Rzadko mam możliwość opisania sprawy nierzetelnego doktoratu, który został tak szybko unieważniony przez instytucję – konstatuje Marek Wroński w kolejnym odcinku swojego autorskiego cyklu „Z archiwum nieuczciwości naukowej”. Artykuł ukazał się w październikowym numerze „Forum Akademickiego”.
Ta historia jest smutnym opisem „potknięcia się” kogoś, kto spotkanie z nauką (studia doktoranckie w dojrzałym wieku) przypłacił dotkliwą porażką. Mgr Marta Dziewańska (ur. 1981) jest znaną w Polsce i w Europie kuratorką sztuki współczesnej. Filozofka z wykształcenia (Uniwersytet Warszawski 2000–2003, Uniwersytet Paryski Sorbonne I oraz IV 2003–2008), znawczyni sztuki z pasji i zamiłowania, w latach 2007–2018 była kuratorką i dyrektorką działu badań Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Jako kurator „gościnny” zaprojektowała wiele głośnych wystaw w Polsce i za granicą, w tym rzeźbiarki Aliny Szapocznikow i malarza Andrzeja Wróblewskiego. Zredagowała wiele katalogów wydanych przez znane wydawnictwa. Od paru lat jest także kuratorką w Kunstmuseum w Bernie, w Szwajcarii.
W latach 2018–2022 zdecydowała się także podjąć dzienne studia doktoranckie w Instytucie Filozofii i Socjologii (IFiS) PAN w Warszawie. Ich plonem była praca doktorska pt. Plastyczność, montaż i historia w ruchu, napisana pod kierunkiem dr. hab. Andrzeja Ledera, prof. PAN, kierownika Zespołu Filozofii Kultury. Obie recenzentki: prof. Maria Poprzęcka, emerytowana dyrektor Instytutu Historii Sztuki UW, oraz dr hab. Monika Murawska, prof. w Katedrze Teorii i Krytyki Sztuki Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, wysoko oceniły dysertację, rekomendując ją do druku.
Jak napisała prof. Poprzęcka: „Rozprawa zbudowana jest z czterech dużych części, poświęconych kolejno Georgowi W.F. Heglowi, Walterowi Benjaminowi, Rebecce Howe Quaytman, wreszcie Aby’emu Warburgowi, a zatem dziewiętnastowiecznemu filozofowi, dwóm czynnym w pierwszej połowie minionego wieku reprezentantom »bezimiennej nauki« oraz współczesnej, żyjącej artystce amerykańskiej. Wobec tych czterech obszernych rozdziałów, rodzajem aneksów są zamykające rozprawę krótkie teksty poświęcone kilku ekspozycjom, w tym bardzo istotnej dla rozprawy wystawie inspirowanej Atlasem Mnemosyne Aby’ego Warburga oraz wystawom grupy artystek współczesnych i jednego artysty, Mirosława Bałki”.
Z kolei zdaniem prof. Murawskiej: „Struktura recenzowanej rozprawy wiąże się z jej językiem, który stanowi ważną część samej pracy. Można go określić mianem performatywnego: jest bowiem literacki, barwny, dynamiczny, operuje porównaniami i doskonale wizualizuje przedstawione dzieła sztuki i gesty artystyczne. Jest performatywny, bowiem stara się być plastyczny i nasuwa na myśl właśnie montaż i ruch. Nie liczy się tu tylko treść, ale również sposób, w jaki treść ta jest nam prezentowana. Tym samym, tekst podporządkowuje się celom stricte filozoficznym i można uznać, że zmusza do reakcji, nie pozostawiając czytelnika obojętnym. Współgra tym samym z omawianymi w każdym z rozdziałów przez Autorkę zdaniami spekulatywnymi u Hegla”. W podsumowaniu doktorat został uznany „za pracę nad wyraz oryginalną, świadczącą o samodzielności intelektualnej, o zdolnościach analitycznych, kompetencji językowej, o erudycji ogólnofilozoficznej, a także o imponującej znajomości sztuki wraz z interdyscyplinarnymi kontekstami, w jakich funkcjonuje”. Obrona dysertacji miała miejsce 19 października 2022 r. i przebiegła bardzo dobrze.
Co było po obronie
Zgodnie z sugestią recenzentek, maszynopis doktoratu został zaproponowany do druku w serii wydawniczej „Nowa Humanistyka”, prowadzonej przez Wydawnictwo Instytutu Badań Literackich PAN. Tekst najpierw dostali do przejrzenia członkowie Komitetu Redakcyjnego. Jako pierwszy maszynopis przeczytał dr hab. Andrzej Leśniak, prof. IBL, w którego polu zainteresowań naukowych jest współczesna kultura wizualna, jak również związki między architekturą i literaturą. Jak mi opowiadał, w miarę czytania widział, że poszczególne fragmenty dysertacji były nierówne: raz stylistycznie słabe, później dobre, i znów przeciętne, i ponownie błyskotliwe. Uczony wychwytywał nierówności stylu pisarskiego doktorantki. Nagle rozpoznał zdania przejęte przez autorkę rozprawy z jego własnej książki doktorskiej Obraz płynny, wydanej w 2008 r. Zaskoczyło go to bardzo, gdyż osobiście znał Martę Dziewańską i cenił ją za działalność kuratorską i wystawienniczą. Od tej chwili zaczął dokładnie googlować „podejrzane” zdania i akapity. W rezultacie odnalazł kilkanaście przepisanych fragmentów bez należnej bibliograficznej atrybucji autorskiej.
Maszynopis przeczytało też kilka innych osób, które miały podobne refleksje. Podczas dyskusji członkowie Rady Redakcyjnej uznali, iż nie należy tekstu „poprawiać” i przemilczeć. Przewodniczący rady serii, prof. Ryszard Nycz, wybitny literaturoznawca i profesor UJ, w połowie listopada 2022 r. formalnie napisał o tym do prof. Józefa Niżnika, ówczesnego (w latach 2020–2022) przewodniczącego Rady Naukowej IFiS PAN. Poinformował, że dysertacja doktorska „wykazała tak radykalne odstępstwa od dobrych obyczajów naukowych w zakresie sposobu wykorzystywania literatury przedmiotu, że nie tylko zdecydowaliśmy się odrzucić tę pracę, ale też powiadomić Pana Profesora”. W załączonym podsumowaniu widniało 11 nieoznaczonych przypisem fragmentów tekstu różnej objętości przejętych od siedmiorga autorów i autorek.
Wiadomość spowodowała konsternację. Pomimo tego, że kadencja rady kończyła się za 6 tygodni, zdecydowano się poprosić o wstępną opinię prof. Wojciecha Bałusa z UJ w Krakowie, przewodniczącego Komitetu Nauk o Sztuce PAN. 18 stycznia 2023 r. przysłał on siedmiostronicową opinię. Jej autor znalazł w doktoracie kolejne fragmenty tekstów innych autorów i napisał, że dr Marta Dziewańska „w różnych miejscach swojej dysertacji kopiuje lub parafrazuje stwierdzenia pochodzące z różnych opracowań nie wykazanych w przypisach i bibliografii”. W rezultacie uznał, że: „Rozprawa p. Marty Dziewańskiej w mojej opinii nie jest w pełni oryginalnym rozwiązaniem problemu naukowego, gdyż znajdują się w niej przywłaszczenia cudzego dorobku i nie dowodzi ona umiejętności samodzielnego prowadzenia pracy naukowej poprzez poważne braki warsztatowe, takie jak wskazywanie na korzystanie z publikacji, które faktycznie są przywoływane za innymi autorami, co dotyczy nie tylko opracowań, ale i tekstów podstawowych dla całej rozprawy, np. Waltera Benjamina czy Aby’ego Warburga”.
Dalsze kroki Rady Naukowej
Od stycznia 2023 r. przewodniczącym nowo wybranej Rady Naukowej IFiS był dr hab. Adam Lipszyc, prof. PAN. Już 22 lutego rada podjęła „Postanowienie o wszczęciu z urzędu postępowania prowadzącego do unieważnienia decyzji o nadaniu stopnia naukowego doktora”. W uzasadnieniu wspomniano o ustaleniach Rady Redakcyjnej „Nowej Humanistyki” i powołano się na opinię prof. Wojciecha Bałusa. Na tym samym posiedzeniu powołano dwóch recenzentów-opiniodawców. Pierwszy nadesłał recenzję dr hab. Filip Lipiński z Instytutu Historii Sztuki UAM w Poznaniu. W swojej „Opinii dla potrzeb stwierdzenia nieważności nadanego stopnia” skupił się na istotności i wadze naruszających prawo autorskie przejęć w dysertacji, opierając się głównie na plagiatach wykrytych przez prof. Bałusa oraz w IBL PAN. Sam też napotkał kolejne nieuprawnione zapożyczenia. Co ciekawe, prof. Lipiński w swoich wywodach bardzo przekonująco pokazał, że wszystkie fragmenty zaczerpnięte od innych autorów służyły p. M. Dziewańskiej do ukazania swojej erudycji, jakości dyskursu filozoficznego, jak również oczytania i orientacji w literaturze zagadnienia. Wszystkie te zabiegi przeprowadzono celowo i sprytnie. Prof. Lipiński uznał, że „popełniony plagiat – w wielu jego aspektach i permutacjach jest bez wątpienia przypadkiem przywłaszczenia przez p. Dziewańską istotnych fragmentów innych dzieł zarówno w aspekcie ilościowym jak i jakościowym (…). W konkluzji – bardzo smutnej, a także niepokojącej w świetle faktu, że praca ta pozytywnie przeszła weryfikację w procedurze nadania stopnia naukowego – z pełnym przekonaniem stwierdzam, że wykryty plagiat stanowi rażące naruszenie rzetelnej pracy akademickiej i jego ilościowa i jakościowa skala, a w dodatku oczywista intencjonalność, z naddatkiem spełnia zapisany w art. 195 ustawy o szkolnictwie wyższym, warunek unieważnienia nadanego już stopnia naukowego”.
Drugą, dwunastostronicową recenzję napisał dr hab. Piotr Schollenberger z Zakładu Estetyki Instytutu Filozofii UW. Recenzent we wprowadzeniu podsumowuje „plagiatowe odkrycia” prof. Bałusa. Następnie komentuje, iż jego „własna lektura recenzowanego tekstu została zrealizowana w szczególnej postawie nieufności, mało komfortowej i rzadko spotykanej przy lekturze tekstów filozoficznych. O ile zajęcie postawy krytycznej jest w przypadku czytania tekstów naukowych warunkiem wstępnym rzetelnej analizy i sposobem na dokonanie sprawiedliwej oceny – pozwala skupić się na prezentowanej argumentacji – o tyle postawa nieufna zmusza do zmiany takiego stanowiska. Od tej pory nie przyglądamy się wyłącznie prezentowanej analizie i argumentacji, ale nastawieni na wyłapywanie fałszu i podstępu traktujemy tekst niczym pole minowe, w którym zastawiono pułapki na czytelników, wierzących w powszechne obowiązywanie i przestrzeganie zasad komunikacji. Sprawiło to, że do przygotowanego zestawienia fragmentów rozprawy, które pokrywają się z fragmentami pracy innych autorek i autorów, zmuszony byłem dodać własne znaleziska”.
Po opisie monografii doktorskiej następuje analiza kolejnych rozdziałów z pokazaniem przejęć oraz sposobu ich maskowania i wplatania przez autorkę w oryginalne części tekstu, a także analiza istotności danego zapożyczenia. Recenzent wykrył dalsze przejęcia, głównie z literatury anglosaskiej i francuskiej, które przetłumaczono na polski. Komentując pierwszy rozdział, dr Schollenberger napisał m.in.: „W erudycyjnym przypisie 73 na stronie 33 rozprawy pojawia się odniesienie do artykułu autorstwa Rory Jeffsa The Future of the Future: Koyré i Kojève and Malabou Speculate on Hegelian Time („Parrhesia”, nr 15, 2002, s. 35–53). Autorka zaznacza, że cytat, jaki pojawił się w tym przypisie, został zaczerpnięty właśnie z tego tekstu. Nie zaznacza jednak, że dalsze partie jej wywodu powielają dokładnie artykuł Jeffsa: strony 34–36 rozprawy w znacznej mierze są bardzo dobrym przekładem znacznych, wybranych fragmentów ze stron 37–42. Autor tego artykułu nie zostaje już jednak przywołany w jakimkolwiek przypisie. Porządek argumentacji, sposób, w jaki wypracowane zostało pojęcie przyszłości w odniesieniu do filozofii Hegla, zostały zaprezentowane w tekście rozprawy bez zaznaczenia, że są one zapożyczone z opracowania innego badacza”. Podobne komentarze recenzenta dotyczą każdego rozdziału, podane są liczne przykłady przejęć z artykułów opublikowanych w internecie.
W zakończeniu tego przeglądu „doskonałego plagiatu” Piotr Schollenberger napisał: „W trakcie czytania rozprawy trafiłem niestety na dodatkowe miejsca w tekście, które potwierdzają wstępne podejrzenia dotyczące możliwości popełnienia plagiatu. Muszę również zaznaczyć, że po to, by takie miejsca zlokalizować, trzeba się napracować. Odkryte przeze mnie fragmenty to w znacznej liczbie przekłady z angielskich i francuskich źródeł, zrobione bardzo dobrze pod względem językowym i umiejętnie wklejone do tekstu. W mojej ocenie można je znaleźć w momencie, gdy przestajemy czytać »krytycznie«, a zaczynamy czytać »nieufnie«. Muszę również przyznać, że taka lektura jest żmudna i psychicznie wyczerpująca. Stoi w sprzeczności z zasadami – tymi niepisanymi, habitualnymi, jak też sformalizowanymi, choć wiem, że w polskim prawie brak jest legalnej definicji pojęcia plagiatu. W mojej ocenie w przypadku rozprawy Pani mgr Marty Dziewańskiej mamy do czynienia z częściowym plagiatem ukrytym. Znacząca część wywodu zaprezentowanego w rozprawie została zbudowana z myśli, pracy interpretacyjnej innych autorek i autorów, i nie zostało zaznaczone to w przypisach czy w bibliografii. W ocenie całości rozprawy ten aspekt przeważa nad postawionymi w tekście interesującymi badawczo pytaniami, nad ciekawym zestawieniem analizowanych koncepcji, nad inspirującym doborem materiału ilustracyjnego. Nie można jej w związku z tym uznać za tekst w pełni oryginalny, nie poświadcza ona również umiejętności samodzielnego prowadzenia pracy naukowej”.
Unieważnienie przewodu doktorskiego
Po wpłynięciu obydwu recenzji, w środę 28 czerwca 2023 r. odbyło się posiedzenie Rady Naukowej IFiS PAN, na którym unieważniono doktorat. Niestety protokół posiedzenia, który dostałem w ramach dostępu prasy do informacji publicznej, nie spełnia podstawowych wymogów prawnych. Dokument nie zawiera także nazwiska protokolanta i wymaganych podpisów, w tym przewodniczącego rady. W protokole brak choćby jednego zdania o przeprowadzonej dyskusji i wskazania powodów unieważnienia. Całość punktu 11. porządku obrad („Głosowanie w sprawie unieważnienia decyzji dotyczącej nadania Marcie Dziewańskiej stopnia doktora nauk humanistycznych”) jest skwitowana następująco: „Referował prof. Adam Lipszyc. Rada zdecydowała o unieważnieniu wyżej wymienionej decyzji w głosowaniu tajnym. Głosowało 29 osób: ważnych 29, TAK 23, NIE 1, wstrzymujących się: 5”. Jest to o tyle zaskakujące, że unieważnienie doktoratu nie zdarza się często i zawsze jest to bulwersująca sprawa, nad przyczynami której każda Rada Naukowa (RN) gorąco dyskutuje.
W protokole zabrakło podania treści dyskusji i jej uczestników, stąd dysfunkcjonalność dokumentu, w którym niczego nie zaprotokołowano, mogłaby spowodować unieważnienie uchwały Rady Naukowej przez Wojewódzki Sąd Administracyjny, w przypadku, gdyby zręczny prawnik w imieniu byłej doktorantki się odwołał. Jednak już pisemne uzasadnieniu decyzji Rady Naukowej jest profesjonalne i zawarto w nim wszystkie elementy wymagane przez sądy administracyjne, gdy w następstwie odwołania kontrolowana jest poprawność prawna przebiegu sprawy administracyjnej. Napisano w nim m.in.: „Powołani recenzenci szczegółowo i wyczerpująco ocenili rozprawę p. Marty Dziewańskiej Plastyczność, montaż i historia w ruchu, jednomyślnie stwierdzając, że w pracy stanowiącej podstawę nadania stopnia doktora kandydatka ubiegająca się o stopień przypisała sobie autorstwo istotnych fragmentów cudzych utworów. Obie recenzje potwierdziły popełnienie plagiatu przez p. Martę Dziewańską i stosowanie przez nią metod niedopuszczalnych w świetle metodologii pracy pracownika naukowego. Po przeanalizowaniu całego tekstu rozprawy doktorskiej recenzenci wskazali kilkanaście fragmentów przytoczonych bez oznaczenia faktu cytowania i bez podania źródła, przy czym – oprócz potwierdzenia ustaleń treści zgłoszenia Komitetu Redakcyjnego serii „Nowa Humanistyka” i opinii prof. dr. hab. Wojciecha Bałusa – zidentyfikowali nowe przykłady naruszenia praw autorskich. (…) W końcowej ocenie Rady Naukowej IFiS PAN wyniki obecnego postępowania dowodowego, oparte na wskazaniach opinii powołanych dwóch recenzentów, w sposób bezsporny potwierdziły, że p. Marta Dziewańska w rozprawie doktorskiej przywłaszczyła sobie w sposób świadomy cudze myśli i sformułowania, a następnie prezentowała je w sposób sugerujący, że są to jej własne koncepcje i przemyślenia. Treść opinii recenzentów stanowi także jednoznaczne potwierdzenie, że p. Marta Dziewańska przypisała sobie autorstwo istotnych fragmentów prac innych autorów. Niezależnie od podstawowej kwestii udowodnienia plagiatu, Rada Naukowa IFiS PAN uznała także, że w świetle ujawnionych w recenzjach okoliczności, badana rozprawa doktorska nie spełnia wymogów art. 187 ust. 1 i 2 PSzW, tj. nie spełnia wymogów stawianych rozprawom doktorskim, nie stanowi bowiem oryginalnego rozwiązania problemu naukowego i nie wykazuje umiejętności samodzielnego prowadzenia pracy naukowej przez autorkę rozprawy”.
Uzasadnienie zamyka stwierdzenie, że „p. Marta Dziewańska prowadziła badania naukowe w sposób niesamodzielny, skutkujący powieleniem toku myślenia innych autorów. W związku ze stosowaniem praktyk plagiatowych tekst rozprawy doktorskiej nie może zostać uznany za w pełni oryginalny. Fakt nieujawnienia przez p. Martę Dziewańską korzystania ze źródeł autorstwa innych badaczy w stosownych wzmiankach wpływa na generalną ocenę o braku oryginalnego rozwiązania problemu naukowego, w dalszej konsekwencji wykazuje brak umiejętności samodzielnego prowadzenia pracy naukowej”. Jak mnie poinformowano, odwołanie nie wpłynęło i decyzja jest prawomocna.
Komentarz
Z satysfakcją muszę napisać, że szybkość i sprawność w unieważnieniu plagiatowego doktoratu p. Marty Dziewańskiej przez Radę Naukową Instytutu Filozofii i Socjologii PAN wzbudziły moje uznanie, które przekazuję na ręce dr. hab. Adama Lipszyca, jej nowego przewodniczącego. „Zapalnikiem” tej sprawy był zespół redakcyjny „Nowej Humanistyki” pod kierownictwem Ryszarda Nycza, emerytowanego profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego i Instytutu Badań Literackich PAN. Ciekawostką jest, że aż trzech członków Rady Redakcyjnej zostało splagiatowanych w wykazanych zapożyczeniach. Tego typu sprawy muszą wychodzić na światło dzienne i być nagłaśniane, bo tylko publiczny wstyd może zatrzymać kolejnych naśladowców. A jest ich wielu i czekają na opisanie…
Z opisanej historii wynika, że zarówno promotor, jak i obie recenzentki nie znały dokładnie literatury tematu, którego dotyczyła praca doktorska, dlatego jej autorka tak dobrze wypadła w ich oczach. Takie rzeczy nie powinny się zdarzać. Rzucają one cień na prestiż nie tylko konkretnych osób, ale i na instytucję. Rada Naukowa powinna zacząć zwracać uwagę na rzeczywistą i specjalistyczną wiedzę recenzentów i nie traktować ich wyznaczania jako przysługi koleżeńskiej dla promotora. Prof. Andrzej Leder nie odpowiedział na moją prośbę o komentarz, podobnie jak mgr Marta Dziewańska.
W obecnych przepisach ustawowych nie ma istniejącego w unieważnionej już Ustawie o stopniach naukowych i tytule naukowym artykułu o obowiązku informowania Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułu (dziś obowiązki centralnego organu przejęła Rada Doskonałości Naukowej) przez podmiot nadający stopień o fakcie wznowienia postępowania/unieważnienia doktoratu czy habilitacji. Dlatego w opisywanym powyżej przypadku RDN nie została poinformowana o takim fakcie, a uważam, że powinna być informowana. Co więcej, sam sprawdziłem 4 X 2023 r., że zarówno nadanie, jak i unieważnienie uprzednio nadanego doktoratu Marty Dziewańskiej nie zostały wpisane do wykazu postępowań awansowych w systemie POL-on/RAD-on, co jest wymagane prawem w ciągu 30 dni od decyzji.
Wieści dyplomatyczne
We wrześniowym numerze FA (Ambasadorski plagiat) opisałem jaskrawe naruszenia dobrych praktyk akademickich przez dr. Jędrzeja Kotarskiego, doktoranta Uniwersytetu Łódzkiego. Jego kandydatura na ambasadora w Panamie przeszła przez głosowanie Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych 18 sierpnia br. Zaprotestowałem przeciwko tej nominacji, pisząc list do Kancelarii Prezydenta RP i załączając dokumenty potwierdzające kompromitujące dla kandydata fakty. Trzeciego października br. otrzymałem informację z Biura Prasowego Prezydenta RP, że „25 września 2023 r. do Kancelarii Prezydenta RP wpłynął wniosek Ministra Spraw Zagranicznych Pana Zbigniewa Raua w sprawie anulowania procedury mianowania Pana Jędrzeja Kotarskiego na stanowisko Ambasadora Nadzwyczajnego i Pełnomocnego Rzeczypospolitej Polskiej w Republice Panamy oraz w krajach dodatkowych akredytacji (…)”.
Także tego samego dnia prof. Maciej Kokoszko, dziekan Wydziału Filozoficzno-Historycznego Uniwersytetu Łódzkiego, w odpowiedzi na zapytanie prasowe poinformował mnie, że „Pan dr Jędrzej Kotarski złożył (28 września br. – MW) rezygnację ze studiów doktoranckich oraz podanie o zamknięcie przewodu doktorskiego. Obecnie trwa procedura skreślenia”.
Marek Wroński, Marekwro@gmail.com
Marek Wroński jest dr. hab. n. med., emerytowanym profesorem Uniwersytetu Kaliskiego. Zajmuje się patologią nauki od 25 lat.
jest metoda na plagiaty, a raczej ich ukrywanie - pisanie doktoratów po angielsku, tutaj się już trzeba naprawdę postarać, żeby znaleźć, ale się da
To co dzieje się teraz na uczelniach to istna drama, przydałoby się zrobić z tym porządek, ale nie ma szans raczej na taki cudowny przewrót. P.Wroński robi robote. Łojjjj przydałby się jego przegląd doktoratkow starej kadry inżynierów w jednym z Warszawskich instytutów. Staruchy plagiatory siedzą miejsca grzeją a młodych się wykorzystuje, a to do czyszczenia magazynu chemicznego z odczynników sprzed 30 lat (bez zabezpieczeń i z narażeniem życia) , a to do szorowanie labu,a to do pisania grantów w zamian za Możliwość DOKONCZENIA doktoratu.....Uwaga.....na wolontariacie!! bo dziewczyna z 9lat nie może zrobić -jasne, ze to też \"jej wina\" , a takich ludzi jest sporo oj sporo.,na maksa się wykruszają z łapa w nocniku bo Wierzą, bo mentorzy, bo profesory.....Wykryty plagiacior u emerytowanej niedawno podopiecznej kierownika studiów no dramat .... kazali siedzieć cicho bo....... Cię znajdą
Jacy studenci tacy wykładowcy, Ci co widzą plagiaty, wiedzą jak to robić samemu, cały tekst bazuje na bardzo niskich wartościach, często wykańcza się tak studentów, którzy myślą inaczej, powiedzieli komuś coś co kogoś zabolało, patolog naukowy powinien znać prawdę, zwłaszcza na wydziale filozoficznym, kiedy zadamy takiej osobie pytania o istotę, często i gęsto są to wytwory mentalne, bez odniesienia do prawdziwych Filozofów, których intencje były wolne od egocentryzmu. To prawda. Dzisiejsza nauka staje się patologią, oceniają nas ludzie, którzy sami sobie tworzą grona wzajemnej adoracji. Nie ma to nic wspólnego z czystością serca.
Zacznijmy od tego, że strasznym wstydem jest że Pani Maria Poprzecka wykładowca uniwersytetu, profesor, nie znała dokonan takich osób jak Aby Warburg...czy innych...dlatego tak się zachwyciła praca Pani Marty...D...osoba z takimi tytułami nie powinna również być profesorem...
I tak ograniczona wiedzą...jak widać...problem jest studnia bez dna...bo ani profesorowie...ani doktoranci...odpowiednich poziomów nie reprezentują...a ich wypociny to czasami czyste lanie wody...
Uważam że Pan M.Wronski zatem powinien zostać wykładowca...i profesorem zaś Pani Maria powinna zostać zwolniona wraz z recenzentka za promowanie tak niskich postaw i braku wiedzy... Jeśli Pan Wronski jest tak inteligentny niech weźmie ten kaganek oświaty w swoje ręce i nas oświeci...sama po studiach artystycznych jesteś zdewaluowana mentalnie po jakże niskim poziomie wykładowców...i ich wypocinach...
Szanowna Pani Dominiko, W swoim czasie byłem naukowcem i wykładowcą - obecnie jestem na emeryturze profesora uczelnianego. Stąd " chleb akademicki" nie jest mi obcy.
Tylko żeby się nie okazało...że Pan Marek będzie jeszcze większym dnem niż wszystkie 3 panie razem wzięte promotor recenzentka i doktorantka niedoszla...i co wówczas ? Dużo starych dziadów zakompleksionych lubi wytykać młodym ambitnym kobietom bledy i pastwić się z własnych dziwnych personalnych pobudek i własnych braków...takze Panie Marku, poprosze o literaturę Pańska...podesłać linki...chętnie poczytamy i zobaczymy jak pan swoją wiedzę zdobył i jakimi metodami... Sfrustrowani starzy faceci to najgorsze co może się sztuce trafić o czym się historia niejedna !
O czym wie*
Czy prace naukowe Pana Marka można gdzieś przeczytać ? Czy on jest takim wybitnym inteligentem jak Pani Poprzecka? Jeśli tak...to strach się bać ...
Zobaczymy wówczas...jaki poziom Pan M.W. reprezentuje...i czy jest on godzien sam swoich tytułów...
Panią Poprzecka chyba wszyscy znają...nazwisko mówi samo za siebie i w dziedzinie historii sztuki jest na swoim polu mistrzynią...wiadomo że nie można od nikogo wymagać żeby był alfa i omega..
Ale warto o to by z takich współczesnych tematów na uczelniach znaleźli się inni ludzie od oceniania prac...dlaczego w ogóle lekarz pisze o plagiacie w dziedzinie sztuki...bo to dziwne !
Wszystkie moje prace można zobaczyć, te z okresu wieloletniej pracy w Nowym Jorku spotka Pani w Google Scholar. Większość mimo upływu czasu, nadal jest cytowana od czasu do czasu. Stary dziad jestem, ale nie sfrustrowany... Z pozdrowieniami
Łatwo się pastwić nad było nie było plagiatorką ale w niszowej dziedzinie. A czemu się nie zabierzecie za p. Jakiego? "Doktora nauk o bezpieczeństwie". Nie słyszałem ani o takich naukach ani o promotorach tego pana. A tempo pisania - 7 miesięcy i odmowa uruchomienia przewodu w Opolu i przeniesienie się do uczelni "no name" to bardzo grubymi nićmi szyta sprawa. Co to za podwójne standardy? Używając metafory - surowa kara za kradzież batonika ale kradzież TIR-a to co innego?
Czy praca była sprawdzana w jakimkolwiek systemie antyplagiatowym? Byłem przekonany że teraz to standard.
Praca była sprawdzana systemem antyplagiatowym dla studentów, ale większość literatury w tego typu pracach pochodzi z książek, których często nie ma online
Niestety nie ogarniam takiej postawy jak postawa Pani, dobrze, że jest ktoś taki, kto ma siłę i chęć babrać się w tym gównie.Dodatkowo skuteczni !
W aktualnych artykułach naukowych nie chodzi o to, aby myśleć samodzielnie tylko cytować i budować bibliografię. Jak daję tekst do możliwej publikacji to ktoś patrzy, jakie czasopisma cytuję. Także przynajmniej niektóre obszary badawcze to moim zdaniem ślepe uliczki.
Jest coś... nienormalnego w takich pracach. Najlepiej autorka lub plagiatora spędza zapewne setki godzin, tworząc nikomu niepotrzebne dzieło. A potem cała rzesza ekspertów traci jeszcze więcej czasu na ocenianie, czy szukanie części ukradzionych. Plagiat jest czymś nagannym, ale mam jakieś nieodparte wrażenie, że cały system wymagający pisania takich "dzieł" jest nienormalny. Jedna wielka strata czasu.
Niewątpliwie, plagiat jest czymś nagannym, ale ja za żadne pieniądze nie chciałabym być takim neurotycznym łowcą plagiatów, czy pomyłek innych ludzi, jak Pan... jest w tym coś zawstydzającego, takie polowanie na błędy i słabości bliźnich..
Nikt Cię nie zmusza, podobnie jak nie musisz być policjantką.....
Dokładnie...jest w tym coś nieludzkiego...zapewne wykładowczynie miały jak najlepsze intencje...jednak czasami ktoś ma inne zdanie...bądź fakty są inne...a dokonywanie własnych wyborów intelektualnych czy wprowadzanie teorii jest czymś nowatorskim gdzie nie zawsze jesteśmy pionierami i podążamy za głosem innych...warto wówczas o uczciwość jednak przyznać trzeba...że to nie tylko wina Pani Marty D...której jeśli to wszystko prawda jest...praca już na etapie wstępnym powinna być zdyskwalifikowana...i dlaczego żaden filozof czy teoretyk sztuki nie miał dostępu do recenzji Pani M. prac...czy to nie wina uczelni?
Jakby Pani przeczytała tekst P. Wrońskiego, to by się Pani dowiedziała, że pracę po ujawnieniu plagiatu recenzowało trzech historyków sztuki/teoretyków sztuki....
Oczywiście...ale dopiero po ujawnieniu plagiatu...jednak znajomość pewnych doktryn powinna być dla wykładowców norma również...i twórczości osób ktore były w pracy "cytowane"...już w trakcie pisania doktoratu takie sprawy powinny być zauważone! :) I wskazane doktorantce czyż nie?
Jak najlepsze intencje? Wtf?! C to ma znaczyć? Kradzież jest kradzieżą. Totalna kompromitacja sprytnej skądinąd autorki, recenzentów, promotora/promotorki...
WIELKIE brawa dla dr Wronskiego za dokladne opisanie i naglosnienie tego smutnego przypadku!
Mam nadzeje ze ten artykul bedzie stanowil ostrzezenie dla nieuczciwych doktorantow!
Budujące, ale...
Obecnie wśród młodej kadry liczy się raczej sprawność w uzyskiwaniu kolejnych awansów, nie rzetelność i jakość naukowa.
To smutne, ale za stan rzeczy odpowiada całe środowisko, które dało się 'sparametryzować', wobec upadku akademickiej dyskusji, autorytetów i rzetelności naukowej, jako podstawy etosu zawodu naukowca. A winne zawsze będą finanse. Może to sygnał dla nas byśmy zaczęli walczyć o nowy system nauki.. Pokolenie doświadczone przez okrucieństwa transformacji odchodzą, do głosu dochodzą ludzie z pasją, wierzę, że to dobry czas na pozytywne zmiany!!
Dokladnie...warto zauważyć że każde pokolenie jest inne....środowiska akademickie zawsze były toksyczne...nie wiem kim jest Pan Wroński ? Lekarzem ? Który wypowiada się o sztuce? Co to za autorytet...jakiś słaby...wiocha straszna...bardzo poproszę o jego artykuły naukowe do podrzucenia przez kogoś w wolnej chwili jeśli można gdzieś znaleźć...
Proszę bardzo, 67 prac cytowanych 3318 razym autorstwa prof. M. Wrońskiego:
https://scholar.google.com/citations?user=2N77L_UAAAAJ&hl=pl&oi=ao