Środowisko akademickie, korzystając z Sieci Paweł Misiak
Nasza obecna cywilizacja wyrosła z ducha rewolucji przemysłowej. Wielką rolę odgrywają w niej metody produkcji masowej, rozpostarte na wszystkie niemal dziedziny życia. Zacytujmy dalej Tofflera: nowatorzy i działacze społeczni - uważając, że fabryka jest najnowocześniejszą formą przedsiębiorstwa produkcyjnego - chcieli zastosować te same schematy organizacyjne również do innych organizmów społecznych. Dlatego właśnie (...) między innymi szkoły, szpitale, więzienia i urzędy państwowe, przyjęły tyle cech typowych dla fabryki - wśród nich podział pracy i obowiązków, taką samą hierarchiczną strukturę i taką samą zimną i nieczułą bezosobowość. Standaryzacja objęła nie tylko produkcję przedmiotów, ale i edukację, leczenie a nawet, do pewnego stopnia, twórczość artystyczną. Praca większości instytucji społecznych, wspomnianych w zacytowanym wyżej fragmencie (a uczelnia to także szkoła) przypomina działanie taśmy produkcyjnej. IDZIE NOWEObraz naszego świata zmienia się pod wpływem postępującej od parudziesięciu lat rewolucji informacyjnej. Nietrudno usłyszeć opinię, że siłą napędową rozwoju cywilizacji w nadchodzącej nowej erze będzie przepływ wszelkiego rodzaju informacji. Niebagatelną rolę odgrywają tu, rzecz jasna, bujnie rozwijające się technologie związane z komputerami i sieciami komputerowymi, z Internetem na czele. Pojawiają się nowe pojęcia: intranet, ekstranet, sieć teledacyjna itp. Funkcjonowanie wielu instytucji i przedsiębiorstw jest dziś w zasadniczym stopniu oparte na rozbudowanej infrastrukturze informatycznej. Pojęcie intranetu nie jest obce większości menedżerów, choć czasem zrozumienie go nie odpowiada bieżącemu stanowi rozwoju owej idei. Do niedawna określano tak jedynie fakt zastosowania technologii właściwych Internetowi do sieci lokalnej. Słowo intranet znaczyło więc tyle, co "wewnętrzny Internet". Tymczasem postęp w dziedzinie technologii informatycznych sprawia, że dziś mianem intranetu określa się znacznie szersze zagadnienie - procesy zachodzące na styku między człowiekiem a szeroko rozumianym systemem przetwarzania informacji w obrębie określonej organizacji. Na marginesie można wspomnieć, że w ramach takiego nowego rozumienia Internet to nie sama sieć, lecz proces globalnej ekspansji telekomunikacji cyfrowej. Na początku swego rozwoju sieć globalna była medium komunikacyjnym środowiska akademickiego. Z czasem "zeszła" na poziom "zwykłego zjadacza chleba" (przynajmniej w krajach o przyzwoicie rozwiniętych usługach telekomunikacyjnych), stając się jeszcze jednym narzędziem porozumiewania się. Natomiast intranety powstały i rozwijają się głównie na potrzeby świata biznesu. Nastąpiło znaczące przesunięcie nakładów finansowych w stronę prac nad intranetami właśnie. Nic zatem dziwnego, że w tej dziedzinie postęp jest teraz najszybszy, choć mniej widoczny dla przeciętnego obywatela korzystającego z usług internetowych. Konieczność łączenia ze sobą intranetów, przy zachowaniu jednak znacznego stopnia odrębności, czego nie gwarantuje Internet, zrodziła ideę ekstranetu. Pojęciem tym określa się strukturę połączonych ze sobą za pośrednictwem globalnej Sieci, lecz zarazem izolowanych od niej intranetów, czyli coś na kształt super-intranetu lub też "prywatnego Internetu". W tym przypadku światowa infrastruktura cyfrowych łączy służy jedynie jako "wypożyczane" medium transmisyjne. Ponieważ ekstranetów wciąż przybywa i zajmują one wciąż szersze pasmo na łączach internetowych, coraz głośniej mówi się o postępującej komercjalizacji Internetu. Środowisko akademickie, korzystając z Sieci na prawach zwyczajnego użytkownika, ma z niej coraz miej pożytku, z uwagi na panujący na łączach tłok. POWSZECHNA INTEGRACJA CYFROWAFunkcjonowanie rozmaitych "organizmów" społecznych, przedsiębiorstw, służb publicznych czy instytucji jest dziś silnie uzależnione od obiegu informacji. Organizmy te tworzą więc intranety i ekstranety, dzięki którym mogą sobie łatwiej radzić z rosnącą liczbą spraw do załatwienia, problemów wymagających szybkiego i sprawnego rozwiązania, czy też zarządzaniem skomplikowanymi strukturami i procesami. Ponieważ strona techniczna zastosowania technologii przetwarzania informacji w każdej niemal dziedzinie jest już dobrze opanowana, pozostaje jedynie wybór rozwiązań odpowiednich do określonych warunków. W wyborze tym trzeba się kierować wyobraźnią, przewidując w miarę możliwości przyszłe potrzeby i - co za tym idzie - kierunki rozbudowy. Dla przykładu, już dziś snuje się wizje Zintegrowanego Miasta. Sprawne funkcjonowanie miasta, widzianego jako "żywy" organizm społeczny, wymaga ogromnego wysiłku organizacyjnego, koordynacji poczynań najróżniejszych służb, urzędów i przedsiębiorstw, umiejętnego planowania w różnych dziedzinach. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że we wszystkich tych działaniach najważniejsza jest wymiana informacji. Jej zakłócenia mogą bowiem spowodować perturbacje, których skutki dotykają wielu ludzi. Dość wyobrazić sobie ewentualne skutki braku koordynacji poczynań służb ratowniczych w przypadku nieszczęśliwego wydarzenia w rodzaju pożaru czy powodzi (konkretne przykłady łatwo znaleźć w niedawnej historii). Zintegrowane Miasto to taki organizm, w którym odpowiednia infrastruktura informatyczna umożliwia łatwe, scentralizowane zarządzanie całością, a co się z tym wiąże - sprawne gromadzenie i przetwarzanie ogromnych ilości danych. W tym kontekście mówi się więc o integracji szeroko pojętego obiegu informacji z odpowiednimi procedurami i systemami podejmowania decyzji. Z technicznego punktu widzenia stworzenie takiego zintegrowanego, spójnego "układu nerwowego" miasta polega na zbudowaniu wydajnych sieci teledacyjnych, umożliwiających przesyłanie różnego rodzaju sygnałów (nie tylko danych komputerowych, ale też głosu i obrazów wideo w czasie rzeczywistym), "postawieniu" wystarczająco wydajnych i pojemnych serwerów zdolnych do bieżącego gromadzenia i przetwarzania strumienia informacji, o którym wspomniano wyżej, wreszcie - wdrożenia aplikacji służących w dużej mierze zautomatyzowanemu zarządzaniu miejskim organizmem. Zarządzanie nie oznacza tu "ustawiania" życia miasta według z góry założonego modelu, ale bieżące, elastyczne reagowanie na pojawiające się zdarzenia i zachodzące zjawiska. Dla mieszkańców Zintegrowane Miasto ma być wygodnym miejscem zamieszkania, nie zaś koszarami, ma oferować wiele możliwości i dawać wiele swobody, a nie wymuszać podporządkowanie się narzuconym schematom. Idea ta jest więc już rodem bardziej z tofflerowskiej "trzeciej fali" niż z epoki powszechnej standaryzacji, charakterystycznej dla fali drugiej. ZINTEGROWANA EDUKACJA WYŻSZA?Idea naszkicowana na przykładzie Zintegrowanego Miasta daje się łatwo przenieść na inne struktury społeczne nowego typu, zarówno takie jak państwo (które wedle Tofflera i tak w dzisiejszym kształcie zaniknie), jak uczelnia czy krajowe środowisko akademickie. W odniesieniu do tego ostatniego pewne początki organizacji na podstawie infrastruktury informatycznej dają się zauważyć. W większości ośrodków akademickich istnieją i wciąż rozwijają się sieci miejskie. Powstaje ogólnokrajowa akademicka sieć ATM POL-34, mająca na celu połączenie i bardziej efektywne wykorzystanie zasobów służących do przetwarzania informacji. Mówi się o praktycznej realizacji idei rozproszonego przetwarzania na metakomputerze, którego składowymi są różne serwery eksploatowane w różnych ośrodkach akademickich. Budowa wydzielonej ogólnokrajowej sieci to po prostu realizacja czegoś w rodzaju krajowego intranetu akademickiego na podstawie sieci miejskich i uczelnianych, mająca na celu częściowe ominięcie "korków" w powszechnie dostępnym Internecie. Niewiele wysiłku potrzeba, by wyobrazić sobie powstanie czegoś na kształt Zintegrowanego Systemu Kształcenia, obejmującego wszystkie uczelnie (a może i szkoły niższego szczebla) w kraju. W systemie takim edukacja mogłaby przebiegać z jednej strony w sposób bardzo zindywidualizowany, z drugiej zaś nie wiązałaby studenta zbyt ściśle z określonym miejscem. Wyobrażam sobie dostępną dla wszystkich studentów możliwość studiowania, wedle indywidualnego programu, na przykład rok we Wrocławiu, następny w Krakowie, potem w Warszawie, Gdańsku, Poznaniu lub Toruniu. Zintegrowany, w dużym stopniu automatyczny system czuwałby nad przebiegiem studiów (pełniąc poniekąd rolę uczelnianego urzędnika), wspomagałby optymalizację w dziedzinie organizacyjnej, a zarazem stanowił "inteligentną" skarbnicę wiedzy merytorycznej, zdolną na przykład tworzyć unikatowe zestawy pytań i zadań egzaminacyjnych, sugerować dobór materiału do założonego profilu zajęć, a także dostarczać ów materiał w postaci przydatnej do kształcenia zdalnego (o którym pisałem na łamach "F.A." nr 7-8/97) itp. Ponieważ niektóre wizje fantastów i przewidywania futurologów urzeczywistniają się - często ku zaskoczeniu współczesnych - o wiele szybciej niż można by się spodziewać, może już teraz, trzeba puścić wodze wyobraźni i miast biadać nad degradacją odziedziczonego głównie po wieku ubiegłym systemu kształcenia "taśmowego", zacząć obmyślać szczegóły tego, co może nadejść. E-mail: pm@atm.com.pl |
|