Kilkukrotne złamanie statutu, regulaminu organizacyjnego i zarządzeń rektora, a nade wszystko podejrzenie naruszenia konstytucyjnej wartości niedziałania prawa wstecz, nie oddaje całego obrazu nieprawidłowości, jakich dopuszczono się w Akademii Piotrkowskiej w związku z ogłoszonymi konkursami na stanowiska badawczo-dydaktyczne i dydaktyczne.
Ta historia ma początek 17 sierpnia 2023 roku, gdy rektor powstałej dwa i pół miesiąca wcześniej Akademii Piotrkowskiej w Piotrkowie Trybunalskim ogłosił konkursy na 23 stanowiska badawczo-dydaktyczne i dydaktyczne. Późno, jak na zbliżający się początek roku akademickiego, jednak dr hab. Dariusz Rogut, prof. APT (sam konsekwentnie używający niezgodnego ze statutem uczelni skrótu „AP”) wyjścia nie miał. Zaledwie 16 sierpnia „z uwagi na obiektywne przeszkody o charakterze technicznym” unieważnił bowiem poprzednie konkursy na te same stanowiska. Te z kolei ogłosił w BIP uczelni 11 sierpnia, ale z datą 17 sierpnia, aby 14 sierpnia zaprzeczyć, że je ogłosił, a już 16 sierpnia unieważnić! Czas zatem naglił rektora APT, a jak wiemy „pośpiech skraca drogi, ale oddala cel” (Małgorzata Nawrocka).
Uderz w stół, a nożyce się odezwą
Wskutek zbliżających się inauguracji pierwszego roku akademickiego w APT i wyborów do Senatu uczelni, które należało przeprowadzić do 30 września 2023 r. oraz kompromitacji, jaką przynieść mogłoby rektorowi kolejne unieważnienie konkursów, postanowiono zignorować napływające sygnały o nieprawidłowościach przy ich organizacji, a nawet więcej. Gdy w pierwszej połowie września 2023 roku informowałem telefonicznie i mailowo Biuro Rektora APT o błędzie formalnym dostrzeżonym przeze mnie we wszystkich ogłoszeniach konkursowych, krótko zaprzeczono jakoby go popełniono.
Jednak w sobotę, 16 września, kontakt telefoniczny nawiązała ze mną pani dr Milena Bykowska, dyrektor Biura Rektora APT. Zastrzegając, że telefonuje prywatnie zapytała, dlaczego tak wnikliwie interesuję się przebiegiem konkursów ogłoszonych przez jej przełożonego. Poinformowałem ją, że w trakcie trwania konkursów nie powinna kontaktować się z ich uczestnikiem „nieformalnie” i stawiać niestosownych pytań, zwłaszcza jeżeli dzwoni z telefonu służbowego, choć nie z Biura Rektora, a – jak ustaliłem później – z pomieszczenia pracownika Centrali Telefonicznej APT Marcina Rudzkiego. Ostrzegłem panią dyrektor, że jeżeli natychmiast nie przerwie rozmowy zmuszony będę zgłosić ten fakt rektorowi. Rozłączyła się bez słowa. Upewniło mnie to, co do słuszności moich spostrzeżeń, a zarazem skłoniło do wnikliwszego prześledzenia działań podejmowanych przez władze i administrację APT.
Papier przyjmie wszystko
Zrekonstruowanie całego proces zatrudniania przez rektora nowych pracowników APT to praca iście benedyktyńska. Pomocne okazały się statut i regulamin organizacyjny, czyli podstawowe akty ustrojowe uczelni, które – według stanowiska rektora Roguta z 14 sierpnia 2023 r. – określiły strukturę APT i umożliwiły otwarcie postępowań konkursowych. Ich lektura prowadzi do wniosku o wyraźnie „spłaszczonej” i nietypowej strukturze APT. Nie nawiązuje ona ani do struktury jej poprzedniczki prawnej (Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach), ani największych polskich szkół wyższych (np. pobliskiego Uniwersytetu Łódzkiego). Wszystkie wydziały i instytuty APT są bowiem jednostkami ogólnouczelnianymi – żaden instytut nie wchodzi w skład jakiegokolwiek wydziału.
Gdy zatem rektor APT ogłosił konkursy na stanowiska badawczo-dydaktyczne w poszczególnych instytutach (rzadziej dydaktyczne w zakładach), należało oczekiwać, że rozstrzygną je instytutowe komisje konkursowe. Tak się jednak nie stało, gdyż rektor D. Rogut poniechał ich powołania. Zamiast tego 18 sierpnia 2023 r. powołał tylko dwie komisje wydziałowe, przy czym np. 5 konkursów ogłoszonych w Instytucie Historii APT rozstrzygnęła komisja dla Wydziału Humanistyczno-Administracyjnego/Filologicznego, choć instytut ten nie jest częścią tego wydziału (w trakcie konkursu zmieniła się nazwa wydziału, a w dokumentacji konkursowej występują obie nazwy)! Fakt ten potwierdziła Państwowa Inspekcja Pracy, która prowadziła jesienią 2023 r. kontrolę w APT.
Na tym jednak nie koniec. Powołując tę komisję, rektor zarządzeniem nr 29 ustalił zamknięty katalog dyscyplin, z zakresu których mogła rozstrzygać konkursy. Zabrakło w nim oczywiście dyscypliny historia, gdyż Instytut Historii nie podlega Wydziałowi Humanistyczno-Administracyjnemu/Filologicznemu. Mimo to, komisja powołana dla tego wydziału rozstrzygnęła konkursy w dyscyplinie historia, a miało jej to umożliwić wątpliwe prawnie działanie rektora – przyznanie komisji nowych uprawnień w zakresie dyscypliny historia zarządzeniem nr 35 z 8 września 2023 r., ale z mocą wsteczną jego obowiązywania od 18 sierpnia! Za podstawę prawną dla takiego działania uznał on art. 119 ust. 1 ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce oraz art. 77 ust. 3–5 statutu APT, które jednak nie zezwalają władzom uczelni wydawać zarządzeń z mocą wsteczną. Z orzecznictwa konstytucyjnego i administracyjnego wynika natomiast, że nadanie aktom prawa wstecznej mocy obowiązującej jest możliwe, ale tylko wyjątkowo i w uzasadnionych przypadkach. W zarządzeniu nr 35 uzasadnienia takiego nie umieszczono.
Niemniej rektor zdecydował się na jego wydanie, gdyż konkurs w dyscyplinie historia mogła legalnie (zgodnie z zarządzeniem nr 26/2023) rozstrzygnąć tylko komisja uprawniona do tego przez niego w nieprzekraczalnym terminie 5 dni od ogłoszenia konkursu, czyli do 22 sierpnia 2023 r. Tego obowiązku zaś nie dopełnił, przez co przeprowadzenie konkursów ogłoszonych w Instytucie Historii APT stało się formalnie niemożliwe. Wydanie przez rektora zarządzenia ze wsteczną mocą obowiązującą miało zatem uchronić go przed ewentualnymi konsekwencjami wynikającymi z wcześniejszego zaniedbania, jakiego się dopuścił. Tymczasem złamanie jednej z konstytucyjnych zasad państwa prawa, jaką – zdaniem Trybunału Konstytucyjnego – jest zasada niedziałania prawa wstecz, nie powinno chronić organu w związku z uprzednim nie wykonaniem przez niego jego obowiązku, zwłaszcza gdy jest to organ stanowiący prawo, którego odpowiedzialność uznać należy za podwyższoną. W tym kontekście znamienne jest, że podczas kontroli prowadzonej w APT przez oddziałowy Inspektorat Pracy od końca października do początku grudnia 2023 r. w związku z trybem, w jakim na uczelni przeprowadzono konkursy, kontrolerom nie okazano zarządzenia nr 35. Przypadek?
Część z powyższych działań było konsekwencją treści przygotowanych w Biurze Rektora ogłoszeń konkursowych, wielokrotnie przywołujących niezgodne ze stanem prawnym zaszeregowanie jednostek, w których miałoby nastąpić zatrudnienie – APT, Wydział X, Instytut Y. W przypadku niektórych konkursów ich ogłoszenia zredagowane w językach polskim i angielskim różniły się nawet treścią – nie zgadzały się profile poszukiwanych pracowników określone tzw. polityką OTM-R (ang. Open, Transparent and Merit-based Recruitment of Researchers). Przede wszystkim jednak wszystkie ogłoszenia konkursowe wprowadzały kandydatów w błąd – nakazując im dołączyć do wniosku wypełniony tzw. „formularz kandydata”, wskazywały adres w BIP, pod którym nigdy go nie umieszczono. Stało się tak dlatego, że rektor Rogut ponownie zaniechał wydania na czas właściwego zarządzenia określającego wzór tego formularza.
Prawo prawem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie
Brak ustalonego przez rektora APT wzoru „formularza kandydata” nie przeszkodził Biuru Rektora w organizacji konkursów. Złamano przy tym zarządzenie rektora APT nr 1/2023, z którego wynikał obowiązek wykorzystania „formularza kandydata”, którego wzór w 2020 r. określił rektor UJK. Tymczasem w BIP umieszczono bezprawnie tzw. „formularz zgłoszenia konkursowego”, którego wzór rektor Rogut ustalił zarządzeniem nr 26/2023. Wypełniając go, kandydaci mieli za zadanie sami określić stawiane im wymagania, datę i wymiar podejmowanej pracy, oczekiwany sposób aplikowania o nią, typ planowanej do zawarcia umowy, a nawet strefę czasową miejsca zatrudnienia. Stało się tak dlatego, że zgodnie ze statutem APT oraz zarządzeniem nr 26, formularz ten służył do zupełnie innych celów – tylko do zgłaszania rektorowi zapotrzebowania na zatrudnienie pracownika, a wypełniać go mogli wyłącznie dziekani i dyrektorzy instytutów. Kandydaci wypełniający „formularz zgłoszenia konkursowego” działali więc niezgodnie z prawem obowiązującym w APT, a uczelnia sama ich do tego zmuszała. Co więcej, Biuro Rektora miało administracyjny obowiązek wykluczyć takie aplikacje z dalszej procedury konkursowej, co zlekceważyło.
Nie lepiej było z jakością pracy komisji wydziałowych. W ich protokołach – sporządzonych niedbale, bez obowiązkowego znaku sprawy (co potwierdziła kontrola Inspektoratu Pracy), a w jednym przypadku nawet bez daty wydania – znajdziemy liczne i niezgodne ze stanem prawnym informacje o rozstrzygnięciu konkursów zorganizowanych na wydziałach X w instytutach Y, co miało zapewne na celu wyjaśnienie działań podjętych przez wydziałowe komisje konkursowe w instytutach niebędących faktycznie częścią tych wydziałów. Szczegółowe prześledzenie protokołów końcowych z prac komisji oraz ogłoszeń konkursowych przygotowanych w Biurze Rektora pozwala odtworzyć stworzoną przez nie alternatywną strukturę uczelni! Jest ona sprzeczna ze statutem i regulaminem organizacyjnym APT, których przed ogłoszeniem konkursów nie zmieniono. Mimo to rektor Rogut zatrudnił co najmniej część laureatów konkursów.
„Nie ma czegoś takiego, jak przypadek” (cyt. z Traktatu o łuskaniu fasoli)
Jednemu z konkursów, z uwagi na jego osobliwość, poświęcić należy szczególną uwagę. Do konkursu na stanowisko adiunkta w Instytucie Historii APT przystąpiła bowiem dyrektor Biura Rektora, dr M. Bykowska. Umożliwiono jej to, choć z mocy zarządzenia nr 26 kierowane przez nią Biuro otrzymało od rektora Roguta szerokie kompetencje w zakresie organizacji konkursu i to na każdym jego etapie – od wszczęcia postępowania, do jego rozstrzygnięcia. Dodam, że merytoryczne przygotowywanie spraw do decyzji rektora jest obowiązkiem jego Biura. Stąd wniosek, że Biuro musiało uczestniczyć w nadaniu sobie tak szerokich uprawnień. Należał do nich m.in. udział w powołaniu komisji konkursowej w której znalazł się prorektor APT ds. nauki i rozwoju dr hab. Radosław Lolo, prof. APT, choć wbrew statutowi uczelni pozostawał z M. Bykowską w stosunku prawnym i faktycznym. Podlegał jej bowiem jego sekretariat, a ona sama miała obowiązek prowadzenia organizacyjnej i administracyjnej obsługi prorektora R. Lolo i wykonywania jego poleceń.
Trudno przecenić również przyznane Biuru Rektora prawo do gromadzenia, przetwarzania, oceny formalnej i przekazywania komisji konkursowej dokumentacji uczestników postępowania, w tym oczywiście aplikacji dyrektor Biura Rektora i jej konkurentów. W skrajnym przypadku czynności te mogłaby wykonywać sama, względnie robiliby to pracownicy pozostający w stosunku podległości służbowej wobec niej. Dodać można, że na podstawie odrębnych przepisów komisja konkursowa odmówiła później jednemu z uczestników konkursu wglądu do dokumentacji konkursowej dyrektor Bykowskiej.
Najistotniejsze pozostaje jednak inne uprawnienie przyznane Biuru Rektora w zakresie organizacji konkursu, w którym uczestniczyła jego dyrektor. Przewodniczący wydziałowej komisji konkursowej dr hab. Paweł Olszewski, prof. APT zobowiązany został mianowicie do ustalenia z Biurem Rektora trybu selekcji kandydatów i podjęcia decyzji o rekomendowaniu jednego z nich do zatrudnienia. W efekcie ustalono, że kandydaci nie będą wzywani na rozmowy kwalifikacyjne. Następnie komisja rekomendowała rektorowi Rogutowi zatrudnienie na stanowisku adiunkta dyrektor Biura Rektora! Otwarte pozostaje pytanie, czy w tych czynnościach dyrektor Bykowska uczestniczyła osobiście, czy też zastąpili ją jej podwładni? Co ciekawe, gdy 16 października 2023 r. Biuro Rektora udostępniło inicjatywie obywatelskiej Monitoringu Społecznego zestawienie osób zatrudnionych przez niego w wyniku przeprowadzonych w APT konkursów, pominięto w nim nazwisko… dyrektor Bykowskiej, choć prowadziła już zajęcia dydaktyczne. Jej zatrudnienie na stanowisku adiunkta potwierdzono dopiero później, gdy Monitoring Społeczny zapytał rektora konkretnie o nią. Przypadek? Zapewne. Podobnie jak jej telefon do mnie z 16 września 2023 roku.
Kto wcieli się w rolę Heraklesa?
Kilkukrotne złamanie statutu, regulaminu organizacyjnego i zarządzeń rektora APT, a nade wszystko podejrzenie naruszenia konstytucyjnej wartości niedziałania prawa wstecz, nie oddaje całego obrazu nieprawidłowości, jakich dopuszczono się w Akademii Piotrkowskiej w związku z ogłoszonymi 17 sierpnia 2023 r. konkursami. Uczynienie postępowań konkursowych nieprzejrzystymi stanowi także złamanie Europejskiej Karty Naukowca i Kodeksu Postępowania przy Zatrudnianiu Pracowników Naukowych, zgodnie z którymi proces zatrudniania pracownika naukowego musi odbywać się według „przejrzystych procedur rekrutacji”. Dodajmy, że żadna z 23 osób rekomendowanych przez komisje rektorowi do zatrudnienia nie kierowała dotychczas projektem finansowanym ze środków Narodowego Centrum Nauki, choć ich konkurentami byli kierownicy czasem nawet więcej aniżeli jednego takiego przedsięwzięcia! W co najmniej jednym przypadku zatrudniony – jeśli wierzyć jego dorobkowi indeksowanemu w SCOPUS – w ciągu ostatnich 5 lat nie opublikował żadnego artykułu w czasopiśmie figurującym w obecnym wykazie ministra…
O powyższych okolicznościach powiadomiono już ministra nauki (sprawującego ustawowy nadzór nad APT w zakresie zgodności działania organów uczelni z prawem i ustalania ważności bądź nieważności wydawanych przez nich aktów) i Państwową Inspekcję Pracy, która w związku z tym zakończyła dopiero pierwszą z oczekiwanych kontroli w Akademii Piotrkowskiej. Czy któraś z tych instytucji wcieli się w rolę mitycznego Heraklesa i przywróci piotrkowską „stajnię Augiasza” do porządku?
dr Dominik Szulc, współpracownik Instytutu Historii PAN
uczestnik jednego z konkursów ogłoszonych w APT 17 sierpnia 2023 r.
Redakcja "Gazety Trybunalskiej" uprzejmie prosi Pana dr Szulca o kontakt pod. nr tel. 44 649 88 75. (mb)
Podobno kadra tak boi się nowego rektora J.B., że masowo ucieka na zwolenia. Wieść gminna niesie, że ten, chyba z banku laku, na stanowiska powołuje osoby z problemami od używek wszelakich. Cyrk!
Studiuję na tej uczelni już nie pierwszy rok, więc widziało się i stary porządek i nowy porządek. Spójrzmy prawdzie w oczy, my studenci jesteśmy tutaj najważniejsi, nie ważne kogo posadzicie na stołku szefa szefów, jeśli nas nie będzie to sobie możecie tam siedzieć i siedzieć. Zdanie studentów jest tutaj zamiatane pod dywan. O zdanie pyta się tylko garstkę, tę garstkę która "nie zaszkadza". Nie daj Boże wypowiedzieć się o uczelni źle, wyrazić swoje zdanie bo będziesz mieć konsekwencje. Kadra została w części zmieniona, wiem że taka jest kolej rzeczy, ale z dnia na dzień wyrzucić pracownika, którego studenci kochają, a zostawić takie osoby na których skargi płyną co tydzień to przepraszam bardzo, gdzie tu jest dobro studenta?? Żeby student bał się na zajęcia chodzić przez takiego to jest chore. W pierwszym tygodniu studiów zostać przywitanym słowami że "student jest po to żeby wykładowcy przeszkadzać" a potem się dziwić dlaczego z 30 student zrobiło się nagle 4 niedobitków....
Uczelni jest wiele, to podejście wykładowców zatrzymuje (bądź odstrasza) studentów akurat w tej. Niestety niektórzy nam studentom zrzucili by swoją pracę. Nie tytuł się liczy a to ile w człowieku człowieczeństwa.
Wybitnie treściwa ta wypowiedź jak na studenta
...
Jestem pracownikiem Akademii Piotrkowskiej. Akademia, jeszcze jako Filia UJK, nic nie znaczyła pod względem naukowym a pracownicy ciągle byli straszeni, że likwidacja Filii jest tylko kwestią czasu. Ówczesne władze nie były zainteresowane jakimkolwiek rozwojem Filii, kadra zarówno dydaktyczna jak i administracyjna ciągle była zmniejszana. Każdy myślący człowiek wiedział, w jakim kierunku zmierzamy, dlatego jedyną szansą było odcięcie się od Kielc i utworzenie samodzielnej Akademii. Teraz mamy szansę na rozwój, możemy sami stanowić o sobie, decyzje zapadają w Piotrkowie, możemy tworzyć atrakcyjne kierunki i zatrudniać wykwalifikowaną kadrę. Istniejemy dopiero od 1 czerwca 2023 r., uczymy się na własnych błędach, ale dajcie nam szansę, wszystko zmierza w dobrym kierunku. Nie wiem skąd takie negatywne opinie, łatwo coś oceniać z zewnątrz i krytykować. Odnoszę wrażenie, że artykuł powstał na zamówienie poprzednich władz, które nie potrafią pogodzić się ze zmianą i że ich czas minął.
Przykro się to czyta. Fili w Piotrkowie dogorywała, kadra i zarządzający - pozostawiam bez komentarza. Uczelnia dostała szansę na rozwój pod nowym zarządem, dużo dobrych rzeczy się już wydarzyło. Ale poprzednicy nie potrafią ustąpić pola, wykorzystując do tego celu wszystkie narzędzia. Rola tego tekstu też pełni taką funkcję, Przykro. że Autor tego "publicznego donosu" bierze w tym udział, przykro, że Forum - nolens volens - staje się stroną w sprawie.
Do autora tekstu: Panie Dominiku, proszę się cieszyć, że ostatecznie nie został Pan w w/w uczelni zatrudniony bo albo by Panu dali odmowę przedłużenia zatrudnienia bez uzasadnienia albo pracowałby Pan oficjalnie na pół etatu, a nieoficjalnie wyrabiał ponad dwa razy tyle (oczywiście płatne tylko jak za połówkę) - bo i takie przypadki tutaj są. A tak już poważnie mówiąc: przykro się to czyta, oj przykro. Żadna uczelnia państwowa nie powinna być prywatnym folwarkiem ludzi jakiejkolwiek opcji politycznej.
Napisze w ten sposób. Jestem studentem AP. Uczelnia za czasów Fili UJK posiadała wspaniałą kadrę. Naprawdę bardzo wysoko wykształceni i zorientowani ludzie. Właśnie to słowo "ludzie" jest tutaj kluczowe. Brakuje mi wielu którym nie przedłożono umowy, wysłano na przymusową emeryturę. Ta stara kadra nadewszystko ceniła przedewszystkim studenta a nie skróty przed nazwiskiem. Teraz to uczelnia PiS i nic więcej. Szkoda
Panie doktorze, dobrze że napisał Pan ten tekst ! Wszelkie patologie w nauce i szkolnictwie wyższym należy bezwzględnie nagłaśniać i od tego są media, w tym zwł. Forum Akademickie od lat tym się zajmujące. Uczelnie publiczne winny dochowywać najwyższych standardów, w tym zwł w zakresie procedury zatrudnienia, do czego też są zobowiązane przepisami prawa polskiego i europejskiego! Uczelnia to nie prywatny folwark jednego czy drugiego (w tym wypadku dodatkowo nie z wyboru a partyjnej nominacji ministra Czarnka jak wynika z pobieżnej lektury internetu...) ubranego w gronostaje ! Uczelnie publiczne są utrzymywane z naszych podatków i mamy prawo żądać aby wszelkie procedury wydatkowania środków publicznych były przejrzyste a zatrudnienia na etaty dokonane na podstawie najlepszych praktyk. Tu tego bez wątpienia zabrakło.... Tym bardziej, że jak się okazuje z wpisów wielu spośród zatrudnionych osoby bardzo blisko związane z władzą, która jesienią tego roku przegrała wybory i traciła lepiej opłacane posady.... O tempora, o mores.... !
Z całym szacunkiem dla komentarza P Marka —proszę się pokusić o poznanie nazwisk „Gwiazd” z Harvardu, które porzuciły pracę dotychczasową na rzecz zatrudnienia w APT w Piotrkowie Trybunalskim i zrozumie Pan że nie przyciągnęła tych osób tylko praca w tej zacnej Alma Mater :):) Afera nie jest nadmuchana przez Autora -to tylko pokłosie działania, osób niekompetentnych, które mają luki w zarządzaniu( chcę w to wierzyć)takim podmiotem jak Publiczna Uczelnia Wyższa -Pozdrawiam
Ma Pani na myśli tak medialne osoby zatrudnione w tych konkursach jak m.in.: dr hab. Sławomir Cenckiewicz, dr Łukasz Cięgotura (obaj wówczas w kierownictwie Wojskowego Biura Historycznego oraz w sławnej komisji sejmowej do spraw wpływów rosyjskich), dr Tomasz Rzymkowski (do 12 grudnia wiceminister Edukacji i Nauki), dr Marcin Strzelec (generał służby więziennej w stanie spoczynku, rektora Akademii Wymiaru Sprawiedliwości z nominacji ministra Ziobry, wówczas prorektor tejże uczelni), czy dr hab. Pitor Grochmalski (stałego felietonisty prawicowych mediów) ?
Taka "Stajnia Augiasza" z tej Akademii, a Pan mimo to chce tam zaistnieć....Panie Heraklesie....Trudno pogodzić się z tym, że jednak Pana nie chcieli, nie docenili geniuszu... Swoją drogą, jak sam Pan cytuje "nie ma czegoś takiego, jak przypadek” i Pana artykuł też nie jest przypadkiem, jest artykułem na zamówienie.
Jedna pani drugiej pani.... Forum Akademickie powinno ostrożniej dobierać teksty, z całym szacunkiem, trąci Pudelkiem...
Czy autor artykułu nie "nadmuchuje" tematu ? Wygląda, że zgłosiły się same gwiazdy, które porzuciły pracę na Harvardzie na rzecz Piotrkowa (bez złośliwości)
Szanowny Panie, jakąż to wielką aferę Pan wykrył;) Tworząca się uczelnia nie wszystko ma zorganizowane i dopięte na ostatni guzik. Szok i niedowierzanie. Państwowa Inspekcja Pracy, która zupełnie nieprzypadkowo przeprowadziła kontrolę postępowania konkursowego w którym brał Pan udział, nie stwierdziła żadnych nieprawidłowosci. A Pan takie nieprawidłowości znalazł, brawo. Jeśli będzie Pan miał kiedyś możliwość tworzenia nowej firmy, w takiej skali, to proszę wrócić do swojego artykułu i znaleźć chwilę na autorefleksję. Pozdrawiam i dziękuję za artykuł dla pasjonatów;)
Wynika z tego, że gdy zakłada się firmę można prawo łamać... Proszę założyć firmę i spróbować tego z Urzędem Skarbowym! ;)
W mojej ocenie: żale młodego adepta nauki, któremu nie powiodło się w konkursie. Bójcie się pracodawcy, oj, bójcie.... :)
Żałosny komentarz
Gratulacje dla autora !!! Brawo -potwierdzam nieprawidłowości i postępowanie Dyrektor Biura Rektora w postępowaniu konkursowym, gdyż byłam jednym z uczestników tego postępowania konkursowego i znam „kuchnię” tych konkursów -także do mnie były wykonywane nieformalne telefony przez P. Dyrektor i niemerytoryczne odpowiedzi na korespondencję w sprawie nieprawidłowej procedury konkursowej w Instytucie administracji -jak widać z tekstu - nie tylko dyscyplina „historia” była obsadzana laureatami z klucza -czyli „znajomymi króliczka” -Mam nadzieję na reakcję Ministra w tej sprawie i nie tylko w ATP
Liczę, że pozwoli to na przyjrzenie sie procedurom w całym systemie edukacji, z jednoczesnym wdrożeniem otwartości w rekrutacji akademickiej.
Dziękuję autorowi za odwagę i wnikliwe przedstawienie sytuacji oraz redakcji za opublikowanie.