W miniony piątek wybrano nowe władze Parlamentu Studentów RP. Od stycznia na czele organizacji stanie Julia Bednarska-Leśniak z Uniwersytetu WSB Merito w Poznaniu. Była jedyną osobą kandydującą na stanowisko przewodniczącego. Zastąpi Kewina Lewickiego.
Politycy powinni się od pani uczyć. Jak się zdobywa tak wysokie poparcie?
Rzeczywiście, 86% głosów poparcia to jeden z najwyższych wyników w całej historii wyborów na stanowisko przewodniczącego Parlamentu Studentów RP. Myślę, że kluczowa w tej kwestii była moja wieloletnia aktywność w samorządzie studenckim. Nie jestem nowa w tym środowisku, działałam w samorządzie Uniwersytetu WSB Merito w Poznaniu, byłam w Radzie Studentów PSRP, stałam na czele Forum Uczelni Niepublicznych, w kończącej się właśnie kadencji pełnię funkcję wiceprzewodniczącej PSRP. Cały czas na różnym polu współpracuję z dziesięcioma komisjami branżowymi Parlamentu. Mój wynik wyborczy to efekt tej wieloletniej pracy. Gdybym wykonywała ją tylko przez ostatnie parę miesięcy, rezultat z pewnością nie byłby aż tak imponujący. To też swego rodzaju powód do dumy, bo zdaje się, że jeszcze nigdy nikt nie startował z tak dużym bagażem doświadczeń.
Co odpowie pani krytykom, dla których nie do pomyślenia jest, by na czele Parlamentu Studentów RP stała osoba wywodząca się z uczelni niepublicznej?
To pokłosie zmian, jakie nastąpiły w ostatnich latach. O ile kiedyś studenci z uczelni niepublicznych praktycznie w ogóle nie mieli swoich reprezentantów w PSRP, o tyle teraz jest ich coraz więcej. I w sumie to nic dziwnego, bo przecież studenci stanowią dzisiaj dość sporą grupę wśród wszystkich żaków – już około 40%. Więc to taki znak czasów, który pokazuje też, że pora zadbać i o nich. Wydaje mi się to szczególnie potrzebne w kontekście różnych głośnych w ostatnim czasie wydarzeń na uczelniach niepublicznych, które rykoszetem trafiają właśnie w ich studentów. Myślę, że jestem idealną osobą, ażeby chociaż trochę to zmienić.
Czy pani zdaniem studenci jako jedna z grup akademickiej wspólnoty mogą dziś w ogóle mówić o swojej reprezentacji?
Oczywiście, jak najbardziej. Mamy samorządy studenckie w uczelniach, jest Parlament Studentów RP, mamy swoich przedstawicieli w Europejskiej Unii Studentów… Wszystko funkcjonuje jak należy.
Chodzi mi bardziej o efektywność działania tych gremiów. W tym roku mieliśmy, a gdzieniegdzie wciąż trwają, różnego rodzaju protesty, czy to dotyczące sytuacji bytowej studentów, czy wydarzeń politycznych na świecie. Głos Parlamentu Studentów RP nie jest zbyt donośny. Więc jeśli nie mogą oni liczyć na wasze wsparcie w tego typu sytuacjach, które odbijają się szerokim echem społecznym, to na czym w gruncie rzeczy polega ta reprezentacja?
Zapewniam, że studenci mogą zawsze liczyć na nasze wsparcie. Jeżeli jakaś grupa studentów czy nawet pojedynczy student do nas się odezwie, służymy pomocą w zakresie, w jakim możemy. Odnosząc się do protestów, rozmawialiśmy i z samorządami studenckimi, i z władzami uczelni, prowadziliśmy też rozmowy z ministerstwem, więc nie zgodzę się z tym, że mało działamy. Wychodzimy z założenia, że jeżeli trzeba działać, to przede wszystkim ostrożnie i z rozsądkiem. PSRP nigdy nie był radykalny w swoich działaniach.
W tym roku odbyły się też wybory rektorskie, przy okazji których wiele mówiło się o udziale studentów w kolegiach elektorskich. Kiedyś wynosił on 10%, teraz 20%, pojawiają się głosy, by znów go zmniejszyć, a jednym z argumentów miałoby być to, że niewspółmiernie do innych grup żacy angażują się w życie akademickiej wspólnoty. Co pani na to?
Chciałabym podkreślić, że studenci są pełnoprawnymi partnerami w akademii i na takiej zasadzie uczestniczą w jej życiu. Udział studentów w kolegiach elektorskich jest określony w ustawie i wynosi 20%, nie widzę przesłanek do tego, by go zmniejszać. Natomiast, jeśli chodzi o głos studentów, to apeluję, by rekrutowali się do samorządów uczelnianych, bo bez tego, bez odpowiedniej frekwencji w wyborach do samorządu trudno będzie im cokolwiek zdziałać. I my jako Parlament Studentów RP, i minister Dariusz Wieczorek, wielokrotnie uświadamiamy studentów, że warto się zaangażować, bo może to nie tylko przynieść rzeczywiste, konkretne owoce w postaci poprawy warunków studiowania, ale też w konsekwencji dać silny mandat w kolegiach elektorskich.
Na co pani postawi w trakcie rozpoczynającej się w styczniu kadencji?
Priorytetem jest dla mnie kwestia ponoszenia wydatków w osiąganiu efektów uczenia się. Studenci w uczelniach publicznych, pomimo zamkniętego w ustawie katalogu opłat, i tak muszą ponosić pewne koszty, ażeby zaliczać niektóre moduły. Chodzi tu o zajęcia terenowe, które często są w jakiejś części odpłatne, albo koszty dotyczą dojazdów bądź noclegów. Mam też na myśli studentów kierunków medycznych, którzy nierzadko we własnym zakresie muszą zapewniać sobie podstawowe środki ochrony na zajęcia kliniczne. Dotyczy to także studentów kierunków artystycznych czy architektury, gdzie bardzo często trzeba ponosić ogromne koszty na wykonanie jakichś prac zaliczeniowych. To jest kwestia, którą przez wiele lat milcząco akceptowano, zawsze się na to godziliśmy. Skoro tyle się mówi o trudnej sytuacji mieszkaniowej i socjalnej studentów, to czemu pomija się tę sprawę? Jeżeli uda się to rozwiązać, to będzie to bez wątpienia nasz sukces.
Kolejny temat to właśnie sytuacja socjalno-bytowa. Czy da się ją rozwiązać w dwa lata? Wydaje się, że nie, ale przypomnę, że po wielu latach starań udało się przeforsować uzależnienie progu uprawniającego studenta do ubiegania się o stypendium socjalne od kwoty minimalnej. Szlak jest więc przetarty, przy czym sądzę, że w tych sprawach głos oddamy ekspertom. Niech oni wypracują najlepsze rozwiązania, natomiast my będziemy doradzać i monitorować te prace. Będę chciała, aby taki zespół powstał.
Kolejna rzecz, to organizacja 30-lecia PSRP. W przyszłym roku mamy okrągły jubileusz i liczę na to, że będzie to wydarzenie, które jeszcze bardziej zbliży nasza organizację do studentów i do całej społeczności akademickiej. Chcemy powtórzyć, a najlepiej przebić sukces z obchodów 10- i 20-lecia. Na razie nie chcę zdradzać szczegółów, ale będzie się działo.
Rozmawiał Mariusz Karwowski