Aktualności
Życie akademickie
12 Stycznia
Źródło: www.wu.po.opole.pl
Opublikowano: 2022-01-12

Doradzała Francuzom, jak promować wino

Platforma wymiany wiedzy, warsztaty menedżerskie oraz system współpracy między winiarniami i lokalnymi podmiotami turystycznymi takimi jak hotele, restauracje czy muzea – to efekty ostatniego wyjazdu dr Darii Hołodnik z Politechniki Opolskiej do Francji. W ramach programu „visiting professor” zajmowała się rozwojem enoturystyki w Dolinie Rodanu.

Wino we Francji pije się codziennie do obiadu i kolacji. Przeciętny Francuz w ciągu roku konsumuje 40 litrów wina. Dla porównania Polak: 5 litrów. To obrazuje chłonność tamtejszego rynku oraz wagę biznesu winiarskiego, który stanowi jedną z najważniejszych gałęzi przemysłu. Usługi enoturystyczne pełnią rolę kreowania wizerunku dla winnicy, co przekłada się z kolei na lepszą rozpoznawalność i renomę. Działa tu zasada: „wybieram wina od winiarzy, których znam i miałem pozytywne doświadczenie”.

Celem enoturystyki jest inwestowanie w świadomość konsumenta, który podczas wizyty w winiarni dowiaduje się o ciężkiej pracy przy uprawie latorośli (np. uprawy biodynamiczne), o skomplikowanym i długim procesie produkcji wina oraz o tym, jak wino należy smakować podczas degustacji i łączyć z potrawami. Dzięki poszerzaniu wiedzy o winie, czyli enologii, wybór i zakup butelki w sklepie staje się łatwiejszym procesem. Klient odkrywa, jakie wina pasują do jego percepcji zmysłowej (kolor, aromaty, smak) oraz potrafi lepiej dobierać wino do odpowiedniej okazji, np. na wyjątkowe chwile i do codziennej kolacji – tłumaczy dr Daria Hołodnik z Katedry Turystyki i Rekreacji Wydziału Wychowania Fizycznego i Fizjoterapii Politechniki Opolskiej.

Do Francji pojechała w ramach programu „visiting professor”. Na zaproszenie winiarzy z Doliny Rodanu zajmowała się właśnie rozwojem miejscowej enoturystyki.

Francuzi byli przekonani, że produkują tak fantastyczne wina, że enoturystyka nie jest im potrzebna. Tymczasem enoturystyka prężnie rozwinęła się we Włoszech, Hiszpanii, Australii, Nowej Zelandii, Stanach Zjednoczonych, ale nie we Francji. Szybko okazało się, że brak otwartych drzwi, proponowania nowych form aktywności turystycznych oraz systemu elastycznej obsługi klienta we francuskich winnicach powoduje spadek klientów. Dlatego poproszono mnie o diagnozę ich problemów w organizacji enoturystyki – wspomina dr Hołodnik.

Opisuje, że większe, słynne winiarnie we Francji, produkujące wina kosztujące nawet 200–300 euro za butelkę, mają bogate zaplecze infrastrukturalne do obsługi i to one przyciągają turystów profesjonalną ofertą. Do takich winiarni z reguły nie trzeba się umawiać i można spontanicznie odwiedzić, nie doświadczając „zamkniętych drzwi”. Natomiast małe, rodzinne winiarnie produkują mniejszy wolumen wina i na tej działalności tylko się skupiają. To też problem polskich winnic.

Mamy ich wiele, ale nie posiadają one odpowiednich zasobów pozwalających na organizację degustacji czy eventów. Natomiast ich przewagą jest to, że potrafią kreować autentyczną atmosferę. Turyści mają wówczas okazję do bezpośredniego kontaktu z winiarzem, co jest wartością dodaną dla odwiedzających taką winiarnię. Enoturystyka w wydaniu najlepiej zorganizowanych winnic francuskich polega na oferowaniu unikatowych aktywności dla klienta. Tak więc oprócz standardowej degustacji wina można także pojeździć rowerem na ścieżkach między winnicami, przepłynąć statkiem po Rodanie, a nawet skorzystać z przejażdżki kolejką, podczas której wino degustuje się na poszczególnych stacjach z punktami widokowymi. Jeszcze inne winiarnie w swojej ofercie mają rozbudowany program atrakcji, np. kasyno winiarskie, gdzie stawką w ruletce jest oczywiście wino. Moją rolą było wypracowanie takiego modelu współpracy, aby turyści odwiedzający duże winiarnie przy okazji zajrzeli także do tych mniejszych, rodzinnych – relacjonuje.

W trakcie swojego pobytu w Dolinie Rodanu stworzyła platformę wymiany wiedzy pomiędzy Biurami Informacji Turystycznej zajmującymi się promocją enoturystyki na danym obszarze, na którym zlokalizowane są prestiżowe apelacje winiarskie. Zorganizowała także warsztaty menedżerskie, dzięki którym został ukształtowany model współpracy pomiędzy destynacjami z północnego Rodanu obejmującymi apelacje, tj. Condrieu, Côte-Rôtie, Saint Joseph, Hermitage, Crozes-Hermitage, Saint-Péray i Cornas. Ponadto wypracowała m.in. system współpracy pomiędzy winiarniami a innymi podmiotami turystycznymi, które – jej zdaniem – powinny łączyć swoje potencjały w usługi sieciowe, np. wizyta w winiarni połączona z sąsiadującym hotelem i kolacją w lokalnej restauracji lub ze zwiedzaniem muzeum, zamku czy też udziałem w festiwalu wina.

W ocenie dr Hołodnik nacisk na enoturystykę powinny położyć także polskie winiarnie.

Mają spory potencjał, by móc podbić nie tylko serca polskich konsumentów, ale także turystów odwiedzających nasz kraj. Problem jest z przekonaniem polskiego konsumenta do jakości i ceny rodzimego wina (dobra butelka kosztuje min. 50–60 zł). Polskie wino jest za drogie, więc często wolimy w tym przedziale cenowym wziąć coś pewniejszego, np. włoskie Primitivo di Manduria i nie mieć poczucia zmarnowanej inwestycji. Tutaj, w modelu polskim, szczególnie widać jak ważną rolę odgrywa enoturystyka w kształtowaniu podejścia konsumenta do odbioru ceny, jakości, smaku i atmosfery, które razem składają się w kompleksową percepcję chwili spędzonej przy szlachetnym i smacznym dla nas winie – przekonuje dr Hołodnik.

Anna Kułynycz, źródło: PO

 

Dyskusja (0 komentarzy)