Strona główna „Forum Akademickiego”

Archiwum z roku 1998

Spis treści numeru 10/1998

Komputer zamiast szufladki
Poprzedni Następny

Eliminuje się kartoteki kartkowe, papierowe karty biblioteczne,
wkrótce znikną papierowe rewersy. Wypożyczenia dokonywać się będą on line,
z możliwością rezerwacji książki.

Barbara Szczepańska

Niemal wszystkie biblioteki szkół wyższych w Polsce zakupiły i wdrażają już systemy zintegrowane. Poza systemem VTLS, zakupionym przez 16 bibliotek, biblioteki Uniwersytetu M. Kopernika w Toruniu czy też Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu pracują w systemie HORIZON, inne zakupiły ALEPHA. Wiele z poniżej zamieszczonych uwag ma charakter uniwersalny i może odnosić się do wszystkich systemów zintegrowanych, ale moje rozważania skupią się wyłącznie na VTLS, ponieważ z tym systemem pracuję na co dzień.

Od stycznia 1994 r. polskie biblioteki akademickie poddały się procesowi automatyzacji. Biblioteki Krakowa (obejmujące m. in. biblioteki AGH, UJ, AE, WSP), Uniwersytetu Warszawskiego, Uniwersytetu Gdańskiego, Wrocławskiego oraz wszystkie (z wyjątkiem Akademii Medycznej) biblioteki Lublina wykorzystują system zintegrowany VTLS. Decyzja o nabyciu tego samego oprogramowania dla tak wielu bibliotek okazała się niezwykle słuszna. Problemy, przed którymi musieli stanąć bibliotekarze okazały się łatwiejsze do pokonania, kiedy zaczęły dotyczyć większej grupy. Należy pamiętać, że żadna z bibliotek w Polsce nie stosowała jeszcze tak dużego systemu zintegrowanego. Zatem osoby odpowiedzialne za wdrożenie VTLS w bibliotekach polskich musiały stanąć przed zupełnie nowymi, nieznanymi zadaniami. Nagle okazało się, że w swoich bibliotekach staną się informatykami i o wiedzę informatyczną będą musieli poszerzyć swoje kwalifikacje. Rozpoczęło się intensywne dokształcanie i chyba w żadnym innym okresie nie było tylu szkoleń, spotkań roboczych i narad. Biblioteka bowiem przestała być miejscem, w którym słychać tylko szelest przekładanych stronic. Teraz odgłosem dominującym stał się cichy szum pracujących komputerów.

WZORZEC W WARSZAWIE

Wspólne prace nad wdrożeniem systemu zaowocowały powstaniem przy Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego Centrum Kartotek i Haseł Wzorcowych, odpowiedzialnego za koordynację prac nad wdrażaniem VTLS. Na serwerze BUW utrzymywana jest bowiem kartoteka haseł wzorowych, czyli – mówiąc prościej – taka baza danych, która zawiera ujednolicone dane o autorach, tłumaczach, redaktorach, tytułach serii itp. Baza jest napełniana przez wszystkie biblioteki, dane są również pobierane przez wszystkie biblioteki współpracujące. Ma to na celu uniknięcie dublowania prac w poszczególnych ośrodkach a równocześnie wprowadzanie spójnych danych do katalogu komputerowego. Dane do kartotek wzorcowych wprowadzane są tylko jeden raz. Bibliotekarz opracowujący książki pobiera z takiej kartoteki część danych (np. autora, tytuł serii), mając pewność, że w innej bibliotece ta sama książka będzie miała identyczne elementy opisu bibliograficznego. Część opisów bibliograficznych już jest kopiowanych z jednego katalogu do drugiego. Wszystkie biblioteki VTLS-owe mają ze sobą łącza internetowe i pozostają w stałym kontakcie za pomocą poczty elektronicznej. Wspólnie opracowywane są instrukcje dla pracowników, wspólna jest też część szkoleń.

Tyle (w dużym skrócie) przyniosła bibliotekarzom komputeryzacja bibliotek. A co znaczy ona dla czytelników? Dla użytkowników kilku bibliotek lubelskich na początku tego roku akademickiego – być może dłuższe stanie w kolejce po książkę i większy niż zwykle tłok w wypożyczalni. Ruszył właśnie moduł udostępniania, najbardziej newralgiczny punkt w bibliotece. Tu schodzą się drogi książki, czytelnika i bibliotekarza i od pracy tego oddziału zależy w głównej mierze opinia o pracy całej biblioteki. Te biblioteki, które wcześniej zautomatyzowały wypożyczanie, w tym roku mają już pracę mniej nerwową. Nigdzie jednak nie obyło się bez początkowego spowolnienia pracy i kolejek. Eliminuje się kartoteki kartkowe, papierowe karty biblioteczne, wkrótce znikną papierowe rewersy. Wypożyczenia dokonywać się będą on line, z możliwością rezerwacji książki. Już dziś przeglądając katalog komputerowy znaleźć można przy poszczególnych książkach informacje o wypożyczeniu. Czytelnik wie zatem, że nie warto na tę książkę wypisywać rewersu.

KOMPUTERY TRZEBA POLUBIĆ

Zarówno bibliotekarze, jak i czytelnicy muszą pokonać własne uprzedzenia i obawy związane z nowym sposobem pracy. W najlepszej sytuacji są pierwsze roczniki studentów. Nie znają sytuacji sprzed, nie wiedzą jakiego rodzaju zmiany zaszły w pracy biblioteki i przede wszystkim nie mają oporów przed pracą z katalogiem komputerowym. Tę bowiem zmianę czytelnicy odczuli chyba najbardziej. Tradycyjny katalog kartkowy, dobrze znany pracownikom i studentom, przestaje być jedynym źródłem informacji o zbiorach biblioteki a często przestaje być źródłem kompletnym. Panuje bowiem tendencja do zamykania katalogów kartkowych, która za parę lat będzie normą i każdy, kto będzie chciał przejrzeć katalog, będzie musiał usiąść przed terminalem. Im szybciej stanie się to oczywiste dla wielu przeciwników komputerów, tym lepiej dla nich samych. Podłoże tej decyzji jest czysto ekonomiczne, nie opłaca się dublowanie czynności. Nikogo, a już bibliotek w szczególności, nie stać na opłacanie prac, które się wzajemnie pokrywają, czyli na równoczesne prowadzenie katalogu kartkowego i komputerowego. Tradycjonaliści będą musieli pokochać nowe katalogi, tym bardziej, że oferują one zupełnie nowe i rewelacyjne metody poszukiwań.

Na początek przypomnę, jakie możliwości poszukiwań oferowały katalogi kartkowe. Katalog alfabetyczny pozwalał na poszukiwania od nazwiska autora, ewentualnie od tytułu dzieła, jeżeli katalogowane było pod tytułem (tak było na przykład wtedy, gdy książka miała więcej niż trzech autorów). Katalog przedmiotowy i katalog systematyczny (czasem były w bibliotece obydwa) pozwalały szukać według przedmiotu czy też dyscypliny, w obrębie której mieścił się poszukiwany przedmiot. Praca z nimi wymagała jednak pewnego doświadczenia a przy poszukiwaniach w kilku bibliotekach – elastyczności, bo w zasadzie każda biblioteka miała swój własny pomysł na katalog przedmiotowy. Jak widać, możliwości te były mocno ograniczone, choć parę lat temu musiały wystarczyć. Pewnie tylko ci, którym dane było odwiedzić biblioteki zagranicznych ośrodków akademickich zdawali sobie sprawę, ile tracą.

PRZEJRZYSTY SYSTEM KOMEND

VTLS oferuje nam znacznie bogatszą paletę „wejść” i możliwości poszukiwań. Do opisu bibliograficznego możemy się dostać poprzez autora, tytuł, tłumacza, redaktora, nazwę wydawnictwa, tytuł oryginalny pracy przetłumaczonej na język polski, serię, w jakiej ukazuje się dana publikacja oraz hasło przedmiotowe i słowo kluczowe, które umożliwia nam poszukiwania m.in. według roku i miejsca wydania. Poszukiwania te są obsługiwane przez przejrzysty system komend. Być może najtrudniejsza do zrozumienia dla laika jest możliwość poszukiwań przez słowo kluczowe. Komenda ta dociera do każdego słowa, jakie znajduje się w opisie bibliograficznym publikacji. Naturalnie, bywają sytuacje, kiedy tzw. relewantność, czyli trafność odpowiedzi na zadanie pytanie, może być bardzo mała. Tak będzie na przykład wtedy, kiedy ktoś szuka książki, o której wie tylko tyle, że wydano ją w Warszawie. Zakładamy, że czytelnik nie pamięta ani autora, ani tytułu, ani nawet słowa z tytułu książki. Wprowadzenie zapytania w/warszawa (w VTLS komenda w/ obsługuje poszukiwania przez słowa kluczowe) rozumiane jest przez system w sposób następujący: „pokaż wszystkie opisy bibliograficzne, w których znajduje się słowo Warszawa”. Chyba wszyscy zdają sobie sprawę, że nawet przy tym poziomie napełnienia bazy takich opisów jest mnóstwo. Ale jeżeli poszukujący zna serię, rok wydania, autora, pamięta choć jedno słowo z tytułu, to dzięki odpowiedniemu systemowi komend umożliwiających zaawansowane poszukiwania może dotrzeć do poszukiwanej pracy. Nie będę tu rozpisywać się o sposobie takich poszukiwań. Wszelkich informacji powinny udzielić biblioteki i pracujący tam bibliotekarze. Należy pamiętać tylko o jednym, komputer nie jest w stanie odczytać naszych intencji i zinterpretować naszych poszukiwań w sposób inny od zaprogramowanego. To nie on jest winny temu, że otrzymujemy informacje nierelewantne, czyli po prostu do niczego nam nie przydatne. Jeżeli ktoś formułuje swoją kwerendę w sposób następujący: „szukam czegoś o koniu”, bądź też „proszę mi znaleźć coś o wiklinie” (zapewniam, że takie zdania padają z ust osób z tytułem magistra), to nie powinien oczekiwać, że w odpowiedzi otrzyma wyłącznie prace naukowe traktujące o jakimś wąskim problemie, tak naprawdę będącym w kręgu zainteresowań poszukującego. Ale problem formułowania własnych potrzeb informacyjnych to temat na osobny artykuł.

NOWY JĘZYK

Najistotniejsza i najciekawsza, moim zdaniem, różnica między katalogiem kartkowym a komputerowym zasadza się jednak na poziomie słownika haseł przedmiotowych. Nastąpiła tu zmiana jakościowa, której wartość nie jest chyba powszechnie znana.

Prace nad nowym językiem informacyjno-wyszukiwawczym (JIW) zaczęły się w BUW jeszcze zanim zakupiono system zintegrowany. Kiedy okazało się, że kilka bibliotek w Polsce będzie pracować w tym samym systemie, rozpoczęto wspólne prace nad nowym językiem. Ponieważ w Polsce nie było żadnych doświadczeń z JIW, dla katalogów komputerowych należało wykorzystać doświadczenia innych bibliotek światowych. Wybór padł na Bibliotekę Kongresu w Waszyngtonie, Bibliotekę Narodową w Paryżu oraz Bibliotekę Uniwersytetu Lavala w Quebec. Przy pracach nad językiem KABA (Katalogi Automatyczne Bibliotek Akademickich) wykorzystano metodykę JIW stosowaną w tych trzech bibliotekach, natomiast źródłem bezpośrednim dla KABA jest język RAMEAU, tworzony w BN w Paryżu. Pracą nad KABA zajmuje się zespół redakcyjny z wszystkich bibliotek VTLS-owych. Każda biblioteka opracowuje potrzebne jej hasła a następnie, na specjalnym posiedzeniu w Warszawie, przedstawiciele wszystkich bibliotek jeszcze raz dokonują walidacji przywiezionych haseł. O uniwersalności tego języka świadczy choćby to, że jest on w stanie obsłużyć tak różne księgozbiory, jak m.in. biblioteka AGH, KUL, Politechniki Lubelskiej czy też Biblioteka Akademii Rolniczej. Dodatkową zaletą tego języka jest możliwość wyszczególniania. Umożliwia to nadawanie charakterystyk rzeczowych książkom o bardzo wąskiej specjalności bez „podciągania” ich treści ku ogólniejszemu przedmiotowi.

PRZYROST LEKSYKI

Poza tymi zaletami KABA kryje w sobie pewną możliwość poszukiwań, której nie sposób przecenić. Każde polskie hasło wzorcowe ma swój odpowiednik w języku angielskim i języku francuskim. Nie są to jednak odpowiedniki przejęte ze słowników językowych. Oznaczają one, że w języku Biblioteki Kongresu bądź w bazie BN w Paryżu jest hasło obsługujące ten sam termin, co z kolei oznacza, że jeżeli będziemy przeszukiwać duże bazy bibliograficzne, np. OCLC, BN-OPALE czy też katalog Biblioteki Kongresu, to możemy wykorzystywać leksykę z KABA wyszukaną według indeksu specjalnego „Z” (indeks z odpowiednikami polskich haseł w języku francuskim i angielskim). Dla bibliotekarzy jest to sytuacja niezwykle wygodna. Wszystkie książki zagraniczne, jak i pewna część polskich przychodzących do opracowania, są zawsze sprawdzane w katalogach wyżej wspomnianych bibliotek i, jeżeli jest to możliwe, hasła przedmiotowe są z nich przejmowane. Leksyka KABA bardzo szybko przyrasta, ale nie jest jeszcze w 100 proc. zgodna z RAMEAU. Dlatego w słownictwie można znaleźć luki. Jak wszędzie wiele zależy od sprzętu, możliwości finansowych, liczby zaangażowanych osób. Poza tym również język RAMEAU czy LCSH Biblioteki Kongresu to języki żywe, ciągle wzbogacane o nowe hasła. Nie odstają one bowiem od rozwoju nauki, starając się nadążyć za nową terminologią.

WSPÓLNY KATALOG

Rozbieżności pomiędzy katalogami bibliotek polskich i zagranicznych stają się coraz mniejsze. Stosowane są te same formaty wprowadzania danych, języki informacyjno-wyszukiwawcze stają się kompatybilne, dochodzi do przejmowania całych opisów bibliograficznych. Wszystkie katalogi, również bibliotek polskich, są dostępne za pośrednictwem Internetu. Terminale pojawiły się już w bibliotekach, wkrótce będzie można zamawiać książki z domu, akademika, uczelni. I nie jest to pieśń dalekiej przyszłości, przynajmniej dla bibliotek VTLS-owych. W fazie projektów jest również wspólny katalog dla wszystkich bibliotek. Opisy bibliograficzne wprowadzałyby do niego wszystkie biblioteki współtworzące. Następnie każda z bibliotek, która potrzebowałaby danego opisu bibliograficznego książki, pobierałaby go z bazy centralnej. Tak więc proces katalogowania odbywałby się tylko raz. W taki sposób są już prowadzone prace nad Kartoteką Tytułów Czasopism. Jest to olbrzymia oszczędność czasu a również pieniędzy. Oczywiście, nakłady są olbrzymie i jeszcze długo nie będą się zwracały. Nikogo jednak nie trzeba chyba przekonywać, że od postępu nie ma odwrotu.

Starałam się pokazać możliwości, jakie dają czytelnikom katalogi komputerowe. Naturalnie nie jest to instrukcja pracy z takim katalogiem, problemy zostały zaledwie zasygnalizowane, o wszystkie szczegóły należy wypytywać bibliotekarzy.

Autorka jest pracownicą Oddziału Informacji Biblioteki Głównej Akademii Rolniczej w Lublinie.

Uwagi.