Człowiek ma w swojej naturze coś takiego, że czasem ze swoich emocji tworzy fakty ważniejsze od tych rzeczywistych. Kiedy czeka na przykład na coś przyjemnego, samo oczekiwanie staje się osobnym faktem. Później, z perspektywy czasu, nie wiadomo nawet, czy przyjemniejsze było samo wydarzenie (trwało w gruncie rzeczy krótko), czy pełne napięcia oczekiwanie i nadzieja, że wszystko się uda?
Cały rok czekamy na przykład na wakacje, mając nadzieję, że wymarzony urlop uda nam się znakomicie. Zdarza się nawet, że to oczekiwanie po prostu się spełnia, ale życie nie jest przecież czarno-białe. Nawet jeśli generalnie jesteśmy zadowoleni, to mogły się przydarzyć jakieś – nazwijmy to tak – drobne mankamenty: towarzystwo trochę nas jednak męczyło, pogoda nie do końca była taka, o jakiej marzyliśmy (zwłaszcza to lato nie nazbyt nas rozpieszczało), obsługa, choć może nie tak jak dawniej – po prostu nieuprzejma, to jednak jakaś taka nieujmująca, bez uśmiechu, a to, co dostaliśmy do spożycia... no właśnie. A na dodatek... i tak można by ciągnąć dalej, wyliczając wszystko, czego nam brakowało do pełnego komfortu. O urlopie zupełnie nieudanym, kiedy mankamenty przytłaczały resztę, nawet nie warto wspominać. Można co najwyżej współczuć nieszczęśnikowi. To samo dotyczy tych, którym z różnych względów nie dane było wypoczynku zażywać. Zazdrościć natomiast należy tym, którym wypoczynek upłynął jako pasmo samych przyjemności, bez wszystkich tych uciążliwości, o których powyżej.
Mam nadzieję, że czytelnicy „Forum” należą do tej ostatniej grupy i wystarczająco zregenerowali siły fizyczne i duchowe do pracy w nadchodzącym roku akademickim, nawet jeśli od tego urlopu czy wakacji zdążył minąć już jakiś czas. Zatem na razie – do wytężonej pracy, a już niedługo znowu możemy zacząć czekać na udany urlop.
Andrzej Świć |