Wśród laureatów rozstrzygniętego w sobotę plebiscytu „Pro Juvenes” znalazł się dr Tomasz Grzywa z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Zwycięzca kategorii „Student-naukowiec” to obecnie najmłodsza osoba ze stopniem doktora w Polsce.
Tomasz Grzywa jest jedną z czterech osób w naszym kraju, które uzyskały stopień doktora jeszcze przed ukończeniem studiów. Szlaki przecierał – dziś już profesor (wciąż najmłodszy) – Mateusz Hołda z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, który w 2017 roku jako pierwszy, jeszcze w ramach ministerialnego programu „Diamentowy Grant”, skorzystał z „szybkiej ścieżki” awansu naukowego. Miał wówczas 24 lata. Na ostatnim roku studiów rozprawę doktorską broniły również dwie kolejne osoby: Agata Gabryelska z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi (2019) i Karol Steckiewicz z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego (2021). Do grona tego dołączył niedawno Tomasz Grzywa, który mając przed sobą jeszcze rok kształcenia na kierunku lekarskim, obronił z wyróżnieniem rozprawę na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. W wieku 23 lat stał się tym samym najmłodszym doktorem w Polsce.
Wszystkie wyniki do mojej dysertacji miałem już gotowe, więc nie miałem na co czekać – szczerze przyznaje.
Zrobienie doktoratu przed ukończeniem studiów to jeden z celów, które od dawna chciał osiągnąć. Ale to nie zdobywanie w jak najszybszym tempie kolejnych szczebli akademickiej kariery jest dla niego najważniejsze. Za priorytet stawia sobie prowadzenie wysokiej jakości badań. Dlatego procedurę związaną z finalizacją doktoratu wszczął dopiero, gdy uzyskał pewność, że jest on przygotowany w sposób rzetelny i potwierdza założenia, które chciał w nim przedstawić.
Jedyne obawy wynikały z dopięcia wszystkich kwestii formalnych, administracyjnych. Wcześniej na WUM nikt nie decydował się na szybszą ścieżkę, więc dla wszystkich było to pewne novum – precyzuje.
Taką możliwość, po tym jak zlikwidowano „Diamentowy Grant”, dopuszczono w Ustawie 2.0. Przewidziano w niej nadawanie stopnia doktora także osobom bez tytułu zawodowego magistra, magistra inżyniera albo równorzędnego. Zastrzeżono, że muszą jednak być absolwentami studiów I stopnia lub ukończyć trzeci rok jednolitych studiów magisterskich. Te wyjątkowe przypadki obwarowano jeszcze jednym kryterium – najwyższą jakością osiągnięć naukowych.
Co ciekawe, wszyscy dotychczasowi doktorzy z „szybkiej ścieżki” wywodzą się z uczelni medycznych. Jak to możliwe, że kierunek lekarski, uważany powszechnie za wyjątkowo wymagający, zarówno pod kątem merytorycznym, jak i czasowym, paradoksalnie sprzyja łączeniu studiów z doktoratem? Przewaga medyków może wynikać z tego, że nie muszą sobie zaprzątać głowy przygotowywaniem pracy licencjackiej czy inżynierskiej, a potem magisterskiej. Już od początkowych lat kształcenia mają możliwość prowadzenia pracy naukowej, nic więc dziwnego, że często już na studiach są pierwszymi albo wiodącymi autorami publikacji. Tomasz Grzywa zwraca jednak uwagę, że o ile np. na biologii czy biotechnologii doświadczenia prowadzi się w ramach programu studiów, o tyle na medycynie wszystkie aktywności naukowe wykonywał „po godzinach”.
Mnie udało się to pogodzić, dzięki pasji i dlatego, że robiłem coś, co naprawdę mnie interesuje i sprawia mi przyjemność. W takich warunkach jesteśmy bardziej skłonni do większych wyrzeczeń i poświęceń na rzecz swojego rozwoju – przekonuje laureat plebiscytu „Pro Juvenes” i tegoroczny stypendysta programu START Fundacji na rzecz Nauki Polskiej.
Swoje projekty zaczął realizować już w liceum w ramach wakacyjnego stażu na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Dziś należy do zespołu prof. Dominiki Nowis i prof. Jakub Gołąba w Zakładzie Immunologii WUM. Grupa ta jako jedna z niewielu na świecie zajmuje się tzw. niedojrzałymi erytrocytami. Komórki te wykazują istotne działanie immunomodulujące, przy czym uważano dotąd, że tylko w określonych sytuacjach są one w stanie regulować odpowiedź układu odpornościowego. W swoim doktoracie Grzywa wykazał, że ta reakcja jest uniwersalna, więc niezależna od wieku pacjenta i warunków fizjologicznych w jego organizmie. Kontynuując te badania, szuka teraz takiego mechanizmu, za pomocą którego można te komórki pobudzić lub zahamować. Wiadomo, że wykazują one osłabione działanie w przypadku chorób zapalnych, gdy układ immunologiczny jest nadzwyczaj aktywny, zaś nasilone – przy nowotworach, gdzie prowadzi to do progresji choroby. Zmiana funkcji tych komórek mogłaby przynieść pożądany efekt terapeutyczny.
Tomasz Grzywa zauważa, że szybszy doktorat przekłada się na dalszą drogę zawodową, choćby pod kątem finansowym. Z tej perspektywy sytuacja post-doków wydaje się nieco lepsza od doktorantów. Ale dla niego jest coś ważniejszego.
Obrona doktoratu w przypadku pracownika naukowego wiąże się z zamknięciem pewnego etapu kariery. Tak właśnie się czuję: zakończyłem i podsumowałem pewien okres, teraz mogę planować, co dalej. Mój rozwój w tym momencie dzieli się na dwie ścieżki: kontynuacja badań, które prowadziłem w ramach doktoratu oraz nowy nurt – immunoterapia nowotworów, którą zajmuję się w Instytucie Medycyny Doświadczalnej i Klinicznej PAN – wskazuje.
Więcej o drodze innych osób, które realizowały doktorat w trakcie studiów, już wkrótce na łamach „Forum Akademickiego”.
Mariusz Karwowski
Światowej sławy polski logik Alfred Tarski został doktorem filozofii Uniwersytetu Warszawskiego mając 22 lata dwa miesiące i osiem dni (22 marca 1924). Dwadzieścia dwa lata w momencie promocji doktorskiej miał wybitny historyk polskiej literatury - Juliusz Kleiner (1908, Lwów, polski uniwersytet). Chyba byli młodsi niż "najmłodszy polski doktor". Można było dodać, że to najmłodszy doktor od czasu wprowadzenie ustawy (i tu odpowiednia informacja), w tym konkretnym przypadku Ustawy 2.0.
Z bliższych w czasie: w wieku 23 lat doktorem UW (1960) zostali wybitny polscy matematycy: Andrzej Schinzel, Marek Kac (1937), ,, Dwadzieścia trzy lata w momencie promocji miał również słynny polski fizyk - Marian Smoluchowski., ale on został doktorem Uniwersytetu Wiedeńskiego, to można się spierać, że to austriacki uniwersytet :)