Prace Instytutu Badawczego Leśnictwa służą temu, aby nasze wspólne leśne dziedzictwo przetrwało kolejne tysiąclecie.
Artur Wolski
Myślę, więc się mylę, to książka Jeana Pierre`a Lentina, w której ocenia on historię nauki pod
kątem prób i błędów. To właśnie one wypełniają ten nieskończony zbiór umownie zwany wiedzą.
Autor książki twierdzi, że gdyby porównać naukę do góry lodowej, uznane wyniki stanowiłyby
zaledwie jej maleńki wierzchołek a cała reszta okazałaby się tylko wielką górą błędów. Są one
dla nauki niczym bogata w różne składniki gleba, w której zapuszcza się korzenie i z której
być może uda się czerpać życiodajne soki. Najważniejszy jest jednak upór i ciekawość
poznawcza. Wielka namiętność do rozwiązywania zagadek życia, przypominająca nałóg
uzależnienia, to droga do sukcesu, do owego wierzchołka góry, zwanej nauką.
Ale nie ma sukcesów bez porażek. W podręcznikach przedstawia się wyniki, lecz nikt nie
wspomina o tym, jak one zostały osiągnięte. Ile wadliwych tez i nie udowodnionych twierdzeń
wylądowało w koszach na śmieci. Ile pochłonęło to ludzkich łez, rozterek a nawet duchowych
załamań. To jest jednak cena biletu do wiedzy i, na co zwraca uwagę Lentin, korzystnie
rozłożonych proporcji w "glebie nauki" między sukcesem a klęską.
Czy tak dzieje się również w Instytucie Badawczym Leśnictwa, gdzie z gleby wszystko się
zaczęło i dało temat wielu opracowaniom? Czy tajemnice ziemi i jej wytworów nie przerosły
możliwości polskich badaczy? Myślę, że po wizycie w tej placówce można zaryzykować
twierdzenie, iż zmagania poszukiwaczy wiedzy nie przypominają walki z wiatrakami a są
przykładem solidnej i rzetelnej pracy, przekuwanej w objaśnienia tajemnic, jakie jeszcze
ciągle kryje w sobie świat nauki.
LAS REAGUJE
Historia Instytutu Badawczego Leśnictwa sięga okresu Drugiej Rzeczpospolitej, kiedy to w 1930
roku założono Zakład Doświadczalny Lasów Państwowych. Cztery lata później został
przekształcony w Instytutu Badawczy Lasów Państwowych a od 1945 roku istnieje już pod obecną
nazwą i działa pod nadzorem Ministra Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. Jest
to bardzo duża placówka naukowo-badawcza, mająca swoje zakłady nie tylko w stolicy, ale i w
podwarszawskim Sękocinie, w Krakowie, Katowicach, Białowieży a także w Szklarskiej Porębie.
Ogromny zakres prac obserwacyjnych prowadzony jest w terenie przy użyciu nowoczesnej
aparatury. Mogłem ją w Sękocinie obejrzeć i poznać jej możliwości.
Będąc w lesie rzadko zastanawiamy się nad ogromnym bogactwem, jakie otrzymaliśmy od natury.
Drzewa, zwierzęta oraz ziemia to największe ogniwa bardzo skomplikowanej struktury, kryjącej
się w jednym słowie: las. To nie kończący się łańcuch procesów z zakresu biologii,
dendrologii, ornitologii i meteorologii, a więc szeroko pojętej przyrody. Okazuje się, że ten
precyzyjnie skonstruowany i działający mechanizm można łatwo zepsuć. Wystarczy sprowokować
jakiś stres, np. w postaci zanieczyszczenia powietrza czy niedoboru wody, a las natychmiast na
to zareaguje. W sytuacji długotrwale działającego czynnika negatywnego dochodzi do katastrofy.
Silny twór leśny zaczyna chorować i powoli umiera. Aby temu zapobiec, konieczny jest stały,
systematyczny monitoring lasów w Polsce. Tego zadania podjął się Zakład Badań i Systemów
Informacji Przestrzennych. Tworzona tam baza danych w systemie ARC-INFO informuje o strukturze
drzewostanowo-siedliskowej ekosystemów leśnych, mówi o różnorodności biologicznej lasów a
także przekazuje i magazynuje wiedzę o geomorfologii, hydrologii, sozologii tego środowiska.
Te dane są niezbędne do wielotematycznych opracowań na użytek gospodarki leśnej, planowania
przestrzennego i ochrony środowiska.
MODEL DRZEWA
Jednym z badań pozwalających wykazać kondycję lasu jest ocena stanu morfologii koron drzew.
Specjalne ekipy, najczęściej współpracujących z Instytutem leśników, badają jakość i ilość
liści lub igieł właśnie na szczytach drzewostanu. Następnie dane te porównywane są w
pracowniach z tak zwanym modelem drzewa referencyjnego, czyli modelowo przyjętego za zdrowe i
właściwe dla danego gatunku występującego na danym terenie. Zabieg ten określany jest mianem
defoliacji, czyli ubytku liści albo igieł z drzewa badanego w stosunku do modelowego. Te niby
proste czynności służą potem do dokładnej analizy stanu drzewostanu w kraju i pomagają w
sporządzaniu map terenowych, mówiących o jakości zadrzewienia. Aby te dane były dokładniejsze,
używa się skomplikowanego oprzyrządowania. Wtedy powstają specjalne prognozy długoterminowe,
mówiące o losie, jaki czeka dany obiekt w najbliższym czasie.
Ale las to nie tylko problem jakości drzew i ewentualnych chorób. To także ogromne zagrożenie
pożarowe. W laboratorium teledetekcyjnym trwają ciągłe obserwacje większości ziem Polski
porośniętych lasami. Specjalny system łączności satelitarnej pozwala podglądać większe
skupiska drzew. Te badania są wspomagane monitoringiem pogody i zdjęciami satelity
meteorologicznego NOA. Tak skomponowana informacja mówi o bieżącym stanie zachmurzenia i o
rozkładzie temperatur na powierzchniach lasów oraz o stanie wilgotności ściółki. A to już są
ważne wskaźniki do obliczenia zagrożenia pożarowego lasów. Stąd zresztą pochodzą codzienne
mapy i komunikaty emitowane przez media a wykorzystywane przez służby pożarnicze. Według
danych statystycznych opracowanych przez Instytut, w ciągu ostatnich 5 lat mamy na terenie
Polski około 5-6 tys. pożarów lasów. Dużym mankamentem naszych obszarów leśnych jest to, że są
to głównie drzewa iglaste, gdzie prym wiedzie sosna. Są więc to drzewa o najwyższym wskaźniku
palności. To warunkuje i wymusza tak precyzyjny monitoring i dokładne badania tej materii. W
ramach prac nad zastosowaniem podczerwieni i w ochronie przeciwpożarowej przeprowadzono
badania przydatności aparatury teledetekcyjnej do lokalizowania i wykrywania miejsca pożaru.
Na "pierwszy ogień" poszła włoska aparatura i, niestety, nie zdała ona egzaminu. Okazało się
bowiem, że ma zbyt małą czułość termiczną, ponieważ reagowała dopiero przy różnicy temperatur
rzędu 50-70 st. C pomiędzy otoczeniem a miejscem pożaru. Niezadowalające okazały się parametry
"widzenia" bezpośredniego źródła pożaru a także reakcja na wydobywające się rozgrzane gazy,
będące produktem spalania substancji roślinnej. Zakup takiego sprzętu na potrzeby polskiego
monitoringu okazał się niemożliwy. Trzeba było pomyśleć o innych urządzeniach i nowych
rozwiązaniach.
OCHRONA BIAŁOWIEŻY
Instytut wyposażono w specjalne studio z telewizją użytkową. Dzięki ruchomym kamerom
zainstalowanym na wysokich wieżach staje się możliwa permanentna kontrola lasu na obszarze
około 20 km2. Ta prosta metoda, przy pokryciu całego kraju siecią takich kamer, pozwoliłaby na
stały monitoring lasów i zredukowanie groźby pożarowej, szczególnie w okresie letnim. Ale,
niestety, na wszystko potrzebne są pieniądze. Instytut Badawczy Leśnictwa jako jeden z
nielicznych w kraju posiada ciekawy rodzaj laboratorium "na kołach". Na jego pokładzie, czyli
w kabinie luksusowej furgonetki, zainstalowano najnowsze zdobycze elektroniki. Są tu
analizatory automatyczne pozwalające zbadać stan atmosfery - mówi Leszek Adamski, kierownik
tego ruchomego laboratorium. Możemy dojechać praktycznie wszędzie. Nasz samochód, dzięki
napędowi na cztery koła, pokonuje każde bezdroża. Po zamontowaniu się w określonym, tzw.
podejrzanym ekologicznie miejscu, uruchamiamy swój własny system zasilania. Następnie samochód
wysuwa pneumatyczny maszt teleskopowy i dzięki niemu zasysamy potrzebne do analizy próbki
powietrze. Materiał możemy pobrać nawet z wysokości 22 metrów i dokonać błyskawicznej oceny
zawartości stężenia dwutlenku siarki wykorzystując zjawisko fluorescencji SO2 w nadfiolecie.
Badamy też stężenie tlenków azotu korzystając z chemiluminescencji cząsteczek tlenku azotu.
Umiemy określić stężenie ozonu stosując fotometrię absorpcyjną w nadfiolecie. Nie zabraknie
też danych o stężeniu pyłów i o ich składzie.
Laboratorium obsługują i wyniki opracowują wykwalifikowani specjaliści, wyszkoleni we Francji.
Oprócz tych pomiarów, bada się również siłę i kierunek wiatrów, co pozwala na natychmiastowe
ustalenie źródła zanieczyszczenia. Dzięki zastosowaniu tego laboratorium przebadano dokładnie
obszar Puszczy Białowieskiej, uważanej dotąd za teren niebywale czysty. Niestety, okazało się,
że z terenu Hajnówki napływa nad Puszczę ciągły ładunek zanieczyszczeń. Takie wyniki pozwoliły
na uruchomienie procesów ekologicznej ochrony Białowieży.
BUDZENIE NASION
Inny ważny kierunek badań Instytutu Badawczego Leśnictwa to genetyka. Tu uwagę swoją naukowcy
skupiają w szczególności na zróżnicowaniu genetycznym populacji drzew. Prowadzone są prace nad
zmiennością genetyczną sosny, świerka, modrzewia, jedlicy, buka, brzozy i dębu. Celem tych
badań jest opisanie cech jakościowych i ilościowych poszczególnych populacji oraz praktyczne
zastosowanie ich w gospodarce leśnej. Podobne znaczenie ma ocena rodów a szczególnie
określenie stopnia dziedziczenia potomstwa drzew doborowych, jako najlepszych w populacji.
Ważnym uzupełnieniem badań z tego zakresu są rozpoczęte przez Zakład Genetyki i Fizjologii
Drzew Leśnych prace, dotyczące rozmaitych aspektów długoterminowego przechowywania nasion oraz
innych organów i tkanek najważniejszych gatunków drzew i krzewów leśnych. Bardzo ciekawych
obserwacji dostarczyły biochemiczne badania procesów wyprowadzania nasion ze stanu uśpienia po
różnym okresie przechowywania w niskich temperaturach. Okazało się, że nawet długa hibernacja
nie przeszkadza nasionom pod warunkiem, że są one stale w takiej samej temperaturze -25 , -75,
-196 st. C. Wtedy wartość ani energia kiełkowania nie ulegają zmianie. Są porównywalne do
nasion "świeżych".
Natomiast, jeśli podwyższano temperaturę przechowywania np. do plus 3 st. C, zauważono w
nasionach świerka już po 15 miesiącach spadek energii kiełkowania aż o 10 proc. Jeżeli na
dodatek w czasie wieloletniego magazynowania dokonuje się okresowego rozmrażania urządzeń
chłodniczych, to następuje gwałtowne zużycie tłuszczy zapasowych w nasionach. Dostajemy więc
dużo słabszy materiał rozrodczy, podatny na choroby i wyginęcie. Istotne obserwacje poczyniono
również w procesach przygotowania nasion do przechowania. Okazało się, że jeżeli temperatura
suszenia nasion przekroczy 45 st. C, to należy liczyć się ze zniszczeniem w nich układu
enzymatycznego. Osłabia się wtedy automatycznie także układ obronny i takie nasiona są dla
hodowców właściwie bezwartościowe. Codziennie uczymy się czegoś nowego - mówi prof. Kazimierz
Rykowski, zastępca dyrektora ds. naukowo-badawczych Instytutu Badawczego Leśnictwa. Wszystkie
spostrzeżenia wymieniamy z naszymi kolegami z podobnych placówek w Austrii, Belgii, Danii,
Francji, Niemiec czy Holandii. Przyjeżdżają do nas naukowcy z Białorusi i Czech. Prowadzimy
razem wiele programów a wszystko po to, aby nasze wspólne leśne dziedzictwo przetrwało kolejne
tysiąclecie.
--------
Artur Wolski jest dziennikarzem Redakcji Kultury i Wiedzy Programu I Polskiego Radia, autorem
cyklu "Mapa Nauki Polskiej", sponsorowanego przez KBN.
|