25 stycznia na posiedzeniu Sejmu odbyło się pierwsze czytanie projektu ustawy o Sieci Badawczej: Łukasiewicz. Projekt został przygotowany przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego we współpracy z Ministerstwem Rozwoju, którego kompetencje, po reorganizacji rządu, przejęły na początku stycznia Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii oraz Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju. Teraz projekt trafi do sejmowych Komisji Gospodarki i Rozwoju oraz Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży.
Głównym celem, dla którego Sieć została powołana, o czym mówił na konferencji 24 stycznia wiceminister Piotr Dardziński, jest usprawnienie współpracy pomiędzy nauką a gospodarką i prowadzenie prac badawczych kluczowych z punktu widzenia polityki kraju oraz komercjalizacja wyników badań. Ma ona działać podobnie jak francuska sieci Carnot czy niemieckie Stowarzyszenie Fraunhofera. W skład Sieci wejdzie 38 różnorodnych instytutów naukowych, tych, które do tej pory podlegały ministrowi rozwoju, a także „oddanych” przez resort cyfryzacji i energii. Instytuty będą działać niejako na zamówienie rządu, realizując wskazane m.in. w Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju cele strategiczne i związane z nimi projekty. Będą pracować na zlecenie MŚP, co ma znacznie ułatwić druga ustawa o innowacyjności, dająca możliwość odpisu od podstawy opodatkowania 100% wydatków na badania i rozwój.
Działania sieci w zakresie merytorycznym – wskazywanie jakie instytuty pracować będą nad konkretnymi projektami – będzie koordynować Centrum Łukasiewicz. Ma ono także być instytutem badawczym, a dziedziną zarówno badań, jak i realnie podejmowanych przez nie działań ma być szeroko pojęty marketing. Centrum ma być także miejscem „kontaktowym” dla MŚP.
W różnorodności siła
Sieć ma działać w czterech kluczowych obszarach, którymi są: wyroby medyczne i technologia, materiały dla przyszłości, bezpieczne technologie i e-gospodarka oraz robotyka i automatyka produkcji. Będzie to trzecia co do wielkości taka struktura badawcza w Europie. Projekty mają realizować zespoły składające się z pracowników różnych instytutów, dlatego min. Dardziński za chybiony uważa zarzut o przypadkowym doborze instytutów w Sieci. Różnorodny potencjał badaczy i infrastruktura mają sprzyjać interdyscyplinarności podejmowanych działań.
Sieć ma także za zadanie skonsolidowanie potencjału polskich instytutów badawczych i umożliwienie zbudowania środowiska, w którym możliwe jest rozwijane ścieżek kariery naukowców, ocenianych w Sieci nie tyle pod katem publikacji i patentów, co innowacji i wdrożeń. W zależności od charakteru pracy, jaką podejmą, możliwe jest zarówno przejście do praktyki, czyli przemysłu, jak i kariera naukowa na uczelniach – instytuty nie będą miały prawa nadawania stopni i tytułów naukowych.
Prawie jak wcześniej
Instytuty w Sieci nie stracą swojej osobowości prawnej, będą się posługiwać swoją nazwą z dopiskiem SB:Ł. Bedą mogły kontynuować swoją dotychczasową działalność zarówno w zakresie prowadzonych już projektów, produkować aparaturę badawczą i materiały, prowadzić działalność normalizacyjną i certyfikacyjną oraz prowadzić kursy i szkolenia.
Co z pracownikami? Min. Dardziński zapewniał, że pierwszym roku nie będzie drastycznych zwolnień. W praktyce formowanie Sieci ma potrwać dwa lata. W pierwszym roku niemal wszystko pozostaje po staremu, ale każdy z pracowników instytutów, które wejdą do Sieci, podlegać będzie ewaluacji. Liczyć się będzie przede wszystkim efektywność pracy. Po tym okresie będą następować zmiany. Dyrektorzy instytutów będą zatrudniani na kontraktach menadżerskich, a ich wynagrodzenie będzie wypadkową innowacyjności i komercjalizacji realizowanych w ich placówkach projektów. Na mocy porozumienia z RGIB instytuty nadal będą miały swoich w niej przedstawicieli.
Resort ma nadzieję, że Sejm szybko uchwali nową ustawę i proces tworzenia Sieci Badawczej: Łukasiewicz rozpocznie się – to nie żart – 1 kwietnia tego roku.
Joanna Kosmalska