Liczymy na to, że nowy rząd, minister finansów oraz minister nauki i szkolnictwa wyższego zrealizują zapowiadaną 30-procentową podwyżkę wynagrodzeń nauczycieli akademickich oraz odpowiednie podwyżki wynagrodzeń pracowników uczelni niebędących nauczycielami, co wymagać będzie jednak dodatkowych 3-4 miliardów złotych w stosunku do zapisów w projekcie ustawy budżetowej – pisze w FA prof. Arkadiusz Mężyk, rektor Politechniki Śląskiej, przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich.
Przedstawiona w artykule redaktora Piotra Kieracińskiego Uczelnie z miliardowym zyskiem! (FA 11/2023) pobieżna analiza sytuacji finansowej uczelni uwzględnia tylko ocenę wypracowanego przez nie zysku operacyjnego oraz wyniku finansowego netto osiągniętego w 2022 roku. Szczególnie trudne do zaakceptowania dla środowiska akademickiego jest stwierdzenie, że sytuacja uczelni nie jest taka zła, jak to jest prezentowane przez instytucje szkolnictwa wyższego i nauki.
Aby lepiej zrozumieć problemy środowiska, obraz sytuacji finansowej polskich uczelni publicznych powinien być analizowany i komentowany w skali całego szkolnictwa wyższego, zarówno uczelni publicznych, jak i niepublicznych, sytuacji materialnej studentów oraz doktorantów, a także w kontekście złożoności struktury finansów instytucji naukowych i szkolnictwa wyższego. Uczelni praktycznie nie da się zbilansować do zera przy kilkusetmilionowym budżecie, który dodatkowo jest zamykany w końcu marca roku następującego po roku budżetowym, a często trzeba jeszcze finansować drogie inwestycje będące w toku lub rozpoczynające się na początku nowego roku. Miliard złotych wykazanego we wspomnianym artykule łącznego wyniku uczelni to zaledwie 5% środków przeznaczanych z budżetu państwa na subwencje dla uczelni. Wynik ten jest m.in. efektem pozyskiwania przez szkoły wyższe dodatkowych środków na badania i planowane długoletnie inwestycje, w tym dochodu ze sprzedaży obligacji lub elementów własnego majątku.
Analizowany rok 2022 może wydawać się dobrym do wnioskowania ze względu na wiele kryzysowych wydarzeń, ale pamiętajmy, że kryzys energetyczny rozpoczął się w połowie roku, a jego skutki dotknęły uczelnie dopiero pod koniec roku lub na początku kolejnego. Wynikało to z zawartych długoterminowych kontraktów na dostawę energii, które kończyły się w roku 2022. Zebrane przez KRASP dane były jednak bardzo alarmujące, a dopiero po posiedzeniu sejmowej podkomisji stałej do spraw nauki i szkolnictwa wyższego we wrześniu 2022 r. i przedstawieniu przez KRASP realnych kosztów energii w uczelniach wraz z wizją nadchodzącej zapaści finansowej udało się wpisać szkoły wyższe na listę jednostek objętych regulowanymi stawkami energii elektrycznej i zmniejszyć skutki kryzysu.
Podstawowym problemem, z którym obecnie borykają się polskie uczelnie, jest niski wzrost poziomu finansowania w stosunku do poziomu inflacji, która według założeń budżetowych ma wynieść w latach 2022–2024 łącznie 33%, a jednocześnie rosną koszty funkcjonowania instytucji szkolnictwa wyższego i nauki. Uczelnie ponoszą też skutki wzrostu płacy minimalnej w gospodarce.
W związku z trudną sytuacją płacową i ekonomiczną w środowisku akademickim podczas prac dotyczących ustawy budżetowej na rok 2024 KRASP kilkakrotnie zgłaszał postulaty:
Obecnie wynagrodzenia w szkolnictwie wyższym i nauce, szczególnie po ogłoszeniu stawek minimalnej płacy w gospodarce w 2024 roku, są demotywujące. Ich skutkiem jest gwałtowne „spłaszczenie” struktury wynagrodzeń w instytucjach akademickich oraz odpływ kadry akademickiej i pracowników niebędących nauczycielami akademickimi do sfery gospodarczej. Zagrażają nam niedobory nowych kadr naukowych, zapaść w szkołach wyższych i zmiany, których skutki zarówno uczelnie, jak i państwo polskie, będą odczuwały przez najbliższe kilkadziesiąt lat. Nieatrakcyjne stały się także stypendia w szkołach doktorskich. Skutkiem tej sytuacji jest zmniejszająca się liczba kandydatów do realizacji prac doktorskich, co wkrótce pogłębi niedobory wysoko kwalifikowanej kadry w szkolnictwie wyższym, nauce oraz gospodarce zaawansowanych technologii.
Proponowane w październiku 2023 przez MEiN zwiększenie minimalnego wynagrodzenia zasadniczego profesora o 30% w 2024 roku, czyli do kwoty 9370 zł, robi duże wrażenie medialne. Jednak odpowiednie rozporządzenie nie zostało dotychczas podpisane, a w projekcie budżetu państwa nie zapewniono dotąd środków na pokrycie skutków finansowych takiej decyzji w szkołach wyższych i instytucjach naukowych.
Decyzja o wzroście minimalnego wynagrodzenia zasadniczego profesora w zaproponowanym zakresie jest bardzo potrzebna, ale w planowanym przez MEiN wariancie powoduje konieczność zapewnienia środków na podwyżki płac średnio co najmniej o 20% (przy obecnie zaplanowanym w projekcie budżetu wzroście płac o 12,3%), co wymagałoby dodatkowych 1,7 mld zł, a pozostałe brakujące środki do realizacji minimalnego wynagrodzenia zasadniczego miałyby obciążyć przekazane uczelniom subwencje. Po drugie, wspomniane 9370 zł to tylko 2,18-krotność płacy minimalnej, czyli tyle, żeby minimalne wynagrodzenie zasadnicze innych nauczycieli akademickich, a w praktyce asystentów, było nieznacznie większe od płacy minimalnej obowiązującej w 2024 roku.
Gdy wprowadzono w 2018 roku przepis dotyczący struktury płac w uczelniach, minimalne wynagrodzenie zasadnicze profesora było ponad trzykrotnie wyższe od krajowej płacy minimalnej. Pamiętajmy, że zgodnie z ustawą Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce struktura minimalnych wynagrodzeń nauczycieli akademickich jest określana w odniesieniu do minimalnego wynagrodzenia zasadniczego profesora i wynosi odpowiednio: dla prof. uczelni 83% tego wynagrodzenia, adiunkta – 73%, a pozostałych nauczycieli – 50%. Oznacza to, że średnia podwyżka płac o 20% w uczelniach, przy wysokiej płacy minimalnej i strukturze minimalnych wynagrodzeń zasadniczych, spowodowałaby konieczność zapewnienia w pierwszej kolejności odpowiednich płac wynikających z przepisów w poszczególnych grupach stanowisk, a dopiero następnie realizację pozostałych podwyżek. Zatem groziłoby to dalszym „spłaszczaniem” struktury wynagrodzeń w szkolnictwie wyższym. Bez zapewnienia znacznie większych środków w budżecie państwa na ten cel podwyżki będą dotyczyć głównie osób najniżej zarabiających, a w dużej części będą zależeć od stanu finansów poszczególnych uczelni i instytutów.
Według ówczesnych szacunków MEiN dodatkowe 1,7 mld zł w budżecie państwa pozwoliłoby zrealizować minimalne wynagrodzenie zasadnicze profesora w jednostkach szkolnictwa wyższego i nauki tylko przy zaangażowaniu środków z subwencji szkół wyższych. W takim przypadku „zaledwie kilku uczelniom” nie wystarczyłoby na zrealizowanie obowiązujących przepisów. Oznaczałoby to jednak całkowitą stagnację, brak środków na wzrost kosztów utrzymania, odtwarzanie infrastruktury i utrzymanie drogiej aparatury badawczej.
Z szacunków KRASP określonych na podstawie dobrowolnych ankiet szkół wyższych wynika, że stan finansów uczelni pogarsza się, i oprócz wspomnianych środków na wynagrodzenia, potrzeba ponad 1 mld zł w skali całego szkolnictwa wyższego dla skompensowania rosnących kosztów utrzymania uczelni w 2023 roku.
Doceniamy społeczną rolę wzrostu płacy minimalnej, jednak przy braku stosownych regulacji także innych wynagrodzeń ma ona wpływ na gwałtowny spadek konkurencyjności zatrudnienia w uczelniach. Przewidywany wzrost wynagrodzeń jest inwestycją w rozwój naszego kraju, a jego koszt jest nieporównywalnie mniejszy od kosztów społecznych wynikających z zapaści w środowisku akademickim.
Uczelnie podejmują liczne działania zmierzające do ograniczenia kosztów swojego funkcjonowania, w tym do zmniejszenia zużycia energii. Jednak możliwości są ograniczone, a zdecydowana większość środków z subwencji uczelni publicznych przeznaczana jest na pokrycie kosztów wynagrodzeń. Powinniśmy skupiać się na doskonaleniu kształcenia i badań naukowych, a nie tylko na „wiązaniu końca z końcem”. System szkolnictwa wyższego i nauki wymaga inwestowania oraz merytorycznej dyskusji na temat nowoczesnego systemu finansowania, stosownych zmian w przepisach prawa, a także pozyskiwania pieniędzy ze źródeł zewnętrznych. Poziom finansowania szkolnictwa wyższego i nauki zwiększa się wprawdzie corocznie w kwotach bezwzględnych, jednak udział tych nakładów w PKB spada. Według danych z sierpnia 2023 wynosił niecałe 1,1% w porównaniu z 1,33% w 2020 roku. Dla przypomnienia – dążymy do poziomu 3% PKB.
Sytuacja jest poważna, szczególnie w kontekście planowanych w kraju ambitnych inwestycji w zaawansowane technologie energetyczne, medyczne, informatyczne czy też produkcję komponentów elektronicznych. Potrzebujemy silnego zaplecza naukowego. Nie będziemy mieli możliwości nawiązania równorzędnej współpracy w zakresie działalności badawczo-rozwojowej ze światowymi liderami bez rozwoju własnego systemu szkolnictwa wyższego i nauki. Chcemy, aby nasz kraj włączał się do grona kreatorów postępu, a nie tylko był wytwórcą produktów z obszaru zaawansowanych technologii lub ewentualnie tylko licencjobiorcą.
Liczymy na to, że nowy rząd, minister finansów oraz minister nauki i szkolnictwa wyższego zrealizują zapowiadaną 30-procentową podwyżkę wynagrodzeń nauczycieli akademickich oraz odpowiednie podwyżki wynagrodzeń pracowników uczelni niebędących nauczycielami, co wymagać będzie jednak dodatkowych 3-4 miliardów złotych w stosunku do zapisów w projekcie ustawy budżetowej. Warto przypomnieć, że w Polityce Naukowej Państwa, przyjętej w 2022 roku przez Rząd RP, stwierdzono, że „stały wzrost nakładów finansowych na szkolnictwo wyższe i naukę stanowi niezbędny warunek rozwoju tego systemu, a w konsekwencji rozwoju państwa”, a jednym z priorytetowych działań państwa jest „zwiększenie atrakcyjności kariery w systemie szkolnictwa wyższego i nauki”.