Czytelnia czasopism
Poprzedni Następny

 

Czy obecność naszych uczonych w 5. Programie Ramowym Unii Europejskiej odzwierciedla stan i prestiż polskiej nauki na tle osiągnięć innych ośrodków badawczych kontynentu?

MAŁY, ALE PEŁNY

W biuletynie KBN „Sprawy Nauki” (nr 12/99) Tomasz Zarycki analizuje (Warszawa na mapie naukowej Europy) pracę duńskich autorów, którzy zastosowali Indeks cytowań do oceny dokonań całych ośrodków naukowych w Europie. Wynika z niego, że Warszawa jest jedynym polskim centrum tego typu, które widać z Zachodu. W prezentowanym rankingu zajmuje 32. pozycję. Warszawa jest ośrodkiem słabym i dość oddalonym od obszaru centralnego – kwituje autor. Wyprzedza, co prawda, Pragę i Budapeszt, ale oba wspomniane miasta są stolicami krajów znacznie mniejszych od Polski.

Wskaźnik liczby artykułów naukowych na jednego mieszkańca również umieszcza Warszawę w dole tabeli. W przypadku analizy według dyscyplin naukowych, nasza stolica pojawia się tylko w jednym zestawieniu, zajmując 5. miejsce w dziedzinie fizyki. Natomiast w porównaniu ośrodków naukowych według profili badawczych, Warszawa okazała się być podobna do Moskwy, Stuttgartu i Lyonu. Ogólnie zakwalifikowano naszą stolicę do najniższej grupy „pełnych, małych ośrodków naukowych”.

W tym samym numerze Wiesław Barej i Włodzimierz Zagórski-Ostoja podsumowują Pierwsze doświadczenia polskich uczonych w 5. PR. Współczynnik sukcesu polskich uczonych, mierzony stosunkiem liczby projektów zakwalifikowanych do zgłoszonych, napawa, wedle autorów, optymizmem, ale, jak stwierdzają, bardzo niski udział w zgłoszeniach na pewno nie odpowiada naszemu potencjałowi badawczemu.

No więc, jak to jest z tym naszym potencjałem? Czy jest więcej wart niż to prezentują Duńczycy w swym raporcie?

RÓWNANIE W GÓRĘ

Gdy krakowska WSP przedzierzgnęła się w Akademię Pedagogiczną, jej władze postanowiły wydawać własne czasopismo. W pierwszym numerze „Konspektu” prof. Michał Śliwa, rektor AP, dostrzega potrzebę gruntownej i rzeczywistej zmiany charakteru uczelni, gdyż dotychczasowa formuła WSP już się wyczerpała. Przyszłość swej szkoły widzi rektor w dążeniu do nadania jej charakteru uniwersyteckiego. Trzeba przyznać, cel ambitny.

Rektor zamierza podjąć konkretne działania mające na celu zbliżenie akademii do upragnionego statusu, m.in.: rozwinąć zakres badań naukowych i zwiększyć liczebność kadry naukowej, uzyskać dla co najmniej połowy wydziałów uprawnienia do nadawania habilitacji, zdecentralizować system zarządzania i gospodarki finansowej uczelni, stworzyć atrakcyjną dla przyszłych studentów ofertę edukacyjną.

Przykładów nie brak – uniwersytety: Gdański, Szczeciński, Śląski, Opolski i Warmińsko-Mazurski też powstały z miejscowych WSP, rozbudzając apetyty innych uczelni.

INTEGRALNA CZĘŚĆ 
WYKSZTAŁCENIA

Nr 11/99 „APS”-u przynosi raport (Co dalej z wf. w szkole wyższej?) z ogólnopolskiego sympozjum poświęconego kulturze fizycznej w kontekście szkolnictwa wyższego. Z referatów i dyskusji wynika, że kultura fizyczna studentów powinna być produktem wysokiej jakości, ponieważ takie są dziś wymogi rynku pracy. Pracodawca chętniej zatrudni człowieka, który oprócz kwalifikacji będzie mógł wykazać się lepszą kondycją niż jego kontrkandydaci.

Powinniśmy zmieniać stosunek, nastawienie do zajęć wf. Tak samo, jak i do innych przedmiotów, należy do niego przyłożyć się, popracować, poznać smak wysiłku, rywalizacji, konkurencji, a jednocześnie mieć z uczestnictwa w zajęciach zadowolenie – powiedział Bogusław Gorski z Politechniki Warszawskiej.

Zdaniem uczestników spotkania, kultura fizyczna winna być integralnym, i komplementarnym elementem ogólnego programu szkoły wyższej w sferze edukacji i wykształcenia, składnikiem przygotowania studenta do funkcji zawodowych i pełnienia odpowiedzialnych ról społecznych – oto wnioski z sympozjum.

OBRONIĆ 
PRZED GLOBALIZMEM

Redaktorom „Akademickich Aktualności Morskich”, miesięcznika Wyższej Szkoły Morskiej w Szczecinie, leżą na sercu problemy ogólnej formacji kulturowej, w jaką wyposażeni powinni być m.in. polscy marynarze. Szczególnie ci, pływający pod obcymi banderami, gdyż oni najbardziej narażeni są na niebezpieczeństwa wynikające z uczestnictwa w zhomogenizowanej kulturze Zachodu. Jest to globalizm kulturowy, oparty na liberalnej teorii wolności jako zaprzeczeniu tradycyjnych wartości, na jakich zbudowana została nasza cywilizacja – pisze dr inż. Jędrzej Porada, kpt. ż. w., w artykule Kultura na morzu i lądzie. I dalej: Mamy jeszcze dziś szansę obrony przed potęgą współczesnych środków komunikacji „obcego ducha” i kultury (...) trzeba tego uczyć szczególnie młodzież, poprzez aktywność w krytycznym odbiorze, (...) informację o technice i metodach manipulacji, można ograniczyć ich wpływ na ludzi oraz pobudzić zdolność do wyrażania własnych osądów.

Cóż, należy tylko pochwalić tę dalekowzroczną troskę.

(mer)

Uwagi.