Posłowie PiS chcą, by MON miało większy wpływ na kształcenie wojskowych kadr medycznych i zgłosili do sejmu poselski projekt ustawy w tej sprawie.
Chodzi o łódzki Uniwersytet Medyczny. Projekt zakłada „korektę statusu” funkcjonującego na tej uczelni Wydziału Wojskowo-Lekarskiego, poprzez ustawowe zagwarantowanie jego funkcjonowania jako podstawowej jednostki kształcącej kandydatów do służby zawodowej w kadrze medycznej armii. Celem projektu jest zapewnienie wpływu szefa resortu na powoływanie osób pełniących funkcje w uczelni oraz poszerzenie możliwości dofinansowywania UM przez MON.
Jeśli chodzi o kwestie finansowe – możliwość przekazywania na potrzeby wydziału dotacji na dofinansowanie lub finansowanie kosztów realizacji inwestycji, a także zakupów środków trwałych i wyposażenia, służących kształceniu studentów i doktorantów – nie budzą one takich wątpliwości jak decyzje kadrowe. Bowiem jeśli uczelnia będzie kształciła na potrzeby armii, przewidziano w projekcie tryb powoływania prorektora do spraw realizacji tych zadań, a także dziekana i prodziekana Wydziału Wojskowo-Lekarskiego przez MON. Konsekwencją wprowadzenia tych zmian będzie koniec kadencji obecnego dziekana.
Projekt przewiduje konkretny termin dla senatu UM w Łodzi na wprowadzenie zmian w statucie uczelni, wynikających z projektowanych regulacji. Ponadto przewiduje, że szef MON będzie mógł wpływać na programy kształcenia i proces dydaktyczny. Z uzasadnienia wynika, że projekt to odpowiedź na inicjatywę odtworzenia (!) Wojskowej Akademii Medycznej. Uniwersytet Medyczny w Łodzi został utworzony w 2002 roku w wyniku połączenia dwóch łódzkich uczelni – Akademii Medycznej i Wojskowej Akademii Medycznej. Prowadzi działalność dydaktyczną z uwzględnieniem potrzeb sił zbrojnych. Kształci studentów, kandydatów na żołnierzy zawodowych w różnych specjalnościach medycznych, stosownie do potrzeb zgłaszanych przez MON.
Wątpliwości ma rektor Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, prof. Radzisław Kordek, zwłaszcza w odniesieniu do wyboru kandydatów na prorektora, dziekana i prodziekana, które wprawdzie mają być uzgadniane z uczelnia. – Nie wyobrażam sobie, że miałbym współpracować z osobą narzuconą – powiedział.
Dyrektor Departamentu Wojskowej Służby Zdrowia gen. Stanisław Żmuda poinformował posłów, że w wojsku brakuje ponad 800 lekarzy. Czy zatem studia na UM w Łodzi będą równoznaczne z koniecznością służby w armii po ich ukończeniu?
Po obradach w komisjach projekt trafi do drugiego czytania. Za projektem optuje resort zdrowia. Resort nauki nie popiera go z uwagi na ingerencję w autonomie uczelni. Ponadto planuje wprowadzenie zmian w systemie nauki szkolnictwa wyższego, zatem uważa, że tego typu działania są przedwczesne.
Jk
(źródło: PAP)