Studenci z Wydziału Architektury Politechniki Wrocławskiej przygotowali koncepcję rekonstrukcji jednej z najbardziej zagadkowych budowli na Dolnym Śląsku – średniowiecznego zamku w Bardzie. Warownia uległa zniszczeniu w czasie trzęsienia ziemi w XVI w., a jej pozostałości rozebrano.
Bardzki zamek książęcy powstał w początkach XIV w., w czasach panowania Bernarda świdnickiego i Bolka II ziębickiego. Prawdopodobnie służył do ochrony strefy nadgranicznej lub jako miejsce pobierania opłat z komory celnej. Kres jego działalności łączy się z wojnami husyckimi prowadzonymi w latach 1424–28, w czasie których Bardo kilkukrotnie spalono. Dzieła zniszczenia dokonało trzęsienie ziemi z końca XVI w., po którym pozostałości twierdzy wykorzystywano już tylko jako materiały budowlane dla innych obiektów w miejscowości.
Warownia zniknęła więc bez śladu. To był zamek-widmo, o którym pamięć zatarła się całkowicie w powszechnej świadomości. Aż do 1982 roku nie wiedziano na pewno, gdzie dokładnie się znajdował. Sprawy nie ułatwiał fakt, że dopiero w 1934 r. dr Clausnitzer odkrył wymieniane w 1096 i 1155 r. dwa grody kasztelańskie w Bardzie, dość szczegółowo rozpoznane archeologicznie w latach osiemdziesiątych XX w. Istnienie trzeciego obiektu obronnego uznano za mało prawdopodobne, zwłaszcza że zamek nie był wymieniany przez źródła historyczne. Tymczasem już w końcu XIX w. badacz Oscar Vug znalazł na Górze Bardzkiej zagłębienie, które uznano za studnię. Jej mit do dzisiaj jest powielany. Niewykluczone, że było to po prostu wnętrze zamkowej wieży – zauważa dr Roland Mruczek z Katedry Historii Architektury, Sztuki i Techniki, pod okiem którego studenci Politechniki Wrocławskiej stworzyli model bryłowy nieistniejącego zamku.
Zamek, który zniknął
Jako że w źródłach historycznych nie ma zbyt wielu informacji, a stan zachowania zamku nie odpowiada nawet znaczeniu słowa „ruiny”, studenci przyglądali się także podobnym budowlom stawianym w tym samym okresie. Analizowali m.in. architekturę zamków w Będzinie, Cisach, Frymburku, Wleniu i Bolesławcu nad Prosną. Pojechali też do Barda, by wykonać własną inwentaryzację i zdjęcia. Niewielkie pozostałości zamku działają na wyobraźnię.
Z bardzkiego zamku do dzisiaj przetrwały tylko fragmenty partii fundamentowych i niewielkie pozostałości murów obronnych, a także odkopana półkolista klatka schodowa prowadząca do podpiwniczenia – opowiada jedna z autorek rekonstrukcji Barbara Całko. – Wyłącznie na ich podstawie nie sposób byłoby odtworzyć wyglądu warowni. Stworzenie koncepcji jej bryły wymagało więc gruntownego i krytycznego przejrzenia materiałów źródłowych, których nie było zbyt wiele, a przede wszystkim szukania poszlak, wskazówek i podobieństw wśród innych obiektów o takim samym przeznaczeniu i chronologii. Zbieraliśmy te wszystkie strzępki informacji i konsultowaliśmy się z naukowcami z naszego wydziału, by w końcu zaproponować swoje założenia. Z jednej strony ta konieczność prowadzenia architektoniczno-historycznego „śledztwa” dawała nam duże pole do popisu, z drugiej stanowiła naprawdę spore wyzwanie – przyznaje studentka architektury PWr na specjalności architektura i urbanistyka.
Wraz z Magdaleną Ambroszko i Michałem Grzywaczewskim zaproponowali koncepcję, zgodnie z którą zamek składał się z wieży mieszkalnej wysokiej na około 15 m, wolnostojącego bergfriedu (czyli wieży ostatecznej obrony, o wysokości około 22 m), pięciu pomieszczeń towarzyszących i muru obwodowego z furtą wejściową. Te specyficzne cechy pozwalają zaliczyć go do tzw. sasko-heskiego typu zamków, którego popularność przypada na drugą połowę XIII i początek XIV w. W swojej rekonstrukcji przyjęli pięć najbardziej prawdopodobnych rozwiązań układu przestrzennego zamku. Rozważali dwie wersje bergfriedu – z hurdycją (drewnianym gankiem obronnym wieńczącym wieżę) lub z krenelażem (zwieńczeniem w postaci charakterystycznych „zębów i wrębów”).
Przyjęli także, że jedynym wejściem na zamek właściwy była furta od południowo-wschodniej strony, przez którą można było przedostać się jedynie pieszo. Założyli też, że mury obronne zamku miały około 10 m wysokości i także były zaopatrzone w przedpiersie z krenelażem.
Uznaliśmy również, że mur obwodowy zamku musiał mieć przyporę, ponieważ postawiono go na skale i to w dodatku na stromym zboczu. W naszej koncepcji umieściliśmy ją tam, gdzie nachylenie terenu było największe – dodaje Barbara Całko.
Architektura w praktyce
Model studentów spotkał się z dużym zainteresowaniem i bardzo dobrym przyjęciem w środowisku archeologów i architektów. Niejako „przywrócił zamek do życia”.
Sprawił, że obiekt zmaterializował się. Rekonstrukcja studentów jest bardzo fotograficzna, nie trzeba sobie zbyt wiele sobie „dowyobrażać”. Studenci po raz pierwszy podjęli też próbę odtworzenia sąsiedniego podzamcza – nie ukrywa dumy opiekun studentów.
Rekonstrukcja zamku w Bardzie to jeden z 12 projektów, nad jakimi pracowali studenci architektury i urbanistyki w tym semestrze. Inne grupy przygotowały koncepcje (modele w formie wizualizacji) dla zamków: w Bolkowie, we Wleniu, Chojnowie, na Ślęży, w Prochowicach, Grodźcu, zamków Chojnik, Cisy, Rogowiec, Radosno, Bolczów w Janowicach Wielkich, dworu obronnego w Sędziszowej koło Świerzawy oraz zamku lewobrzeżnego we Wrocławiu, kaplicy zamkowej w Legnicy i legnickiego zamku jako całości.
Takie rekonstrukcje studenci Wydziału Architektury PWr przygotowują już od ćwierć wieku. Z inicjatywą praktycznych wyzwań dla młodych architektów-historyków i konserwatorów z zacięciem badawczym (na specjalności: architektura i ochrona zabytków, a od tego roku także architektury i urbanistyki) wyszli profesorowie Jerzy Rozpędowski i Stanisław Medeksza, którzy zaczęli przygotowywać studentów i doktorantów do pracy badawczej w misjach archeologicznych w basenie Morza Śródziemnego.
Z czasem normą na wydziale stały się wakacyjne praktyki zawodowe, w czasie których studenci uczą się m.in. obsługi specjalistycznego sprzętu pomiarowego, podstaw inwentaryzacji i rozwarstwienia chronologicznego budowli. Potem czeka ich semestr zimowy z kursem metodologia badań naukowych (w nowej odsłonie również: metodyka pracy naukowej). Łączy on praktyczne zajęcia terenowe, własne badania i inwentaryzację ze studiami gabinetowymi, poszukiwaniami archiwalnymi i modelowaniem 3D. Studenci przygotowują na nim studium historyczno-architektoniczne wraz z modelem 3D wybranej budowli zabytkowej lub odkrytych właśnie w terenie reliktów dawnej architektury.
Początkowo uwieńczeniem żmudnych badań terenowych były makiety kartonowe, tworzone często z myślą o różnych wystawach i ekspozycjach. W ostatnich latach – obok wirtualnych rekonstrukcji – pojawiają się też coraz częściej modele „zmaterializowane” z pomocą drukarek 3D – opowiada dr Mruczek.
Lucyna Róg, źródło: PWr