Z apelem o wsparcie w postaci produktów farmaceutycznych, sprzętu medycznego i wojskowego zwróciła się Lwowska Akademia Medyczna im. Andrija Krupińskiego. To jedna z tych ukraińskich szkół medycznych, której pracownicy przebywają obecnie na froncie, niosąc pomoc jako lekarze wojskowi.
Apel przekazał nam dr Dominik Szulc z Instytutu Historii im. Tadeusza Manteuffla PAN, mocno zaangażowany w pomoc dla Ukrainy. Podkreślił, że konieczne jest odpowiednie wyposażenie, bez którego praca lekarza staje się utrudniona. Niemożliwe jest bowiem skuteczne niesienie pomocy rannym cywilom i żołnierzom Sił Zbrojnych Ukrainy w warunkach trwającej walki lub ostrzału, gdy posiadane przez lekarzy wyroby medyczne nie odpowiadają tzw. standardom pola walki.
Nie spełniają ich opaski uciskowe, które nieraz spotkać możemy w naszych apteczkach samochodowych, a całe takie apteczki wykorzystać można podczas walki tylko w ograniczonym zakresie. Wyroby konieczne na froncie wykonane muszą być pod potrzeby wojska i spełniać jego oczekiwania. Stąd tak niewiele dociera na front szczególnie koniecznych taktycznych opasek (staz) uciskowych tzw. CAT lub turnikiet, składających się z elementów metalowych, a nie plastikowych, jak w ich licznych odpowiednikach produkcji chińskiej, oraz apteczek taktycznych tzw. IFAK. Podobnie jest z tzw. bandażami izraelskimi. Obok tych konieczne są stale także powszechnie dostępne nawet w naszych aptekach materiały opatrunkowe, jednakowoż te najbardziej potrzebne osiągają wysokie ceny. Wymienić tu należy przede wszystkim opatrunki hemostatyczne (tamujące krwawienie, również z tętnic), które kosztują obecnie ok. 250–300 zł za sztukę – zwraca uwagę dr Szulc.
Dodaje, że to właśnie te często najkosztowniejsze wyroby medyczne decydują o tym, czy ranny cywil lub żołnierz przeżyje do chwili przetransportowania go z linii frontu lub miejsca ostrzału do najbliższego szpitala polowego bądź stacjonarnego. Zaznacza, że stan kryzysu ukraińskiej służby zdrowia pogłębiają braki wyrobów medycznych nawet na tzw. czarnym rynku i zdarzające się (jak w okolicach Sokala niedaleko polskiej granicy) próby siłowego przejęcia transportów medycznych przez pospolitych przestępców chcących zdobyć ich zawartość celem wtórnej sprzedaży.
Niewątpliwie powyższe czynniki zdecydowały o skierowaniu przez władze Lwowskiej Akademii Medycznej apelu do instytucji badawczych i badawczo-naukowych oraz firm i organizacji pozarządowych z prośbą o wsparcie poprzez ufundowanie wyrobów medycznych, których specyfikację podał w swoim piśmie rektor Jurij Krywko – tłumaczy dr Dominik Szulc.
Osoby, które z różnych powodów nie mogą wesprzeć w takiej formie ukraińskich lekarzy wojskowych, a chcieliby przekazać środki finansowe, proszone są o wsparcie zbiórki „Na pomoc medyczną dla szpitali ukraińskich” dostępnej pod adresem: https://zrzutka.pl/mzdaen. W innych sprawach, w tym odbioru darów, należy kontaktować się:
Otrzymana pomoc materialna, której przewiezieniem do Lwowa zajmuje się dr Szulc, poddawana jest w Katedrze wstępnej selekcji i ekspediowana do odbiorców docelowych (konkretnych lekarzy i sanitariuszy na froncie) w możliwie najkrótszym czasie.
Polska i Polacy wiele już z siebie dali od 24 lutego. Pomoc medyczna należy jednak do tej, inaczej aniżeli np. odzież, która szybko ulega wyczerpaniu i wymaga stałego uzupełniania. Od początku wojny wojska rosyjskie zniszczyły lub uszkodziły przeszło 500 szpitali i placówek opieki zdrowotnej w Ukrainie. Dziś szczególnie potrzebne są stazy uciskowe i opatrunki hemostatyczne tamujące krwawienie w pierwszej chwili po odniesieniu ciężkiej rany. Wymowna jest również nowa potrzeba, która pojawiła się dopiero niedawno – roztwór formaliny 10–20%, który w tej postaci służy przechowywaniu ciał zabitych i zmarłych. Gotowi jesteśmy jednak przyjąć formalinę w innym stężeniu, gdyż zakaz sprzedaży alkoholu w Ukrainie daje możliwość uzyskania oczekiwanego przez Ukraińców roztworu przy użyciu etanolu jako rozpuszczalnika – podkreśla dr Szulc.