Kluczowa jest szeroka integracja środowisk naukowych w każdym mieście. Zdecydowanie musi ona przekraczać bramy konkretnych uczelni. Umożliwi to zarówno dalszą, także interdyscyplinarną współpracę, jak również identyfikację obszarów badawczych ważnych z perspektywy miasta/regionu – pisze dr hab. Maciej J. Nowak z Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie, nowy prezes Szczecińskiego Towarzystwa Naukowego.
Jest lipiec roku 1945 w Szczecinie. Niedobitki wojsk niemieckich podejmują akcje dywersyjne. Pierwszy prezydent miasta, Piotr Zaremba, pisząc o tamtym czasie, wspominał chociażby ogromną falę pożarów rozpętaną jednocześnie w wielu częściach miasta. Funkcjonowało zarówno kryminalne podziemie, jak i rozwinięte szabrownictwo. Do tego dochodziło wyzwanie związane z całościową wymianą mieszkańców: Niemców zastępowali przyjeżdżający z innych części kraju Polacy. Miasto musiało na nowo wypracować nie tylko warunki bezpieczeństwa, ale także swoją nową tożsamość. W tym samym 1945 roku podjęto prace nad powołaniem pierwszej szczecińskiej szkoły wyższej. Akademia Handlowa zaczęła funkcjonować już rok później. W tym samym czasie powołano Szkołę Inżynierską (przyszłą Politechnikę Szczecińską), a w roku 1948 – Akademię Lekarską (dzisiejszy Pomorski Uniwersytet Medyczny). Po kilku latach, w roku 1954, zaczęła również funkcjonować Wyższa Szkoła Rolnicza (późniejsza Akademia Rolnicza w Szczecinie). Z perspektywy organizacyjnej uczelnie trochę się zmieniały i uzupełniały: za szczególnie istotne uznać można powołanie w roku 1963 Państwowej Szkoły Morskiej (dzisiejszej Politechniki Morskiej), a w latach osiemdziesiątych XX wieku – Uniwersytetu Szczecińskiego.
Punkt startowy szczecińskich uczelni był trudny. Ich pracownicy żyli zupełnie innymi problemami niż uczeni z Warszawy lub Krakowa. W swych powojennych dziennikach Karol Estreicher opisuje swoje krakowskie zmagania o odtworzenie Collegium Maius oraz wylewa żale związane z likwidacją Polskiej Akademii Umiejętności. Niemniej Kraków intensywnie uczestniczy w dyskusji o nauce, pomimo licznych ograniczeń i utrudnień, zwłaszcza tych natury politycznej. Trochę inaczej wyglądało to wówczas w uczelniach oddalonych od centrum. Najważniejsze było zorganizowanie możliwie dobrych warunków lokalowych, angażowanie wykładowców – na początku nie było ich zbyt wielu – oraz pozyskiwanie chociaż podstawowej aparatury badawczej i dydaktycznej.
Przykłady niektórych tego rodzaju barier zawarto w najnowszej, opracowanej przez prawie trzydziestu szczecińskich naukowców monografii Wybitni szczecińscy naukowcy. Wybrane sylwetki (M. Nowak, K. Kojder red., Volumina.pl, Szczecin 2024). Przywołajmy na przykład losy prof. dr. hab. inż. Józefa Kępińskiego, wybitnego chemika, który wywarł ogromny wpływ na rozwój szczecińskiej nauki. Został sprowadzony do Szczecina z Politechniki Warszawskiej. Niezależnie od pracy naukowej musiał liczyć się z tym, że laboratoria i sale wykładowe budowano praktycznie od zera, a jego współpracownicy stopnie naukowe musieli zdobywać w innych niż Szczecin ośrodkach, upłynęło bowiem dużo czasu zanim szczecińskie uczelnie zaczęły uzyskiwać odpowiednie uprawnienia. Były również bariery natury politycznej. Oczywiście, środowisko szczecińskie nie uczestniczyło w wydarzeniach politycznych w takim zakresie i stopniu jak ich warszawscy czy krakowscy koledzy. Ale nie zmienia to faktu, że polityka była czynnikiem utrudniającym rozwój nauki.
Przykładem może być dorobek prof. dr. hab. n. med. Erwina Mozolewskiego. Zajmował się między innymi przetokami alloplastycznymi, zakładanymi po całkowitym usunięciu krtani. W roku 1972 zaproponował specjalną protezę. Podobna, opracowana później przez naukowców ze Stanów Zjednoczonych, została znacznie szerszej rozpropagowana. Polska była izolowana politycznie i także w związku z tym szanse przebicia się pomysłu Mozolewskiego były mniejsze. Niemniej w aktualnym piśmiennictwie coraz częściej podkreśla się pierwszeństwo jego pomysłu.
Inny przykład to kariera prof. Leona Babińskiego, wybitnego przedwojennego prawnika (zajmującego się prawem międzynarodowym), który po wojnie osiadł w Szczecinie. Zwłaszcza w latach pięćdziesiątych pojawiły się problemy dotyczące uznania przedwojennego dorobku (i przedwojennej formy zatrudnienia) przy okazji przyznawania prof. Babińskiemu tytułu profesora nadzwyczajnego Wyższej Szkoły Ekonomicznej. W roku 1954 odbyło się posiedzenie Senatu uczelni, w trakcie którego odpytywano uczonego ze spraw nieistotnych z perspektywy naukowej, weryfikując zwłaszcza poprawność ideologiczną jego postawy. Prof. Babiński został w tym miejscu przywołany również z innego powodu. Jest to pierwszy prezes powołanego w roku 1956 Szczecińskiego Towarzystwa Naukowego. Organizacja ta przez wiele lat intensywnie działała, integrując środowisko naukowe i choćby częściowo zmniejszając ograniczenia wynikające ze wspomnianych wcześniej barier i problemów.
Współcześnie szczecińskie środowisko naukowe dotykają te same problemy, co inne ośrodki. Z jednej strony można zwrócić uwagę na poważne osiągnięcia. Bardzo silną pozycję (całościowo) zajmuje Wydział Technologii i Inżynierii Chemicznej Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego. Jego liczni pracownicy aktywnie publikują, zajmując wyraźną pozycję w skali międzynarodowej. Przykładów można podawać wiele, chociażby prof. dr hab. inż. Antoni Morawski, prof. dr hab. inż. Mirosława El Fray, prof. dr hab. inż. Ewa Mijowska. Wiele dynamicznych ośrodków badawczych funkcjonuje również na Pomorskim Uniwersytecie Medycznym w Szczecinie. To choćby zespoły profesorów Jana Lubińskiego czy Miłosza Parczewskiego, by przywołać ważne, kluczowe, niewyczerpujące z perspektywy całościowej charakterystyki przykłady. Można wymieniać również licznych młodych, rozwijających się naukowców, często jeszcze przed uzyskaniem stopnia doktora habilitowanego, z ponadprzeciętnymi osiągnięciami z zakresu między innymi biotechnologii, inżynierii chemicznej, technologii żywności, inżynierii mechanicznej, nauk biologicznych czy nauk farmaceutycznych.
Z drugiej strony występuje też sporo słabości. Często wynikają one z braku dostatecznej determinacji niektórych pracowników naukowych w zakresie zaangażowania w naukę. Niewątpliwie w niektórych dyscyplinach zauważalna jest presja kierowników jednostek w zakresie dopisywania ich do artykułów przygotowywanych przez zespoły, nawet jeżeli nie wnieśli oni żadnego wkładu lub był on znikomy. Wskazane powszechne choroby polskiego, bo nie tylko szczecińskiego, życia akademickiego to również konsekwencja obecnego systemu ukierunkowującego naukowców na „punktowo – slotowe” wyniki, ważne z perspektywy administracyjnej, ale mające się nijak do realnej perspektywy naukowej. Naukowcy powinni nie tylko rozumieć słabość perspektywy administracyjnej, ale także nie koncentrować się na niej nadmiernie. Jeżeli podejmują aktywność naukową, wszelakie sloty i punkty wypełnią się przecież same.
Po charakterystyce kontekstu historycznego oraz silnych stron i zagrożeń, warto zaproponować kierunki pracy. Główna rekomendacja jest jedna – dalszy intensywny rozwój naukowy. W całej Polsce mamy pewien problem ze sformułowaniem właściwej narracji na ten temat. Jakże chętnie jako naukowcy mimowolnie wpadamy w jałowe dyskusje dotyczące zróżnicowanych aspektów sfery biurokratycznej. W ten sposób tracimy czas i siły potrzebne na to, co kluczowe, czyli pracę naukową. Powracanie do tego, co jest z perspektywy nauki najważniejsze, to zadanie dla środowisk naukowych we wszystkich ośrodkach, również w szczecińskim.
Niezależnie od powyższego należy kontynuować myśl prof. Leona Babińskiego i innych założycieli Szczecińskiego Towarzystwa Naukowego: kluczowa jest szeroka integracja środowisk naukowych w każdym mieście. Zdecydowanie musi ona przekraczać bramy konkretnych uczelni. Umożliwi to zarówno dalszą, także interdyscyplinarną współpracę, jak również identyfikację obszarów badawczych ważnych z perspektywy miasta/regionu. W przypadku Szczecina mogą to być zagadnienia zróżnicowanych uwarunkowań rozwoju przestrzeni stolicy województwa zachodniopomorskiego, specyfiki i wyzwań zagospodarowania obszarów nadmorskich, choćby w kontekście podnoszenia poziomu morza i jego konsekwencji, jak też specyfiki rozwoju obszarów przygranicznych. Badania dotyczące specyfiki regionalnej nie mogą być jednak parawanem dla analiz cząstkowych, bez ambitnych prób wpisania ich w szerszą, uniwersalną dyskusję naukową.
Czasami w dyskusji na temat różnych ośrodków naukowych pojawiają się głosy o zróżnicowaniu szans i możliwości. Nie do końca zgadzam się z takim stanowiskiem. Zróżnicowanie rzeczywiście występowało w okresie komunizmu, kiedy szczecińskie uczelnie właściwie musiały budować całą swoją substancję materialną i personalną od początku. Jednak teraz nasze szanse zależą przede wszystkim od indywidualnego podejścia naukowego i pasji w realizacji wyznaczanych celów i założeń. W najnowszej dyskusji o polskiej nauce zasugerowany został podział na „aspirujące centrum” i „zadowoloną prowincję”. Przedstawiciele tego pierwszego podejmują próby możliwie najszerszego włączenia w ambitnie realizowaną naukę. Ci drudzy mają z kolei wyrażać zadowolenie z realizowanych w znacznie bardziej ograniczonym zakresie badań. O ile rzeczywiście częściowo taki podział wśród polskich naukowców istnieje, o tyle trudno przekładać go na konkretne ośrodki geograficzne. Pod tym względem występuje spore zróżnicowanie.
Właśnie promowanie prawdziwie naukowego, a nie biurokratycznie – punktowego, podejścia do nauki stanowi również jedno z kluczowych zadań nowych władz Szczecińskiego Towarzystwa Naukowego. Pamiętając o ważnej tradycji i związanym z nią dorobku, władze towarzystwa zamierzają w bieżącej kadencji organizować (potencjalnie interesujące również dla ośrodków spoza Szczecina) seminaria i posiedzenia naukowe. Kluczowym elementem działalności będzie również integracja naukowców z różnych uczelni i dyscyplin. Wspomniany powyżej prof. Karol Estreicher, walcząc o Polską Akademię Umiejętności, słusznie wskazywał na konieczność funkcjonowania w skali rozwiniętych akademicko miast wspólnych instytucji nastawionych na pogłębioną refleksję naukową. Mam nadzieję, że ten cel uda się nam zrealizować również na Pomorzu Zachodnim dzięki odrodzeniu działalności Szczecińskiego Towarzystwa Naukowego.
Maciej J. Nowak
Maciej Nowak nowym prezesem Szczecińskiego Towarzystwa Naukowego