Aktualności
Sprawy nauki
17 Kwietnia
Rys. Sławomir Makal
Opublikowano: 2023-04-17

W najnowszym numerze „Forum Akademickiego”

Zakończyła się ewaluacja działalności naukowej w latach 2017–2021. Po raz pierwszy oceniano dyscypliny w uczelniach, a nie jednostki naukowe. Jaki krajobraz polskiej nauki rysuje się z uzyskanych wyników? Temu tematowi poświęciliśmy najwięcej miejsca w kwietniowym numerze „Forum Akademickiego”.

„Biorące” kategorie B, A i A+ otrzymało 93,54% poddanych ocenie dyscyplin. Ciekawie było zwłaszcza w najwyższej kategorii. W żadnej wcześniejszej ewaluacji A+ nie uzyskało aż tyle podmiotów, zarówno pod względem liczby (116), jak i odsetka ocenianych dyscyplin (10,13%). Czy tak wysoki procent dyscyplin najwyższej kategorii informuje jeszcze o ekskluzywności grona jej posiadaczy? Czy to wciąż jeszcze prestiż? Jaka jest granica ekskluzywności i prestiżu w nauce? Powyżej, i to znacznie, średniej odsetek kategorii A+ miały dziedziny nauk teologicznych, sztuki, nauk ścisłych i przyrodniczych oraz nauk rolniczych. Czy to oznacza, że właśnie one są najlepsze (np. w kontekście międzynarodowym?) – pyta red. Piotr Kieraciński.

O podsumowanie ewaluacji zapytaliśmy prof. Błażeja Skoczenia, przewodniczącego Komisji Ewaluacji Nauki w zakończonej właśnie kadencji. W rozmowie z nim poruszamy m.in. kwestie ekspertów zagranicznych, optymalizacji liczby N, braku wyodrębnienia nauk humanistycznych i społecznych od pozostałych, wpływu zmian listy czasopism na wyniki, a także znaczenia slotów.

Jeżeli na podstawie ewaluacji chcemy przyznawać uprawnienia do nadawania stopni naukowych, nie może się to opierać wyłącznie na osiągnięciach kilku wybitnych postaci, ale raczej całego środowiska. Sloty miały więc określoną rolę związaną z celami ewaluacji. Liderzy bywają – mówiąc językiem nauki – metastabilni: lider jest, a potem przechodzi do innego ośrodka i znika z pola widzenia. Nie możemy więc opierać uprawnień wyłącznie na pozycji liderów. Tego rozumowania nie podważałbym nadmiernie, choć chcielibyśmy w tym właśnie miejscu nieco zmodyfikować ewaluację w przyszłości, bardziej docenić dorobek osobowości naukowych. W tej chwili pewna grupa podmiotów, które uzyskały uprawnienia akademickie, nie będzie mogła ich skonsumować, bo nie mają z kogo stworzyć choćby komisji habilitacyjnych. Wobec tego stawiamy postulat, iż aby uzyskać uprawnienia, podmiot – oprócz odpowiedniej kategorii – powinien spełniać minimum kadrowe: co najmniej sześciu doktorów habilitowanych, w tym co najmniej dwóch profesorów tytularnych – mówi w wywiadzie dla FA były już szef KEN.

Ponadto w bloku tekstów dotyczących głównego tematu:

  • ewaluacja z perspektywy uniwersytetów klasycznych (prof. Izabela Święcicka, przewodnicząca Uniwersyteckiej Komisji Nauki przy Konferencji Rektorów Uniwersytetów Polskich);
  • co wpłynęło na świetny wynik Politechniki Wrocławskiej (prof. Arkadiusz Wójs, rektor PWr);
  • o tym, jak Uniwersytet Rzeszowski, jako jedyna uczelnia nieartystyczna, uzyskał kategorię A+ w dyscyplinie sztuki plastyczne i konserwacja dzieł sztuki (dr hab. Dorota Sankowska, dyrektor Instytutu Sztuk Pięknych URz).

Na plagiatowe wykopalisko trafił tym razem Marek Wroński. Rzecz dzieje się na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Jeden z tamtejszych archeologów „wykopał” pracę sprzed blisko półwiecza, autorstwa wybitnego profesora historii starożytnej z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Następnie przetłumaczył ją na język angielski i pod swoim nazwiskiem opublikował w monografii, którą wydrukowało prestiżowe niemieckie wydawnictwo. Ciąg dalszy tej historii w kwietniowym FA.

Czy wzmocnienie pozycji polskiej nauki jest realne? – zastanawia się prof. Wit Grzesik z Politechniki Opolskiej i analizuje to zagadnienie na podstawie rankingu World’s TOP 2% Scientists 2022.

Wskaźniki bibliometryczne powinny być metryką naukową przedstawianą przy staraniu się o środki na badania naukowe, a w przyszłości także we wnioskach o awanse. Same wykazy publikacji i „czysty” indeks h to zbyt mało, aby rzetelnie ocenić dorobek naukowy wnioskującego czy kandydata – przekonuje.

O parametrycznej i eksperckiej ocenie pracy naukowej piszą z kolei prof. Zbigniew Zembaty z Politechniki Opolskiej i prof. Tomasz Lewiński z Politechniki Warszawskiej.

Przyjęte w Polsce kryterium oceny artykułów naukowych poprzez punkty przypisane czasopismom i oparte na wskaźnikach bibliometrycznych, dobre w XX wieku, zupełnie nie wytrzymuje próby czasu i w XXI wieku jest już tylko cieniem dawnej, w miarę zobiektywizowanej oceny. Co więcej, jak wskazują najnowsze światowe badania naukometryczne, takie podejście może nie tylko prowadzić na manowce, ale być nawet szkodliwe w promocji nowości i w poprawnym rozwoju nauki – uważają autorzy.

Od kilku miesięcy na naszych łamach trwa dyskusja dotycząca systemu grantowego i funkcjonowania Narodowego Centrum Nauki. W najnowszym numerze do polemicznych głosów na swój poprzedni tekst odnoszą się prof. Wojciech Czakon i dr hab. Ewa Bogacz-Wojtanowska z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.

O projektyzacji nauki się nie wypowiadaliśmy, natomiast o przesuwaniu ciężaru finansowania badań w kierunku zewnętrznych konkursów owszem. Zgadzamy się z poglądem, że na wczesnych etapach kariery uzyskanie finansowania samodzielnie lub bycie włączonym do grantu prowadzonego przez bardziej doświadczonych badaczy jest bardzo ważne. Buduje kompetencje, otwiera możliwości, dodaje pewności siebie niezbędnej w zwalczaniu jakże dolegliwego „syndromu uzurpatora”. Argument godziwej pensji budzi jednak nasz sprzeciw, jakkolwiek bowiem godziwość jest subiektywna, to jednak możliwość samodzielnego utrzymania się, zwłaszcza w wielkich ośrodkach akademickich, ze środków grantowych
jest mało komfortowa – replikują.

Jak to jest wyjść z cienia? Chyba najlepiej mogą o tym opowiedzieć… tłumacze. Zauważalna w ostatnim czasie zmiana postrzegania ich roli, szczególnie widoczna w obrębie literatury, gdzie nazwiska translatorów coraz częściej pojawiają się na okładkach książek, nie pozwala już myśleć o tłumaczu jak o niewidocznej postaci pełniącej jedynie usługową funkcję w stosunku do autora. O „podążaniu za językiem” rozmawiamy z dr hab. Moniką Płużyczką z Instytutu Komunikacji Specjalistycznej i Interkulturowej Wydziału Lingwistyki Stosowanej Uniwersytetu Warszawskiego.

Moim zdaniem tłumaczenie a vista jest jednym z bardziej interesujących typów tłumaczenia. Łączy ono w zasadzie dwa typy tłumaczeń: pisemne i ustne. Występuje tu bowiem bodziec wizualny, gdyż tekst wyjściowy jest w formie pisemnej, z kolei tekst tłumaczenia jest produkowany w formie ustnej. A jako że bodziec wizualny jest jednym z najsilniej na nas oddziałujących, to tłumaczowi czytającemu tekst i równocześnie tłumaczącemu go ustnie bardzo trudno jest oderwać się od formy i języka tekstu wyjściowego. Ten typ tłumaczenia jest wbrew pozorom bardzo wymagający pod względem mentalnym.

W kwietniowym numerze także m.in.:

  • o pionierskim programie kariery dwutorowej na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika;
  • czy akademia we właściwy sposób odpowiada na potrzeby swoich członków w zakresie zapewnienia, zwłaszcza młodym badaczom, możliwości zachowania równowagi między pracą zawodową i życiem rodzinnym – zastanawia się dr Arkadiusz Jasiński z Rady Młodych Naukowców;
  • wywiady z: prof. Krzysztofem Górskim, sekretarzem generalnym Akademii Kopernikańskiej, i Błażejem Ostoją Lniskim, rektorem Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie;
  • rekordowy wysyp patentów na Uniwersytecie Jagiellońskim;
  • architekturę Pomorza Zachodniego w średniowieczu przybliża prof. Jarosław Jarzewicz z Wydziału Nauk o Sztuce Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Po więcej zapraszamy do najnowszego wydania „Forum Akademickiego”, które jest już dostępne na naszej stronie internetowej. Zachęcamy także do prenumeraty pisma – zarówno w wersji drukowanej, jak i elektronicznej.

MK

Dyskusja (1 komentarz)
  • ~Maria. Lukowska@wsmil.uni.lodz.pl 24.07.2023 13:35

    Chialabym poruszyć problem plagiatowe przed publikacyjnych. W niektórych czasopismach punktowanych istnieje praktyka recenzowania nadsyłanych publikacji - aż do ich uwalenia, dwie lub trzy. Szczególnie dotyczy to tematów atrakcyjnychych dla rzekomych specjalistow, którzy wykorzystują cudze badania terenowe czyli oryginalne źródła wywołane przez autora artykuły, który - uwalony nie może ich opublikować. Recenzenci, którzy mają dostęp do oryginalnej pracy wykorzystują je do własnych publikacji. Jestem przykładem takiego procederu, kiedy to Redaktor naczelny wykorzystuje moje badania z artykułu tam przesłanego, który uwaljla trzecia recenzja, bo Redaktor potrzebował materiałów dla swojej monografii w prestiżowej jubileuszowej publikacji. W każdej chwili służę informacjami na ten temat. Z poważaniem. Maria Łukowska, antropolog polityczny wydiasporzd.