedliwsza. Mówiąc o kosztach, nie mam na myśli samej Komisji Ewaluacji Nauki i jej ekspertów, ale te wszystkie osoby w uczelniach, które przygotowywały instytucje do oceny. W ogóle nie uwzględniamy tego, mówiąc o kosztach ewaluacji.
Chciałbym jednak podkreślić, a mówili to wszyscy rektorzy uczelni technicznych podczas niedawnego spotkania KRPUT w Lublinie, że powinniśmy po prostu solidnie pracować, nie oglądając się na ewaluację. To tylko narzędzie, a nie nasz cel. Najważniejszym celem uczelni jest dobre kształcenie wysoko wykwalifikowanych kadr, powiązane z badaniami prowadzonymi na najwyższym światowym poziomie. Ewaluacja nie jest celem żadnego z tych zadań. Jednak, aby edukacja i nauka była zauważalna w naszym ekosystemie, potrzeba mądrości społeczeństwa i determinacji oraz strategii państwa.
Not. Piotr Kieraciński