Wokół nauki
15 Grudnia
Rys. Sławomir Makal
Opublikowano: 2022-12-15

Internet w służbie nauki

Jeżeli badacz chciałby się opierać jedynie, czy w zdecydowanej większości, na zasobach Internetu, to z całą pewnością popełni kardynalny błąd. We wszystkim bowiem, także i w rozwoju, funkcjonuje czynnik ludzki.

Dynamiczny rozwój technologiczny dotyczy wszelkich aspektów ludzkiego życia. Rozbudowa narzędzi internetowych z biegiem czasu objęła również kwestie badań naukowych. Okazały się one szczególnie potrzebne w okresie rozprzestrzeniania się koronawirusa. To w zasadzie pandemia wymusiła przyspieszenie rozwoju tychże narzędzi i przełamanie uprzedzeń wielu naukowców wobec zastosowania zasobów internetowych. W konsekwencji narzędzia stosowane na rzecz badań naukowych i ich popularyzacji stają się coraz bardziej powszechne, także w okresie popandemicznym. Narzędzia i zasoby internetowe stają się więc nie tylko elementami zastępczymi, lecz także jednymi ze standardowych rozwiązań. Celem poniższego artykułu będzie przedstawienie własnych spostrzeżeń dotyczących pracy naukowej z użyciem Internetu. Tekst opieram na własnych doświadczeniach, gdyż właśnie w tym czasie przygotowywałem opracowanie pt. Monografia Miasta Zgorzelec w latach 1945–2020. Jeżeli ktoś z Państwa będzie miał okazję przeczytać tę książkę, do czego serdecznie zachęcam, zauważy, że pewna część bibliografii została oparta na źródłach internetowych. Co prawda w samej bibliografii są wymienione jedynie strony główne, ale już w przypisach możemy odnaleźć bardzo szczegółowe informacje o tym, z jakiego dokładnie adresu i kiedy określone dane zostały zaczerpnięte. Dla mnie więc okres pandemii, pomimo wielu trudności w różnych płaszczyznach, w tym i na polu naukowym, mimo że był czasem trudnym, był okresem, w którym jednak udało się napisać i opublikować dość obszerną książkę. Jednocześnie przygotowałem szereg artykułów, recenzji oraz edycji dokumentów źródłowych. Stąd też narzędzia i zasoby internetowe stały się stałymi elementami mojej pracy badawczej i popularyzacji jej wyników.

Problem z dostępem do źródeł i literatury

Z punktu widzenia dziedziny przez mnie uprawianej, a więc historii, najistotniejsze do zebrania materiału badawczego są źródła w postaci m.in. dokumentów, a te z reguły są przechowywane w archiwach. Dostępność archiwaliów w okresie pandemii była mocno utrudniona, natomiast zainteresowanie dotyczące zasobów archiwów wcale nie mniejsze. Problem ten dotyczył szczególnie archiwów o stosunkowo niewielkich powierzchniowo czytelniach. Wówczas, z uwagi na ograniczenia, na rezerwacje należało czekać nie mniej niż parę tygodni, do paru miesięcy, np. Archiwum Państwowe we Wrocławiu oddział w Bolesławcu przez dłuższy czas mogło przyjmować 1-2 osoby dziennie, podczas gdy w okresie przed pandemią w czytelni znajdowało do 6 stanowisk. Problemy wynikające z braku dostępu do akt można było zauważyć w tym okresie szczególnie w archiwach związków wyznaniowych. Nie posiadają one na ogół żadnych instrumentów do upubliczniania zasobów własnych archiwów, chociaż istnieją pewne wyjątki, np. Papieski Instytut Studiów Kościelnych w Rzymie, Klasztor Sióstr Karmelitanek Bosych w Krakowie, Archiwum Zgromadzenia Zmartwychwstania Pańskiego w Rzymie, Archiwum Akt Dawnych Diecezji Toruńskiej, Archiwum Archidiecezjalne i Biblioteka Kapitulna we Wrocławiu.

Podobnie zresztą było w kwestii literatury zgromadzonej w czytelniach bibliotek, bowiem nie wszystkie zbiory biblioteczne są wypożyczane na zewnątrz, niektóre z nich należało przejrzeć na miejscu (dotyczyło to części opracowań zwartych oraz prawie wszystkich periodyków). Na domiar złego czytelnie naukowe również przez dłuższy czas pozostawały zamknięte. Wydłużał się proces wypożyczania interesujących badacza książek, gdyż po ich powrocie od osoby, która wcześniej je wypożyczyła, publikacje poddawano obowiązkowej kwarantannie.

Kolejnym źródłem informacji dla historyków są relacje naocznych świadków, na ogół osób starszych, najbardziej narażonych na zainfekowanie. Ta świadomość powodowała obawę pośród naocznych świadków przed osobistym spotkaniem z badaczem. Osoby starsze, oprócz trudności w posługiwaniu się współczesną technologią, niekiedy darzą nieufnością nowoczesne sposoby komunikacji międzyludzkiej, skutkiem czego albo odmawiały wywiadów, albo odpowiadały tylko na cześć pytań.

Trudności związane z przeprowadzeniem badań miały bardzo wyraźne konsekwencje. Znam przynajmniej kilka przypadków, kiedy dany naukowiec musiał wstrzymać się z publikacją prac, gdyż nie zdołał zebrać wystarczającego materiału badawczego. Nie inaczej z obroną prac doktorskich, tu również nasuwają mi się na myśl przykłady konkretnych osób, które z powodu wyliczonych trudności zmuszone były do zmiany terminu oddania prac do recenzji i w konsekwencji przystąpienia w późniejszym terminie do obrony.

Jak zbierać materiał badawczy za pomocą Internetu?

Jak to już wspomniałem na wstępie, istotną rolę w pracy badawczej historyka odgrywają archiwa. Lecz jak się do nich dostać, kiedy obowiązuje praca zdalna i nie ma dostępu do czytelni naukowych? W Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu wypracowano rozwiązanie, z którego miałem okazję skorzystać (pragnę nadmienić, iż wówczas nie byłem jeszcze jej pracownikiem). Po odnalezieniu odpowiedniej sygnatury akt za pomocą wyszukiwarki dostępnej na stronie IPN, złożeniu stosownego wniosku wraz z załącznikami (drogą mailową) i zweryfikowaniu tegoż wniosku otrzymałem na wskazany adres mailowy link z odpowiednim kluczem, dzięki któremu mogłem przez określony czas (w praktyce od paru tygodni do trzech miesięcy) korzystać z zamówionych przeze mnie akt. Możliwość skorzystania z wirtualnej czytelni jest powszechnie dostępna i niezwykle wygodna, gdyż bez względu na porę dnia czy nocy, tak długo jak dany link pozostaje aktywny, możemy powrócić do zamówieniowych jednostek. Dotyczyło to zarówno akt zamówionych ze zbiorów wrocławskich (w tym oddziale był składany wniosek), jak i innych oddziałów IPN-u.

Z kolei w Archiwum Państwowym jednostki, które zostały poddane procesowi digitalizacji, są dostępne za pomocą wyszukiwarki „Szukaj w archiwach”. W wypadku jednostek niepoddanych temu procesowi można wyszukać konkretne akta, posługując się albo słowami kluczami, albo nazwą zespołu, w jakim są przechowane czy też samym archiwum. Przeszukiwanie cyfrowe akt wchodzących w skład danego zbioru jest także znacznym ułatwieniem, gdyż można dokładnie określić, jakie jednostki nas interesują. W opisie danych akt znajdziemy informacje nie tylko o tym, czy są one dostępne w wersji cyfrowej, ale także o tym, ile kart wchodzi w skład jednostki, jakiego dotyczą okresu i jaki to typ jednostek. Dzięki tym informacjom nie ma potrzeby przeglądania na miejscu spisu danych zespołów i można za pomocą maila przesłać do czytelni konkretnego archiwum rewersy z sygnaturami jednostek, jakie nas interesują. Gdy dane dokumenty są przechowywane w archiwum, do którego nie będziemy w stanie dotrzeć, zawsze istnieje możliwość zamówienia skanów całych jednostek. Te rozwiązania znacznie ułatwiają pracę badawczą i sam z nich parokrotnie, szczególnie w czasie pandemii, korzystałem.

Oprócz profesjonalnych archiwów za pomocą Internetu możemy dotrzeć także do archiwaliów różnych urzędów, instytucji czy stowarzyszeń. Wiele z nich na łamach swoich stron publikuje najważniejsze informacje dotyczące funkcjonowania tych podmiotów, jak chociażby: statuty, regulaminy, sprawozdania okresowe, kalendarium. Jeżeli nawet owe podmioty wydają drukowane wersje jakiegoś periodyku opisującego życie i działalność danej organizacji czy urzędu, to na ogół i tak umieszczają cyfrową wersję tegoż pisma na swoich stronach. Dzięki temu, nawet jeżeli wszelkie opublikowane kopie danego czasopisma uległy zniszczeniu, pozostaje możliwość ich odtworzenia.

Na stronach internetowych poszczególnych urzędów, instytucji kultury i nauki, ale także i związków wyznaniowych, umieszczane są na bieżąco akty prawne wytworzone przez dane instytucje lub nadane przez ich władzę zwierzchnią. Dzięki czemu nie musimy udawać się do archiwum tegoż podmiotu, aby zebrać najważniejsze informacje dotyczące tejże organizacji. Dostęp do danych jest publiczny, wynika to z norm prawnych, na postawie których instytucje te funkcjonują.

Dzięki bibliotekom cyfrowym możemy uzyskać dostęp do bardzo szerokiej literatury z dziedziny, która nas interesuje. Podczas prowadzonych przeze mnie badań, dotyczących historii Zgorzelca, przydatne okazały się: Dolnośląska Biblioteka Cyfrowa, Śląska Biblioteka Cyfrowa, Bibliotek Cyfrowa Uniwersytetu Wrocławskiego i wiele innych, za pomocą których mogłem dotrzeć nie tylko do wielu pozycji książkowych, ale także czasopism i prasy.

Praktycznie wszystkie redakcje czasopism naukowych, znajdujących się na liście ministerialnej lub nawet pretendujących do uzyskania przynajmniej minimalnego przydziału punktów, publikują w wersji online zawartość swoich periodyków. Dzięki zastosowaniu serwisów typu Google Scholar, Bielefeld Academic Search Engine (BASE), FreeFullPdf, Google Boom Search, Genamics JournalSeek i wiele innych, możemy przy użyciu słów kluczy albo wpisując nazwisko konkretnego autora, wyszukać interesujące nas artykuły. W przypadku mojej pracy serwisy te okazały się bardzo przydatne, nie było bowiem potrzeby roboczego przeglądania każdego periodyku. Oczywiście otwarta pozostaje kwestia, w jak wielu indeksach znajdują się dane artykuły. Tendencja jest jednak taka, aby umieszczać informacje o publikowanych pracach w jak najliczniejszych bazach danych i repozytoriach lub w przynajmniej takich, które są uznawane za wiodące, jak chociażby Web of Science czy Shopu.

Ministerstwo Edukacji i Nauki za pomocą sieci POLon umożliwia już od pewnego czasu dostęp do blisko czterdziestu modułów obrazujących stan polskiej nauki, niektóre z nich, oprócz wartości statystycznej, mogą się okazać przydatne w zbieraniu informacji o stanie badań w danej tematyce, np. Ogólnopolskie Repozytorium Pisemnych Prac Dyplomowych (ORPPD) czy Polska Bibliografia Naukowa (PBN). Określenie bowiem stanu wiedzy na temat danego zagadnienia stanowi jeden z klasycznych elementów niezbędnych do budowania konstrukcji prac i badań naukowych.

Pozyskiwanie informacji na zasadzie wywiadu jest dzisiaj możliwe dzięki rozbudowanej sieci komunikatorów, oprócz tradycyjnych maili mamy do dyspozycji wiele komunikatorów społecznościowych, choć ja korzystałem głównie z kontaktu mailowego. Kolejną opcją w kwestii wywiadu (po uzyskaniu oczywiście zgody rozmówcy) było bezpośrednie nagrywanie rozmowy przeprowadzonej drogą telefoniczną lub za pomocą Skype’a. Cytowanie tak zebranych informacji było możliwe jako część Archiwum Autora (AA) np. „AA, wywiad z x, przeprowadzony drogą mailową (data maila)” lub „AA, wywiad z x, przeprowadzony drogą telefoniczną (data rozmowy tel.)”. W każdym z tych przypadków konieczna była autoryzacja wywiadu czy relacji świadka.

Każdy współczesny użytkownik Internetu z pewnością zna przynajmniej parę stron tematycznych, odpowiadających jego własnym zainteresowaniom. W zasadzie dotyczą one niemalże każdej dziedziny naszego życia. Nie inaczej jest w wypadku historii. Portale typu histmag.org czy historykon.pl mogą dostarczać wiele cennych informacji dzięki bogatej bazie artykułów, wywiadów oraz recenzji. Wielokrotnie zdarzyło mi się wykorzystywać opracowania zamieszczone na tych i innych portalach o tematyce historycznej.

Ważnym aspektem popularyzacji wiedzy są konferencje naukowe, seminaria, panele dyskusyjne. W okresie pandemii mocno rozpowszechniła się zdalna forma prezentacji wyników badań, a w okresie popandemicznym hybrydowa. Były to o tyle wygodne formy, że nie istniała potrzeba wyjazdu na konferencje w różne miejsca Polski. Można było za pomocą własnego komputera i dostępu do Internetu bez większych kosztów uczestniczyć w konferencjach tak organizowanych przez polskie i zagraniczne ośrodki naukowe. Niestety takie formy miały także swoje wady. Od problemów technicznych (niektórzy organizatorzy, żeby ich uniknąć, wymagali, aby referaty były wcześniej nagrane i przesłane pod wskazany adres) po czysto ludzkie, np. brak możliwości bezpośredniego spotkania z badaczami danej dziedziny. To szczególnie ważna strata, gdyż na ogół spotkania konferencyjne owocują pozyskaniem nowych kontaktów naukowych, a te mogą okazać się przydatne w najmniej oczekiwanym momencie. Bezpośrednie spotkania w czasie konferencji są również okazją do wymiany myśli i pozyskania nowych doświadczeń.

Perspektywa przyszłości

Ponieważ perspektywa kolejnej pandemii lub innych wydarzeń na stałe destabilizujących porządek w Europie i na świecie (przykład wojny na Ukrainie) jest bardzo realna, może się okazać, że w niedalekiej przyszłości będzie istniała konieczność dalszego rozbudowania naukowych zasobów i narzędzi w Internecie.

Już teraz coraz więcej archiwów prowadzi proces digitalizacji własnych zasobów, skutkiem czego są one powszechne w coraz szerszym zakresie. Zwiększenie natężenia tego procesu może pozwolić w przyszłości na ograniczenie liczby kwerend, które należałoby przeprowadzić fizycznie w archiwach na rzecz kwerend online. Podobnie z zasobami czytelni naukowych, tu również z roku na rok zwiększa się liczba poddawanych cyfryzacji periodyków naukowych oraz opracowań zwartych. Pośród wielu wydawnictw i naukowców staje się również powszechną praktyką przygotowanie pozycji zwartych w wersji cyfrowej lub audiobooków.

Niemniej jednak rozwój Internetu i jego narzędzi wcale nie przekreśla „tradycyjnych” form przeprowadzania badań. Jeżeli dany badacz chciałby się opierać jedynie, czy w zdecydowanej większości, na zasobach Internetu, to z całą pewnością popełni w ten sposób kardynalny błąd. We wszystkim bowiem, także i w rozwoju, funkcjonuje czynnik ludzki. Zdarzyło mi się doświadczyć chociażby takich sytuacji, w których opis danej jednostki sugerował coś innego, a w momencie jej analizy okazywało się, że dotyczyła ona zgoła odmiennej rzeczywistości. Osobiste i fizyczne przeglądanie akt jeszcze przez długi czas pozostanie ważnym elementem pracy badaczy nie tylko historii, ale również innych dziedzin. Nie jest bowiem możliwe, aby digitalizowano wszystkie dostępne zbiory. Zresztą nie ma też takiej potrzeby. Dotyczy to szczególnie jednostek, w których znajdują się dane osobowe, a te na mocy prawa podlegają ochronie.

Resumując, dla osoby, która pragnie zajmować się badaniami naukowymi, narzędzia i metoda pozostają kwestią wtórną. Najważniejsza jest bowiem pasja badawcza, pragnienie odkrywania dotąd nieznanych obszarów, pogłębianie wiedzy nie tylko dla rozwoju naszego intelektu i świadomości, ale również dla przyszłych pokoleń. Wiadomo, że człowiek ze swej natury próbuje „ułatwić” sobie życie, szukając jak najlepszych i najbardziej kreatywnych rozwiązań, ta prawda stoi niejako u podstaw rozwoju naukowego i technologicznego. Bez tego pragnienia ludzkość dawno temu stanęłaby w miejscu, nie czując potrzeby i konieczności dalszego rozwoju. Lecz i w tym wypadku umiar i zdrowy rozsądek mają istotne znaczenie. W końcu efekty pracy naukowej muszą cieszyć też samego badacza, a nie pozostawać smutną oczywistością. Sukces winien człowieka kosztować, co więcej wówczas czuje on, że faktycznie odkrył coś nowego, przesunął kolejną granicę wiedzy, niejako pokonał własne ograniczenia. „Smak zwycięstwa” może prowadzić człowieka do pragnienia, aby pójść dalej i przekroczyć następny próg.

Osobiście zachęcam do wykorzystywania zasobów i narzędzi internetowych w pracy naukowo–badawczej. Mając na uwadze własne doświadczenia, uważam, że m.in. dzięki nim można nie tylko poszerzyć własną wiedzę i zdobyć nowe doświadczenia, ale również przygotować wartościową publikację naukową. A następnie spopularyzować wyniki własnych badań wobec bardzo szerokiego gremium.

dr Adam Czesław Szpotański, pracownik Oddziałowego Biura Badań Historycznych

Instytut Pamięci Narodowej we Wrocławiu

Dyskusja (0 komentarzy)