Aktualności
Szkoły wyższe
08 Lipca
Źródło: Perspektywy
Opublikowano: 2024-07-08

Udrażniać, uszczelniać czy wylać z kąpielą? Wokół rekrutacji studentów zagranicznych

Restrykcyjna polityka migracyjna wobec zagranicznych studentów zniweczy dekady pracy na rzecz umiędzynarodowienia polskich uczelni. Aby nie wylewać dziecka z kąpielą, można zastanowić się nad podniesieniem opłaty rekrutacyjnej, nad prawidłową weryfikacją dokumentów potwierdzających ukończone przez kandydata poziomy kształcenia, nad obowiązkowymi egzaminami wstępnymi, nad uregulowaniem wymiaru pracy podejmowanej przez zagranicznego studenta czy uzależnieniem stopnia rekrutacji z zagranicy od uzyskanej oceny jakości kształcenia danej uczelni. 

Ostatnie dni rozpoczynamy od wymieniania się linkami do tekstów ukazujących coraz to nowe odsłony tzw. afery wizowej, która dotyka również uczelni. Okazuje się, że to właśnie umiędzynarodowienie kształcenia miałoby być strumieniem – jeżeli nie rwącym potokiem – napływu nielegalnej migracji zarobkowej do Polski. O ile warto dyskutować o samym problemie, o tyle może niekoniecznie pod dużym kwantyfikatorem. Uderza on bowiem w długie lata pracy wielu polskich uczelni, które dbają o dywersyfikację krajów pochodzenia oraz jakość przyciąganych cudzoziemców, co jest poddawane ocenie rankingowej. Warto także osadzić tę dyskusję w szerszym kontekście ram prawnych i regulacyjnych obejmujących rekrutację studentów zagranicznych, a także kontekście liczbowym.

Liczby mają znaczenie

Liczba studentów zagranicznych w Polsce rośnie, ale nie jest to wzrost skokowy, jak w przypadku wydawanych zezwoleń na pracę. Według statystyk GUS, w roku akademickim 2019/2020 w Polsce studiowało ponad 82 tys. studentów z zagranicy, w 2021/2022 odnotowano ich 89 tys., natomiast w roku akademickim 2022/2023 – ponad 105 tys. obcokrajowców (wśród nich są również studenci programu Erasmus+ przebywający na polskich uczelniach w ramach rocznych wymian). Nie jest to zatem wzrost lawinowy, lecz sukcesywny, wynikający przede wszystkim z systematycznej pracy polskich uczelni. Wiele z nich przez długie lata rozwijało swoje strategie internacjonalizacji kształcenia, widząc w tym korzyści dla polskich i zagranicznych studentów oraz całego szkolnictwa wyższego.

Według danych za rok 2023/2024 zaczerpniętych z RADon-u, uczelnie przyjęły na studia ponad 480 tys. osób spośród ponad 1,3 mln kandydatów. Wśród nich ponad 111 tys. osób stanowiły osoby obcego pochodzenia, co stanowi około 8% kandydujących na studia. Z 34 uczelni, na które rekrutowało się ponad 1000 obcokrajowców, siedemnaście znajduje się w pierwszej „30” rankingu „Perspektyw”. Uczelni, na które rekrutowało się ponad 2000 kandydatów zagranicznych jest 16, w tym 12 znajduje się w czołowej „30” zestawienia. I choć nie dysponujemy danymi o faktycznym przyjęciu na poszczególne uczelnie w podziale na obywatelstwo, można powiedzieć, że kandydaci zagraniczni w dużej mierze preferują dobre albo bardzo dobre polskie uczelnie, dbające o poziom wiedzy przyjmowanych kandydatów. I to te duże – i zwykle dobre albo bardzo dobre – polskie uczelnie odpowiadają za wysoki wskaźnik internacjonalizacji kształcenia.

Po drugiej stronie wykazu znajdują się uczelnie, w których liczba kandydatów odpowiada liczbie osób przyjętych na studia; można zatem domniemywać, że zrekrutować się na nie jest stosunkowo łatwo. Takich uczelni w RADon-ie jest 76. Przyjęły one około 25 tys. studentów, w tym 3 tys. innego obywatelstwa. W pięciu z nich udział studentów zagranicznych przekracza 50% populacji zrekrutowanych osób. Na większości z tych 76 uczelni studentów zagranicznych praktycznie nie ma.

Znaczna rekrutacja studentów zagranicznych nie musi zatem być procesem zmierzającym do obchodzenia prawa i najczęściej taka nie jest. Polskie uczelnie mogą przyciągać kandydatów z zagranicy wysokim poziomem oferowanych zajęć, stosunkowo niskimi kosztami utrzymania czy czesnego, a także położeniem geopolitycznym w Unii Europejskiej. Wątpliwości – aczkolwiek też nie zawsze – mogą ewentualnie budzić niewielkie uczelnie o niskiej ocenie parametrycznej, miejscu rankingowym, na które aplikuje proporcjonalnie bardzo wielu kandydatów z zagranicy, ale i w tym przypadku warto każdą uczelnię traktować indywidualnie, a nie wrzucać wszystkich do jednego worka.

Przyjeżdża student zagraniczny na uczelnię

Podróż studenta zagranicznego na polską uczelnię jest procesem złożonym, zwłaszcza jeżeli odbywa się z daleka. Bywa tak, że student został zrekrutowany na studia, ale nie uzyskał wizy na czas, więc zamiast rozpocząć zajęcia w październiku przyjeżdża do Polski w… listopadzie czy nawet grudniu. Trudno wówczas zaplanować, co z takim studentem zrobić – wymagać od niego zaliczenia zaległości czy od razu skreślić, biorąc pod uwagę, że najpewniej tych zaległości nie da rady nadrobić. A może wstrzymać go na semestr, tak aby rozpoczął od semestru drugiego, a następnie zimą… zrobił zaległy semestr pierwszy i równolegle trzeci?

Przytoczony przykład nosi znamiona akrobacji, jednak niestety jest stałym elementem rzeczywistości wielu uczelni i studentów, ponieważ system wydawania wiz działa swoim trybem, a rekrutacja jest silnie związana z organizacją roku akademickiego i z narzuconych ustawowo terminów jego rozpoczęcia (1 października). W tym przypadku aż prosiłoby się o stwierdzenie, że system rekrutacji studentów zagranicznych należy udrożnić – chociażby po to, aby nie utrudniać startu zagranicznym studentom. Znamy jednak i takie przypadki, gdy student przyjeżdża na polską uczelnię w celu innym niż studia. A zatem należałoby system rekrutacji studentów zagranicznych uszczelnić. Może jednak – zamiast popadać w skrajności – warto byłoby się przyjrzeć temu, co dzieje się obecnie, a przede wszystkim, jakie możliwości mają same uczelnie.

Proces rekrutacji na uczelnie jest zróżnicowany. Na niektóre aplikuje po kilkanaście osób na jedno miejsce, w innych liczba miejsc dostępnych odpowiada liczbie kandydatów. Na poziomie merytorycznym rekrutacja odbywa się poprzez konkurs świadectw, egzamin wstępny (jeżeli wymagane są szczególne predyspozycje do podjęcia studiów na danym kierunku, np. w przypadku uczelni artystycznych), ale bywa i tak, że decyduje kolejność zgłoszeń. Opłata rekrutacyjna dla każdego studenta zasadniczo wynosi 85 zł, zaś w przypadku przeprowadzania egzaminów wstępnych – 100 zł (a w przypadku konieczności sprawdzenia uzdolnień artystycznych – 150 zł). Oznacza to, że inwestując stosunkowo niewielkie środki można uzyskać miejsce na (jakichś) studiach.

Student może zostać zrekrutowany, uzyskać wizę studencką i przyjechać do Polski. Następnie może podjąć studia na uczelni, która go przyjęła, albo przenieść się na inną,lub też przedsięwziąć inne działania. Jeżeli się zrekrutował, otrzymał na tej podstawie wizę i następnie zniknął z horyzontu i nie podjął faktycznie studiów – to uczelnia nie może zrobić nic poza skreśleniem z listy studentów i odnotowaniem tego faktu w systemie POLon. Jeżeli student zrekrutował się na uczelnię X, aby zwiększyć szanse na uzyskanie wizy, bo uczelnia X ma dobrą renomę, a następnie przeniósł się na uczelnię Y (bo tam są mniejsze wymagania), uczelnia X nie może zrobić nic.

Koszty utrzymania się podczas studiów są bolączką wielu polskich studentów. Z tego powodu część z nich decyduje się na pracę zarobkową. Taką samą drogę wybierają nierzadko studenci zagraniczni, którzy przecież również muszą z czegoś żyć. Pojawia się kwestia proporcji między czasem pracy i czasem studiów. Jeżeli szala przechyli się na stronę pracy i student przestanie uczęszczać na zajęcia, uczelnia ma niewielkie możliwości oddziaływania na tę sytuację w trakcie semestru. Może skreślić go za brak postępów w nauce albo za brak udziału w obowiązkowych zajęciach, ale co zrobić, jeżeli zaliczenia są zaplanowane na koniec semestru, albo jeżeli student przychodzi na jedne zajęcia, a na sześć innych nie? I czy – idąc tym tropem – nie powinniśmy skreślać znacznie większej liczby studentów ogółem? Jeżeli skreślenie z listy studentów nastąpiło pod koniec semestru, uczelnia traci z radaru studenta zagranicznego (podobnie jak nie monitoruje losów studenta polskiego). Aktualnie dostęp do danych zawartych w wykazie studentów w systemie POLon przysługuje tylko wybranym podmiotom wskazanym wprost w ustawie PSWiN, m.in. Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej, wojewodom, Szefowi Urzędu do Spraw Cudzoziemców i komendantom Straży Granicznej. Polscy konsulowie wydający wizy studenckie nie mają dostępu do wykazu studentów w systemie POLon, podobnie jak Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, Ministerstwo Spraw Zagranicznych i Ministerstwo Edukacji Narodowej, które przecież uznaje świadectwa uzyskane zagranicą.

Może zatem warto różnicować warunki studiowania w zależności od obywatelstwa?Jednym ze sposobów na zarządzanie liczbą studentów zagranicznych mogłoby być podniesienie jakości oferowanych studiów, a co za tym (pośrednio) idzie – podniesienie wysokości czesnego. Należy jednak pamiętać, że to ostatnie odbije się rykoszetem na studentach polskich, którzy musieliby również ponosić wyższe opłaty za studia. Skoro nauka w Polsce jest co do zasady bezpłatna, a wysokość czesnego na uczelniach publicznych wyznacza kosztochłonność danego kierunku, nie jest możliwe zróżnicowanie wysokości czesnego w zależności od obywatelstwa, czy podwyższenie go ot tak, aby było zaporowe dla studentów zagranicznych, ale już nie dla polskich.

To samo dotyczy dostępu do rynku pracy – skoro wielu polskich studentów podejmuje pracę zawodową, trudno zabraniać tego studentom zagranicznym. Rodzi się jednak uzasadniona wątpliwość – czy student zagraniczny, odbywając studia stacjonarne, jest w stanie pogodzić, zwłaszcza na pierwszym semestrze albo roku studiów, obowiązki wynikające z programu kształcenia z obowiązkami zawodowymi. Z jednej bowiem strony student zagraniczny ubiegający się o tytuł pobytowy w naszym kraju uzasadnia, że chce studiować. Z drugiej jednak, ów tytuł pobytowy daje mu prawo do pracy. W tym zakresie niezwykle cenne byłyby szczegółowe dane wskazujące, ilu studentów zagranicznych z podziałem na poszczególne lata w poszczególnych uczelniach, aktualnie pracuje. Niestety, choć oferta stypendiów dla zagranicznych talentów jest coraz większa, nadal nie gwarantuje ona utrzymania obecnego tempa internacjonalizacji kształcenia.

Co zatem zrobić?

Uważny czytelnik dostrzeże kilka możliwych, stopniowych rozwiązań tej sytuacji. Z pewnością jednym z nich jest sukcesywna weryfikacja uczelni, zwłaszcza tych, spełniających niskie standardy akademickie, które nie odzwierciedlają aż tak dużego zainteresowania studentów z całego świata. Wydaje się, że to już się dzieje, tyle że oprawa medialna afery wizowej zdaje się temu nie służyć.

Warto jednak również przyjrzeć się obowiązującym przepisom i połączeniom między obszarami kompetencyjnymi i regulacyjnymi poszczególnych ministerstw i instytucji, tak aby nie wylewać zagranicznego studenta z tzw. kąpielą. Można zastanowić się nad podniesieniem opłaty rekrutacyjnej, nad prawidłową weryfikacją dokumentów potwierdzających ukończone przez kandydata poziomy kształcenia, nad obowiązkowymi egzaminami wstępnymi, nad uregulowaniem wymiaru pracy podejmowanej przez zagranicznego studenta czy uzależnieniem stopnia rekrutacji z zagranicy od uzyskanej oceny jakości kształcenia danej uczelni. Restrykcyjna polityka migracyjna wobec zagranicznych studentów nie tylko zniweczy dekady pracy na rzecz umiędzynarodowienia polskich uczelni, ale również może pozbawić nas szans na pozyskanie talentów czy przyszłych alumnów-ambasadorów Polski za granicą.

Dlatego warto rozmawiać i wypracować stopniowo zmiany, które służyłyby uszczelnieniu procesu wydawania wiz, wpisując się w politykę migracyjną państwa, a zarazem miały na celu jakościowe usprawnienie procesu rekrutacji zagranicznych kandydatów. Jednym z elementów tych działań jest Okrągły Stół zorganizowany 1 lipca z inicjatywy dwóch organizacji skupiających ekspertów administracji akademickiej – IROs Forum i Forum Administracji Akademickiej. W obradach wzięły udział wszystkie instytucje zaangażowane w proces rekrutacji studentów zagranicznych na poziomie rządowym (4 ministerstwa), agencje rządowe (NAWA, FRSE), kuratoria, Polska Komisja Akredytacyjna, Ośrodek Przetwarzania Informacji i Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich oraz przedstawiciele uczelni.

PS. Problem z danymi

A tak zupełnie na marginesie, aby rzetelnie dyskutować o skali zjawiska warto byłoby dysponować odpowiednimi danymi. Nie dysponujemy danymi na temat tego, ilu studentów pracuje, nie mówiąc o tym, ilu z nich to studenci zagraniczni. Trudno zatem powiedzieć, jak duży odsetek załapało się na pracę na podstawie wizy studenckiej. Dostępne dane nie do końca adekwatnie i właściwie różnicują studentów, którzy przyjechali na wymianę studencką od studentów, którzy podjęli studia na pełnym cykl studiów. Trudno zatem porównywać studenta z kraju X, który studiuje na uczelni w kraju Y i przyjechał na 2 semestry w ramach wymiany studenckiej ze studentem, który przyjechał z kraju X czy Y na studia licencjackie czy magisterskie.

Co więcej, wśród danych dotyczących liczby skreślonych studentów zagranicznych trudno ocenić powód skreślenia: rezygnacja ze studiów, niepodjęcie studiów, brak udziału w obowiązkowych zajęciach albo nieuzyskanie zaliczenia pierwszego semestry studiów. W ministerialnym systemie POLon nie są odnotowywane przyczyny skreśleń. Student, który zmienia uczelnię albo kierunek studiów jest także wykazywany jako skreślony z listy studentów, mimo że kontynuuje studia, tylko że na innym kierunku albo w innej uczelni. I jeszcze na koniec inna ciekawostka – coraz częściej zdarzają się przypadki, że studenci zagraniczni podejmujący kształcenie w polskich uczelniach w ramach wymian pochodzą z krajów trzecich, np. studenci syryjscy z partnerskich uczelni w Turcji albo studenci z Pakistanu czy Seszeli kierowani do polskich uczelni w ramach umów bilateralnych z uczelni we Włoszech albo Niemiec. To także zaburza obraz i tak zbyt mocno podgrzanej dyskusji.

Katarzyna Górak-Sosnowska, Paulina Boroń-Kacperek,

Ewa Kiszka, Liliana Lato, Aleksandra Matukin-Szumlińska

 

Dr hab. Katarzyna Górak-Sosnowska – prezes Forum Administracji Akademickiej

Paulina Boroń-Kacperek – dyrektor Biura Rekrutacji Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, członek zarządu Stowarzyszenia PR i Promocji Uczelni Polskich PRom

Ewa Kiszka – kierownik Biura ds. Umiędzynarodowienia Uczelni w Gdańskim Uniwersytecie Medycznym, przewodnicząca IROs Forum

Liliana Lato – dyrektor Biura Współpracy z Zagranicą Uniwersytetu Łódzkiego, koordynatorka grupy eksperckiej IROs Admission

Aleksandra Matukin-Szumlińska – dyrektor Centrum Organizacji Kształcenia Akademii Górniczo-Hutniczej im. S. Staszica w Krakowie, członkini IROs Forum i Forum Administracji Akademickiej

Dyskusja (1 komentarz)
  • ~buick 09.07.2024 12:12

    Powszechnie wiadomo, że są uczelnie, które są kanałami przerzutowymi imigrantów. Dla tych pseudostudentów czy pseudokandydatów kluczową kwestią jest uzyskanie wizy - to może być wiza na przyjazd na egzamin wstępny albo na studia. Grunt, żeby legalnie wjechać na teren UE. Do tego, mogą posłużyć się nawet fałszywymi dokumentami - nikt nie jest w stanie zweryfikować dokumentów z Nigerii, a nawet z Ukrainy!