Doktorant z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego od trzech miesięcy pracuje w Jet Propulsion Laboratory, jednym z centrów badawczych NASA w Kalifornii. Zajmuje się opracowaniem nowego modelu numerycznego stanu niższej troposfery, który uwzględnia obecność zanieczyszczeń, takich jak np. pył zawieszony. Model taki może zostać wykorzystany do badań Ziemi, jak i innych planet z zapylonymi atmosferami, np. Marsa.
Praca w amerykańskiej Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej, czyli NASA to szczyt marzeń dla wielu studentów nauk ścisłych. Marzenie to udało się zrealizować Grzegorzowi Florczykowi, doktorantowi z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego, który odbywa czteromiesięczny staż w NASA Jet Propulsion Laboratory (JPL), jednym z centrów badawczych NASA w Pasadenie w stanie Kalifornia, które odpowiada m.in. za loty bezzałogowe.
Jak „wylądować” w NASA?
Wszechświat, a szczególnie astrofizyka i kosmologia fascynowały go od dziecka. Ukończył studia inżynierskie, a następnie magisterskie na kierunku fizyka techniczna w Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. W czasie studiów zajmował się pomiarami gazów cieplarnianych. Następnie zainteresował się ważną dla Krakowa tematyką smogu, pyłów zawieszonych i aerozoli atmosferycznych. Badania te rozwija w ramach doktoratu z fizyki atmosfery, który realizuje w Instytucie Geofizyki Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. Z tematyką tą ściśle związany jest też projekt, który realizuje podczas stażu w NASA. Zajmuje się bowiem opracowaniem nowego modelu numerycznego opisującego stan niższej troposfery, czyli planetarnej warstwy granicznej, który bierze pod uwagę efekty związane z obecnością zanieczyszczeń, takich jak np. pył zawieszony.
Model taki może być wykorzystany nie tylko do badań Ziemi, która od lat boryka się z problemami jakości powietrza w miastach, ale również innych planet z zapylonymi atmosferami, np. Marsa – wyjaśnia. – Im więcej misji kosmicznych wysyłamy na inne planety, tym więcej danych uzyskujemy o tych odległych światach. Wiedza na temat atmosfery planet może posłużyć nam w przyszłości do udoskonalenia procedur lądowania – dodaje stażysta NASA.
A jak aplikacja
Grzegorz Florczyk przyznaje, że nie do końca spodziewał się, że jako fizyk atmosfery kiedykolwiek znajdzie się w takim miejscu jak NASA. Warunkiem podstawowym aplikowania o staż w Jet Propulsion Laboratory jest znalezienie sobie mentora spośród pracujących tam naukowców.
Razem z moim promotorem, prof. Krzysztofem Markowiczem, prowadzimy wspólne badania z pracującym w JPL dr. Marcinem Witkiem. Pojawił się więc pomysł, żebym odwiedził go w Kalifornii. W taki sposób otrzymałem zaproszenie, co znacznie ułatwiło mi proces rekrutacji – przyznaje Florczyk.
Proces rekrutacji na Visiting Student Research Program (JVSRP) jest, jak zaznacza, skomplikowany. Ale włożony wysiłek się opłacił.
Atmosfera w Jet Propulsion Laboratory stymuluje do pracy naukowej. Odbywa się tu wiele wewnętrznych wydarzeń, które są świetną okazją do poznania innych naukowczyń i naukowców, zapoznania się z ich projektami i nawiązania potencjalnych współprac – mówi.
Jak dodaje, możliwość skonsultowania się ze światowej klasy ekspertkami i ekspertami w dowolnej dziedzinie niesamowicie przyspiesza postępy pracy naukowej. Przebywający na stażu naukowcy pochodzą z całego świata. Są tu osoby z Włoch, Hiszpanii, Francji, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, Niemiec, Norwegii, Finlandii, Indii, Rumunii,
Danii i Japonii. Oprócz Grzegorza Florczyka na stażu w Jet Propulsion Laboratory przebywa także Polka Julia Stankiewicz.
źródło: FUW