Aktualności
Sprawy nauki
20 Grudnia
Źródło: archiwum prywatne
Opublikowano: 2023-12-20

Zamknięty krąg myślenia neokolonialnego

Sposób myślenia o nauce w naszym kraju w wielu aspektach realizuje aksjomaty neokolonialne, przez co sami rezygnujemy z poprawy jakości w obszarze naszej aktywności – stawia prowokującą tezę dr Piotr Wojtulek, geolog i prawnik z Uniwersytetu Wrocławskiego, pisząc o kompleksach dręczących polską naukę i błędach systemowych.

W Polsce nauka i szkolnictwo wyższe nie nadają tonu w debacie publicznej; sprawy te nie były poruszane nawet w debatach przedwyborczych. Poszukując odpowiedzi na pytanie, jakie są źródła tego stanu rzeczy, warto zauważyć, że przez cały okres III RP wydatki na naukę w Polsce utrzymywane są na bardzo niskim poziomie. To było i jest świadomą decyzją polityczną, za którą stoi ocena, że inwestowanie w inne dziedziny życia w Polsce jest ważniejsze bądź przynosi większe korzyści polityczne. W ostatnich latach o wzroście nakładów słyszeliśmy w związku z tym przykładowo w dziedzinie obronności lub zdrowia, ale nie w dziedzinie nauki i szkolnictwa wyższego. Nauka i edukacja na poziomie wyższym przegrywa wyścig o poparcie społeczne, za co będziemy płacić choćby dalszym obniżeniem konkurencyjności studiów oferowanych w Polsce i problemami strukturalnymi całego sektora nauki. Powstaje jednak pytanie, czy decyzje polityczne są wyłącznym powodem tego stanu rzeczy? W jakim procencie to samo środowisko naukowe w Polsce odpowiada za niski priorytet nauki i szkolnictwa wyższego w planowaniu polityk publicznych?

Odpowiedzieć można wielorako. Po pierwsze, każde wybory parlamentarne przynoszą elekcję parlamentarzystów związanych z nauką i szkolnictwem wyższym. Sądząc po utrzymującym się od zawsze na niskim poziomie wskaźniku finansowania nauki, wydaje się, że znaczna reprezentacja naukowców w parlamencie nie przekłada się w związku z tym na poprawę warunków funkcjonowania tego sektora. Po drugie, sami naukowcy dostrzegają problemy zarządcze we własnym środowisku, które utrudniają pracę badawczą i dydaktyczną. Po trzecie w końcu, wydaje się, że w warunkach państwa demokratycznego, w którym priorytety ustalane są w ramach deliberowania, nie potrafimy jako naukowcy zaproponować społeczeństwu narracji, która mogłaby przekonać je do poniesienia większych ciężarów na inwestycje w wiedzę. Dlaczego tak się dzieje? Po wielu latach przyglądania się nauce w Polsce, i funkcjonowania na uniwersytecie, chciałbym postawić tezę, że sposób myślenia o nauce w naszym kraju w wielu aspektach realizuje aksjomaty neokolonialne, przez co sami rezygnujemy z poprawy jakości w obszarze naszej aktywności.

Sporo do myślenia powinien dać fakt, że samo zjawisko neokolonializmu w nauce jest w Polsce bardzo rzadko dyskutowane. Za granicą tymczasem pojawiło się wiele określeń na nie, a taki sposób uprawiania nauki nazywa się często „nauką z helikoptera”, „safari-nauką” czy „nauką spadochronową”. Termin neo-colonial science doczekał się obszernych opracowań naukowych, dyskusji na światowych konferencjach, a także artykułów adresowanych do szerokiej sfery odbiorców, między innymi w portalu Wikipedia. Polska Wikipedia milczy o tym, podobnie niewiele efektów daje wyszukiwanie terminu „nauka neokolonialna” w najbardziej popularnej wyszukiwarce internetowej.

Bazując zatem na opisach zagranicznych, naukę neokolonialną można zdefiniować jako naukę uprawianą przez badaczy z bogatych państw, dysponujących dobrym zapleczem finansowym, infrastrukturalnym i kapitałem ludzkim, którzy prowadzą swoje badania przy wykorzystaniu zasobów państw uboższych. Najbardziej jaskrawym przejawem „nauki z helikoptera” pozostaje zbieranie próbek geologicznych na obszarze państw uboższych, a następnie wywożenie ich do krajów dysponujących zapleczem aparaturowym i finansowym. W żaden sposób nie buduje to potencjału naukowego kraju, na obszarze którego pobrano próbki i którego dotyczą badania. Jednak przejawy postępowania neokolonialnego można zauważyć w znacznie większej liczbie dziedzin nauki. Niezależnie jednak od tematyki badań, w nauce neokolonialnej zawsze łatwo wskazać zwycięzcę i przegranego. Przegranym zawsze będzie ten, czyjego baza zasobów do uprawiania nauki jest mniejsza. Tu nie ma sytuacji typu win-win, a neokolonializm powoduje wyłącznie pogłębienie negatywnych tendencji, które wtłaczają ofiarę w jeszcze wyższy poziom uzależnienia od silniejszych graczy.

Zapewne wielu czytelników oburzy się, czytając o neokolonializmie naukowym w kontekście sytuacji nauki w Polsce. Wszak jesteśmy krajem Unii Europejskiej, który od czasów transformacji ustrojowej i gospodarczej poczynił znaczące postępy, zmodernizował się i wzbogacił. Czy jednak korzyści z transformacji rozłożyły się równomiernie na wszystkie dziedziny życia w Polsce i czy nauka stała się znaczącym beneficjentem ogólnej poprawy sytuacji? Czy pomimo transformacji tkwi w nas myślenie neokolonialne, ustawiające nas samych w roli petentów systemu nauki przede wszystkim dostarczającego tzw. contentu innym? Być może zarzut wtłaczania samych siebie w ramy neokolonializmu jest nazbyt radykalny i bardziej odpowiednim modelem dla wyjaśnienia opisywanych procesów byłby paradygmat Wallersteina i kwestia pozycjonowania się z góry w roli peryferii lub pół-peryferii, tym niemniej odwołanie się do neokolonializmu wydaje się precyzyjniej wyostrzać zjawiska, z którymi mamy do czynienia w naszej nauce.

Wymienić można kilka tego przykładów, z których najbardziej jaskrawym jest kwestia dostępu do laboratoriów badawczych. Dostęp do laboratoriów wyposażonych w wysokiej jakości sprzęt analityczny jest kwestią kluczową w uprawianiu nauk doświadczalnych, przyrodniczych i ścisłych. Niewielki dostęp do takich laboratoriów w danym systemie nauki oznacza rezygnację z uprawiania badań na wysokim poziomie i wymusza pracę na metadanych. Innym sposobem poradzenia sobie z tym problemem jest outsourcing prac analitycznych na zewnątrz, zlecanie wszelkich bardziej wymagających technologicznie prac badawczych do laboratoriów funkcjonujących za granicą.

Skoro jednak wysokiej jakości laboratoria naukowe są domeną odpowiednio sfinansowanych i zarządzanych systemów nauki państw wysokorozwiniętych, to one czerpią gros korzyści z prac naukowych proponowanych przez naukowców z systemów neokolonialnych. Strumień transferu korzyści obejmuje tu nie tylko transfer środków finansowych na badania, ale także pomysłów, publikacji czy cytowań. Biorąc to pod uwagę, kraje, które poczyniły inwestycje w naukę, postawiły w dużej mierze na rozwój laboratoriów, które stały się miejscami jej kreowania. Laboratoria przyciągają naukowców z zewnątrz, a zatem i ich pomysły, kapitał intelektualny, powodując większą wymianę myśli i ferment naukowy, a w końcu stwarzając możliwość budowania wokół nich zespołów naukowych.

W Polsce natomiast system laboratoryjny wydaje się kształtować z dużymi oporami, wynikającymi przykładowo z niechęci odpowiedniego finansowania etatów technicznych do obsługi sprzętu badawczego, trudnościami w sfinansowaniu aparatury, a nawet braku dobrej koncepcji jej wykorzystania. Oczywiście są miejsca, gdzie w udany sposób rozwiązano te problemy i powstały świetnie prosperujące laboratoria. Wydaje się jednak, że dominuje u nas aksjomat myślenia neokolonialnego lub peryferyjnego, w którym prostszą opcją jest outsourcing badań naukowych, a wartość samą w sobie stanowi podróżowanie po laboratoriach w różnych krajach świata, wszak „podróże kształcą”. Takie podejście byłoby uzasadnione pod warunkiem, że także i nasz kraj przyciągałaby podobną liczbę naukowców, jak liczba naukowców z Polski outsoursujących swoje badania do laboratoriów zagranicznych.

Wyprowadzamy poza nasz system jednak nie tylko same badania, ale również sposób ich publikacji. Jak zauważył w jednym z wywiadów prof. Aleksander Welfe, „polscy naukowcy wydają dziesiątki milionów złotych rocznie na publikowanie w czasopismach, które naukowe są tylko z nazwy, a niewiele mają wspólnego z jakością naukową”. Do ostatniej ewaluacji zostało zgłoszonych 26 tys. artykułów z czasopism należących wyłącznie do jednego wydawcy, MDPI, których całkowity koszt wyniósł 274 mln zł, co podliczył dla „Forum Akademickiego” prof. Przemysław Hensel. Widzimy, że po raz kolejny outsourcing, tym razem publikacji naukowych, pozwala nam pójść na skróty. Oczywiście zjawiska outsourcingu badań i publikacji nie są wyłączną winą naukowców. Nie sprzyja nam przecież choćby nonsensowne w wielu kwestiach otoczenie prawno-instytucjonalne, które w niedostateczny sposób zachęca do tworzenia laboratoriów, a z poziomu centralnego od wszystkich naukowców wymaga wypełnienia konkretnej liczby slotów publikacyjnych, w sztuczny sposób wymuszając dyscyplinę publikowania. Nie sprzyjają nam w końcu słabości rodzimej gospodarki, która nie tworzy synergii z nauką. To z kolei jest nadal powodem eksportowania krajowych pomysłów przemysłowych za granicę przez zmuszonych do tego gospodarczą rzeczywistością naukowców-wynalazców.

Jest oczywiste, że głównym źródłem problemów strukturalnych nauki w Polsce jest niski poziom finansowania. Nakłady na naukę w Polsce kształtowały się w ostatnich latach pomiędzy 0,4 a 0,7% PKB (nie wliczając środków na rozwój), co powoduje przede wszystkim drenaż mózgów, bo praca w słabo wynagradzanym i niedofinansowanym sektorze nauki nie jest atrakcyjna. Powoduje to także rezygnację z przyciągania do sektora nauki i szkolnictwa wyższego liderów, którzy mogliby podnieść jakość zarządzania nauką i pomóc w przełamaniu zaklętego kręgu wtłaczania samych siebie w ramy peryferyjne czy neokolonialne. Warto mówić o tym głośno polskim politykom, ponieważ najwyraźniej nie rozumieją oni, że oprócz pogorszenia sytuacji w edukacji na poziomie wyższym i w innowacjach, zjawisko neokolonializmu w nauce uderza bezpośrednio w budżet państwa. Wszak Polska pozostaje płatnikiem netto do naukowego budżetu Unii Europejskiej, nie potrafiąc skutecznie rywalizować o środki unijne na badania naukowe. Oznacza to, że polski podatnik w warunkach niedofinansowania własnej nauki finansuje systemy nauki funkcjonujące w innych, bogatszych od Polski państwach członkowskich. Czyż i to nie jest wyraźnym przejawem neokolonializmu?

Piotr Wojtulek

Dyskusja (1 komentarz)
  • ~Marek 20.12.2023 13:57

    Bardzo dobry tekst. Gratuluję