Tak Najwyższa Izba Kontroli zatytułowała informację o kontroli dotyczącej systemu oceny jakości kształcenia w szkołach wyższych. Wyniki kontroli skłaniają raczej do odpowiedzi negatywnej.
Przede wszystkim brak kompleksowej informacji o jakości kształcenia na polskich uczelniach. Wprawdzie Polska Komisja Akredytacyjna wydaje rocznie kilkaset ocen jakości kształcenia, ale mają one charakter jednostkowy i nie dają rzetelnej wiedzy, jaką winien otrzymywać minister, by na tej podstawie wdrażać systemy doskonalące. Dzieje się tak dlatego, że PKA nie prowadzi spójnych i kompleksowych badań w tym zakresie, zatem resort nie może dokonać analizy jakości kształcenia w uczelniach. Na dodatek, na z co wskazuje Izba, na uczelnie wchodzi niż demograficzny. To zdaniem NIK skłania je „do zaniechania systemowego odsiewu mniej rokujących kandydatów na studia”. Na I rok studiów przyjmowano wprawdzie kandydatów na podstawie wyników egzaminów maturalnych, ale bez stosowania minimalnych progów ocen maturalnych. Niektóre kierunki, bojąc się utraty dofinansowania związanego z liczbą studentów, przyjmują wszystkich do poziomu limitu, a to skutkuje równaniem w dół. Efektem podobnych praktyk, a także braku danych i możliwości wprowadzenia systemów naprawczych, polskie uczelnie plasują się na odległych miejscach w światowych rankingach – zarówno pod względem poziomu naukowego, jak i stopnia umiędzynarodowienia.
Zdaniem NIK PKA nie może zapewnić kompleksowej oceny jakości nauczania, ponieważ wydaje corocznie po kilkaset jednostkowych ocen dotyczących poszczególnych kierunków studiów i nie ma danych pozwalających formułować kompleksowe wnioski ogólne. Ba, jest gorzej. NIK zwraca uwagę na to, że przyjęty przez komisję wspomagający model oceny jakości kształcenia na kierunkach studiów sprzyjał wydawaniu ocen pozytywnych i wyróżniających. Łącznie było ich 92%. „W kontrolowanym okresie (2015-2017 – przyp. JK) na podstawie ocen wydanych przez PKA Minister zawiesił uprawnienia jedynie pięciu szkołom niepublicznym”.
PKA to organ zewnętrzny, uczelnie natomiast mają własne systemy oceny jakości kształcenia, tyle tylko że zdaniem kontrolerów nie są kompatybilne z instrumentami, jakimi dysponuje minister czy PKA, co utrudnia kompleksową reakcję na wyzwania i zjawiska niepożądane. Ponadto „ich cele były sformułowane zbyt ogólnikowo, by móc zapewnić efektywne działania i przeciwdziałać zjawiskom negatywnym”. Chodzi głównie o dwie kwestie: wspomnianą wcześniej rekrutację kandydatów z niskimi wynikam oraz wysoki odsetek osób niekończących w terminie studiów. Na niektórych kierunkach to blisko 70%. Izba dołącza do tego także „brak całościowego podejścia do badania i doskonalenia jakości kształcenia i brak ścieżki rozwoju nauczycieli akademickich zajmujących się dydaktyką”.
Z punktu widzenia uczelni, jak wynika z badań kwestionariuszowych wypełnianych przez rektorów, głównymi przeszkodami w podnoszeniu jakości kształcenia są niskie nakłady na szkolnictwo wyższe, brak systemowego podejścia do kształcenia i doskonalenia nauczycieli akademickich, powiązanie zatrudniania, premiowania i oceniania nauczycieli akademickich wyłącznie z osiągnięciami naukowymi oraz obligatoryjne, sztywne pensum.
Efektem kontroli są oczywiście wnioski kierowane zarówno do resortu, jak i PKA. W stosunku do tej ostatniej to w istocie postulat o uszczegółowienie w statucie komisji wszystkich ogólnych kryteriów oceny programowej na kierunku kształcenia wymienionych w stosownym rozporządzeniu. Minister natomiast winien monitorować efekty działania instrumentów finansowych dotyczących jakości kształcenia oraz poszerzyć zadania PKA, tak aby mogła ona dokonywać całościowych, przekrojowych i tematycznych ewaluacji jakości kształcenia w uczelniach, których wyniki pozwoliłyby na doskonalenie systemu szkolnictwa wyższego.
Joanna Kosmalska