Strona główna „Forum Akademickiego”

Archiwum z roku 1998

Spis treści numeru 3/1998

I AKA I UKA
Poprzedni Następny

Nie ma konfliktu między działalnością uniwersytetów na rzecz utworzenia
środowiskowego ciała akredytacyjnego, a planowanym powołaniem
Akademickiej Komisji Akredytacyjnej.

Akredytacja kierunków uniwersyteckich

Stanisław Chwirot

Rys. Piotr KanarekO akredytacji napisano wiele w ostatnich miesiącach, a Rada Główna Szkolnictwa Wyższego zajmuje się tym problemem już od kilku lat. Prace nad stworzeniem ogólnopolskiego systemu akredytacji wciąż jednak nie wyszły poza stadium studiów i projektów i wiele wskazuje na to, że zanim system taki powstanie upłynie jeszcze kilka lat. Problem dotyczy oczywiście nie tylko Polski. Nie mogą się z nim w pełni uporać inne kraje europejskie. W zasadzie można stwierdzić, że rozwinięte i prawdziwie działające systemy akredytacyjne, spójnie włączone w system społeczno-ekonomiczny, posiadają tylko Stany Zjednoczone. Z pewnością można przytoczyć przykłady krajów europejskich, w których funkcjonują tzw. systemy akredytacyjne. W zdecydowanej większości przypadków są to jednak systemy narzucone szkołom wyższym przez administrację rządową lub samorządową, która stara się w ten sposób racjonalizować nakłady budżetu na szkolnictwo wyższe i przy okazji niejako kontrolować jakość kształcenia. Systemy te traktowane są najczęściej jako ograniczające tradycyjną autonomię szkół wyższych i jeśli nie są odrzucane, to tylko dlatego, że stoi za nimi przymus ekonomiczny lub nakaz administracyjny. Czy są one niepotrzebne? Z pewnością nie. Szczególnie w warunkach europejskich, gdzie zasadniczym źródłem finansowania szkolnictwa wyższego są budżety państwowe, czyli w istocie podatnicy. Jest oczywiste, że społeczeństwa mają prawo do kontroli sposobu wykorzystania ich pieniędzy i do wpływania na kształt utrzymywanych przez nie instytucji edukacyjnych. Problem jednak w tym, że w skali Europy nikt tak naprawdę nie dopracował się do tej pory powszechnie zaakceptowanego modelu oceny szkoły wyższej.

JAK TO ZROBIĆ?

Jak jednak oceniać uczelnię wyższą? Dla wielu oczywistą i wystarczającą odpowiedzią jest to, że podstawą oceny powinna być jakość kształcenia i badań. Inną, równie „dobrą” ogólną odpowiedzią jest, że podstawą oceny uczelni wyższej powinien być sposób, w jaki spełnia ona swoją rolę społeczną. Problemy zaczynają się jednak, kiedy te ogólne stwierdzenia trzeba przełożyć na system obiektywnych i mierzalnych wskaźników.

Cóż bowiem świadczy o jakości kształcenia? Z pewnością rozwój osobowości studenta podczas jego pobytu w uczelni, a także sposób, w jaki zdobyte wykształcenie zwiększa szanse jego życiowej kariery. Pomijając problemy ze zdefiniowaniem tych pojęć, trzeba zdać sobie sprawę z tego, że dla oceny tak wybranych wskaźników potrzebne są okresy rzędu 5-10 lat. To zaś oznacza, że w momencie, kiedy już uzyskamy taką ocenę, jej wyniki mogą być zupełnie niemiarodajne, bądź to z powodu zmian w zewnętrznym otoczeniu uczelni, bądź też zmian, jakie zaszły w niej samej. Trudno jest też nie tylko ocenić, ale nawet określić społeczną rolę uczelni. Najlepszym tego dowodem może być fakt, że w skali Europy tylko ok. 50 proc. uniwersytetów podjęło ten trud, a jeszcze mniej potrafiło opracować dla siebie wieloletnie strategiczne plany rozwoju.

Skrajny pogląd mówi, że jeśli najstarszymi instytucjami Europy są Kościół, parlament Islandii i uniwersytety, to niczego nie należy zmieniać, gdyż uniwersytetom najlepiej służyć będzie przestrzeganie tradycyjnych wartości akademickich i tradycyjnych sposobów kształcenia. Zwolennicy tej tezy nie chcą jednak pamiętać o tym, że po wielu działających kiedyś uczelniach pozostały już tylko ślady w archiwach, a jednocześnie o tym, że w istocie rzeczy nie istnieje tradycyjny wzorcowy model uniwersytetu.

Dodatkowo zaś okres powojenny, szczególnie po 1968 r., przyniósł historycznie nowe zmiany jakościowe. Uniwersytety przestały być miejscem kształcenia elit intelektualnych i stały się elementem systemu kształcenia w dużej mierze masowego. Bezpośrednim wynikiem tego faktu stały się kłopoty budżetowe, gdyż w krótkim czasie okazało się, że tylko nieliczne kraje stać na utrzymanie tak rozbudowanego systemu szkolnictwa wyższego. Szybki postęp nauki i techniki sprawił z kolei, że wiedza faktograficzna, zdobyta podczas studiów, w krótkim czasie przestaje gwarantować sukcesy zawodowe. Jeśli absolwent nie podejmie pracy i dalszego samokształcenia, to po kilku latach przestaje być atrakcyjnym kandydatem do zatrudnienia. Uczelnie wyższe straciły też w dużej mierze monopol na tzw. wiedzę. Organizacje przemysłowe prowadzą dużą część prac badawczo-rozwojowych we własnych ośrodkach badawczych. Uczelni zaś często nie stać na wyposażanie pracowni dydaktycznych w najnowocześniejsze urządzenia. Sama praca naukowa rzadko przynosi dochody mogące konkurować z tymi, jakie oferują instytucje ze świata zewnętrznego.

TYP POŚREDNI

Powyższe fakty wystarczają dla odrzucenia tezy o konieczności trwania przy historycznie ukształtowanym w Polsce modelu uniwersytetu i wskazują, że w ciągu następnych wielu lat system szkolnictwa wyższego będzie przechodził istotne przemiany. Uczelnie będą prezentowały cały wachlarz reakcji na oczekujące je w przyszłości wyzwania, przy czym już obecnie wyraźnie widać dwa typowe zachowania: jedno, sprowadzające się do reakcji na bezpośrednie bodźce, wynikające np. ze zmian sposobu finansowania, i drugie, bardziej dalekowzroczne, kiedy to uczelnie, próbując przewidywać wydarzenia z bliższej lub dalszej przyszłości, już teraz podejmują działania przygotowawcze. Działania uniwersytetów na rzecz stworzenia uniwersyteckiego systemu akredytacji można zaliczyć do typu pośredniego, gdyż w części są one wynikiem reakcji na obecną sytuację na tzw. rynku usług edukacyjnych w Polsce, ale w tym samym czasie zakrojone są tak, aby dobrze służyły naszym uczelniom przez wiele lat, przygotowując je zarówno do nowej sytuacji, w jakiej znajdziemy się wszyscy po wejściu do Unii Europejskiej, jak i do zwiększenia ich atrakcyjności w warunkach wzmożonej konkurencji w zabieganiu o dobrych jakościowo kandydatów na studentów.

Wszystko, co zostało powiedziane dowodzi, że w istocie nie ma konfliktu między działalnością uniwersytetów na rzecz utworzenia środowiskowego ciała akredytacyjnego, jakim ma być Uniwersytecka Komisja Akredytacyjna (UKA), a planowanym powołaniem Akademickiej Komisji Akredytacyjnej (AKA), mającej objąć swym działaniem wszystkie praktycznie obszary kształcenia na poziomie wyższym w Polsce. Powołanie AKA i stworzenie spójnego systemu nadawania i ciągłej weryfikacji uprawnień do nauczania na poziomie wyższym jest nie negowaną przez nikogo pilną koniecznością.

NIEKOMPATYBILNOŚĆ

Idea utworzenia uniwersyteckiego systemu akredytacji zrodziła się na zorganizowanym przez UMCS, w maju ubiegłego roku w Kazimierzu Dolnym, spotkaniu prorektorów i osób zaangażowanych w przygotowanie systemów punktów kredytowych ECTS na potrzeby naszego uczestnictwa w programach europejskich. Wtedy to właśnie, dyskutując nad wdrażaniem tego systemu uświadomiliśmy sobie, że po wykonaniu wielkiej pracy możemy znaleźć się w sytuacji, kiedy to nasi studenci będą mogli przemieszczać się w grupach uniwersytetów polskich i zagranicznych, będących stronami odrębnych porozumień, a jednocześnie w dalszym ciągu będą napotykali na te same co do tej pory bariery ograniczające ich mobilność w kraju. Przy okazji tej dyskusji dotknięto też problemu ciągłości ścieżek kształcenia, w szczególności problemu absolwentów różnego rodzaju szkół zawodowych, kształcących na poziomie licencjatu i już ubiegających się o możliwość kontynuowania nauki na studiach II stopnia w uniwersytetach. Dyskusja, jaka rozwinęła się przy tej okazji jednoznacznie wykazała, że nie dysponujemy w zasadzie żadną metodą oceny i porównywania jakości kształcenia oraz kompatybilności kursów wykładanych w różnych uczelniach. Wszyscy uczestnicy spotkania zgodzili się, że sprawy te wymagają szczególnej uwagi i pilnych działań, a rozwiązaniem problemu może być wprowadzenie systemu akredytacji. Postanowiono, że na kolejnym spotkaniu w Toruniu podjęta zostanie próba opracowania koncepcji modelu akredytacji, który dawałby szanse na szybkie jego wdrożenie i mógł być stosunkowo łatwo i chętnie przyjęty przez środowiska uniwersyteckie.

OD TORUNIA DO LUBLINA

Aby przyśpieszyć prace nad systemem akredytacji, uniwersytety postanowiły wdrożyć własny program, oparty na powołaniu Uniwersyteckiej Komisji Akredytacyjnej. Na spotkaniu w Toruniu uzgodniono, że akredytacji podlegać będą nie jednostki organizacyjne, a kierunki studiów. Przyjęto też, że podstawą tego systemu będą dobrowolność i brak rankingu, a także poufność ocen i zaleceń akredytacyjnych. Z uwagi na niedaleką perspektywę wejścia naszego kraju do Unii Europejskiej założyliśmy też, że warunkiem koniecznym przystąpienia do systemu akredytacji uniwersyteckiej będzie gotowość do wprowadzenia systemu ECTS na zgłaszanym kierunku studiów. Dwa inne wymogi warunkujące rozpoczęcie procedury akredytacyjnej dla danego kierunku, to: posiadanie przez prowadzącą go jednostkę wewnętrznych zasad stymulowania i oceny jakości kształcenia oraz spełnienie określonych przez UKA wymagań kadrowych. Propozycje te zostały w pełni zaakceptowane przez Konferencję Rektorów Uniwersytetów Polskich (KRUP) na październikowym spotkaniu w Lublinie. Rektorzy postanowili wówczas podpisać Porozumienie Uniwersytetów Polskich na rzecz Jakości Kształcenia i zalecili opracowanie konkretnej koncepcji zasad postępowania akredytacyjnego.

Założenie dobrowolności poddania się procedurom akredytacyjnym wynika z przekonania o tym, że w zdecydowanej większości przypadków przystąpienie do tego systemu będzie postrzegane przez naszych kolegów jako obowiązek, wynikający z potrzeby zaakcentowania przynależności do klubu wysokiej jakości kształcenia. Kryteria oceny jakości mają być wypracowywane przez ekspertów zaproponowanych przez jednostki zgłaszające chęć stworzenia systemu akredytacji dla danego kierunku studiów. Tym samym będą one odzwierciedlały aktualne możliwości, ale z drugiej strony będą też mogły być formułowane na tyle szczegółowo, by uniemożliwiać ukrywanie słabości za ogólnymi hasłami. A najlepsi z pewnością nie będą obniżać własnych standardów poniżej akceptowalnego przez nich poziomu.

SKALA DWUSTOPNIOWA

Procedury akredytacji uniwersyteckiej nie przewidują rankingu jednostek w grupach akredytacyjnych. Idea rankingu od samego początku była odrzucana przez wszystkich dyskutantów, jako praktycznie niemożliwa do wprowadzenia. Jak wspomniałem we wstępie, uzyskanie jakiejkolwiek ilościowo mierzalnej informacji o jakości kształcenia wymaga tak długich okresów czasu, że praktycznie w momencie, kiedy staje się ona dostępna, przestaje mieć znaczenie informacyjne, gdyż jest już nieadekwatna do warunków aktualnych. Jeśli przyjąć takie założenie, to w konsekwencji trzeba też przyjąć fakt, że oceny jakości kształcenia, jakie możemy formułować doraźnie, z definicji mieć będą zawsze charakter jakościowy i trudno na ich podstawie wartościować inaczej niż w skali „dobry – niedobry”.

Przyjęcie skali dwustopniowej nie wyklucza, oczywiście, możliwości formułowania zaleceń wskazujących na to, co trzeba zrobić, aby być przez pozostałych członków klubu uważanym za godnego ich towarzystwa. Sens założenia poufności zaleceń akredytacyjnych zawiera się w tym, aby zachęcać, a nie zniechęcać do poddania się ocenie zespołu akredytacyjnego i tym samym zapewnić warunki spokojnego poprawienia niedociągnięć, bez nadawania jednostkom stygmatu niskiej jakości. Nie można bowiem wykluczyć sytuacji, że przy ogólnie wysokiej jakości kształcenia w danej jednostce, nie będzie ona spełniała np. niektórych wymogów formalnych (jak wdrożenie systemu ECTS).

Wypracowaniu zasad postępowania akredytacyjnego poświęcone były trzy kolejne spotkania prorektorów uniwersytetów, zorganizowane kolejno przez Uniwersytety Śląski, Wrocławski i Warszawski. Ukoronowaniem tych prac była uchwała KRUP, podjęta 31 stycznia br. na spotkaniu w Białymstoku. Rektorzy zatwierdzili wówczas powołanie Uniwersyteckiej Komisji Akredytacyjnej i określili zasady jej funkcjonowania.

Przyjęto, że siedzibą UKA i jej biura będzie Poznań, gdzie gościny zgodził się Komisji udzielić Uniwersytet im. Adama Mickiewicza.

PIĘTNASTU PROREKTORÓW

Uniwersytecką Komisję Akredytacyjną powołuje KRUP, a w jej skład wchodzić będzie 15 prorektorów uczelni-sygnatariuszy Porozumienia na rzecz Jakości Kształcenia, desygnowanych do Komisji przez senaty tych uczelni. Podstawowe zasady działania systemu akredytacji uniwersyteckiej są następujące. Dla danego kierunku tworzenie systemu akredytacji jest możliwe tylko wtedy, gdy co najmniej pięć uniwersytetów zgłosi dla niego wnioski akredytacyjne. Każdy z uniwersytetów zgłaszających wniosek dla danego kierunku studiów przedstawia także kandydatów do grupy ekspertów, zespołów oceniających i odwoławczych. Spośród wszystkich zgłoszonych kandydatów UKA wybiera grupę ekspertów, którzy opracują szczegółowe standardy jakości kształcenia dla tego kierunku. Ocena akredytacyjna dokonywana jest przez zespół oceniający – mianowany przez UKA z grona osób zgłoszonych – który w ciągu 6 miesięcy przedstawia UKA raport końcowy. Na tej podstawie UKA występuje do KRUP o podjęcie uchwały o przyznaniu akredytacji, jej odroczeniu do czasu spełnienia określonych warunków lub o odmowie akredytacji. Wszelkie uchwały UKA dotyczące wniosków o nadanie czy odmowę akredytacji podejmowane są w sposób jawny.

Tak wyglądają dzisiaj sprawy związane z UKA. Czego oczekujemy w najbliższej przyszłości? Uchwała KRUP przewiduje, że uniwersytety desygnują swych przedstawicieli do UKA w terminie do końca marca i wtedy też będzie mogło odbyć się jej pierwsze posiedzenie. KRUP nałożyła też na przewodniczącego UKA zobowiązanie, aby do końca lipca br. opracowane zostały wzory dokumentów akredytacyjnych i jeśli termin ten zostanie dotrzymany, to już po wakacjach powinny do UKA zacząć spływać pierwsze wnioski akredytacyjne. Istnieje więc realna szansa, aby dla pierwszych kierunków jeszcze w tym roku kalendarzowym powołać grupy ekspertów, na początku roku 1999 skierować do zainteresowanych uczelni zespoły oceniające i jeszcze przed końcem tego roku wydać pierwsze akredytacyjne certyfikaty KRUP. Spodziewamy się, że jednym z pierwszych kierunków, które zorganizują system akredytacji będzie fizyka, gdyż w odniesieniu m.in. do fizyki Rada Główna przeprowadziła próbne oceny akredytacyjne w ramach działań pilotażowych.

Utrzymanie UKA i prowadzenie działań akredytacyjnych będzie oczywiście kosztować, aczkolwiek koszty te, przy proponowanych rozwiązaniach, nie będą bardzo wysokie. Członkowie UKA nie będą otrzymywali za swoją pracę specjalnego wynagrodzenia, wykonując ją jako część obowiązków związanych z pełnieniem funkcji prorektorów. Uniwersytety solidarnie pokrywać będą koszty utrzymania biura UKA i jego personelu. Koszty te nie będą wysokie i, w zależności od liczby osób zatrudnionych w biurze, mogą wynieść od 20 do 30 tys. zł na uczelnię. W porównaniu z wielkością uczelnianych budżetów, są to kwoty niewielkie, zwłaszcza kiedy traktuje się je jako inwestycję w przyszłość, w jakość kształcenia i utrzymanie atrakcyjności naszych uczelni dla kandydatów na studentów. Koszty akredytacji poszczególnych kierunków ponosić będą instytucje ubiegające się o akredytację i dla jednego kierunku koszty te nie powinny przekroczyć średnio 10 tys. zł.

UKA i AKA

Doświadczenia, jakie zdobędziemy na tym etapie, z pewnością będą pożyteczne nie tylko dla uniwersytetów, ale i dla zespołów przygotowujących w przyszłości założenia działania AKA. Chociaż nie można wykluczyć, że powstanie tej ostatniej doprowadzi do zaniku UKA, w mojej opinii należy raczej spodziewać się powstania jeszcze kilku równoległych systemów akredytacyjnych, łączących uczelnie o dobrze określonych profilach. Systemy takie mogą częściowo się pokrywać i na takich obszarach ze sobą współpracować (np. akademie ekonomiczne oraz wydziały ekonomii i zarządzania w innych uczelniach). AKA odgrywałaby w takim układzie rolę ciała określającego niezbędne minima standardów kształcenia i sprawdzającego ich przestrzeganie, natomiast pozostałe systemy akredytacyjne funkcjonowałyby na zasadzie klubów gwarantujących utrzymywanie jakości na określanym przez nie, wyższym od minimalnego, poziomie i poprzez wzajemne uznawanie swoich standardów zapewniałyby warunki dla dowolnie dużej ruchliwości studentów i szybkiego reagowania na potrzeby rynku edukacyjnego, poprzez tworzenie nowych specjalizacji czy nietypowych kierunków studiów.

PERSPEKTYWY

W naszym założeniu, UKA nie ma być w przyszłości organizacją zamkniętą i ograniczającą swe działanie wyłącznie do uniwersytetów. Biorąc pod uwagę fakt tworzenia rozlicznych szkół, kształcących na poziomie licencjatu (a także studiów magisterskich) i chcąc udrożnić ścieżki dalszego kształcenia dla ich absolwentów chcemy, aby w przyszłości szkoły te mogły występować do UKA o akredytację prowadzonych przez nie kierunków. W przypadku uzyskania takiej akredytacji, ich absolwenci mieliby zapewnioną możliwość płynnego kontynuowania nauki na studiach drugiego stopnia w dowolnym uniwersytecie lub nawet przechodzenia do uniwersytetów na wcześniejszych latach studiów. Warunkiem koniecznym dla wdrożenia tego etapu będzie jednak wcześniejsze uruchomienie procedur akredytacyjnych dla danego kierunku przez same uniwersytety.

W kwietniu br. zostanie zorganizowana w Toruniu konferencja na temat praktycznej strony funkcjonowania systemów akredytacji w USA i wybranych krajach europejskich. Spotkanie to powinno stać się kolejnym impulsem do szybkiego i efektywnego wdrożenia akredytacji kierunków uniwersyteckich.

Prof. dr hab. Stanisław Chwirot, fizyk, jest prorektorem UMK w Toruniu.

Uwagi.