W języku angielskim „researcher” to po prostu pełnoprawny badacz. A u nas pełnoprawnym jest tylko wtedy, gdy jest nauczycielem akademickim, czyli dosłownie biorąc nie żadnym badaczem. Może należy zmienić polską terminologię, odejść od owego „nauczyciela”, bo nie odpowiada to akademickiej praktyce i może powodować nieporozumienia międzynarodowe?
Pod koniec grudnia w artykule Umiędzynarodowienie po warszawsku przedstawiłem perypetie dr. Dilectissa Liu z Australii z zatrudnieniem w grancie Narodowego Centrum Nauki „Konstrukcja teorii w empirycznych naukach społecznych i naukach behawioralnych” (grant 2019/35/B/HS1/03281), którego beneficjentem i liderem jest dr hab. Frank Zenker, niemiecki filozof nauki, zatrudniony na Wydziale Administracji i Nauk Społecznych Politechniki Warszawskiej. Projekt jest realizowany na PW.
Owe perypetie odtworzyłem na podstawie listu otwartego, który opublikował młody doktor, oraz innych dokumentów, w tym ogłoszenia o konkursie. Wówczas nikt z uczelni nie wypowiedział się na ten temat, co zarzucił mi rzecznik PW w komentarzu przysłanym 12 stycznia (najważniejsze elementy tego tekstu przedstawię stopniowo w dalszej części artykułu). Fakt, nie daliśmy uczelni na odpowiedź dużo czasu, uznając, że powinna ona być prosta. Niemniej odnotuję, że pani dziekan WAiNS, dr hab. Anna Zalcewicz, 30 grudnia przed publikacją tekstu odebrała telefon ode mnie, ale nie chciała rozmawiać na temat zatrudnienia dr. Liu. Nie było zatem tak, że nie staraliśmy się o komentarz uczelni, a ta nie miała szansy przedstawić swoich racji.
Uprzywilejowani nauczyciele
W konkursie, który wygrał D. Liu, zakończonym 8 sierpnia 2021 r. o godz. 16:00, określono warunki zatrudnienia. Stanowisko to First Stage Researcher (R1), choć R1 wg klasyfikacji unijnej zasadniczo jest przeznaczone dla osób przed obroną doktoratu, a D. Liu niedawno (19 lipca 2021 r.) obronił doktorat na Uniwersytecie w Tybindze. Żeby było jasne – w grancie NCN chodziło o stanowisko postdoka. Zatrudnienie czasowe na pełnym etacie od 1 września lub w najbliższym możliwym terminie (do końca realizacji projektu). Zaproszenie do Polski dr Liu otrzymał emailem 21 września 2021 r., wkrótce potem przyjechał do Warszawy, wynajął mieszkanie i rozpoczął załatwianie formalności. I tu zaczęły się schody.
D. Liu mógł rozpocząć pracę naukową w Polsce na podstawie pozwolenia, z którego korzystał w Niemczech, bez potrzeby uzyskania zgody Urzędu Pracy. Jednak tego typu możliwość dotyczy tylko nauczycieli akademickich, tymczasem Politechnika Warszawska chciała go zatrudnić na stanowisku badawczym, ale już nie nauczyciela akademickiego. Umożliwiają to wewnętrzne przepisy uczelni, która zgodnie z ustawą Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce może sama określić listę stanowisk. Ta informacja była mi znana, a została potwierdzona w piśmie rzecznika prasowego PW. Problem w tym, że inne przepisy państwowe, w tym te dotyczące zatrudniania naukowców zagranicznych w polskich uczelniach, generalnie ułatwiają to nauczycielom akademickim, bo tylko takie stanowiska określa ustawa Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce.
Rozdział 5 w całości jest poświęcony pracownikom uczelni. Rozpoczyna się artykułem 112, w którym dzieli tę grupę społeczności akademickiej na dwie kategorie, a brzmi: „Pracownikami uczelni są nauczyciele akademiccy oraz pracownicy niebędący nauczycielami akademickimi”. Rozdział liczy 35 artykułów rozpisanych na 14 stronach. W ogromnej większości poświęcony jest właśnie nauczycielom akademickim; druga grupa pojawia się na kartach rozdziału rzadko, np. przy okazji przypisania uprawnień do otrzymywania różnego rodzaju nagród i dodatków (np. stażowego). Artykuł 114 tej części ustawy stanowi, że „Nauczycieli akademickich zatrudnia się w grupach pracowników: 1) dydaktycznych; 2) badawczych; 3) badawczo-dydaktycznych”. Do tego odnoszą się wszystkie inne ustawy i przepisy prawa polskiego, bowiem nie mogą przecież odnosić się do regulacji poszczególnych uczelni.
Kto wiedział o zmianie statusu
A teraz wróćmy do dr. Liu. Fakt, że uczelnia zaproponowała mu pracę na etacie badawczym, ale nie w charakterze nauczyciela akademickiego, spowodował perturbacje, bowiem znacząco skomplikowało to formalności i oddaliło termin rozpoczęcia zatrudnienia. D. Liu mieszkał kilka miesięcy w Warszawie bez pracy i z niejasną perspektywą. Nie dziwi mnie zatem jego dramatyczna reakcja, którą opisałem w artykule Umiędzynarodowienie po warszawsku. Podczas posiedzeń Rady WAiNS już wcześniej, wiosną 2021 r., podnoszono sprawę zatrudniania postdoków w grancie F. Zenkera. Argumentowano – wbrew informacji pani dziekan A. Zalcewicz o konieczności zatrudnienia ich w grupie nie-nauczycieli – że istnieje w granicach przepisów wewnętrznych uczelni możliwość zatrudnienia ich także na stanowiskach nauczycieli akademickich. To ważne, bo w chwili ogłaszania konkursu, który wygrał dr Liu, było już wiadomo, że może on być zatrudniony na stanowisku badawczym jako nauczyciel akademicki. Uczelnia mogłaby w ten sposób dotrzymać zapowiedzianego w warunkach konkursu terminu zatrudnienia, bardzo ważnego przecież.
Zauważa to także rzecznik PW: „Nasza korespondencja z tym urzędem (Urzędem Pracy – red.) jest już bardzo obszerna i nie niesie nadziei na szybkie zakończenie sprawy, stąd wspólnie z prof. Anną Zalcewicz, Dziekan Wydziału Administracji i Nauk Społecznych, zdecydowaliśmy się zmienić przewidywaną w konkursie formę zatrudnienia i zatrudnić dr. Liu na stanowisku nauczyciela akademickiego (w tym przypadku ustawa Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce pozwala na zatrudnianie bez czekania na decyzję Urzędu Pracy). Decyzja ta miała miejsce jeszcze przed publikacją Pana artykułu. O faktach tych zostałby Pan Redaktor poinformowany, gdyby przed napisaniem artykułu, w naszej ocenie – krzywdzącego, zwrócił się Pan o przedstawienie stanowiska Politechniki Warszawskiej w tej całej sprawie”.
Jednak o tej decyzji nie wiedział wówczas sam dr Liu, nie wiedział dr hab. Zenker i nie wiedzieli inni pracownicy wydziału, z którymi miałem okazję rozmawiać tuż przed publikacją tekstu. Pani dziekan, w chwili gdy odebrała telefon ode mnie 30 grudnia, też nie podała mi tej podstawowej informacji, która zapewne sprawiłaby, że artykuł stałby się bezprzedmiotowy i po prostu nie zostałby opublikowany.
Nawiasem mówiąc, na dwa stanowiska w grancie F. Zenkera ogłoszono aż pięć konkursów. Szczegółowo opisał tę sytuację rzecznik prasowy: „W dwóch pierwszych konkursach dotyczących zatrudnienia pracownika do projektu (…) ogłoszonych od 13.07.2020 r. do 12.08.2020 r. (w każdym miał zostać wyłoniony jeden kandydat, „post-doc”, do realizacji zadań w projekcie) nie wyłoniono zwycięzców. Powodem był fakt niespełniania przez kandydatów wymagań konkursowych. W dwóch kolejnych konkursach wyłoniono zwycięzców i zatrudniono ich do realizacji projektu na stanowiskach naukowo-badawczych, przy czym jeden z nich (…) dr Saúl Pérez González, zrezygnował z pracy po dwóch miesiącach od momentu zatrudnienia. Po rezygnacji dr. Saúla Péreza Gonzáleza został ogłoszony kolejny konkurs, z terminem składania dokumentów do 08.08.2021 r. W konkursie tym, w dniu 8.09.2021 r., Komisja Konkursowa rekomendowała zatrudnienie dr. Dilectissa Di Sheng Liu”. Dr S.P. González był zatrudniony właśnie w grupie pracowników naukowo-badawczych, niebędących nauczycielami akademickimi. Jak się okazało, ani władze wydziału, ani pracownice PW, które zajmowały się zatrudnieniem dr. Liu, nie miały świadomości, jakie problemy związane są z zatrudnieniem obcokrajowca (spoza UE) w tej grupie pracowników. Choć przyznam, że trudno mi w to uwierzyć.
Co się dzieje w protokołach
Przy okazji dyskusji nad zatrudnianiem w grantach na wiosennej sesji Rady Wydziału pojawił się niespodziewany motyw – ewaluacja. Gdyby młodzi postdocy, z natury rzeczy bez znaczącego dorobku, zostali zatrudnieni jako nauczyciele akademiccy, musieliby wejść do liczby N, a to nie służyłoby ocenie dyscypliny filozofia na wydziale. Wątek ten podniósł także rzecznik prasowy PW: „Rozwiązanie takie, tj. zatrudnienie na stanowisku naukowo-badawczym, ma duże znaczenie z punktu widzenia uczelni, gdyż w tym przypadku nie ma obowiązku wpisywania tak zatrudnionych pracowników do tzw. liczby N, czyli grupy pracowników, których osiągnięcia są brane pod uwagę w procedurze ewaluacji dyscyplin. (…) ma to szczególne znaczenie w przypadku osób młodych, z krótkim okresem wypowiedzenia umowy o pracę, które mogą zrezygnować z zatrudnienia nie pozostawiając uczelni odpowiedniego dorobku. Obowiązkiem Uczelni jest więc dochować w takim wypadku szczególnej staranności, ze względu na ogromną wagę ewaluacji dyscyplin w całym systemie szkolnictwa wyższego”. Zatem to staranność w dbaniu o interesy uczelni sprawiła, że Australijczyk, który wygrał konkurs przez nią ogłoszony i został przez nią zaproszony do pracy, bez tej pracy i wynagrodzenia mieszkał w Polsce przez cztery miesiące.
Mimo to wielu pracowników wydziału opowiadało się właśnie za zatrudnianiem postdoków na stanowiskach nauczycieli akademickich, czemu dali wyraz podczas posiedzeń Rady Wydziału AiNS. Już zupełnie na marginesie dodam, że jeden z naukowców zarzucił pani dziekan manipulacje – to eufemistyczne określenie – przy sporządzaniu protokołu z posiedzenia Rady Wydziału. Zapis wielu ważnych wypowiedzi, które padły podczas dyskusji, oraz wątków obrad w dostarczonym protokole miał nie odpowiadać rzeczywistemu przebiegowi posiedzenia. Zarzut dotyczył też sposobu prowadzenia obrad Rady Wydziału przez panią dziekan.
Cieszę się, że sprawa skończyła się szczęśliwie: dr Liu jest od 1 lutego zatrudniony w grancie na politechnice na stanowisku postdoka w grupie nauczycieli akademickich, a F. Zenker nie musiał zmieniać miejsca realizacji grantu.
Jak to widzi NCN
Chciałbym jeszcze przytoczyć odpowiedź Narodowego Centrum Nauki na pytania dotyczące zatrudnienia w grantach na stanowiskach postdoka. „Stanowisko typu post-doc to pełnoetatowe stanowisko pracy dedykowane do realizacji zadań w projekcie badawczym zaplanowane przez kierownika projektu dla osoby, która uzyskała stopień naukowy doktora nie wcześniej niż 7 lat przed rokiem zatrudnienia w projekcie. Do realizacji projektu, w tym zaangażowania wykonawców, zobowiązani są Podmiot (a więc w tym wypadu Politechnika Warszawska – red.) oraz Kierownik projektu (F. Zenker – red.). Przy zatrudnieniu w grancie konieczne jest zachowanie zgodności z dokumentacją konkursową, zapisami umowy o realizację i finansowanie projektu badawczego, a ponadto z powszechnie obowiązującymi przepisami prawa, jak i wewnętrznymi przepisami obowiązującymi w Podmiocie. Charakter zawartej umowy zależy w szczególności od wewnętrznych przepisów obowiązujących w Podmiocie, jednak ze względu na specyfikę pracy post-doca trudno sobie wyobrazić, aby mogło to być stanowisko administracyjno-techniczne. Post-doc jest stanowiskiem dedykowanym do realizacji zadań merytorycznych w projekcie. Dodatkowo NCN ustala stawkę rocznego wynagrodzenia osoby na takim stanowisku. Stawka ta wynosi 120 tys. zł rocznie (proporcjonalnie pomniejszona, jeśli zatrudnienie nie trwa pełnego roku stosując przelicznik 10 tys./miesiąc)”.
Wyraźnie widać z tej odpowiedzi, że PW miała prawo zatrudnić dr. Liu na stanowisku nie-nauczyciela, nie zmieniłoby to także wysokości jego wynagrodzenia. Jednak w takiej sytuacji uczelnia nie miała szansy zrealizować zawartego w warunkach konkursu terminu zatrudnienia. Zagraniczny postdok, który wygrał konkurs na stanowisko badawcze w grancie na polskiej uczelni, przez kilka miesięcy był wodzony za nos – określiłem to tak, choć wiem, że uczelni trudno to przełknąć. Sam tego nie wymyśliłem. Tak mówili inni pracownicy wydziału, taki obraz stanu ducha młodego badacza z Australii wyzierał z jego dramatycznych pism wysyłanych najpierw do osób zaangażowanych w zatrudnienie go lub jakoś z tym związanych, a potem z listu otwartego, który opublikował po angielsku w miejscu odwiedzanym przez badaczy z całego świata.
Pani Agnieszka Jewuła, koordynator Zespołu ds. Nauk Humanistycznych, Społecznych i o Sztuce NCN, napisała także, że „Informacje na temat realizacji projektu, w tym zespołu projektowego, dostarczają w szczególności raporty z jego realizacji, a w przypadku projektu badawczego nr 2019/35/B/HS1/03281 termin złożenia pierwszego z raportów wypada 31 marca 2022 r. W związku ze zgłoszeniami Kierownika projektu dotyczącymi problemów w realizacji projektu Centrum oczekuje aktualnie na wyjaśnienia z Podmiotu dotyczące stanu realizacji ww. projektu w tym zatrudnienia wykonawców”. Mam nadzieję, że Centrum udzieli zgody na przedłużenie czasu realizacji projektu F. Zenkera, bo przecież przedłużające się nie z winy kierownika formalności z zatrudnieniem postdoków zasadniczo wpłynęły na możliwość terminowej realizacji badań.
Nieadekwatna terminologia
Pozostaje jeszcze zakończenie, a mianowicie problemy terminologiczne, które jak sądzę zasadniczo wpłynęły na wszystkie opisane przez dr. Liu kłopoty z jego zatrudnieniem w projekcie. Tu muszę nawiązać do ustawy PSWN (już w tym aspekcie przedstawionej powyżej) i regulaminów NCN. Rozumiem, że na uczelni technicznej można mówić o badaczach, którzy nie są nauczycielami akademickimi, bo przecież pracownik inżynieryjno-techniczny w laboratorium może brać udział w badaniach i być współautorem publikacji. Problem jest także w ustawie, która za „nauczycieli”, a zatem osoby uczące innych, pozwala uznać badaczy, którzy z kształceniem nie mają żadnego związku. To poważna niekonsekwencja terminologiczna. Równocześnie tychże nauczycieli akademickich czyni podstawową grupą akademików, do której odnosi się szereg regulacji prawnych, w tym ułatwień związanych z zatrudnieniem zagranicznych badaczy w Polsce. Narodowe Centrum Nauki z kolei nie interesuje się tymi formalnościami. Postdok ma być zatrudniony „do realizacji zadań merytorycznych w projekcie”. I koniec.
Konkursy na pozycje (celowo używam tego słowa) w grantach muszą być otwarte, a zatem dostępne dla osób spoza kraju, czyli opublikowane po angielsku np. na euraxess.ec.europa.eu/jobs. W tym języku „researcher” to po prostu pełnoprawny badacz. A u nas pełnoprawnym jest tylko wtedy, gdy jest nauczycielem akademickim, czyli dosłownie biorąc nie żadnym badaczem. Jak byśmy to określili po angielsku? Lecturer? Ale u nas to oznacza po prostu wykładowcę, czyli albo ogólne określenie pracownika merytorycznego uczelni, albo wręcz stanowiska zajmowanego przez osoby, które prowadzą zajęcia dydaktyczne, ale (z najczęściej nie „ale”, lecz „gdyż”) nie zrobiły kariery naukowej (doktoratu, habilitacji), czyli nie są badaczami. Może należy zmienić polską terminologię, odejść od owego „nauczyciela”, bo nie odpowiada to akademickiej praktyce i, jak widać, może powodować nieporozumienia międzynarodowe?
Piotr Kieraciński