Wśród ponad 60 książek Bertranda Russella są dwie części jego autobiografii. Pierwsza, obejmująca okres do roku 1914 i druga, która właśnie ukazała się w języku polskim, dotycząca lat 1914-1944. Jest to autobiografia odmienna od innych. Przede wszystkim dlatego, że składa się z dwóch odrębnych, aczkolwiek przeplatających się części. Każdy rozdział rozpoczyna się krótkim wstępem pióra Russella. Część druga to listy: Russella do innych osób - w tym wielu prominentnych naukowców i polityków - oraz różnych ludzi do Autora. Są to różne listy: tak w sprawach zupełnie prywatnych, jak i oficjalnych, a nawet takie, w których Russella, jako człowieka wpływowego, prosi się o protekcję w rządzie Wielkiej Brytanii. Książka nie jest tylko i wyłącznie opisem intelektualnego rozwoju Autora. Jej treść jest znacznie bogatsza.
Pierwszy rozdział, traktujący o pacyfizmie, w imię którego Russell poszedł w 1918 r. na sześć miesięcy do więzienia, jest utrzymany w tonie poważnym. Przy lekturze pozostałych można się uśmiechnąć, a nawet dobrze rozbawić. Spotkania Russella z Ludwikiem Wittgensteinem, wybitnym austriackim logikiem i jednym z najbardziej kontrowersyjnych filozofów naszego stulecia, przedstawione są z charakterystyczną ironią. O nocnych wizytach Wittgensteina Russell pisze: Miał on zwyczaj odwiedzać mnie co wieczór o północy i przez trzy godziny w napiętej ciszy przemierzać pokój w tę i z powrotem, jak dzika bestia. (...) Nie ośmieliłem się wspomnieć, że czas iść spać, ponieważ obu nam wydawało się prawdopodobne, że kiedy wyjdzie ode mnie popełni samobójstwo.
Choć sam miał poglądy lewicowe, Autor "od pierwszego wejrzenia" rozpoznał istotę bolszewickiego totalitaryzmu. Nie ukrywał swego wstrętu do radzieckiej ideologii i państwa, a także do samego Lenina. O swojej wizycie w Rosji Radzieckiej pisze: Okrucieństwo, nędza, podejrzenia, prześladowania tworzyły atmosferę, którą oddychaliśmy.
Zmienność to cecha, która w różnych aspektach życia Russella pozostawała niezmienną. Często zmieniał kobiety. Traktował to jako rzecz naturalną. Każdy swój związek starał się usankcjonować małżeństwem. W książce znajdziemy ślady perypetii miłosnych lorda Russella, przedstawione z właściwą mu autoironią.
Zmieniał też pracę. Rzecz nie do pomyślenia dla polskich naukowców, którzy przywiązani są do katedr węzłami gordyjskimi. Dla Anglika było rzeczą naturalną staranie się o zdobycie miejsca w uczelni, przygotowanie wykładów w taki sposób, by zainteresowały słuchaczy, zmiana uczelni po zakończeniu kontraktu. W końcu - ryzyko utraty zarobków. Niespożyta energia nie pozwoliła Russell ograniczać się do roli wykałdowcy uniwersyteckiego. Był zaangażowany w wydarzenia polityczne i społeczne swoich czasów. O wielu z nich sam nie wspomina w autobiografii, pozostawiając to listom, które przytacza w książce.
Pisarski talent Autora nagrodzono w 1950 r. literacką nagrodą Nobla, choć dziś Russell znany jest przede wszystkim jako logik i filozof. W książce wiele razy pojawia się motyw pisania, jako źródła utrzymania. Niestety, większość z napisanych przez Russela książek nie jest dostępna w języku polskim. Brakuje zwłaszcza pozycji, które określić można jako popularne, a przecież niewątpliwie zdobyłyby one w dzisiejszych czasach czytelników, a Autora pozwoliły poznać z pozanaukowej strony.
(rat)
Bertrand Russell, Autobiografia 1914-1944, tłum. Alicja Podzielna, Wydawnictwo Czytelnik, Warszawa 1998, seria: Autobiografie Intelektualne.

Czytelnik, który ma w pamięci przyjemność, jakiej dostarczyło mu Sto zabobonów Józefa M. Bocheńskiego, czytelnik, który być może nawet ma wciąż tę książkę na podręcznej półce i co jakiś czas do niej powraca, chętnie weźmie do ręki rzecz nieco w swym pomyśle podobną, choć napisaną za oceanem i to wcześniej niż dziełko filozofa z Fryburga. Jest to słownik amerykańskiego neokonserwatysty, emerytowanego profesora Uniwersytetu Columbia, Roberta Nisbeta. Rzecz jest "nieco" podobna, bo w porównaniu z lapidarnością haseł Bocheńskiego praca Nisbeta wygląda na niezwykle poważną, już choćby z powodu trzy razy większej objętości. Podobieństwo między obiema książkami polega na bliskości punktów widzenia i pamfletowym charakterze tekstu.
Robert Nisbet, autor wciąż zbyt mało w Polsce znany, próbuje oddać obraz współczesnego świata z konserwatywnego punktu widzenia w ułożonym alfabetycznie słowniku pojęć. Książka jest pamfletem na całą sferę lewicowych i liberalnych przesądów, które kształtują dziś opinię ludzi na całym świecie. Autor kpi ze współczesnego ekologizmu, który pragnie "wyzwolenia przyrody z jarzma wyzysku człowieka", ubolewa nad kulturą psychobełkotu, potępiając kult ego, drwi z wiktymologii, będącej dzieckiem ideologii państwa dobrobytu, która stając po stronie prześladowcy zwraca się przeciwko ofierze, analizuje zanik wspólnoty sensu zbrodni i kary. Drwi z intelektualistów demonstrujących sztukę jednoczesnego wchodzenia i schodzenia po schodach podczas wojny w Wietnamie.
Znajdzie się w tej książce sporo myśli ożywczych, prostujących poglądy kiedyś sformułowane przez artystów, pisarzy i świat intelektualny, a dziś funkcjonujące w powszechnej świadomości i należące do kanonu kultury popularnej. Mowa tu m.in. o technice i jej rzekomym despotyzmie, wpływie na alienację ludzkiego ducha, degradację ciała itp. Nisbet w prostym rozumowaniu pokazuje niesłuszność tych poglądów-przesądów. Dezawuuje rozwijane od ponad stu lat wizje technicznego zagrożenia i pokazuje, że technika wciąż jest, tak jak była, sługą, nie panem człowieka.
Przedmiotem wielu haseł jest nauka. W rozdziale o naukach społecznych kreśli autor upadek ekonomii, socjologii, antropologii, politologii i psychologii społecznej w XX wieku, wywołany nie, jak by się nam wydawało, postmodernizacją, która w ostatniej dekadzie szczególnie dotknęła właśnie te dyscypliny. Blamaż i bankructwo nauk społecznych - pisze autor - zaczęły się we wczesnych latach 60. Powodem były: ostentacyjny scjentyzm, rozdmuchanie teorii i metodologii, megalomania badaczy, upolitycznienie nauki oraz ideologia państwa opiekuńczego. W podobnym duchu pisze Nisbet o upadku humanistyki.
Zaletą tej książki jest jasność wykładu, w którym rzeczowo zostały sproblematyzowane opisywane kwestie, a zarazem eseistyczny tok opowiadania, dzięki któremu każde z haseł staje się zamkniętym utworem. Na uwagę zasługuje dosadny język i styl autora, dobrze oddany w przekładzie. Oto jego próbka z hasła "futurologia": Zatem futurolodzy to nie wybrańcy jakichś nadzwyczajnych parapsychologicznych mocy, lecz raczej sekta komputerowców, a przy tym akuszerów prawidłowości, pasterzy tendencji i szarlatanów ekstrapolacji, pochłonięta nie tyle zagadką prawdziwej przyszłości, ile samymi fantazyjnymi technikami jej chałupniczej produkcji. Od tak smakowitych zdań roi się w tekście. Szkoda, że autor nie mógł dla potrzeb wydania polskiego przygotować poprawionej wersji swej cennej, niestety dziś miejscami nieaktualnej książki, wydanej przecież w Ameryce jeszcze w początkach prezydentury Reagana.
(fig)
Robert Nisbet, Przesądy. Słownik filozoficzny, tłum. Michał Szczubiałka, Wydawnictwo Fundacja ALETHEIA, Warszawa 1998.

Na co dzień nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, do jakiego stopnia kultura pisma kształtuje nasze widzenie świata. Znajomość pisma, umiejętność czytania wpływają nie tylko na poszerzenie horyzontów myślowych, nie tylko inspirują wyobraźnię i pozwalają obcować z miejscami i ludźmi, których w żaden inny sposób nie moglibyśmy poznać, dostarczają nam także języka, jakim posługujemy się w społecznych interakcjach. Język, umiejętność nazywania jest jednym z podstawowych narzędzi poznania, a język literacki, język zadrukowanego papieru nie jest przecież tożsamy z naszym, potocznym, którego uczymy się w domu i na podwórku. Czytając doskonalimy więc ten precyzyjny przyrząd, zmieniamy w znacznym stopniu zakres jego działania.
Pismo potrafi kształtować, zmieniać nie tylko pojedyncze osoby, ale i całe kultury. Tradycja kultury ustnej właściwie zanikła pod wpływem ekspansji druku. Stanisław Vincenz w swojej epopei Na wysokiej połoninie pokazał m.in. ten przełomowy moment, kiedy kultura ludowa (konkretnie huculska), zaliczana przez niego do szerszego pojęcia kultury tradycjonalnej, zaczęła ustępować miejsca kulturze pisma. Tanasij Urszega, jeden z bohaterów książki, broni we wspaniałym monologu ustnej tradycji, zarzucając pismu, że staje się ono "podpórką" pamięci, zwalniając w ten sposób samą zbiorową pamięć kultury tradycjonalnej (do której należą przecież eposy Homera, spisane dopiero wiele stuleci po śmierci ich autora) od ćwiczenia się w przekazywaniu kolejnym pokoleniom własnych wzorów cywilizacyjnych.
Z kolei Klaudiusz Frollo, archidiakon ze słynnej powieści Victora Hugo Katedra Marii Panny w Paryżu, wypowiada pamiętne słowa: To zabije tamto, mając na myśli druk, który pokona tzw. biblię dla ubogich, czyli architekturę i sztukę wprzęgnięte w okresie średniowiecza w dzieło ewangelizacji niepiśmiennych wówczas rzesz ludzkich. Przepowiednia księdza Frollo wzięła się jednak z innych pobudek niż lament Tanasija. On żałował kultury elitarnej, która dawała rząd dusz nad człowieczym mrowiem. Dziś, gdy książka dotarła nie tylko pod przysłowiowe strzechy, ale nawet do takich miejsc, jak szpitale czy więzienia, rozumiemy dobrze żal archidiakona.
Analfabetyzm pełnił w średniowieczu tę samą rolę, jaką w znanych nam już, nieodległych czasach odgrywała cenzura: kształtował politykę państwową. My byliśmy jednak w o tyle lepszej sytuacji, że mogliśmy korzystać z dobrodziejstw tzw. drugiego obiegu książki. Jego zaistnienie było możliwe dzięki wyparciu przez pismo zarówno tradycyjnej kultury ustnej, opartej na przekazie pamięci zbiorowej, jak i kultury elitarnej, korzystającej z wąskiego dostępu do oświecenia.
Można by tu zastosować strawestowaną teorię Kopernika o lepszym pieniądzu wypieranym przez gorszy. Zwłaszcza w warunkach rynkowych widać to znakomicie. Nie chodzi mi tylko o ekspansywny gust masowego odbiorcy, który powoduje zalew wszelkiej tandety na rynku książki. Myślę tu również o tym, jak obecnie kultura pisma ściera się z kulturą obrazkową, wprost wywiedzioną z masowych upodobań. Komiks, telewizja i gry komputerowe są dziś dla pisma tym, czym ono samo było ongiś dla tradycji ustnej i kultury wysokiej. Jaki będzie koniec tego starcia? Czy jesteśmy świadkami końca ery druku?
Te refleksje wzbudziła we mnie książka Janusza Dunina, znakomita lektura nie tylko dla bibliotekarzy, księgoznawców czy badaczy literatury i czytelnictwa. Właściwie powinien przeczytać ją każdy, komu nie są obojętne losy kultury, która nas ukształtowała.
(mer)
Janusz Dunin, Pismo zmienia świat. Czytanie-Lektura-Czytelnictwo, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa-Łódź 1998.

Afryka to pod względem wielkości drugi po Eurazji kontynent na Ziemi. Nazwy Afryka - oznaczającej kraj Afrów - dla określenia całego lądu pierwszy użył rzymski geograf Tytus Pomponiusz Mela w 41 roku n.e. Wcześniej stosowano ją dla określenia dzisiejszego obszaru Tunezji. Kontynent ten uznawany jest za kolebkę rodzaju ludzkiego. Wiek najstarszych szczątków naszych praprzodków, odkrywanych na terenie dzisiejszej Etiopii oraz w prowincji Transwal na terytorium RPA, określa się na 4 mln lat. Egipt z kolei - jego początki datowane są na IV tysiąclecie p.n.e. - stworzył cywilizację, której osiągnięcia w dziedzinie nauki, sztuki, organizacji państwa podziwiane są do dziś, a zniej, jak ze źródła, czerpie także nasza współczesna cywilizacja.
Krakowska oficyna wydawnicza "Fogra" podjęła się nowatorskiego na naszym rynku przedsięwzięcia - wydania 6-tomowego Przeglądowego Atlasu Świata. Na razie ukazał się pierwszy tom atlasu, opisujący właśnie Afrykę. Opracowanie, którego autorami są pracownicy Instytutu Geografii Uniwersytetu Jagiellońskiego, łączy znaną powszechnie konwencję atlasu z wszechstronną kartograficzną i opisową prezentacją problematyki czarnego lądu.
Książka składa się z dwóch części. Pierwsza to opis historii kontynentu, jego środowiska przyrodniczego, ludności i gospodarki. Całość bogato i przejrzyście ilustrowana jest mapami, barwnymi zdjęciami, wykresami i zestawieniami statystycznymi.
Część druga to zwięzła, encyklopedyczna, prezentacja poszczególnych krajów. Publikacja prezentuje elementy środowiska naturalnego, historię, podstawowe zagadnienia ludnościowe i gospodarcze. Część opisowa uzupełniona jest kartograficzno-statystyczną metryką danego państwa. Tradycyjnie zawiera mapę przeglądową kontynentu, flagę, godło, podstawowe informacje o danym państwie, ale także wiele informacji rzadko prezentowanych: przeciętną długość życia mieszkańców, wysokość dochodu narodowego i zadłużenie danego kraju.
Afrykę znamy często tylko z przekazu telewizyjnego czy kinowego. Podziwiamy jej przyrodę - krajobrazy, zwierzęta, miejscowy folklor. Ale Afryka to także wiele problemów cywilizacyjnych. Dane zawarte w książce potwierdzają opinię, że jest to kontynent biedny. W 31 państwach, co stanowi 60 proc. ich liczby, produkt narodowy brutto nie przekracza 500 USD na głowę jednego mieszkańca. Zadłużenie, wysoki analfabetyzm, brak rozwiniętego przemysłu i prymitywne rolnictwo, częste klęski głodu, niezwykle wysoki przyrost demograficzny i waśnie etniczne to problemy, jakie stoją przed tym kontynentem.
Podczas obcowania z tą wartą polecenia pozycją czeka nas dodatkowo miła niespodzianka. Ponad czterysta barwnych stron, oprawionych w twardą oprawę za jedyne 39,90 złotych, to chyba udana transakcja. Następne tomy atlasu przedstawiać będą kolejne kontynenty. Na jesieni ma się ukazać, opracowany przez ten sam zespół autorów, tom prezentujący Amerykę Północną.
(as)
Przeglądowy atlas świata. Afryka, red. Rajmund Meydel, Jerzy Groch, Oficyna Wydawnicza FOGRA, Kraków 1998.

Czym różni się koncerz od miecza, te dwa od rapiera, a ów od szpady? Obawiam się, że przeciętnemu zjadaczowi chleba, nawet obytemu z nazwami uzbrojenia wskutek uważnej lektury sienkiewiczowskiej Trylogii, te wszystkie czekany, nadziaki, berdysze, buzdygany i rohatyny, szable zygmuntówki i batorówki, nie mówiąc już o karabelach, sprawiają niemało trudności. A cóż dopiero, gdy mowa o jataganach, bułatach, handżarach, katanach, kindżałach, krisach, puginałach, szaszkach, zulfikarach? Łatwo "robić dobrą minę do złej gry", czytając o piechocie zasłaniającej się spisami, wstrzymujących cięcia misiurkach, groźnych szpontonach bądź kiścieniach, ochronnych karacenach i karwaszach oraz niezawodnych strzelcach używających guldynek, janczarek, bądź samopałów. I - o dziwo - tylko tomahawk wygląda w tym towarzystwie wyjątkowo swojsko, nie wzbudzając żadnych wątpliwości, co do swojego wyglądu i przeznaczenia.
Wszystkie te nazwy (a nawet o wiele więcej), wraz z odpowiadającymi im opisami broni oraz uzupełniającymi tablicami poglądowymi, przeciętny zjadacz chleba - laik w dziedzinie bronioznawstwa - może sobie łatwo przyswoić sięgając po słownik autorstwa dwóch znakomitych bronioznawców. Książka obejmuje terminy z okresu od X do połowy XIX wieku, dotyczy broni z całego świata (aczkolwiek ze szczególnym uwzględnieniem Europy), a merytorycznie podzielona jest na rozdziały dotyczące broni siecznej, drzewcowej i obuchowej, miotającej, palnej ręcznej, artyleryjskiej, uzbrojenia ochronnego i oporządzenia jeździeckiego. Niezwykle przejrzysta konstrukcja poszczególnych rozdziałów i podrozdziałów wzbogacona jest o wspomniane tablice i rysunki, ukazujące zarówno różnice konstrukcyjne pomiędzy zbliżonymi do siebie rodzajami broni, jak i prezentując przewspaniałe militaria znajdujące się w polskich zbiorach. Na szczególne uznanie zasługuje - zgodna z najnowszymi naukowymi poglądami obecnymi w bronioznawstwie (czas okaże, czy skuteczna) - próba unifikacji terminologii broni. Terminologia ta bowiem z czasem zachwaszczona została poprzez nadmierne dostosowywanie nazw obcych do lokalnych zwyczajów, nazbyt dowolne przekręcanie, uzupełnianie fachowej nomenklatury nazwami gwarowymi, pieszczotliwymi zdrobnieniami i barwnymi, aczkolwiek prowadzącymi bronioznawców-systematyków na manowce, neologizmami.
Szeroka grupa adresatów, do której kierują swoją pracę autorzy jest w tym przypadku zaletą książki. Profesjonaliści: muzealnicy, historycy sztuki, kolekcjonerzy i miłośnicy dawnego uzbrojenia otrzymali fachowy i systematyczny wykład porządkujący terminologię, natomiast laicy - kompendium wiedzy pozwalające im rozwiązać wspomniany na początku dylemat. Militaria, broń (piękne, słowiańskie słowo kojarzące się z defensywą raczej niż z agresją), to dziedzina wzbudzająca w naszym kraju raczej sympatię, ugruntowaną popularnymi lekturami historycznymi. Nieprzypadkowo w literaturze odnajdujemy te wszystkie "rózeczki", "brzytewki", "kropidełka" i "zerwikaptury". Chociaż czasy nieco skarlały i jedyną bronią noszoną dziś oficjalnie są co najwyżej (poza zawodem żołnierskim) pistolety, wstydliwie skrywane w kaburach pod marynarkami, to sarmacki z ducha sentyment dla broni białej i dawnego uzbrojenia pozostał. Na tym tle Słownik staje się rzeczą radującą każdego (poza nieprzejednanymi pacyfistami) bibliofila.
(kpuch)
Michał Gradowski, Zdzisław Żygulski Jun., Słownik uzbrojenia historycznego, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1998.

Zawsze znamy jakieś fakty i znaczące wydarzenia z życia naszych ojców. Wiemy, że byli żołnierzami czy marynarzami, wiemy że pracowali w tym biurze... A po naszych matkach, naszych prababkach, cóż po nich pozostało? Nic, tylko tradycja, nic prócz imion, dat zaślubin i liczby dzieci, które urodziły - tak w 1929 r. pisała Virginia Woolf, podpisując się pod apelem o potrzebę ustanowienia nowej dyscypliny historycznej, jaką na owe czasy była historia kobiet.
Apel został wysłuchany. Na fali rosnącego w siłę na przełomie stuleci procesu emancypacji kobiet powstała historia kobiet. Feminizm zaproponował nowe spojrzenie na psychologię, antropologię kulturową, filozofię, filologię czy też historię i historię sztuki. Pół wieku później feministyczna historiografia doczekała się swego kontrowersyjnego symbolu. Stało się tak za sprawą Adele Aldridge, która w 1972 r. dokonała dekonstrukcji angielskiego słowa history na "his-story", czyli "jego-historię". Zaimek his zastąpiła "my", czyli "mój" oraz her, czyli "jej", co w efekcie dało "my-story" lub "her-story", czyli historię pisaną z perspektywy kobiet przez feministycznie zorientowane historyczki. Tak powstały oryginalne prace na temat rozmaitej aktywności kobiet czy ewolucji ich mentalności i uczuciowości.
Zbiór tekstów, które wydobywają z mroków przeszłości szereg wspaniałych postaci kobiet-naukowców jest efektem prac prowadzonych w ramach Seminarium Interdyscyplinarnego "Studia Kobiece" w latach 1994-1995. Ich inicjatorami są członkowie Interdyscyplinarnego Zespołu Badania Problemów Kobiet przy UAM w Poznaniu, a autorami - prócz utytuowanych naukowców - studentki. Autorzy książki problematykę, jaką się zajęli, podzielili na dwie części. Z jednej strony ich zainteresowanie obejmuje problem kobiet ze względu na płeć podmiotu poznania, z drugiej - zagadnienie płci w humanistyce i naukach przyrodniczych.
Pierwsza część książki przypomina trzy zapomniane bądź nieznane sylwetki uczonych niewiast. Jest wśród nich - zamordowana ponoć przez mnichów, którzy nie mogli znieść jej mądrości i nauczania - matematyczka, astronomka i filozofka, Hypatia z Aleksandrii. Jest także, określana jako "kobiecy geniusz w matematyce", Emma Nother oraz Bronisława ze Skłodowskich Dłuska, doktor nauk medycznych, współtwórczyni pierwszego w Polsce seminarium przeciwgruźliczego oraz stworzonego przez Marię Skłodowską-Curie Instytutu Radowego. W drugiej części autorzy przypomnieli portrety kobiet, bez których trudno wyobrazić sobie nauki przyrodnicze, technikę czy kosmologię i filozofię. Co do ostatniego zagadnienia skoncentrowano się na dorobku najsłynniejszej polskiej formacji filozoficznej, czyli Szkoły Lwowsko-Warszawskiej.
Ostatnia część książki to cztery eseje, które, jak piszą autorzy, są wizjami pewnych dziedzin nauki, kreślonymi z perspektywy feministycznej. zawierają one m.in. historię feminizmu, przemiany myśli feministycznej w antropologii kulturowej, feministyczne rewindykacje wobec nauk o życiu albo o roli płci w poznaniu biologicznym. Na szczególną uwagę zasługuje esej dotyczący poszukiwań wykładni filozoficzno-światopoglądowej dla fenomenu macierzyństwa.
(ami)
Humanistyka i płeć, cz. II: Kobiety w poznaniu naukowym wczoraj i dziś, red. Elżbieta Pakszys, Danuta Sobczyńska, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, Poznań 1997.

 | Zbigniew Dominiak, Itinerarium, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 1998. |
 | Peter Kutter, Współczesna psychoanaliza. Psychologia procesów nieświadomych, tłum. A. Ubertowska, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 1998. |
 | Maria Węglińska, Jak pisać pracę magisterską? Poradnik dla studentów, Oficyna Wydawnicza IMPULS, Kraków 1997. |
 | Czy nauka jest dobra, opr. M. Moskovits, tłum. J. i M. Jannaszowie, Wyd. CiS, Warszawa 1997, seria: Nauka u Progu Trzeciego Tysiąclecia. |
 | Jak to jest? Naukowy przewodnik po Wszechświecie, red. J. Brockman, K. Matson, Wyd. CiS, Warszawa 1997, seria: Nauka u Progu Trzeciego Tysiąclecia. |
 | Harry Collins, Trevor Pinch, Golem, czyli co trzeba wiedzieć o nauce, tłum. A. Tanalska-Dulęba, Wyd. CiS, Warszawa 1998, seria: Nauka u Progu Trzeciego Tysiąclecia. |
 | Jared Diamond, Dlaczego lubimy seks? Ewolucja ludzkiej seksualności, tłum. M. Ryszkiewicz, Wyd. CiS, Warszawa 1998, seria: Science Masters. |
 | Stephen H. Schneider, Laboratorium Ziemia. Tej gry nie wolno nam przegrać, tłum. A. Tanalska-Dulęba, Wyd. CiS, Warszawa 1998, seria: Science Masters. |
 | Michał Tempczyk, Teoria chaosu a filozofia, Wyd. CiS, Warszawa 1998, seria: Nauka u Progu Trzeciego Tysiąclecia. |
 | Andrzej Kijowski, Dziennik 1955-1969, opr. K. Kijowska i J. Błoński, Wyd. Literackie, Kraków 1998. |
 | Zbigniew Herbert, Epilog burzy, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 1998. |
 | Anna Dąbrowska, Język polski, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 1998. |
 | Nowa Europa 1989-2000. Fakty i prognozy, red. M. Wilk, Uniwersytet Łódzki - Katedra Badań Niemcoznawczych, Wyższa Szkoła Studiów Międzynarodowych w Łodzi, Łódź 1998. |
 | Urszula Dąbska-Prokop, Śladami tłumacza. Szkice, Wyd. Educator-Viridis, Częstochowa-Kraków 1997. |
 | Ks. Edward Walewander, Potrzeba wychowania do wartości, Wyd. WSJOE "Educator", Częstochowa 1998. |
 | Cesare Emiliani, Wszechświat - Ziemia - Życie. Od Wielkiego wybuchu do współczesności, tłum. S. J. Namysłowski, Wyd. AMBER, Warszawa 1998, seria: Tajemnice Nauki. |
 | Denis Brian, Einstein, tłum. J. Bielas, M. Zborowska, Wyd. AMBER, Warszawa 1997, seria: Biografie. |
 | Archiwum Emigracji. Studia. Szkice. Dokumenty, Rok 1998, z. 1, red. S. Kossowska, M. A. Supruniuk, Uniwersytet Mikołaja Kopernika, Toruń 1998. |
 | January Weiner, Technika pisania i prezentowania przyrodniczych prac naukowych. Przewodnik praktyczny, Wyd. Naukowe PWN, Warszawa 1998. |
 | John Gribbin, Kosmologia, tłum. S. Bajtlik, Wyd. PRÓSZYŃSKI i S-ka, Warszawa 1998, seria: Prognozy XXI Wieku. |
 | Conor Gearty, Terroryzm, tłum. M. Hesko-Kołodzińska, Wyd. PRÓSZYŃSKI i S-ka, Warszawa 1998, seria: Prognozy XXI Wieku. |
 | Fran?ois Heisbourg, Wojny, tłum. K. Bober, Wyd. PRÓSZYŃSKI i S-ka, Warszawa 1998, seria: Prognozy XXI Wieku. |
 | Felipe Fernandez-Armesto, Religie, tłum. K. Mędrzecki, Wyd. PRÓSZYŃSKI i S-ka, Warszawa 1998, seria: Prognozy XXI Wieku. |
 | Bryan Magee, Popper, tłum. P. Dziliński, Wyd. PRÓSZYŃSKI i S-ka, Warszawa 1998, seria: Mistrzowie Współczesności. |
 | Igor Nowikow, Rzeka czasu. Czarne dziury, białe dziury i podróże w czasie, tłum. P. Amsterdamski, Wyd. PRÓSZYŃSKI i S-ka, Warszawa 1998, seria: Na Ścieżkach Nauki. |
 | Charles M. Wynn, Arthur W. Wiggins, Pięć największych idei w nauce, tłum. J. Appelt i inn., Wyd. PRÓSZYŃSKI i S-ka, Warszawa 1998. |
 | Ogrody miłości. Przyjaźń czy kochanie? Antologia romantycznej liryki miłosnej, wyb. I. Sikora, Wyd. ASTRUM, Wrocław 1998. |
 | Jacek Inglot, Testy kompetencji szkolnych z języka polskiego w przykładach. Zestawy ćwiczeniowe, Wyd. ASTRUM, Wrocław 1998. |
 | Alfred J. Bierach, Komunikacja niewerbalna. Mowa ciała kluczem do sukcesu, tłum. J. Wilk, Wyd. ASTRUM, Wrocław 1998. |
 | Roland Arndt, Komunikacja międzyludzka. Psychologia sukcesu, czyli przyjaźń w interesach, tłum. K. Czak, Wyd. ASTRUM, Wrocław 1998. |
 | Vera F. Birkenbihl, Komunikacja międzyludzka. Trening sukcesu. Ćwiczenie własnego umysłu, Wyd. ASTRUM, Wrocław 1998. |
 | Tatiana Hołyńska, Elżbieta Wasiak, Alina Wójcik, Mini-rozmówki ukraińskie, Wyd. WIEDZA POWSZECHNA, Warszawa 1998. |
 | Jolanta Konieczna, Słowa, słówka i przysłowia. Słowniczek tematyczny angielsko-polski, Wyd. WIEDZA POWSZECHNA, Warszawa 1998. |
 | Krystyna Stawińska, Idiomy francuskie w ćwiczeniach, Wyd. WIEDZA POWSZECHNA, Warszawa 1998. |
 | Duden. Słownik obrazkowy niemiecko-polski, Wyd. WIEDZA POWSZECHNA, Warszawa 1998. |
 | Słownik wyrazów bliskoznacznych, wyd. poszerzone i zaktualizowane, Wyd. WIEDZA POWSZECHNA, Warszawa 1998. |
 | Dymitr Hessen, Ryszard Stypuła, Wielki słownik polsko-rosyjski, Wyd. WIEDZA POWSZECHNA, Warszawa 1998. |
 | Krytyka i krytycyzm w nauce, Wyd. Fundacja na Rzecz Nauki Polskiej, Warszawa 1998, seria: Fundacji Dyskusje o Nauce, t. 2. |
 | Jan Prokop, Lata niby-Polski. Literatura - stalinizm - mity polityczne, Wyd. VIRIDIS, Kraków 1998. |
 | Sylvia Botheroyd, Paul F. Botheroyd, Słownik mitologii celtyckiej, tłum. P. Latko, Wyd. KSIĄŻNICA, Katowice 1998, seria: Słowniki Encyklopedyczne "Książnicy". |
 | Jeremy Black, Anthony Green, Słownik mitologii Mezopotamii. Bogowie, demony, symbole, tłum. A. Reiche, Wyd. KSIĄŻNICA, Katowice 1998, seria: Słowniki Encyklopedyczne "Książnicy". |
|